Reklama

Jezus także dziś zmienia ludzkie życie

Żyłem w grzechu. Zmartwychwstałem!

- Gdybym nie trafił do Kościoła, na pewno miałbym już zrujnowane życie. Przez nieszczęśliwą miłość, rozwód, szukanie szczęścia w nałogach - tak o swojej przeszłości mówią zarówno Ireneusz, jak i Łukasz ze Strzegomia. Gdy byli nastolatkami, Ireneusz (35 lat, wykształcenie wyższe) sensu szukał w lekkim sposobie życia, podejrzanym towarzystwie i muzyce heavymetalowej, a Łukasz (30 lat, wykształcenie wyższe) - w autoerotyce

Niedziela świdnicka 15/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Słuchając coraz częściej muzyki metalowej, Irek odkrył, że może ona być sposobem ucieczki od szarej rzeczywistości. Kiedy rodzice pili, puszczał magnetofon jak najgłośniej, by zagłuszyć swoje emocje i w ten sposób rozwiązać problem. Heavy metal dawał mu też poczucie akceptacji: z innymi metalami tworzyli „zgraną paczkę”, prawie nieustannie spotykając się ze sobą w domach lub na imprezach.
- Słuchałem wszystkiego: od trash metalu (odmiany ostrej, ale - jak się wkrótce okazało - nie najostrzejszej), przez death metal (czyli muzykę śmierci: z pozbawionymi nadziei tekstami i niskim, ciężkim, wręcz brutalnym brzmieniu), do black metalu (brzmieniowo lżejszego, niekiedy wręcz melodyjnego, ale z ostrym wokalem, a niekiedy tekstami satanistycznymi) - wspomina Irek. - Miałem długie włosy, ubierałem się tylko na czarno, z czasem przestałem chodzić do kościoła, a chrześcijański krzyż, który nosiłem na szyi, zamieniłem na pentagram.
To był czas rozwoju emocjonalnego, budowania osobowości. U Irka pojawiały się pytania na temat miłości, egzystencji, śmierci. A w tekstach, których słuchał, odnajdował jedynie potwierdzenie własnych doświadczeń: że życie nie ma sensu, że brak w nim miejsca na nadzieję i szczęście. Zapomnienia szukał wciąż w nowych związkach, które według zawartej w tekstach piosenek filozofii nie mogły się udać i, oczywiście, nie udawały się.

Trzeba wybrać

Reklama

- Staczałem się coraz bardziej, ale z perspektywy czasu zauważam, że równocześnie coraz mocniej upominał się o mnie Pan Bóg - wspomina.
W tym czasie, w którym definitywnie przestał uczęszczać na Msze św., pojechał na koncert zespołu satanistycznego. - W pewnym momencie rozentuzjazmowana publiczność zaczęła skandować: „Satan” - wspomina. - Nie chciałem tego robić i nie wiedząc czemu, zacząłem wtedy w myślach powtarzać imię Maryi. Dziś postrzegam to jako walkę Stwórcy o moją duszę.
- Bóg zdawał się o mnie dopominać w najdziwniejszych momentach - wyjaśnia. - Gdy jedna z moich dziewczyn zapytała mnie, jaki naprawdę jestem, po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że chociaż niekiedy chcę dobra, jest ze mnie kawał drania. Później, w knajpie, słysząc, jak kolega nazwał mnie chrześcijaninem, popatrzyłem w szklankę piwa i ze smutkiem uświadomiłem sobie, że ja nawet nie chcę nim być. Kolejnym momentem zastanowienia było zasłyszane od kogoś zdanie, że w życiu trzeba wybrać dobro albo zło.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jesteś w domu

Pierwszy raz po latach Irek trafił do kościoła przez dziewczynę: zaczął chodzić z nią na Msze św. w tygodniu, rozmawiać o sprawach wiary.
- Kłóciłem się z nią, uważałem, że głupio jest wierzyć tak mocno. Ale pewnego dnia podczas Eucharystii świadomość zła, w którym żyłem, stała się nie do zniesienia. Wyskoczyłem z ławki i pobiegłem do konfesjonału. „Bracie, teraz jesteś w domu” - usłyszałem od kapłana.
Nowi znajomi mówili mu, że ta muzyka prowadzi do duchowego spustoszenia. Nie rozumiał ich - dlatego próbował udowadniać, że można się modlić, słuchając równocześnie ostrych dźwięków, np. grupy „Immortal” czy „Dark Throne”.
- Po rekolekcjach, na których szczerze wyznałem Jezusowi, że nie widzę, by metal był zły, a nawet jeśli jest - to nie umiem się go wyrzec, doświadczyłem wolności. Okazało się, że mogę zrezygnować z tego, co nadawało sens mojemu życiu przez ostatnie lata, a nawet, że nie mam ochoty tego słuchać.

Ja „niechcący”

Reklama

- Teraz kumple, uczniowie, metali, „lekko-sataniści” czy „bawiący się” w sprawy satanistyczne pytają mnie, co w tej muzyce jest złego. Wielu wyjaśnia mi, że problem oceny metalu ich nie dotyczy, bo słuchają tylko muzyki, a nie zwracają uwagi na słowa. A ja mówię, że tego nie można oddzielić. Słowo ma moc. Pozostaje tylko pytanie, jakie słowo padnie? Dobre słowo przynosi błogosławieństwo (inaczej: rodzi dobre owoce), złe słowo przynosi przekleństwo. I nie muszą to być tylko wyrazy dotyczące satanizmu. Zło jednak nie pyta się, czy może wejść. Skoro słuchasz takich, a nie innych przekazów, akceptując je, będzie na Ciebie oddziaływać. I oddziałowuje.
- A jeśli chodzi o samą muzykę? Myślę, że może być dobra lub zła - w zależności od tego, z jaką intencją się ją użyje - dodaje. - Gdybym był bohaterem Psalmu 13, zagubionym, przerażonym i złym z tego powodu, że Pan Bóg się przede mną ukrył, nie śpiewałbym o tym łagodnie. Do tego psalmu wybrałbym ostrzejszą muzykę, krzycząc do Stwórcy jak zespół „2 Tm”: „Jak długo jeszcze, Panie, będziesz o mnie zapominał?!”. Mocna muzyka sama w sobie nie jest złem; Bóg przecież chce, żebyśmy wyrażali przed Nim nasze emocje.
Złem będzie, jeżeli używając takich dźwięków, zacznę Boga oskarżać, niszczyć. Bo wtedy ta muzyka będzie wypływać z mojej goryczy.
Wszystko zależy od tego, co człowiek ma w środku (wystarczy poczytać wywiady z zespołami metalowymi i posłuchać ich tekstów, by się dowiedzieć). I kiedy chce ujawnić swoje zbuntowane wnętrze, może uczynić to przy użyciu tej samej muzyki. Nie wiem, jak to nazwać, bo to sprawa ulotna, ale te dźwięki nabywają pewnego charakteru.

Nie znosiłem ciszy

- Mnie metal zniewolił - mówi. - Ta muzyka była dla mnie jak narkotyk: musiałem „napełniać się” mocnymi dźwiękami, atmosferą koncertów, by zagłuszać wewnętrzną pustkę. Nie znosiłem ciszy - bo ona przypominała mi o własnych lękach. - Gdyby nie Chrystus, być może dziś bym już nie żył - dodaje. - Szukając dobra w podejrzanych środowiskach, mogłem napytać sobie biedy. Na szczęście Bóg zachowywał mnie w momentach, gdy mogłem wpaść w kanały i pozwolił odnaleźć prawdę.

Ucieczka

Reklama

Łukasz wychowywał się bez ojca. Jego mama, gdy zwolniono ją z pracy, załamała się i zaczęła pić. Chłopak sam próbował poradzić sobie z niskim poczuciem własnej wartości i syndromem dziecka alkoholika. Szybko odkrył, że pomaga mu w tym picie i masturbacja.
- W piątej klasie szkoły podstawowej, gdy kolega pokazał mi film pornograficzny, pierwszy raz w życiu poczułem się pewnie - wspomina. - Doszedłem więc do wniosku, że erotyka jest sposobem rozwiązania moich problemów.
W ósmej klasie Łukasz regularnie podczas weekendów zamykał się w domu, by wertować gazety ze zdjęciami erotycznymi (pornografia była dla niego zbyt ciężka), oglądać filmy i onanizować się.
- Dziś widzę, że to był dla mnie sposób na poszukiwanie miłości. Bardzo chciałem być kochany, a ponieważ nie miałem odwagi nawiązać relacji z dziewczynami, szukałem fizycznego zjednoczenia z nimi poprzez samogwałt. - Byłem przekonany, że to jest dobre, co potwierdzały artykuły w gazetach dla nastolatków, jednak już po grzechu doświadczałem wewnętrznej pustki.

Walka o czystość

Autoerotyka pogłębiała zaburzone już wcześniej relacje z dziewczynami. Z masturbacją zerwał w wieku 18 lat, gdy wrócił do Kościoła i poznał swoją pierwszą dziewczynę. Ale skutki pozostały.
- Erotyka pogłębiła moje zranienia i zawładnęła prywatnością - wyjaśnia. - Okazało się, że nie potrafiłem spoglądać na kobietę inaczej niż przez pryzmat pożądania. Motywowała mną przede wszystkim chęć jej posiadania, a każdy najmniejszy przejaw uczuciowości wywoływał we mnie silne skojarzenia erotyczne. Byłem jakby bezwolny - gdy pojawiała się pokusa wejścia w myśli nieczyste, nie potrafiłem się jej oprzeć.
Jako nastolatek wielokrotnie próbował zerwać z uzależnieniem. Stało się to możliwe dopiero wtedy, gdy zaczął prosić Boga o ratunek. - Zerwanie z grzechem to dla mnie ewidentny znak działania Najwyższego. - mówi. - Gdybym nie trafił do Kościoła, byłbym już pewnie po ślubie i rozwodzie, i wciąż uciekałbym od problemów. Dzięki Niemu możliwa jest też walka o czystość w moim obecnym, szczęśliwym związku, mimo że związane z autoerotyką wspomnienia pozostawiły ślad: łatwo otwieram się na grzech nieczystości.

Ks. Robert Begierski,
proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Bielawie
- Chrystus przez swoją śmierć i zmartwychwstanie wyzwala nas z grzechu i otwiera dostęp do nowego życia.
Dla nas, ludzi, zmartwychwstanie oznacza wyjście z grobu obojętności, egoizmu, gnuśności, nieuporządkowania, rozpaczy, rozwiązłości; walkę z siłami zła, które działają na tym świecie, powołanie do życia w Bożym Miłosierdziu. Tak jak ciało ulega po śmierci procesowi rozkładu, wydając nieprzyjemną woń, tak nasza dusza w stanie duchowej śmierci ulega duchowemu rozkładowi: grzech nas niszczy.
Zdarza się, że tak bardzo przyzwyczajamy się do niego w codziennym życiu, że nawet nie zauważamy, że chodzimy w ciemności. Dopiero Jezus jako światło ukazuje nam właściwą drogę.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do św. Marii Magdaleny

[ TEMATY ]

nowenna

św. Maria Magdalena

źródło: wikipedia.org

Chrystus ukazuje się Marii Magdalenie, Aleksandr Andriejewicz Iwanow, 1834

Chrystus ukazuje się Marii Magdalenie, Aleksandr Andriejewicz Iwanow, 1834

Zapraszamy do wspólnej modlitwy nowennowej przed świętem św. Marii Magdaleny.

CZYTAJ DALEJ

Jutro przypada 1700. rocznica rozpoczęcia Soboru Nicejskiego

2025-07-18 16:12

[ TEMATY ]

Sobór Nicejski

1700. rocznica

wikipedia/Francesco Gasparetti from Senigallia, Italy

Wnętrze wybudowanej za panowania Konstantyna bazyliki w Rzymie, współcześnie Basilica dei Santi Silvestro e Martino ai Monti. Według tradycji spotkali się w niej biskupi Italii, aby uzgodnić wspólne stanowisko przed obradami w Nicei.

Wnętrze wybudowanej za panowania Konstantyna bazyliki w Rzymie, współcześnie Basilica dei Santi Silvestro e Martino ai Monti. Według tradycji spotkali się w niej biskupi Italii, aby uzgodnić wspólne stanowisko przed obradami w Nicei.

Jutro przypada 1700. rocznica rozpoczęcia Soboru Nicejskiego - pierwszego soboru chrześcijaństwa. Przyjęto na nim wyznanie wiary, potwierdzające bóstwo Chrystusa w sporze arianami, a także ustalono wspólną dla całego Kościoła datę Wielkanocy.

Pierwsze historii zgromadzenie wszystkich biskupów Kościoła, zwołane przez cesarza Konstantyna, trwało od 19 do 25 lipca 325 roku w pałacu cesarskim w Nicei (dzisiejszy Iznik w Turcji). Dokładna liczba jego uczestników nie jest znana, ale historycy na ogół przyjmują, że było ich około 220. Oprócz biskupów, byli wśród nich także przedstawiciele tych biskupów, którzy nie mogli przyjechać osobiście: tzw. chorepiskopi (dosłownie: biskupi wiejscy, reprezentujący biskupa w odległych częściach diecezji - pierwowzór dzisiejszych biskupów pomocniczych), prezbiterzy i diakoni, którzy mieli prawo głosu w imieniu swoich biskupów. Tak było w przypadku biskupa Rzymu - Sylwestra, który nie przybył do Nicei, lecz wysłał w swoim imieniu dwóch prezbiterów: Witona i Wincencjusza. Pracom soboru przewodniczył biskup Hozjusz z Kordoby, w dzisiejszej Hiszpanii.
CZYTAJ DALEJ

Tłumy grekokatolików na Górze Jawor – trwają uroczystości 100-lecia objawień maryjnych

2025-07-18 17:39

[ TEMATY ]

grekokatolicy

Andrzej Sosnowski

Święta Góra Jawor

facebook/Piotr Basałyga

Pierwszy dzień pielgrzymki greckokatolickiej na Świętą Górę Jawor w 100-lecie Objawień Maryjnych.

Pierwszy dzień pielgrzymki greckokatolickiej na Świętą Górę Jawor w 100-lecie Objawień Maryjnych.

Od wczesnych godzin porannych wierni Kościoła greckokatolickiego gromadzą się przy Cerkwi Opieki Matki Bożej, by wspólnie uczcić wyjątkowy jubileusz – 100. rocznicę objawień maryjnych na Świętej Górze Jawor.

Chociaż dokładna rocznica przypada na 9 września, główne uroczystości jubileuszowe zaplanowano wcześniej, by umożliwić udział wszystkim pielgrzymom, którzy w tym czasie przybywają w Beskid Niski na "Watrę"– Święto Kultury Łemkowskiej w pobliskiej Zdyni.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję