Reklama

Jasna Góra

Abp Hoser świętował 40 lat swojej posługi kapłańskiej

Abp Henryk Hoser świętował dziś na Jasnej Górze 40 lat swojej posługi kapłańskiej. Święcenia prezbiteratu obecny biskup warszawsko-praski przyjął 16 czerwca 1974 roku w Ołtarzewie z rąk warszawskiego biskupa pomocniczego Władysława Miziołka. Rok później po kursie językowym wyjechał do pracy misyjnej w Rwandzie.

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Henryk Hoser

BOŻENA SZTAJNER

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

– Nigdy nie miałem wątpliwości co do swojego powołania. Mam jednak świadomość, że było to powołanie typu Pawłowego, czyli powołanie w drodze, powołanie zaskakujące, którego nie tylko nie planowałem ale nawet się nie spodziewałem. Boży głos był jednak na tle silny i wyraźny, że 40 lat temu został potwierdzony przez profesję wieczystą w Stowarzyszeniu Apostolstwa Katolickiego oraz święcenia kapłańskie – powiedział abp Hoser. Wyznał jednocześnie, że dzięki powołaniu wielokrotnie mógł doświadczyć mocy działania Bożej łaski która poprzez jego posługę działał w ludzkich sercach.

Za 40 lat posługi kapłańskiej abp Hoser 16 czerwca dziękował Bogu wraz ze swoimi współbraćmi, kolegami kursowymi ze Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego na Jasnej Górze, gdzie w kaplicy Cudownego Obrazu przewodniczył uroczystej mszy św.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Dziękujemy dziś przede wszystkim tym, którzy wychowali nas do kapłaństwa, w tym zwłaszcza nieżyjącym już rodzicom którzy dali nam życie. - To oni pierwsi uczyli nas o Bogu, to oni pierwsi uczyli nas modlitwy – podkreślił w homilii abp Hoser. Wymienił również nauczycieli, wszystkich ludzi dobrej woli, w tym również innych kapłanów, którzy byli modelem do naśladowania. – Dziękujemy za to, że służyli nam swoją kapłańską posługą, że pozwalali nam uczyć się od siebie – powiedział biskup warszawsko-praski.

Reklama

Przestrzegł także w homilii przed patrzeniem na drogę kapłańską jako na pasmo samych cierpień choć jak przyznał - cierpienie wpisane jest w to powołanie podobnie jak w każde inne. – Wzorem dla nas jest Najwyższy i Wieczny Kapłan - Jezus Chrystus, który nie tylko sam jest ofiarą ale jednocześnie jest Ołtarzem, na którym Ta ofiara jest składana. Dziękujemy zatem Bogu za 40 lat kapłańskiej radości i kapłańskiego cierpienia które jest nieodzownym towarzyszem naszego życia prowadzącym do zmartwychwstania – zaznaczył abp Hoser.

Zwrócił także uwagę na zadania stojące przed kapłanem. - Bóg posyłając każdego kapłana nakłada na niego obowiązek by był prorokiem Bożej Prawdy, by przypominał ją w każdej sytuacji i by sam nią żył.

– Każdego dnia kapłani spotykają się z fałszywymi prorokami, których liczba wydaje się dziś coraz większa, wystarczy spojrzeć do gazet, posłuchać radia czy obejrzeć telewizję - mówił kaznodzieja. - Trzeba umieć ich dostrzec i przestrzec przed nimi ludzi - dodał. Przyzna też, że walka z ludźmi opanowanymi przez złego ducha, którzy idą za jego przebiegłością i korzystają z jego inteligencji nie jest łatwa, stąd Jezus wzywał nas do czujności – przypomniał abp Hoser.

Nawiązał także do doświadczeń misyjnych w Rwandzie. - Czterech z naszego grona wyjechało na misje do Rwandy, gdzie przeżyliśmy ludobójstwo. Przyszło nam więc pracować na Bożej roli i zasiewać ziarno Ewangelii w trudniejszych warunkach niż w Polsce. Bóg posłał nas w takie miejsce, które miało być wypełnione pokojem a stało się na pewien okres piekłem - wspominał abp Hoser.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że wydarzenia sprzed 20 lat na zawsze naznaczyły ich życie. - To jest ogromny ból naszego kapłaństwa, które w sobie nosimy, bo tego nie sposób wytłumaczyć czy zaakceptować. To było coś tak okropnego, że brakuje nawet słów aby to wyrazić – wyznał biskup warszawsko-praski.

Na zakończenie wyraził nadzieję że te lata kapłaństwa, które wszystkim zostały będą latami radości i świętości życia. – Będziemy prości Boga byśmy mogli nada innych prowadzić do Boga i za to Bogu dziękować – podsumował abp Hoser.

2014-06-17 08:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Do takich należy…

Scena pierwsza. Jestem pod szczytem na którejś z uroczystości (dla niewtajemniczonych – to plac przed murami Jasnej Góry od strony wschodniej, gdzie odbywają się większe celebracje). Plac przerzedzony, bo jest to Liturgia dla miasta, wieczorna, w odróżnieniu od tej południowej – dla pielgrzymów, kiedy jest o wiele tłoczniej i bywa, że brakuje miejsca, przez co rzesza ludzi wylewa się jeszcze na aleje między parkami. Zatrzymałem się gdzieś pośrodku, bo wtedy widać cokolwiek na szczycie i ogarnia się całość. Zanim się zacznie, od ołtarza płyną komunikaty, podawany jest porządek pieśni. Tuż przede mną zjawia się siostra zakonna z małym chłopcem. Poznaję po habicie, który to zakon, bo tu blisko jej zgromadzenie prowadzi Dom Małego Dziecka. Siostra sadowi się na składanym zydelku (wygląda na wędkarski – przemknęło mi przez myśl), a malec rozgląda się ciekawie. Uwaga przenosi się na szczyt, bo właśnie rozpoczyna się pieśń na wejście, uderzono w dzwon i rusza procesja do ołtarza. Z każdą chwilą robi się coraz gęściej, przybywa ludzi. Obok na kocu sadowią się młodzi rodzice z dwójką dzieci. Chłopiec wydaje się równolatkiem tego od siostry zakonnej, a dziewczynka – o jakiś rok starsza. Trwa Liturgia, chór śpiewa gromkie Alleluja, a dzieci zaczynają się trochę nudzić. Na kazanie wszyscy siadają na kocu. Ojciec zawiązuje but dziewczynce, ta obejmuje go za szyję, coś do niego mówi, przekomarzają się. Za chwilę chłopiec wchodzi na kolana mamy, głaszcze ją po buzi, każe na siebie patrzeć i robi miny. Mama go uspokaja, przytula, całuje. Dziewczynka wisi na szyi ojca, a on kiwa nią na boki. Malec od siostry patrzy łapczywie, wręcz chłonie każdy gest – bezwiednie otworzył buzię, nie może się napatrzyć. W którymś momencie przytula się do ramienia siostry, zadziera nóżkę na jej kolana, łapie ją za szyję i przesuwa welon. Ona zdziwiona, zasłuchana w kazanie, nie wie, o co nagle mu chodzi. Okazuje swoje niezadowolenie, poprawia welon, strofuje chłopca, pokazuje palcem na ołtarz. On przyjmuje potulnie jej uwagi, chce tylko trzymać ją za rękę i kurczowo ją trzyma, aż siostra się poddaje. Tyle wystarczy. Widać po buzi, że coś odkrył, coś go pewnie zabolało. Nie wiem, jak sobie to w małej główce tłumaczy, ale chyba widzi jakiś brak, że coś mu odebrano. Może pierwszy raz w życiu ma poczucie krzywdy? Stoi grzecznie wciąż zapatrzony na tamtych. Może zapyta siostrę, jeśli potrafi ubrać to w słowa, jak będą wracać? Rodzina zwinęła koc i poszła – dzieci były coraz bardziej marudne. Patrzył za nimi, dokąd było ich widać w tłumie. Nie mogłem już skupić się na Liturgii, ze ściśniętym sercem patrzyłem na niego. Puścił rękę siostry i kucnął. Najpierw z głową w rączkach medytował, a później znalazł jakiś patyk, ubił ziemię przed sobą i zaczął rysować. Ludziki o dużych głowach, patykowatych tułowiach i kończynach. Chyba nie był zadowolony, bo starł rączką swój rysunek, na nowo ubił ziemię i zaczął od początku. Dwa większe ludziki, a pośrodku mniejszy, trzymały się za ręce. Siostra uklękła na podniesienie i zobaczyła obrazek. – O, co narysowałeś? Mały bezradnie patrzył to na obrazek, to na nią. – To ty? – pokazała na małego. Skinął głową. – A to ja? Palec powędrował na większego. Chyba nie był pewny, ale kiwnął potakująco. – A ten? – Był bezradny, nie wiedział. Czuł pewnie, że powinien być, bo u tamtych, co poszli, tak było. Patrzył na nią z nadzieją, że mu powie, nazwie, pokaże...
CZYTAJ DALEJ

„A wy za kogo Mnie uważacie?”

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Łk 9, 18-22

Piątek, 26 września. Dzień Powszedni albo wspomnienie świętych męczenników Kosmy i Damiana albo wspomnienie świętych męczenników Wawrzyńca Ruiz i Towarzyszy.
CZYTAJ DALEJ

bp P. Kleszcz: Wola Boża to dobro, które nas spotyka

2025-09-27 11:10

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

40. Piesza Pielgrzymka z Tomaszowa Mazowieckiego do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannej

40. Piesza Pielgrzymka z Tomaszowa Mazowieckiego do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannej

Blisko 200 wiernych wzięło udział w jubileuszowej - 40. Pieszej Pielgrzymce z Tomaszowa Mazowieckiego do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannej. Mszy świętej inaugurującej pielgrzymkę przewodniczył biskup pomocniczy archidiecezji łódzkiej, bp Piotr Kleszcz, a przewodnikiem na szlaku jest proboszcz tomaszowskiej parafii księży filipinów, ks. Grzegorz Chirk.

W homilii bp Kleszcz przypomniał, że w życiu człowieka pojawiają się drogi „bez map” – znamy ich cel, ale nie wiemy, co nas spotka w drodze. – Są w naszym życiu dwie rzeczywistości, których czasem nie rozumiemy: wola Boża i dopust Boży. Wola Boża to dobro, które nas spotyka, ale zdarzają się też sytuacje trudne, których Bóg nie chce, ale na nie dopuszcza, by ostatecznie mogło z nich wyniknąć dobro – podkreślił hierarcha.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję