Reklama

Rówieśnicy powstańców

Ponad stu wolontariuszy pracuje w Muzeum Powstania Warszawskiego. Większość to ludzie młodzi, uczniowie warszawskich szkół i studenci

Niedziela warszawska 18/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ewa Żółtańska, rocznik 1978, wygląda na licealistkę, co sprawia jej trochę kłopotu, gdy przeprowadza wywiady z kombatantami, których czasem niepokoi jej zbyt młody wygląd. Swoją pracę w Archiwum Historii Mówionej (AHM) traktuje z wielkim pietyzmem. Zaczęła w listopadzie dwa lata temu. Na początku liczyła wywiady, teraz już straciła rachubę, robi ich po kilka, kilkanaście w miesiącu.
Zawodowo pracuje w wytwórni fonograficznej i zajmuje się promocją i marketingiem artystów polskich i zagranicznych. Łączy dwa odległe światy - marketing i historię. Chętnie dzieli się z muzeum swoją wiedzą zawodową, wspierając akcje promocyjne. Z przejęciem opowiada o swych rozmowach z powstańcami, o ich losach, trudnym życiu. Dawno już zrozumiała, że nawet dziś jedyne, co naprawdę mają, to ich pamięć. Ewa ma silne poczucie, że działa na rzecz przywracania prawdy historycznej, ale przede wszystkim, że pomaga bardzo konkretnym osobom odzyskiwać wiarę w wielki sens ich trudnego życia. Przeżywa każdą rozmowę, przygotowuje się, czyta, co tyko może, aby wydobyć ze swego rozmówcy jak najwięcej. Zdaje sobie sprawę, że przez ponad pół wieku ci ludzie mogli o tym wszystkim mówić, mogli wspominać tylko we własnym gronie lub wśród najbliższych. Mówi z pewną zazdrością: - Podczas wywiadów często płaczą, ale zawsze mówią, że to był dla nich najpiękniejszy czas, czas przyjaźni, które trwają do dziś. Ten ładunek uczucia, jaki dostajemy w wywiadzie, w połączeniu ze znanymi faktami powoduje, że wszystkie moje codzienne problemy, które wcześniej urastały niemal pod niebo, stają się niczym...
Co czuje młody człowiek, gdy oko w oko spotyka się z historią? Błażej Szulc, rocznik 1990, uczeń klasy maturalnej 63. Liceum Publicznego im. Lajosa Kossutha na warszawskim Imielinie, w wolontariacie od października roku 2008, chętnie zgłasza się do różnych akcji organizowanych przez wolontariat, ale jego pasją jest żywa historia, czyli praca w AHM. Nagrywanie i filmowanie wywiadów z powstańcami i świadkami powstania to nie tylko ciekawe zajęcie, ale bardzo ważne dla muzeum i historii Polski.
Błażej traktuje swoją pracę w kategoriach misji, ale przyznaje, że dzięki niej sam wiele zyskuje. - W tych opowieściach uderza przede wszystkim to, jak szybko obok nich przechodziła śmierć. Powstańcy mijają dom, widzą rodzinę jedzącą obiad, a za chwilę w tę jadalnię trafia bomba… Teraz inaczej patrzę na świat i na starsze osoby, które mijam dziś na ulicach Warszawy.

Reklama

Historia ich urzekła

W Muzeum Powstania Warszawskiego stale pracuje ok. 100 wolontariuszy. Większość z nich to ludzie młodzi, uczniowie warszawskich szkół i studenci. Obsługują ekspozycję, stoją w szatni albo przy kanale i - jak sobie żartują - ich główną misją jest donoszenie kartek do powstańczego kalendarza, których stale brakuje. Robią proste rzeczy, ale też mają bardziej odpowiedzialne zadania. Do takich należy przeprowadzanie wywiadów z powstańcami warszawskimi w ramach wspomnianego już Archiwum Historii Mówionej i oprowadzanie grup (to po specjalnym kursie i egzaminie na przewodnika). Czegokolwiek by nie robili, to najważniejsze, że tu po prostu są. Co ciekawe, ta obecność młodzieży - która dziś wydaje się nieodłącznym elementem klimatu muzeum - nie była od początku zamierzona. Nie było zamysłu, że wolontariat będzie częścią ideowej istoty tego muzeum, a tym bardziej, że będzie młodzieżowy.
Los sprawił, że na ogłoszenie o poszukiwaniu wolontariuszy stawili się przede wszystkim młodzi. Mówią, że historia powstania ich urzekła, że chcieliby naśladować tamte postacie. - I to właśnie jest w nich wspaniałe - mówi kierownik działu wolontariatu Krzysztof Dziomdziora, który sam jest młodym człowiekiem. Pracę w muzeum zaczynał mając 23 lata, gdy muzeum jeszcze się budowało. W październiku 2003 r. dostał polecenie zaopiekowania się pierwszą grupą 30-40 wolontariuszy, która do czerwca 2004 urosła do blisko stu osób. - Trwam przy tej pracy już pięć lat, bardzo ją lubię i często czuje się zaszczycony, że mogę mieć kontakt z ludźmi, którzy są ideowi, którzy nie gonią tylko za karierą, za pieniędzmi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Akcja „Pamiętam, wspieram”

