Reklama

Świat

Misja na beczce prochu

„Nasze życie jest zagrożone, ale nie chcemy stąd wyjeżdżać. Boimy się, ale jesteśmy przekonani, że mamy tutaj do wypełnienia jakąś misję. To od was zależy, czy nasze starania nie pójdą na marne. Dlatego jeszcze raz proszę was z całego serca: OBUDŹCIE SIĘ!!!”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dramatyczny wpis zamieszczony 6 kwietnia na blogu Gabrieli Durczyk, świeckiej misjonarki z diecezji tarnowskiej, poruszył wielu Polaków, zwracając uwagę na to, co dzieje się od kilku miesięcy w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA), o której istnieniu wielu z nas nie miało do niedawna najmniejszego pojęcia.

- Jesteśmy grupą pięciu Polaków, przebywających w kraju, w którym od kilku miesięcy szaleją rebelianci. Papa - proboszcz tutejszej parafii, Ela - dyrektorka szpitala dla Pigmejów, Majka - laborantka, Zuzia - aptekarka i politolog i jeszcze ja - pielęgniarka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie oszczędzają nikogo

Prześladowania, tortury, 500 tys. uchodźców, głód, śmierć, brak jakiejkolwiek administracji państwowej i policji, kradzieże, zastraszenia - to od kilku miesięcy codzienność tego afrykańskiego kraju zgotowana przez rebeliantów przy cichym przyzwoleniu świata. Od grudnia 2012 r. członkowie muzułmańskiego ugrupowania Seleka dokonują rabunków na ludności tubylczej, ale i w międzynarodowych organizacjach i ośrodkach misji katolickich. Ich ofiarą padli m.in. wierni uczestniczący w Eucharystii 24 marca br. w stolicy kraju - Bangui. Rebelianci nie oszczędzają nikogo i niczego, za wyjątkiem meczetów oraz muzułmańskich handlarzy, którzy skupują od nich zagrabione mienie.

Kraj na końcu świata

O Republice Środkowoafrykańskiej mówi się często, że to kraj bez państwa. Powierzchnię dwukrotnie większą od Polski zamieszkują zaledwie 4 mln ludzi. Bez dostępu do morza, bez przemysłu, jedynie z pewnym kapitałem surowców naturalnych Republika Środkowoafrykańska zalicza się do najuboższych krajów. Dochód poszczególnych mieszkańców oparty jest na drobnym rolnictwie i drobnym handlu. Wskaźniki rozwojowe stawiają ten kraj w końcówce krajów świata. Pierwsza dziesiątka, w jakiej się znalazł, to jedynie lista tzw. państw upadłych naszego globu.

Nie do pozazdroszczenia jest także niestabilna sytuacja polityczna w RŚA. W 2003 r., po trzech latach walk i rebelii do władzy w Republice Środkowoafrykańskiej dochodzi François Bozizé. Wkrótce po tym przeciwko nowemu przywódcy występują organizacje zbrojne. W latach 2004-07 w Republice Środkowoafrykańskiej trwa wojna domowa, pochłaniająca setki cywilnych ofiar. Dziesiątki tysięcy ludzi uciekają z miejsca zamieszkania.

Reklama

Rebelianckie przymierze

Kiedy po trwającym 5 lat pokoju kraj zdaje się dochodzić do względnej stabilizacji, koszmar zaczyna się na nowo. 10 grudnia 2012 r. rebelianci z ugrupowania Seleka (Przymierze) wznawiają rebelię zmierzającą do obalenia nieudolnie rządzącego krajem prezydenta Bozizé. W ciągu kilkutygodniowych walk Seleka zajmuje kilkadziesiąt miast i zmierza ku stolicy. Wskutek mediacji podjętych przez Wspólnotę Gospodarczą Państw Afryki Środkowej (ECCAS), 11 stycznia br. podpisane zostaje w Libreville porozumienie przynoszące krótkotrwały rozejm. 22 marca rebelianci oskarżają jednak Bozizé’a o złamanie ustaleń z Libreville i ponawiają natarcie na stolicę, Bangui. Mimo militarnego wsparcia udzielonego ze strony czadyjskiego rządu prezydent François Bozizé nie jest w stanie powstrzymać działań rebeliantów. Prosi społeczność międzynarodową o pomoc w ratowaniu kraju, który własnymi rządami doszczętnie zrujnował, po czym ucieka do sąsiedniej Demokratycznej Republiki Konga. 24 marca 200 bojowników Seleki zajmuje pałac prezydencki w Bangui, a przywódca rebeliantów Michel Djotodia ogłasza się prezydentem. Jako nowy przywódca rozwiązuje parlament i rząd, zawiesza konstytucję, a także wprowadza godzinę policyjną, która nie przeszkadza jego bojówkom w bezkarnym kontynuowaniu grabieży. Sami rebelianci stawiają siebie w roli ofiar nieudolnych rządów prezydenta Bozizé’a. Uważają się w ten sposób za wybawicieli, którym należy się szacunek. 7 kwietnia rebelianci otwierają ogień do nieuzbrojonych cywilów, którzy boso - by podkreślić swoją bezbronność - wyszli na ulice w marszu protestacyjnym. Zabijają 8 osób, wiele ranią. Później tłumaczą się, że musieli zareagować, gdyż ten sprzeciw był okazaniem braku szacunku w stosunku do Seleki - wybawicieli narodu.

Reklama

Polska misja w Bagandou

W samym środku ogarniętego rebelią kraju znajdują się polscy misjonarze w liczbie 30 osób - m.in. ojcowie kapucyni z Prowincji Krakowskiej pracujący w Ngaoundaye, Bouar, Ndim i Bocaranga, ojcowie franciszkanie pracujący w Obo, Rafai i Bimbo, oraz misjonarze działający pod patronatem diecezji tarnowskiej (9 kapłanów, 1 misjonarka świecka i 5 wolontariuszy świeckich). Pochodzące z tej diecezji Elżbieta Wryk, Marianna Tokarczuk, Izabela Cywa i Gabriela Durczyk pod wodzą ks. Mieczysława Pająka - proboszcza parafii św. Piotra - pracują w misji w Bagandou, mając pod swoją opieką ok. 8 tys. afrykańskiej ludności, w tym podplemię Pigmejów - Aka. Swą działalność prowadzą na terenie 15 wiosek, gdzie znajduje się 12 kaplic.

Bagandou to licząca 4,5 tys. ludzi wioska położona na południu kraju, ukryta w tropikalnej dżungli w odległości 160 km od stolicy, Bangui. Tutaj od 2000 r. istnieje misja katolicka prowadzona przez księży z Tarnowa. Mieszkańcy wioski to tradycyjni Afrykańczycy oraz Pigmeje, którzy stali się główną troską misjonarzy. To właśnie z myślą o nich w 2004 r. zaczął funkcjonować w Bagandou szpital. Obecnie posiada on 50 łóżek, blok operacyjny, salę porodową, laboratorium, aptekę. - Rocznie w przychodni szpitalnej jest konsultowanych 4,5 tys. ludzi, z czego ponad 2 tys. zostaje w szpitalu. Pośród pacjentów hospitalizowanych 55 proc. to dzieci do 5. roku życia. Każdego roku z naszej pomocy korzysta ok. 800 Pigmejów, których leczymy za symboliczne 60 gr, czyli 100 tutejszych franków CFA. To bardzo biedni ludzie lasu, którzy bez naszej pomocy skazani by byli tylko na leczenie „wioskowe” przy pomocy liści i zaklęć czarowników - informuje „Niedzielę” dyrektor szpitala dla Pigmejów Elżbieta Wryk. Pośród chorób króluje tu malaria, która u małych dzieci powoduje anemię. By je ratować, przeprowadzane są transfuzje krwi, tzw. bezpośrednie - krew pobierana jest od kogoś z rodziny, a jeżeli grupa się nie zgadza lub jest zakażona wirusem HIV, to szukani są ochotnicy. - Są nimi czasami nasi pielęgniarze lub ktoś z nas - dopowiada pani Elżbieta. Inny poważny problem u najmłodszych pacjentów to niedożywienie białkowe, które powoduje wielkie spustoszenia w organizmie małych dzieci. W ubiegłym roku na ogólną liczbę hospitalizowanych dzieci 10 proc. było dotkniętych ciężkim niedożywieniem.

Reklama

Innym ważnym sektorem pracy grupy misjonarzy są wioskowe szkoły podstawowe. Na terenie samego Bagandou działają 3, w tym jedna szkoła państwowa, 8 szkół działa w okolicznych wioskach. Tylko 2 z nich mają murowany budynek, reszta to proste hangary pokryte liśćmi.

W samym środku rebelii

Trudno prowadzić misyjną działalność, kiedy niepewna jest każda godzina. Jak będzie funkcjonować szpital, kiedy zabraknie w nim leków? Co stanie się z chorymi, jeśli placówka padnie łupem rebeliantów? Jak pomagać innym, jak chronić swoich parafian, kiedy samemu wpada się w panikę na wieść o zbliżających się rebeliantach? Te pytania codziennie zadają sobie polscy misjonarze, którym przyszło pracować w skrajnie ekstremalnych warunkach (szkód doznali zwłaszcza polscy franciszkanie na wschodzie kraju, którym skradziono m.in. wszystkie samochody). Jednak mimo zagrożenia, mimo propozycji ewakuacji, nie chcą opuszczać swoich placówek, nie chcą zostawiać swoich podopiecznych. Blog Gabrieli Durczyk jest nie tylko doskonałym źródłem wiadomości o tym, co dzieje się w ogarniętej rebelią Republice Środkowoafrykańskiej, ale też pełnym emocji dziennikiem:

3 kwietnia. Wznawiam działalność na blogu. Wznawiam, bo nie mogę patrzeć na to, co się dzieje. (...) Nie chcę informować o działaniach wojennych, ale zwrócić uwagę na to, że Bogu winni ludzie muszą uciekać do dżungli, że zostawiają swoje domy, że są zastraszeni i żyją w ciągłym napięciu... Niech najlepszym przykładem będzie ubiegła środa. Dzień jak co dzień, jeśli tak można nazwać chwile, gdy telefony dzwonią co 10 min, dochodzą słuchy, że rebelianci przesuwają się w naszym kierunku, że grabią kolejne misje.

Reklama

4 kwietnia. (...) Państwowy szpital w Mbaiki, dużym mieście niedaleko nas, został doszczętnie ograbiony. Najpierw skradziono część leków, by później resztę z premedytacją zniszczyć, następnie wynieść wszystko to, co pozostało. Szpital opustoszał, prefektura opustoszała, nic nie funkcjonuje tak jak powinno. Wszyscy urzędnicy i inni wysoko postawieni pochowali się, gdzie mogli. Policja i żandarmeria już nie istnieją. Żaden szpital w stolicy nie ma racji bytu... Wszystkie organizacje międzynarodowe (włącznie z agendami ONZ) zostały okradzione, budynki zrujnowane. Misje, firmy, jedyna w kraju duża fabryka, zwykli obywatele - wszyscy, jak jeden mąż, zostali poważnie dotknięci wydarzeniami w kraju. Nie odpuścili nawet siostrom od Matki Teresy z Kalkuty.

Dobrzy i źli muzułmanie

4 kwietnia. (...) Przyjechali. Rebelianci przyjechali! Siedzieli na komisariacie policji i debatowali. Myślałam jednak, że pójdzie jak po maśle, że tylko sprawdzają, co się w naszej wsi dzieje. Po chwili jednak przyszedł mer, żeby oznajmić, że Seleka dostała wiadomość, że na misji ukrywamy cztery rządowe samochody! Cóż za paranoja!

Żeby załagodzić i może rozwiązać jakoś tę sytuację, Papa poszedł do nich. Poszedł do 20 uzbrojonych rebeliantów. Siedział u nich 15 min, a my czekałyśmy na werandzie, nie wiedząc co dalej. Przecież wszystko może się wydarzyć… Na szczęście wrócił cały i zdrowy. (...)

6 kwietnia. Dziś poznaliśmy kilka nowych faktów dotyczących wczorajszych wydarzeń... jak się okazało, w pertraktacjach z Seleką udział brała, prócz mera i komisarza, także grupa tutejszych muzułmanów, którzy nie dość, że ugościli żołnierzy, zabijając dla nich barana i robiąc wystawną ucztę, uratowali także nasze samochody, mówiąc, że są potrzebne całej wiosce, bo to za ich pomocą dostarczane są leki. Mało? (...) To jeszcze zapłacili okup za nas wszystkich! Dali im 1 mln franków, czyli ok. 1,5 tys. euro. (...)

Reklama

Cisza przed burzą?

9 kwietnia. Można by pomyśleć, że wszystko idzie w dobrym kierunku - kilka dni temu prezydent Djotodia wezwał wszystkie oddziały Seleki do stawienia się w trybie natychmiastowym w stolicy. (...) Seleka posłuchała i niemile widziani goście opuścili PRAWIE w całości okolice naszej wioski. W stolicy jest spokojniej. Sukces? Tak, ale tylko pozorny. Wyparować przecież nie potrafią. Zostali wysłani 450 km od Bangui, w stronę Kamerunu, gdzie znajdują się duże koszary wojskowe. Jest ich tam cała wataha. Dlatego już z góry, już tutaj, szczególnie prosimy o modlitwę za misjonarzy (także polskich), którzy tam są, którzy pracują w tym samym mieście, w którym obecnie siedzą wszystkie oddziały rebelianckie. Dziś to oni najbardziej potrzebują naszego wsparcia!

Pani Gabriela przypisuje ten pozorny spokój polityce Djotodii. „Jeśli stolica odetchnie, światowa opinia publiczna będzie zadowolona, na miejsce wrócą też wielkie międzynarodowe organizacje humanitarne, a wraz z nimi napłyną ogromne sumy pieniędzy na pomoc krajowi. I znów będzie co kraść i niszczyć…” - pisze na swoim blogu. Nie można wykluczyć, że to tylko cisza przed kolejną burzą.

2013-04-15 14:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nigeria: trzeci kapłan zamordowany w tym roku

[ TEMATY ]

prześladowania

Afryka

Senlay/pixabay.com

Wczoraj wieczorem w położonej 70 km od stolicy Nigerii Abudży miejscowości Gwagwalada zamordowano ks. Michael Akawu. To trzeci kapłan zamordowany w tym kraju od początku roku 2018.

Młody duchowny został wyświęcony dniu 4 lutego 2017 r. przez metropolitę Abudży, kard. Johna Olorunfemi Onaiyekana. Był proboszczem parafii Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia w Dobi-Gwagwalada. Do zabójstwa doszło w supermarkecie w Gwagwalada, gdzie kapłan dokonywał zakupów dla wspólnoty wierzących przed niedzielnymi uroczystościami. Kula dosięgła go podczas napadu na terenie komercyjnym ("Uche Best") znajdującym się na Park Road w Gwagwaladzie.

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

USA: nowy program nauczania uniwersyteckiego – studiowanie dorobku św. Jana Pawła II

2024-03-28 16:55

[ TEMATY ]

USA

studia

św. Jan Paweł II

Adam Bujak/Biały Kruk

Katolicki Uniwersytet Św. Tomasza w Houstonie w stanie Teksas rozpoczyna 30-godzinny cykl wykładów online, poświęcony życiu św. Jana Pawła II i jego nauczaniu o „godnosci osoby ludzkiej w nawiązaniu do innych ludzi i ostatecznie w odniesieniu do Boga”. Uwieńczeniem kursu będzie uzyskanie stopnia magisterskiego (Master of Arts). Celem nowego programu jest też poznawanie „ojczyzny świętego: kultury i historii Polski”. Na zakończenie przewidziano dwutygodniowy pobyt w naszym kraju, po którym przewodnikami mają być polscy naukowcy, badający dzedzictwo świętego papieża.

Nowy kierunek studiów przeznaczony jest zwłaszcza dla formatorów w różnych zakonach, nauczycieli szkół katolickich i innych specjalistów. Do poznawania życia i dorobku Ojca Świętego zachęca kard. Daniel DiNardo - metropolita Galvestonu-Houstonu, archidiecezji, na której terenie znajduje się uniwersytet. Podkreślił on, że „program ten stwarza wspaniałą okazję do badania spuścizny po świętym Janie Pawle II, głoszonej przezeń obrony godności człowieka i wartości tego, czym jest wolność religijna”. Swoje poparcie dla nowego programu studiów wyrazili też m.in emerytowany arcybiskup Filadelfii Charles Chaput i George Weigel - znany na całym świecie autor książek o papieżu Wojtyle.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję