Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Nie było dla Ciebie miejsca

Niedziela szczecińsko-kamieńska 52/2012, str. 3

[ TEMATY ]

rodzina

muzyka

Boże Narodzenie

Bogdan Nowak

Ks. kan. Stefan Ceberek

Ks. kan. Stefan Ceberek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Słucham kolędy w wykonaniu znakomitego rekolekcjonisty i piosenkarza w sutannie ks. kan. Stefana Ceberka „Nie było dla Ciebie miejsca”, która swoją wiecznie aktualną treścią trafia do każdego szukającego Boga w swojej ziemskiej wędrówce. Kustosz sanktuarium św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Porządziu w diecezji łomżyńskiej nagrał szereg płyt, które pomagają mu w ewangelizacji: „Za chwilę przyjdzie Pan”, „Przez mękę trzeba iść”, „Gdy gaśnie dzień”, „Jezus Najwyższe Imię”, „Powrót do Ojca” i szereg innych.

BOGDAN NOWAK: - Ten kurpiowski kapłan szczególnie ukochał swój rodzinny dom, o czym wymownie i czytelnie śpiewa w piosence „Wspomnienie”...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

KS. KAN. STEFAN CEBEREK: - Urodziłem się we wsi Wykrot w parafii Mszyniec. Moja rodzina od czterech pokoleń jest umuzykalniona. Babcia była oczepiarką weselną i śpiewaczką pogrzebową. A mój nieżyjący już tato przez ponad 40 lat uczył śpiewu w zespole folklorystycznym. Wczesnym rankiem mama i babcia budziły mnie śpiewaniem Godzinek do Najświętszej Maryi Panny. Moje umiłowanie śpiewu religijnego rodzice zauważyli już w dzieciństwie. W szkole średniej nawet miałem propozycje występowania w znanych zespołach rozrywkowych, ale poszedłem za Bożym powołaniem; czułem w sobie Samuela, a więc świadomość, że Chrystus wzywa mnie do wyjątkowych zadań. Wstąpiłem do łomżyńskiego Wyższego Seminarium Duchownego, po ukończeniu którego zostałem w 1985 r. wyświęcony na kapłana. Jako osoba całkowicie oddana Bogu mogłem się poświęcić kapłaństwu i śpiewaniu. Piosenka o Samuelu jest dla mnie symboliczna i ciągle ją śpiewam, mimo że powstają wciąż nowe utwory.

- Śpiewa Ksiądz wyłącznie na Mszach św. ewangelizacyjnych...

- A to dlatego, że moje piosenki są uzupełnieniem Słowa Bożego, które przekazuję słuchaczom na tych Mszach. Nigdy nie przyjmuję propozycji samych koncertów, bo nie chcę być tak modną dziś „gwiazdą” i nie chciałbym, by moją misję piosenkarsko-ewangelizacyjną tak traktowano w Polsce i w czasie zagranicznych występów. Bogu nieustannie dziękuję za ten niezasłużony talent, którym docieram do nawet najbardziej zatwardziałych serc. Mają na nich miejsca uzdrowienia duchowe i fizyczne, za które dziękują sami dotknięci taką łaską Bożą.

Reklama

- Niebawem święta Bożego Narodzenia. Które ze swojego kapłańskiego życia wspomina Ksiądz najbardziej?

- Byłem wówczas jako wikariusz w parafii w Modenie we Włoszech. Były to pierwsze moje święta poza domem - bez rodziny, w obcym kraju. Jeszcze nie wszystko rozumiałem po włosku. Tam nie ma takiej uroczystej Wigilii jak w Polsce, obchodzi się tylko same święta Bożego Narodzenia. W Wigilię od rana do wieczora dyżurowałem jako spowiednik w konfesjonale. Myślami byłem na swych ukochanych Kurpiach. Nie wyobrażałem sobie tego dnia oczekiwania na Narodziny Pana Jezusa bez staropolskiej wieczerzy i choinki. W kościele włoskim nie było w ogóle ludzi, więc poprosiłem proboszcza w Modenie, by mnie zwolnił z tego siedzenia w konfesjonale, bo to jest taki wyjątkowy dzień w roku kościelnym, więc może zrobilibyśmy wieczerzę wigilijną. Ale on nie zgodził się i nawet oświadczył mi, że nie będzie nie tylko wieczerzy wigilijnej, ale nawet zwykłej kolacji. Miałem łzy w oczach z powodu niegościnności księdza włoskiego, bo w Polsce w wigilijny wieczór nawet ze zwierzętami ludzie dzielą się opłatkiem. Wyraziłem głośno swoje niezadowolenie, a na to proboszcz: „Via dalla mia casa!” (precz z mego domu). Zebrałem więc moje rzeczy w walizkę i poszedłem przed siebie. Myślami byłem w kurpiowskim domu moich kochanych rodziców i rodzeństwa, i zastanawiałem się, czy już zasiadają do gościnnego stołu z postnymi potrawami, czy może śpiewają już kolędy. To odrzucenie przez włoskiego kapłana w tę Świętą Noc bardzo mnie bolało. Na szczęście Bóg okazał się dla mnie życzliwy w Wigilię Narodzenia Pana. Znałem tam pewnego księdza, który wiele mi pomagał i poszedłem do niego. Przyjął mnie niezwykle serdecznie i razem zasiedliśmy do wigilijnej kolacji. Później to już tylko u niego pełniłem swoją funkcję duszpasterską. Była to dla mnie noc, w której jak nigdy odczułem bliskość samotnej Dzieciny Bożej, narodzonej w ubogiej stajence. Poczułem wówczas, jak ważne jest w Wigilię mieć rodzinę, przyjaciół i dom.

- Co powinno stanowić istotę wigilijnej wieczerzy?

- Święta Bożego Narodzenia zawierają w sobie wszystkie przeżycia duchowe. To pojednane małżeństwa, pogodzone rodzeństwa, to uleczone niejedno rozdarte przez żal, gniew, złość i nienawiść serce. Warto wiedzieć, że w tym dniu zostaje uwolnionych najwięcej dusz z czyśćca. Pomyślmy o tym, zasiadając do stołu wigilijnego, odmówmy modlitwę za zmarłych, wybaczmy wszystkim urazy, także nieobecnym przy stole, wyciągnijmy pierwsi dłoń, zapomnijmy o urazach. Pamiętajmy, że uzdrawiająca moc Bożego Narodzenia zależy tylko od nas.

- Jak nie zatracić religijnej wymowy tych świąt?

- Kiedy w Kościele zaczyna się Adwent, czas przygotowania i wyciszenia przed nadejściem Pana, jesteśmy zalani reklamami mikołajów, choinek i prezentów. Nie mamy czasu, aby zastanowić się nad swoim wewnętrznym życiem, ale od razu nastawiamy się na materialną otoczkę tych świąt: na kupno prezentu, choinki, jakie jedzenie nabyć na stół świąteczny... A kiedy nadchodzą oczekiwane święta, niejedna matka czy żona, nie ma już sił cieszyć się wielkością tych grudniowych świąt, bo dosyć się nasprzątały, nagotowały, napiekły i nabiegały. Niejedna rodzina w tym dniu pokłóci się, bo wszyscy są znerwicowani atmosferą. A przecież warto zjeść jedną potrawę mniej, ale w pokoju i wzajemnej miłości, wspólnie zaśpiewać kolędę i serdecznie porozmawiać. Są to przecież święta rodzinne i taki klimat mamy tworzyć. Zauważmy, że tuż po Bożym Narodzeniu znikają ze sklepów atrybuty tego święta, a natychmiast pojawiają się w marketach króliczki, kurczaczki, pisanki. A właśnie wtedy w Kościele rozpoczyna się czas Bożego Narodzenia i powinien trwać. A w sklepach znów nerwowe przygotowania do Wielkanocy. Niestety, świętujemy tylko powierzchownie, nie widzimy treści religijnych wypływających ze świąt. Niewielu zastanawia się nad tym, po co Jezus przyszedł na świat.

- Święta Bożego Narodzenia są także zwane inaczej świętami przebaczenia..

- Wyjątkowość tych świąt polega też na tym, że chętniej wybaczamy sobie. Chcemy innym sprawić, by ten czas był bardzo radosny. W te cudowne dni Narodzin Pana może zdarzyć się naprawdę wszystko. Wobec ogromu takiej miłości człowiek nie może pozostać obojętny. Ten świąteczny okres może wiele zmienić, odrodzić w naszym życiu, tylko musimy pozwolić Chrystusowi, by narodził się dla nas i w nas. Takich przeżyć tych świąt, gdy w nocy przychodzi Bóg w człowieczej postaci, życzę wszystkim Czytelnikom „KNOiB-Niedzieli”, by ich dalsze dni upływały w radości i pokoju.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co wskazywało drogę Mędrcom?

Wszyscy znamy cytaty: „Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon»” (Mt 2, 1-2) oraz „A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię” (Mt 2, 9). Opisywana sytuacja, znana z Ewangelii według św. Mateusza jako pokłon Trzech Króli, bardzo wyraźnie zwraca uwagę na zjawisko, które przywiodło Mędrców do Betlejem. Określenie „gwiazda, która szła przed nimi”, idealnie pasuje do dużej komety dobrze widocznej z Ziemi, przemieszczającej się na tle nieba.

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 8.): Wszystko moje

2024-05-07 20:53

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co zrobił Jan, kiedy Jezus dał mu Maryję za matkę? Czy naprawdę po prostu „wziął Ją do siebie”? I co to właściwie oznacza dla nas samych? Zapraszamy na ósmy odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o tym, że Maryi wcale nie zaprasza się tylko do domu.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję