Ks. Jarosław Grabowski: Na 386. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski księża biskupi podejmowali ważne dla Kościoła w Polsce kwestie. Które z nich, zdaniem Księdza Arcybiskupa, są najważniejsze? W mediach dominował przekaz stanowiska episkopatu w kwestii LGBT...
Abp Wacław Depo: Na początku myślałem, że to stanowisko będzie motywem przewodnim. Wydaje mi się jednak, że najważniejszą z poruszanych przez nas spraw była kwestia odpowiedzialności nie tylko za katechizowanie jako proces nauczania, ale przede wszystkim za to, aby nauczanie było związane z wiarą. Pandemia udowodniła nam, że dziś jesteśmy, a jutro już może nas nie być. Jaka jest miara naszego życia, jaki jest jego sens? To są fundamentalne pytania, które muszą powracać. Trzeba się z nimi zderzyć, choćby na katechezie.
Niektórzy sugerują biskupom, że należy znaleźć jakąś alternatywę dla katechezy w szkole. Dowiadujemy się jednak, że częstą przyczyną wypisywania się dzieci z lekcji religii nie jest utrata wiary, ale lenistwo...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wskazują na to wyniki ankiety, którą wśród grupy młodzieży przeprowadził ks. prof. Marian Zając z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego wraz z zespołem pedagogów. Okazało się, że z lekcji religii najchętniej wypisałoby się ok. 30% uczniów. Wykreślenia z planu zajęć języka polskiego chciałoby ok. 40% uczniów, a matematyki – ponad 70%. Były także osoby, które chciały całkowicie zlikwidować szkołę. Częściowo taka możliwość istnieje dzięki zdalnemu nauczaniu. Co zatem pokazują wybory młodzieży? Świadczą o tym, że wolność tak dzisiaj zawładnęła myśleniem młodych, iż podejmowanie jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego związanego z nauką wydaje się im tylko ciężarem.
Wróćmy do dokumentu w kwestii LGBT. Żaden episkopat nie podjął wcześniej tego tematu...
Reklama
To prawda. Stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w tej sprawie jest unikatowe. Na temat LGBT nie wypowiedzieli się biskupi np. z Hiszpanii, Holandii czy Francji, choć wydarzenia w tych krajach raczej powinny ich do tego skłaniać. Dokument polskiego episkopatu to 27 stron dobrego opracowania, zarówno od strony merytorycznej, pedagogicznej, jak i informacyjnej. Szacunek dla osób wynika z podstawowego dla chrześcijan przykazania miłości Boga i człowieka. Ale tutaj jest właśnie to nasze „rozejście się”. Antropologia jest dzisiaj tak rozmyta, że właściwie nie ma już dialogu. To, co widzimy na ulicach – te ciągłe wyzwania, żądanie od nas tolerancji, ustępowania – czy to nie są prowokacje? Boli mnie bezczeszczenie świętych wizerunków, hasła typu: „Jezus byłby z nami”, „Maryja jest też naszą, a nie tylko waszą Matką”... Takie odwoływanie się do fundamentów naszej wiary prowadzi nie do dialogu, ale do konfrontacji, do bardziej radykalnych odpowiedzi. Moim zdaniem, aktywistom LGBT zależy na tym, żeby nas sprowokować. Oni swoimi czynami wręcz wykrzykują: Uderzcie nas, a my to zarejestrujemy kamerą, a potem będziemy ten obraz rozpowszechniać na cały świat. Będziemy nagłaśniać, że Polska jest miejscem dyskryminacji, nienawiści politycznej i społecznej, że trzeba z tą Polską wreszcie zrobić porządek. Oni porównują naszą postawę nie tylko do dyktatorskich metod z Białorusi, do wszystkich złych rzeczy, które dzieją się dzisiaj na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Środkowej i Południowej, ale nawet do Hitlera. Nie dziwią mnie zatem wątpliwości, czy jest sens podejmowania prób jakiegokolwiek wychodzenia naprzeciw i wyciągania ręki, skoro oni chcą dominować nad większością.
W dokumencie episkopatu czytamy, że przynależność do społeczności LGBT, identyfikowanie się z jej ideologią i publiczne solidaryzowanie się z nią nie wykluczają ze wspólnoty Kościoła. A co, jeśli podczas tych manifestacji np. profanuje się święte dla nas symbole? Co taki człowiek ma wtedy wspólnego z Kościołem?
W swoim słynnym sierpniowym kazaniu w Warszawie bp Józef Zawitkowski zwrócił się do osób, które podczas tych manifestacji dopuszczały się profanacji: „Przecież jesteś ochrzczony”. Przecież w zdecydowanej większości ci manifestujący to ludzie ochrzczeni, a nawet bierzmowani. A takie zachowanie jest rzeczywistością wykluczającą ich z Kościoła. Gdy im to uświadamiamy, słyszymy, że używamy języka wykluczenia, nienawiści. Dla mnie natomiast nieprawdopodobne jest, gdy słyszę od osób zaangażowanych w manifestacje LGBT, że uważają się one za wierzące. Chociażby przykład pani, która udaje się do papieża, kłamie i żąda, żeby zdymisjonował on połowę episkopatu Polski. Odpowiedzią na takie prowokacje jest nasza modlitwa, i to ta publiczna, którą podejmujemy na ulicach. W moim najgłębszym przekonaniu potrzebujemy teraz ogromnej ufności w moc modlitwy do Ducha Świętego, żebyśmy się z jednej strony nie wycofali, a z drugiej – mieli odwagę wiary, by przeciwstawiać się tego rodzaju zjawiskom.
Czyli szacunek płynący z wiary – tak, ale nie akceptacja?
Tak, szanujemy, ale nie akceptujemy.