Reklama

Niedziela Łódzka

Zioła na prostatę

Z Janem Kubiakiem, zielarzem, spadkobiercą tajników leczenia ziołami wileńskich bonifratrów, rozmawia Anna Skopińska

Niedziela łódzka 45/2019, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

choroba

ziołolecznictwo

Ks. Kamil Gregorczyk

Jan Kubiak

Jan Kubiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA SKOPIŃSKA: – Panie Janie, niektórzy księża mówią nam: „Czemu nie piszecie o tym, co tak ważne – o niezabijaniu siebie?”. I proszą: „Poruszajcie ten temat”. Chodzi o badania, które wykrywają niektóre choroby. Tak – jak raka prostaty. One ratują często życie. Mężczyźni wstydzą się przyznawać, że coś jest nie tak?

JAN KUBIAK: – To nie jest sprawa związana ze wstydem. Prostata jest gruczołem sprawiającym kłopot wielu mężczyznom już po czterdziestce. A badanie jest po prostu bardzo krępujące i bolesne. Stąd mężczyźni często je zaniedbują. A potem leczenie i lekarze, którzy – choć człowiek nie jest jeszcze taki stary – najczęściej preferują zabieg. A przecież on absolutnie nie usuwa przyczyny i może tylko na jakiś czas wydłużyć życie. Tyle że dużym kosztem zdrowia i seksu.

– Przychodzą do Pana tacy pacjenci?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tylko dzisiaj miałem trzech. Każdemu proponowano operację. Więc mówię: „Niech pan zaczeka i spróbuje innego leczenia, nic się przez te pół roku nie zdarzy a będzie pan sobie robił badania”. Wiem, że jeśli sprawa jest zadawniona, a innych metod nie ma... Dlatego – jeśli są objawy związane z oddawaniem moczu czy inne – to namawiam na badanie. Ono jest bezpłatne. Trzeba się sprawdzać. Tak już jest, że jeden choruje wcześniej, drugi później.

– A może jakieś zioła na profilaktykę?

– To przede wszystkim wierzbownica. Komponuje się ją z innymi ziołami. W skład tej bogatej, ale naprawdę skutecznej mieszanki wchodzi: łopian, tymianek, pięciornik, srebrnik, jemioła. Nieraz trzeba te dawki ziół zwiększać, innych dodawać mniej.

Reklama

– Na podstawie czego Pan to modyfikuje?

– Zawsze zapraszam pacjentów z badaniami. Czy jeśli byli w szpitalu, to z kartą informacyjną. Albo jeśli ma już jakieś rozpoznanie, to z nim. Nie jestem lekarzem i nie robię żadnych badań, a w pewnych przypadkach są one konieczne. Można, oczywiście, leczyć się objawowo, np. po dojściu do jakiegoś wniosku, bo niektóre rzeczy mogą być związane z wątrobą czy trzustką, ale pierwszą zasadą są badania.

– Zdarzyło się, że udało się uniknąć proponowanej operacji?

– Jeśli choroba jest zdiagnozowana w późnym wieku i jest zaawansowana, to może nie być innego wyjścia. Ale jeśli ktoś jest młody, to można spróbować innego sposobu leczenia. Chociażby przy pomocy ziół.

– Schorzenia prostaty dokuczają mężczyznom często? A czy kobiety też zgłaszają się z ginekologicznymi przypadłościami?

– W ostatnim czasie bardzo często dotykają nas te kobiece i męskie problemy. Przychodzą pacjentki, np. z rozpoznaniem endometriozy. Lekarze nie bardzo wiedzą, jak leczyć tę chorobę. Więc panie często korzystają z ziół. I to z dobrym skutkiem.

– Też jest przygotowana na to jakaś specjalna mieszanka?

– I to bardzo bogata mieszanka. Wszystko zależy od objawów. W jej składzie jest: dziewanna, ruta, rumianek, malwa czarna, macierzanka, lawenda, kozłek, krwawnik, pokrzywa, perz, tatarak. Ale też: szałwia, babka lancetowata i kwiat jasnoty. To takie typowe zioła na endometriozę. Jednak u kobiet występują też inne schorzenia, np. zapalenie jajników, i na to wszystko co innego się podaje.

– A są jakieś uniwersalne zioła na urologiczne choroby?

– W mieszankach bardzo często występują: rozmaryn, jasnota i pokrzywa. To takie zioła podstawowe przy leczeniu schorzeń kobiecych.

– Oprócz picia ziół coś jeszcze można zrobić?

– Są jeszcze irygacje, kompresy, przemywania, bo mogą występować upławy. Tak naprawdę kobiecych schorzeń jest bardzo dużo. I na każdą są inne zestawy ziół.

– Po ilości zgłaszających się pacjentów i obserwacji ich schorzeń, problemach, z którymi przychodzą – powinniśmy o tym mówić?

– Jak najbardziej trzeba. W tym przejawia się wypełnianie przykazania miłości bliźniego, ale też samego siebie – bo masz kochać drugiego jak siebie samego. Nie namawiam do leczenia ziołami, bo każdy sam musi podjąć taką decyzję – chcę czy nie. Jedni zaczynają wcześniej picie ziół, inni później, ale naprawdę z dobrym skutkiem. Jestem nieraz bardzo zaskoczony, bo w wielu przypadkach, gdy myślę, że niewiele mogę zdziałać, okazuje się, że takie leczenie daje efekty. Że ktoś przychodzi i dziękuje. I dla mnie to wtedy wielka radość.

– Dlatego badania to podstawa. A potem można przyjść do zielarza?

– Badania – tak. Namawiam na nie, ale też z umiarem. Często w rozmowach z pacjentami, gdy proponuję to czy tamto, okazuje się: my to mamy. To pytam: „Co jest? Szafa z tymi lekami? No to po co?”. Często tak bywa, że nieraz jak przychodzi małżeństwo, to żona mówi: „A już daj spokój, nie męcz tego pana, bo za dużo chcesz”. Hipochondryk. Co chwilę, jak już coś go zaboli, to do lekarza. Więc bez przesady. Ale na kontrolne badania trzeba chodzić. I leczyć się.

– W jakim wieku musimy zacząć się kontrolować?

– Jeśli przychodzi do mnie pacjentka, która ma 45 lat i nie może zajść w ciążę, to trzeba zastanowić się co jest. Może już wcześniej były jakieś przeszkody? Dlatego mówię: „Zapraszam z mężem”. „Nie, mąż jest zdrowy” – słyszę. To niech sobie zrobi badania. Mówi się, że przyczyna jest tylko po stronie kobiet. Nie. Często i mężczyzna jest temu winny. Tylko pytanie: Jak się prowadzili od młodości? Często spotykam się z tym, że współżyli wcześnie, partnerów mieli wielu, to potem zaczynają się rozmaite komplikacje. Trzeba wiedzieć, jak było w przeszłości. Czy nie było jakiś stanów zapalnych. I zrobić badania. Bo jest taka zasada – jak wcześnie zaczniesz, to i wcześnie skończysz. Jak zaczynasz w odpowiednim czasie, to dłużej potem jesteś sprawny. I to nie jest nic nadzwyczajnego, gdy siedemdziesięcioletni mężczyźni są sprawni seksualnie. Wszystko ma swój czas. Do wszystkiego trzeba dorosnąć jako mężczyzna, jako ojciec. Kobieta też musi dorosnąć. Nie można zaburzać rozwoju, bo to niekorzystne dla organizmu.

– A troszczyć o się siebie mamy nawzajem?

– Często bywa tak, że przychodzi małżeństwo. I mówią: „Razem do ołtarza, razem do lekarza”. Ale wiadomo, że najlepiej, kiedy tylko jedno choruje. Bo drugie może się nim opiekować. A w leczeniu trzeba nieraz tylko chęci i samozaparcia. I dostosowania się do zaleceń – wtedy będą efekty.

2019-11-05 13:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jedynym źródłem pokoju jest Chrystus

Niedziela przemyska 7/2022, str. IV

[ TEMATY ]

wywiad

abp Adam Szal

św. bp Józef Sebastian Pelczar

Archiwum Sióstr Sercanek

Abp Adam Szal na uroczystości w Krakowie z okazji 180. rocznicy urodzin św. bp. Pelczara

Abp Adam Szal na uroczystości w Krakowie z okazji 180. rocznicy urodzin św. bp. Pelczara

O realizacji hasła roku duszpasterskiego, wspólnotach archidiecezji i obchodach 180. rocznicy urodzin św. bp. Pelczara – z abp. Adamem Szalem rozmawia ks. Zbigniew Suchy.

Ks. Zbigniew Suchy: Chcemy w cykliczny sposób przyglądać się temu, jak realizowane jest tegoroczne hasło roku duszpasterskiego: „Posłani w pokoju Chrystusa”. Dzięki posłudze Radia Fara możemy śledzić aktywny udział Księdza Arcybiskupa w życiu diecezji. Jak Ksiądz Arcybiskup postrzega realizację tego hasła duszpasterskiego?

Abp Adam Szal: Realizacja hasła „Posłani w pokoju Chrystusa” jest pewnym wyzwaniem dla nas wszystkich i myślę, że dobrze byłoby popatrzeć, jak poszczególne osoby, które spotykamy na drodze naszego życia, realizują swoje powołanie, którego elementem jest także życie w pokoju Chrystusa. Święty Józef Sebastian Pelczar w książce pt. „Doskonałość chrześcijańska” porównuje postępowanie człowieka do igły magnetycznej. Znamy kompas i wiemy, że ta igła jest w ciągłym ruchu. Szuka nieustannie właściwego kierunku i właściwie jest niespokojna dopóki nie znajdzie północnego kierunku i wskaże północ. Święty Józef Sebastian Pelczar w oparciu o ten przykład mówił, że powołaniem człowieka jest dążenie do źródła pokoju, którym jest nie kto inny, jak Pan Bóg. To wezwanie, jakim jest rok duszpasterski „Posłani w pokoju Chrystusa”, powinno polegać moim zdaniem na tym, żeby szukać źródła tego pokoju, którym jest sam Pan Bóg, bo też odwołując się do św. Józefa Sebastiana Pelczara, świat proponuje różne zaspokojenia człowieka i różny ten pokój, nieraz oparty na sile, na uleganiu pokusom, na życiu bez Pana Boga. Ale jak mówił św. Augustyn „serce człowieka jest niespokojne, dopóki nie spocznie w Panu”, dopóki nie ma pokoju. Naszym zadaniem zatem będzie odnalezienie tego źródła pokoju, którym jest sam Pan Bóg, Jego sakramenty, zwłaszcza sakrament Eucharystii. Trzeba także, do czego zachęca nas program duszpasterski, uczynić krok dalej, żeby żyć tym pokojem i nieść go innym. Tu się zaczynają pewne trudności, bo wyobrażamy sobie, że iść w pokoju to znaczy głosić płomienne kazania czy nauczać o wierze słowem, ale bardziej chodzi o to, żeby nasz wewnętrzny pokój przemieniał nasze otoczenie, nas samych, nasze życie. Żebyśmy byli ludźmi pokoju. Tutaj też pojawia się niebezpieczeństwo, żeby się oddzielić od wszystkich problemów, od wszystkich trudności, których jest wiele, żeby być takim abnegatem w życiu społecznym, politycznym czy religijnym. Chodzi o to, żeby przemieniać ten świat, opromieniać go tym pokojem, który jest w nas. Źródłem pokoju dla rodziny będzie na pewno ojciec, matka, którzy będą wiarę wyznawać i według niej żyć. Ojcem pokoju będzie ktoś, kto kieruje zakładem pracy czy wspólnotą parafialną, czy diecezją, żeby ten pokój z nas emanował.

CZYTAJ DALEJ

Nawet wtedy, kiedy spała, Maryja czuwała nad jej bezpieczeństwem. Historia pewnych objawień

2024-05-28 21:27

[ TEMATY ]

książka

objawienia

Mat.prasowy

Prywatne objawienia mogą mieć charakter proroczy i być cenną pomocą w lepszym zrozumieniu i życiu Ewangelią w określonym czasie - pisał papież Benedykt XVI w "Verbum Domini".

Matka Maleńkiego Nic

CZYTAJ DALEJ

Nie mamy nic cenniejszego

2024-05-31 12:21

Mateusz Góra

    Procesja Bożego Ciała wokół rynku w Nowym Sączu to długowieczna tradycja.

    Co roku wierni tłumnie gromadzą się pod bazyliką św. Małgorzaty, skąd wyruszają do czterech ołtarzy, przygotowanych wokół sądeckiego ratusza. – To tradycja od wielu lat, pamiętająca pewnie czasy średniowiecza. Nie udało się jej przezwyciężyć nawet komunistom, bo pamiętam, jak tłumnie odbywała się w czasach, gdy proboszczem w bazylice był ks. Lisowski. Rynek sądecki daje dowód tego, że tradycja nie umarła, a wręcz kwitnie, bo był pełen ludzi. Możemy się tylko cieszyć i trudno byłoby tego nie kontynuować i nie przekazywać na przyszłość, dlatego są ze mną synowie – podkreślił Krzysztof, jeden z uczestników procesji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję