Chrześcijanie powinni zastanawiać się nad tym, co zrobić, żeby Ewangelia Chrystusa była w parafii bardziej, lepiej słyszana, żeby głoszenie Bożego Słowa było skuteczniejsze. Świeccy mogą wiele zrobić w tym względzie. Mogą służyć radami, jak urządzać rekolekcje wielkopostne, adwentowe, kogo na nie zapraszać i jak przyciągnąć więcej słuchaczy. Mogą także podjąć dyskusję nad katechezą szkolną.
Reklama
Szczególną rolę w tym względzie pełni tzw. Rada Parafialna, która ma trzy kręgi członków. Pierwsi to członkowie z urzędu - proboszcz, wikariusze, katecheci, przedstawiciele zgromadzeń zakonnych, Druga grupa członków pochodzi z nominacji księdza proboszcza. Wreszcie trzecia część Rady Parafialnej to członkowie z wyboru. Duszpasterska Rada Parafialna może wiele uczynić na odcinku poprawy głoszenia Bożego Słowa, czy to w homiliach, czy w rekolekcjach, czy w dziedzinie katechezy. Na posiedzeniach Rady możemy także się zastanawiać, jak przyciągnąć do wspólnoty parafialnej tych, którzy się zagubili, którzy przestali uczestniczyć w niedzielnej Eucharystii, którzy zaniedbują regularną spowiedź. Tutaj świeccy katolicy mogą bardzo wiele pomóc i wiele zdziałać, bo ksiądz wszędzie nie dotrze, a świeccy żyją w świecie i mogą prowadzić debaty, rozmowy z tymi, którzy się obrazili. Przede wszystkim powinniście prostować wizję Kościoła, bo ciągle jest tendencja, by Kościół widzieć socjologicznie jako np. frakcję polityczną. Właśnie dzisiaj tak patrzą na Kościół liberałowie, niektórzy politycy, dziennikarze, którzy dyskutują, przeprowadzają wywiady i chcą ciągle reformować Kościół, ale zawsze po swojemu, nie zawsze w duchu Ewangelii. Wielu z nich traktuje Kościół jako partię polityczną, jako społeczność czysto ludzką, która miesza się do polityki. My jednak wiemy, że Kościół jest instytucją Bożo-ludzką, ma inne zadanie, że w Kościele chodzi o zbawienie, o nawrócenie, o oczyszczanie ludzi z grzechów, o samozaparcie, o niesienie krzyża. Jest tutaj szansa, żeby ta dziedzina głoszenia Bożego Słowa była udoskonalona w naszych wspólnotach parafialnych. Myślę, że tutaj Duszpasterska Rada Parafialna ma wiele do zrobienia. Ojciec Święty Jan Paweł II i jego następca Benedykt XVI wiele mówili o nowej ewangelizacji, w której chodzi o odzyskanie ludzi, którzy od Kościoła odeszli, którzy byli w Kościele, zostali ochrzczeni, dobrze wychowani przez rodziców, a potem poszli w życie i zagubili się. Tych ludzi należy odzyskać dla Kościoła. Gdy się zbierzemy na posiedzenie Rady Parafialnej, możemy pomyśleć, ile jest ludzi, którzy odeszli ze wspólnoty, ile nie przychodzi na Msze św., jaka część nie bierze udziału w rekolekcjach parafialnych, w spotkaniach i działaniach duszpasterskich w parafii i co zrobić, żeby ich z powrotem przyprowadzić, żeby ich przekonać do Ewangelii, do chrześcijaństwa.
Macie świadomość, że tu, na Ziemiach Zachodnich, jest mniejszy procent uczestniczących regularnie w niedzielnej Mszy św., średnio jest ich ok. 20%, czasem więcej. A wiemy, że w dziejach Polski Wschodniej uczestniczy ponad 60 czy nawet ponad 80% parafian.
Dlatego, drodzy bracia i siostry, wyciągamy do was ręce, żebyście pomogli, bo jesteście chrześcijanami, Kościół to nasz wspólny dom, gdzie się czujemy jak w rodzinie. Niech nam zależy na tym, żeby, ci, którzy z domu odeszli, do niego wrócili.
Czy szewc lub inżynier mogą nas nauczać o Jezusie, a świecki kaznodzieja zastąpić autorytet księdza?
Nie mam nic przeciwko świeckim kaznodziejom, bo niby dlaczego miałabym? Doceniam ich, bo wzbogacają ofertę dedykowaną każdemu, kto ma potrzebę słuchać. Lecz tak jak nie poszłabym po pomoc do psychoterapeuty bez certyfikatu, tak nie budowałabym fundamentów wiary na interpretacji Pisma Świętego dokonanej przez osobę pełną zapału, dobrej woli, być może nawet autentycznego powołania, ale pozbawioną specjalistycznego wykształcenia. Dlaczego? Ponieważ języka polskiego uczył mnie polonista, a nie biolog, zaś moje koty leczy weterynarz, a nie ogrodnik. Oczywiście, nikogo nie dyskredytuję! Większość z nas rozwija się przez całe życie, a niektórzy swoje faktyczne preferencje odkrywają obok formalnego wykształcenia czy mimo jego braku. Nieraz owo przebudzenie wymaga wielu lat tkwienia w określonej strukturze. Takie przykłady można znaleźć w prywatnym otoczeniu, a jeśli nie – zawsze dostarczą ich media. I świetnie. Dają nadzieję, motywują do zmiany na lepsze – według osób, które podejmują takie wyzwania. Nie zamykają nam one drzwi na działanie, ale gdyby wyznaczały kryterium funkcji społecznej, mogłoby się okazać, że w takim układzie wykształcenie nie odgrywa żadnej roli. Bo skoro szewc czy inżynier budownictwa mogą nas nauczać o Jezusie, to dlaczego teolog nie ma projektować obiektów architektonicznych? Ktoś powie: nie porównujmy rangi zjawiska, gdyż budynek, który powstał według źle wyliczonego planu, może się zawalić i pogrzebać nas pod gruzami. To prawda, ale czy przekaz płynący z nauk Jezusa, poddany spontanicznej interpretacji, opartej tylko na subiektywnej wrażliwości, bez podbudowy akademickiej, nie obróci w rumowisko naszego życia, aktualnych relacji, dążeń? W epoce powszechnego kryzysu autorytetów zagadnienie to może się wydawać błahe. Dziś każdy jest ekspertem w każdej dziedzinie. Może to jednak być niebezpieczne w sytuacji, gdy politycy danych profesji, częściej niż rzadziej, zajmują stanowiska odległe od ich drogi naukowej i wydają dyspozycje obejmujące miliony obywateli. To otwiera pewną furtkę, lecz osobiście nie popieram takich sytuacji i co zrozumiałe – nie ufam osobie bez specjalistycznego wykształcenia w sprawach, które wymagają lat edukacji. Gdy za kierownicą usiądzie mistrz czterech kółek, wyuczony jazdy od dziecka, podczas rutynowej kontroli i tak będzie musiał okazać prawo jazdy. I nawet jeśli tak to nie działa w każdej branży, to powinno. Także, a może zwłaszcza, w zawodzie kaznodziei. Czym innym jest otwierać rano Pismo Święte i interpretować jego fragmenty, „jak nam w duszy zagra”, a czym innym publicznie głosić własne refleksje i brać na siebie odpowiedzialność, że ktoś pójdzie za – jak by nie liczył – naszym prywatnym odbiorem. Słusznie lub nie, ale boję się takiej formy i sama nie podjęłabym się podobnej roli. Owszem, chętnie posłucham świeckiego kaznodziei, ale nigdy nie zastąpi mi on autorytetu księdza – osoby, która w szczególny sposób poświęciła się Bogu, weszła w sferę sacrum. Bo jeśli w sprawach wiary to nie kapłan ma być głównym prowadzącym, wkraczamy na drogę spowitą mgłą relatywnej interpretacji, a ona może nas zaprowadzić praktycznie wszędzie. Dziwi mnie więc trochę aplauz niektórych księży dla zjawiska świeckich kaznodziejów. Widzę w nim nie tylko zagęszczenie przestrzeni słowem Bożym, ale konkurencję. Znakomicie, jeśli tylko motywuje ona kapłana do pracy nad własnym przekazem i działaniem. Gorzej, jeśli z czasem owa konkurencja wykreuje się na lidera przekazu charyzmatycznego, co przy dzisiejszej krytyce kapłaństwa jest wielce prawdopodobne.
„Nie wstydźmy się publicznie wyznawać naszej wiary w realną obecność Chrystusa w Eucharystii” - mówił abp Józef Guzdek podczas Archidiecezjalnego Dnia Eucharystii w Sokółce - miejscu Wydarzenia Eucharystycznego z 2008 r.
W pierwszą niedzielę października liczni wierni archidiecezji białostockiej zgromadzili się przy ołtarzu polowym przed Sanktuarium Najświętszego Sakramentu w Sokółce, by uczestniczyć w Eucharystii sprawowanej w ramach Archidiecezjalnego Dnia Eucharystii.
Setki osób uczestniczyły w modlitwie do Matki Bożej Różańcowej w Pompejach, zanoszonych o dar pokoju na świecie. Uroczystość odbyła się w pierwszą niedzielę października w 99. rocznicę śmierci Bartola Longo. Zostanie on kanonizowany 19 października.
Podziel się cytatem
Intensywnie modlić się o pokój
W trakcie uroczystości wiele dzieci również podjęło modlitwę, o której przypomniał podczas Anioł Pański Papież Leon XIV, duchowo łącząc się z wiernymi zgromadzonymi w Pompejach.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.