Jakub Krupa, uczeń LO im. Lelewela, tegoroczny maturzysta, był inicjatorem zbiórki pieniędzy na wykupienie listów powstańców, wystawionych do sprzedaży na zagranicznej aukcji. Przejął się podaną w mediach wiadomością, że listy mogą nie wrócić do Polski… Natychmiast, w nocy, zaczął wydzwaniać do kolegów z klasy, zwołał kilku na komunikator gadu-gadu i gdzieś po trzeciej nad ranem mieli już plan działania, wstępne założenia akcji.
Rano w szkole pani dyrektor zgodziła się na wszystko - dostali sekretariat i telefony do dyspozycji. Obdzwonili znajomych z innych szkół i rozpoczęli starania o zgodę na publiczną zbiórkę pieniędzy. Rzecz działa się w piątek, a już w sobotę chcieli przeprowadzić akcję na ulicach Warszawy. Ostatecznie jednak nie udało się na czas zdobyć stosownych pozwoleń. Zwrócili się o pomoc do Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie przyjęto ich z otwartymi ramionami. Nie udało się przeprowadzić zbiórki publicznej, ale postanowili zorganizować kwestę w szkołach. Choć było już wiadomo, że akcja będzie miała charakter symboliczny - bo listy szczęśliwie wykupione przyjechały już do Muzeum - poświęcili ferie na jej przygotowanie, po kilka godzin dziennie spędzali w muzeum. - Byliśmy zaskoczeni tym, że muzeum było otwarte na wszystkie nasze pomysły - opowiada Piotr Bartha z liceum im. Joachima Lelewela. - Gdzie indziej to młodym narzuca się pomysły, a tu my narzucaliśmy swoje!
Zaproponowali rozpropagowanie akcji „marketingiem wirusowym” - bo nie trzeba wydawać na to żadnych pieniędzy - czyli przez wzajemne rozsyłanie sobie informacji przez ludzi włączających się do akcji. „Pamiętam, wspieram” - takie hasło sami wymyślili; w czasie tych pamiętnych ferii powstały wszystkie plakaty. Kto mógł, przyjeżdżał do pomocy w muzeum. Udało się załatwić specjalny, akcyjny numer gadu-gadu - 19-44 - który przy Muzeum pozostał na stałe, jako osiągnięcie i pamiątka po akcji. Pozostało też zebranych w stu warszawskich szkołach kilkanaście tysięcy złotych. W kręgu muzeum pozostali również inspiratorzy akcji. Jakub Krupa zadeklarował stałą pomoc, jako asystent rzecznika prasowego, oczywiście na zasadzie wolontariatu.
Dlaczego to robią? Ich odpowiedź jest prosta: - Chcemy pokazać, że młodym warszawiakom na czymś zależy - tłumaczy Jakub Krupa.

Dla kogo oklaski?

Piotr i Jakub z LO im. Joachima Lelewela opowiadają, jak bardzo wzruszyły ich oklaski powstańców, gdy podczas jednego ze spotkań dyrektor muzeum przedstawiał ich, jako pomysłodawców akcji „Pamiętam, wspieram”. - To my powinniśmy im klaskać, a nie oni nam…
Większość młodych wolontariuszy jako powód swego zaangażowania w muzeum podaje chęć kontaktów z powstańcami.
Krzysztof Stelmach, rocznik 1992, pokazuje w książce zdjęcie pradziadka - kapral Tadeusz Stelmach, pseudonim Tadek. Niewiele o nim wie. Do Muzeum Powstania Warszawskiego zgłosił się jednak nie z powodu pradziadka, choć być może to geny zadecydowały, że już jako piętnastolatek, w 2007 r., zainteresował się wolontariatem. W warszawskim Centrum Wolontariatu dowiedział się, że Muzeum Powstania Warszawskiego poszukuje wolontariuszy. Od 25 stycznia 2007 r. jest wolontariuszem. Pracuje przy obsłudze ekspozycji, w sali małego powstańca, pomaga przy promocjach książek, przy pokazach filmów. Koledzy opowiadają, że jest zawsze uśmiechnięty, zawsze radosny, zawsze z przyjemnością wszystkim pomaga. A on sam mówi, że uwielbia rozmawiać z powstańcami, tego nigdy nie ma dość.
Krzysztof uczy się w technikum fryzjerskim na Kazimierzowskiej. Wszyscy się dziwią, czemu nie poszedł do liceum, do klasy humanistycznej, czemu nie planuje studiowania historii... Wyjaśnia, że wcześniejsze epoki historyczne go nie interesują, tylko okres II wojny światowej. W szkole postrzegają to jego zajęcie trochę dziwnie. - Koledzy, gdy mówię, że pracuję w muzeum jako wolontariusz, od razu pytają, ile zarabiam. Tłumaczę, że mam satysfakcję z tego, co robię, i nie pracuję tam dla pieniędzy.
Ernest Łuczak, rocznik 1990, tegoroczny maturzysta w szkole im. Generała Sowińskiego. Od września ubiegłego roku jest wolontariuszem w muzeum. Jak mówi, od dawna zajmuje go varsavianistyka. - Gdy powstawało muzeum, miałem właśnie 13 lat, od razu zainteresowało mnie i ono, i powstanie, które jest bardzo ważnym elementem historii Warszawy - mówi z powagą.
W opinii opiekuna wolontariuszy Ernest to uosobienie wiarygodności, punktualności, zawsze można na niego liczyć. Mimo młodego wieku jest już przewodnikiem. Aby być przewodnikiem, trzeba zdać egzamin z historii powstania z II wojny światowej, ale i powojennej. Ernest nie ukrywa, że oprowadzanie grup po muzeum i opowiadanie o powstaniu daje mu wiele satysfakcji. Denerwuje się, gdy słyszy, że jest nietypowym młodym człowiekiem, bo przecież obecne młode pokolenie jest nastawione biznesowo, obojętne społecznie i niezbyt patriotyczne. - Nie oszukujmy się, na ogół wszyscy, także starsi, wszystko olewają… Tak było w najnowszej historii Polski - 5% społeczeństwa było za komuną, pięć za „Solidarnością”, a reszta pozostawała obojętna… Tak samo jest z nami, młodzieżą. Część z nas gdzieś się udziela, a znakomita większość skupia się na sobie, na swoich sprawach.
Ernest, Ewa, Krzysztof, Błażej, Piotr i Jakub należą do znakomitej mniejszości.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Urodziny Szarbela - dialog w cieniu cedrów

[ TEMATY ]

św. Charbel

Adobe Stock

8 maja 1828 r. w Bika Kafra w Libanie, urodził się Szarbel Makhlouf, właściwie Jusuf Antun Machluf − duchowny maronicki, mnich i pustelnik, święty Kościoła katolickiego.

O dialogu chrześcijan, sąsiedztwie z muzułmanami, śladach Chrystusa poza Ziemią Świętą i Pani Libanu – Tej, którą czczą chrześcijanie i muzułmanie - z biblistą i podróżnikiem ks. prof. Mariuszem Rosikiem rozmawia Agnieszka Bugała

CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Wielka majowa promocja Festiwalu Biegowego! U Ambasadorów jeszcze taniej

2024-05-08 13:13

[ TEMATY ]

Festiwal Biegowy

Festiwal Biegowy

Taka promocja nie zdarza się często! Festiwal Biegowy zadbał o prawdziwy cenowy zawrót głowy na początku maja! Rejestracja na wybrane dystanse jest teraz dużo tańsza. Jeszcze bardziej możecie skorzystać zapisując się u Ambasadorów wydarzenia. Wobec tego wszystkiego nie można przejść obojętnie!

Rozpoczął się maj. Początek tego miesiąca kojarzy nam się przede wszystkim z chwilą odpoczynku i relaksu. Sportowcy pamiętają jednak o ciągłym treningu. Na okolicznych trasach pojawia się mnóstwo biegaczy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję