Ks. dr Robert Wielądek przypomniał, że Kościół mówi o rodzinie jako istotnej przestrzeni przygotowania do małżeństwa. Zadał też zebranym pytanie, czy po pierwsze, duszpasterze wystarczająco przygotowują rodziny do tej roli, po drugie - czy nie za bardzo wchodzą w kompetencje rodzin, zwalniając je tym samym z ich zadania. Podzielił się w związku z tym świadectwem Polaków mieszkających przez jakiś czas w Szwajcarii, którzy stwierdzili, że na emigracji musieli włożyć wysiłek w formację dzieci, podczas gdy wcześniej, w Polsce, czuli się „rozleniwieni przez Kościół”.
Jakie są „blaski” przygotowania do małżeństwa w Polsce? Ks. dr Wielądek wymieniał m.in. kilkanaście dobrych, już funkcjonujących programów, poradnictwo rodzinne czy ogromną liczbę przygotowanych, uporządkowanych i łatwo dostępnych materiałów ewangelizacyjnych, które mogą być łatwo wykorzystane w odpowiedzi na potrzebę ewangelizacji narzeczonych. Mówił też o tym, że w dzieło przygotowania już teraz zaangażowanych jest wiele par małżeńskich, które są dla narzeczonych najlepszym świadectwem, a jednocześnie, dzięki swojej pracy same się formują. Zwracał też uwagę, że młodzi, często uprzedzeni i negatywnie nastawieni do „kursów”, nierzadko doznają pozytywnego zaskoczenia, zwłaszcza w zetknięciu ze świadectwem małżeństw.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jak podkreślił mówca, ci, którzy decydują się na sakrament, coraz częściej szukają kontynuacji formacji, gdyż nabierają przekonania, że nie powinni na drodze małżeństwa zostać sami.
Ks. dr Wielądek mówił też o zmniejszającej się liczbie kandydatów do sakramentu małżeństwa. Jak zaznaczył, może to mieć jednak wymiar pozytywny. Stwarza bowiem szanse na nawiązanie głębszych relacji, lepsze dotarcie do uczestników. Zwracał uwagę, że niestety dla części proboszczów mała liczba zgłoszeń oznacza, że „kursu” w ogóle nie warto organizować.
W przygotowaniu do małżeństwa w Polsce są też niestety liczne „cienie”. - Bazujemy dziś w naszych programach na nieaktualnych założeniach: że do małżeństwa przygotowują się osoby wierzące, że mają za sobą lata katechizacji oraz, że funkcjonują w wierzącym społeczeństwie. Tego już nie ma - mówił ks. Wielądek. Jak zaznaczył, doświadczenie niektórych doradców jest takie, że ok. 90 proc. uczestników przygotowań to pary już mieszkające ze sobą.
Mówił również o problemie, jakim jest brak zróżnicowania poziomów w przygotowaniu. - Ludzie przychodzą bardzo różni, i po długiej formacji w oazie, i deklarujący się jako niepraktykujący. My tym ludziom proponujemy to samo - relacjonował. Przytaczając opinie osób zaangażowanych w przygotowanie mówił, że kandydatom często brak „głodu sakramentu”, „głodu Boga”. Zwracał też uwagę, ze przygotowanie ma niewielki wymiar ewangelizacyjny.
Reklama
Prelegent mówił też o tym, że zgodnie z dokumentami Kościoła podstawowa forma przygotowania powinna trwać rok a w sytuacji wyjątkowej ograniczyć się do 10 spotkań. - Tymczasem jest wiele diecezji w Polsce, gdzie formą podstawową jest jeden weekend - ubolewał porównując takie weekendowe przygotowanie choćby z 7-letnim przygotowaniem do kapłaństwa.
Ks. dr Wielądek zwracał uwagę na niewystarczające zwracanie uwagi na ten sakrament w duszpasterskiej praktyce Kościoła. Jak podkreślił, wielkim cieniem jest słabe przygotowanie księży do takiego duszpasterstwa.
Mówił również o obniżaniu wymagań stawianych narzeczonym. - Księża wychodzą z założenia, że jeśli nie obniżymy wymagań, to nikt nie przyjdzie. Czasem stwierdzają, że narzeczonych, którzy już mieszkają ze sobą nie warto przygotowywać - mówił. Wyraził też wobec takich postaw krytyczną opinię: nie chodzi o to, by „zawalić wymaganiami” ale, by towarzyszyć.
Ks. dr Wielądek zapowiedział, że wraz z Instytutem Statystyki Kościoła Katolickiego planuje rozpoczęcie badań narzeczonych w całej Polsce.