Reklama

Kościół

Kard. Dziwisz: Życie Jana Pawła II oraz jego długi pontyfikat naznaczone były cierpieniem

- Temat tegorocznego Dnia Papieskiego jest niezwykle aktualny - tłumaczy w rozmowie z KAI kard. Stanisław Dziwisz, jeden z najbliższych współpracowników Jana Pawła II. Dodaje, że „starość, cierpienie i w końcu śmierć wpisane są w nasz los, stanowią część historii każdego człowieka (…) a uciekanie od tej rzeczywistości, „odmładzanie się” za wszelką cenę nie jest dobrym wyborem, bo prowadzi donikąd. Wiele miejsca poświęca drodze cierpienia, jaką w swym życiu przeszedł Karol Wojtyła i w pełnych dramatyzmu słowach wspomina zamach oraz ostatnie chwile Papieża

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KAI: Obchodzony w najbliższą niedzielę Dzień Papieski przebiegać będzie pod hasłem „Św. Jan Paweł II. Ewangelia starości i cierpienia”. Wydaje się, że życie Jana Pawła II oraz jego długi pontyfikat naznaczone były cierpieniem. Ksiądz Kardynał jako osobisty sekretarz towarzyszył mu na co dzień...

Kard. Stanisław Dziwisz: Hasło tegorocznego Dnia Papieskiego jest niezmiernie ważne, tym bardziej, że temat ten jest często pomijany. A przecież rzeczywistość starości i cierpienia dotyka każdego człowieka, wpisana jest w nasz człowieczy los. Omijanie tego tematu nie pomaga spojrzeć spokojnie i mądrze na nasze życie, na jego trudne chwile.

Reklama

Życie Jana Pawła II oraz jego długi pontyfikat naznaczone były cierpieniem. Jako dziecko i jako młody człowiek przeżył śmierć swoich najbliższych. Najpierw odeszła do wieczności matka, a następnie brat Edmund - lekarz pracujący w szpitalu w Bielsku. Troszcząc się o chorą, zaraził się od niej szkarlatyną i umarł w bardzo młodym wieku. Był dla Karola nie tylko bratem, ale i przyjacielem, imponował mu, uczył go miłości do gór. Niewątpliwie wielkim cierpieniem dla przyszłego papieża była śmierć ojca, z którym zamieszkał w Krakowie przy ul. Tynieckiej. Podczas wojny chodzi codziennie do pracy w kamieniołomach i zakładach Solvaya, by uniknąć wywiezienia na roboty do Niemiec. Pewnego dnia po powrocie do domu znalazł martwego ojca przy stole, przy niedopitej szklance herbaty. Został sam.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ze wspomnień Jana Pawła II wiemy, że również ojciec był dla niego przyjacielem, dbał o rozwój duchowy syna, uczył go modlitwy. Po śmierci żony udał się z Karolem do sanktuarium Matki Boskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej i tam, przed Jej obrazem, powiedział mu: Od dziś Ona będzie Twoją matką. Być może ta chwila, to duchowe doświadczenie zaowocowało hasłem przyszłego biskupa, kardynała i papieża: Totus Tuus - Cały Twój, Maryjo. Od dzieciństwa aż do śmierci Karol Wojtyłą nosił szkaplerz. Głęboka, duchowa więź z Najświętszą Maryją Panną z pewnością pomagała mu w stawianiu czoła cierpieniu.

Po raz pierwszy Jan Paweł II został naznaczony cierpieniem na oczach całego świata podczas zamachu. Pierwszy pobyt w klinice Gemelli, tuż po zamachu, był szczególnie dramatyczny. Czy Jan Paweł II powracał do tego wydarzenia w prywatnych rozmowach? Jak Ksiądz Kardynał wspomina chwile zamachu jak również tych niepewnych godzin pobytu papieża na oddziale intensywnej terapii?

Reklama

Niewątpliwie największe doświadczenie cierpienia w życiu Jana Pawła II wiązało się z zamachem na jego życie 13 maja 1981 roku, na Placu św. Piotra, na początku audiencji generalnej. Zamach mógł położyć kres jego życiu i pontyfikatowi. Niewiele brakowało. Kula przeszyła mu ciało. W tym momencie nie było przy nim lekarza. Trzeba było błyskawicznie podejmować decyzje. Jedną z nich było udanie się ambulansem do Polikliniki Gemelli. Pędziliśmy w to majowe popołudnie, pomimo skomplikowanego ruchu na rzymskich drogach. Każda minuta mogła być ostatnia. Mogę zaświadczyć, że podczas tego wyścigu i walki o każdą sekundę, Ojciec Święty, dopóki miał świadomość, a tracił ją wraz z upływem krwi, nie był zainteresowany tym, kim był zamachowiec. Modlił się za Kościół i świat.

Do kliniki dotarł już nieprzytomny, a służby medyczne, wstrząśnięte zamachem, podjęły natychmiast walkę o uratowanie mu życia. Lekarz poinformował mnie o ciężkim stanie pacjenta. Leżącemu na stole operacyjnym Papieżowi udzieliłem sakramentu chorych. Dziś to wszystko odżywa we mnie. Wiemy, że Opatrzność Boża czuwała. Po wielogodzinnej operacji i odzyskaniu świadomości, a było to już następnego dnia, Ojciec Święty zapytał mnie, czy odmówiliśmy kompletę - wieczorną modlitwę brewiarzową. Taki był Papież.

Jaki wpływ na dalsze lata funkcjonowania Jana Pawła II miał ten zamach? Chyba od tego momentu zaczął poważnie interesować się objawieniami z Fatimy?

Przebywając na oddziale intensywnej terapii i powracając powoli do zdrowia, Ojciec Święty uświadomił sobie, że do zamachu doszło 13 maja, w liturgiczne wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Fatimy. Doszedł do przekonania, że to Ona uratowała mu życie. Pamiętał o trzecim sekrecie fatimskim i po tym wszystkim, co go spotkało, pragnął zapoznać się bliżej z objawieniami Matki Bożej w Fatimie. Podczas pierwszej wizyty w sanktuarium fatimskim, w rocznicę zamachu, jako znak wdzięczności i wotum zostawił Matce Bożej kulę, która go przeszyła i którą znaleziono w papieskim jeepie, w jakim objeżdżał Plac św. Piotra i pozdrawiał pielgrzymów zebranych na środowej audiencji generalnej.

Reklama

W następnych latach, w rozmowach Ojca Świętego z ludźmi padało często pytanie o zamach, ale także o rolę Matki Bożej Fatimskiej w tym dramatycznym wydarzeniu, a także pytanie związane z Jej prośbą o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. Jan Paweł uważał to za swój moralny obowiązek i wraz z całym Episkopatem dokonał aktu poświęcenia Rosji oraz krajów zniewolonych przez komunizm Niepokalanemu Sercu Maryi w obecności autentycznej figury Matki Bożej Fatimskiej na Placu św. Piotra.

Po opuszczeniu Polikliniki Gemelli i powrocie do Watykanu, Papież wznowił audiencje na tymże Placu. Otoczenie Ojca Świętego było zaniepokojone takim obrotem sprawy, ale mogę z całą odpowiedzialnością zaświadczyć, że Jan Paweł II po zamachu nie przeżywał żadnych obaw i lęków o swoje życie. Nie wyobrażał sobie, że może coś zmienić w swojej papieskiej posłudze i separować się od wiernych. Pierwsze spotkanie z pielgrzymami na Placu otwarło drogę do następnych niezliczonych spotkań, a także do kolejnych podróży apostolskich Świadka Ewangelii i nadziei, jakim był Papież przełomu drugiego i trzeciego tysiąclecia wiary chrześcijańskiej. Doświadczenie cierpienia jeszcze bardziej umocniło jego odwagę i gotowość służenia Kościołowi i światu. Osobiste cierpienie Papieża jeszcze bardziej zbliżyło go do świata ludzi cierpiących, niepełnosprawnych i w podeszłym wieku. Głosił i podkreślał, że ludzkie cierpienie ma sens. Dał temu wyraz również w swoim obszernym liście apostolskim Salvifici doloris o chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia, opublikowanym 2 lutego 1984 roku.

Reklama

Później papież aż dziewięciokrotnie był hospitalizowany w rzymskiej klinice Gemelli, którą nazwał żartobliwie „trzecim Watykanem”. Proszę powiedzieć jako najbliższy świadek: jak Jan Paweł znosił cierpienie, które tak mocno naznaczyło jego pontyfikat? Czy się buntował, czy narzekał jak każdy człowiek? Jakie miejsce w Jego cierpieniu zajmowała modlitwa?

Wcześniej papieże podczas choroby, nawet poważnej, nie udawali się do szpitala. Jan Paweł II zmienił tę tradycję. Zdecydował, że w wypadku konieczności poważniejszego leczenia trzeba iść do szpitala. Pośrednio był to także sposób wyrażenia bliskości i solidarności z ludźmi cierpiącymi. Ojciec Święty nigdy nie narzekał, nie skarżył się, choć wielokrotnie przechodził przez „ciemną dolinę” bólu i cierpienia. Wyrażał wdzięczność lekarzom i służbie zdrowia za troskę o jego siły i zdrowie. Oczywiście, żył zawsze nadzieją powrotu do siebie, do Watykanu, do podjęcia służby Kościołowi. Kilkakrotnie zmuszony do hospitalizacji, przeżywał trudne chwile na modlitwie i podczas sprawowania Eucharystii, powierzając się całkowicie Bożej Opatrzności i Matce Bożej, którą nazywamy Uzdrowieniem chorych i Pocieszycielką strapionych.

Proszę powiedzieć o ostatniej drodze Jana Pawła II, od momentu operacji tracheotomii 24 lutego 2005, kiedy już na stałe utracił głos. Mówi się, że była to ostatnia, nie napisana już encyklika… Jak ten czas przeżywał Ksiądz Kardynał wraz z Janem Pawłem II? Co najbardziej utkwiło Księdzu w pamięci?

Reklama

W ostatnich tygodniach życia Jan Paweł II miał trudności z porozumiewaniem się głosem, a także z odżywianiem. Starał się cierpliwie przezwyciężać te trudności. Z całą mocą ta trudność ujawniła się podczas ostatniego wielkanocnego błogosławieństwa Urbi et Orbi. Gdy ukazał się w oknie Pałacu Papieskiego, nie potrafił wypowiedzieć słowa. Podniósł tylko rękę, aby pobłogosławić zebrane na placu św. Piotra rzesze wiernych, a także miliony ludzi na całym świecie, uczestniczące w wydarzeniu dzięki środkom przekazu.

Potem zszedł z okna, przeżywając głęboko ten smutny moment bezsilności. Powiedział wtedy z trudem do nas kilku zebranych w Sali: Jeżeli papież nie może odprawić Mszy i powiedzieć kazania, lepiej, żeby umarł. To były ostatnie słowa wypowiedziane do nas. Potem wziął kartkę i napisał dużymi literami: TOTUS TUUS.

Podziel się cytatem

Świat odebrał to ostatnie spotkanie z odchodzącym Papieżem jako jego niezaplanowane i wstrząsające orędzie. Tak, w pewnym sensie jako żywą encyklikę o ludzkim cierpieniu, przemawiającą do każdego człowieka, do każdego z nas.

W pięknym liście „Do braci i sióstr - ludzi w podeszłym wieku” Jan Paweł II, oprócz szeregu innych wątków, poruszył problem eutanazji, zdecydowanie się jej przeciwstawiając. Czy nie obawia się Ksiądz Kardynał, że propozycja zalegalizowania tego procederu stanie się, wcześniej czy później, tematem debaty w polskim Sejmie?

Nie wyobrażam sobie, aby sprawa eutanazji stała się przedmiotem debaty w polskim parlamencie. Stanowiłoby to zaprzeczenie wartości ludzkiego życia oraz wartości, jakimi żyjemy jako naród, który w swej historii doświadczył tak wielu trudnych chwil, tylu nieszczęść, a który zawsze się z nich odradzał, nie poddawał. Jan Paweł II zawsze głosił, że życie ludzkie jest darem Bożym i nikt, żadne prawo nie może pozbawiać człowieka tego daru. Człowiekowi choremu, cierpiącemu, zrozpaczonemu trzeba pomagać, przynosić ulgę w cierpieniu, stać przy nim, a nie pozbawiać go życia.

Reklama

W tym kontekście warto przypomnieć fragment z encykliki Jana Pawła II Evangelium vitae o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego, w której Papież zauważa, że w naszych czasach „coraz silniejsza staje się pokusa eutanazji, czyli zawładnięcia śmiercią poprzez spowodowanie jej przed czasem i «łagodne» zakończenie życia własnego lub cudzego. W rzeczywistości to, co mogłoby się wydawać logiczne i humanitarne, przy głębszej analizie okazuje się absurdalne i nieludzkie. Stajemy tu w obliczu jednego z najbardziej niepokojących objawów «kultury śmierci», szerzącej się zwłaszcza w społeczeństwach dobrobytu, charakteryzujących się mentalnością nastawioną na wydajność, według której obecność coraz liczniejszych ludzi starych i niesprawnych wydaje się zbyt kosztowna i uciążliwa. Ludzie ci bardzo często są izolowani przez rodziny i społeczeństwo, kierujące się prawie wyłącznie kryteriami wydajności produkcyjnej, wedle których życie nieodwracalnie upośledzone nie ma już żadnej wartości” (n. 64).

Biorąc pod uwagę fakt, że dzisiejszy świat hołubi wszelkie sposoby „odmładzania” i wypiera myślenie o tym, że ludzkie życie kończy się śmiercią wydaje się, że temat tegorocznego Dnia Papieskiego „Jan Paweł II. Ewangelia starości i cierpienia” wydaje się trafiony wręcz idealnie…

Jak wspomniałem na początku, temat tegorocznego Dnia Papieskiego jest niezwykle aktualny. Zawarte jest w nim przesłanie nadziei. Starość, cierpienie i w końcu śmierć wpisane są w nasz los, stanowią część historii każdego człowieka, podobnie jak jego przyjście na świat i młodość. Uciekanie od tej rzeczywistości, „odmładzanie się” za wszelką cenę nie jest dobrym wyborem, bo prowadzi do nikąd. Z Ewangelii starości i cierpienia uczymy się, że jesteśmy w ręku kochającego nas Boga. Wyszliśmy od Niego i zmierzamy do Niego. On i tylko On może zaspokoić najgłębsze pragnienia ludzkiego serca i zapewnić nam wieczną młodość. Mądrość polega na tym, by przez życie wypełnione miłością i służbą przygotowywać się na ostateczne spotkanie z naszym Stwórcą i Zbawicielem. To On podtrzymuje naszą duchową młodość, która się nigdy nie starzeje i jest wstępem do życia, które nie będzie miało kresu.

Co dziś w kontekście tematu obecnego Dnia Papieskiego Jan Paweł II powiedziałby młodym Polakom, a co tym w wieku podeszłym?

Jan Paweł II liczył na młodych, nazywał ich nadzieją Kościoła, ale stawiał im również wymagania, bo sam sobie - od młodości - też stawiał wymagania. Dlatego był wiarygodny i młodzi go słuchali. Z pewnością powiedziałby dziś młodym, by realizując swoje marzenia, doceniali również doświadczenie i życiową mądrość ludzi w podeszłym wieku, bo sporo mogą się od nich nauczyć. A Polakom w wieku podeszłym może by powiedział, by darzyli zaufaniem młodych i byli gotowi dzielić się z nimi osobistym doświadczeniem, biorąc pod uwagę to, że wobec wyzwań współczesnego świata trzeba szukać nowych odpowiedzi.

Dziękuję za rozmowę.

2024-10-12 09:01

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wojtyła i Kępiński o cierpieniu

Niedziela Ogólnopolska 16/2012, str. 20-21

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

cierpienie

Antoni Kępiński

ARCHIWUM AUTORA

Abp. Karol Wojtyła nad grobem przyjaciela Antoniego Kępińskiego, czerwiec 1972

Abp. Karol Wojtyła nad grobem przyjaciela Antoniego Kępińskiego, czerwiec 1972

Warto spojrzeć na problem cierpienia z perspektywy zdawałoby się odległych od siebie dyscyplin, jakie uprawiali Karol Wojtyła i Antoni Kępiński

Karol Wojtyła - kapłan, teolog, filozof, poeta, mistyk, papież. Antoni Kępiński - lekarz psychiatra, profesor, szef Katedry Psychiatrii w krakowskiej Akademii Medycznej, humanista, twórca psychiatrii aksjologicznej, samarytanin naszych czasów. Biografie obu przypadły na okres dwudziestowiecznej apokalipsy - drugiej wojny światowej, z niemieckimi obozami koncentracyjnymi i sowieckimi gułagami. Karol Wojtyła po maturze podjął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. W czasie okupacji pracował fizycznie w kamieniołomie, był świadkiem tragedii wielu polskich i żydowskich rodzin, sam cudem uniknął obozu i śmierci. Antoniemu Kępińskiemu wojna przerwała studia medyczne po III roku. Ochotniczo wstąpił do wojska. Dostał się do niewoli, tułał się po obozach jenieckich, aby w końcu trafić do obozu koncentracyjnego w Miranda de Ebro w Hiszpanii. Po uwolnieniu ukończył studia medyczne na Polskim Wydziale Uniwersytetu w Edynburgu. Po wojnie wrócił do Krakowa i podjął pracę w Klinice Neurologiczno-Psychiatrycznej UJ. Warto wspomnieć, że Wojtyła i Kępiński poznali się w latach licealnych, jako prezesi Sodalicji Mariańskiej: Wojtyła w Liceum Wadowickim, Kępiński w Liceum Nowodworskiego w Krakowie. Przypomniał ten epizod abp Wojtyła podczas sympozjum, jakie w kilka lat po śmierci Kępińskiego zorganizował w Pałacu Biskupim w Krakowie. Młodzieńcza przyjaźń przetrwała do śmierci Kępińskiego w 1972 r. Bp Wojtyła był celebransem na jego pogrzebie na cmentarzu Salwatorskim. Fenomen ludzkiego cierpienia był jednym z głównych wątków zarówno w refleksji Karola Wojtyły, jak i Antoniego Kępińskiego. Karol Wojtyła pozostawił nam swoistą katechezę cierpienia z perspektywy teologicznej i filozoficznej, a Kępiński w oparciu o kliniczne doświadczenie zbudował podstawy pod psychiatrię humanistyczną i aksjologiczną. Z perspektywy 40 lat od śmierci Kępińskiego i 7 lat od śmierci Jana Pawła II widać wyraźnie, że te różne perspektywy łączy wspólny nurt: poszukiwanie sensu i nadanie sensu ludzkiemu cierpieniu. Z rozważań Karola Wojtyły wynika, że ból i cierpienie nie są daremne, ich wymiar wykracza poza osobiste doświadczenie człowieka, a sens staje się zrozumiały niekiedy dopiero w perspektywie transcendentnej. Słowo „cierpienie” posiada szerszy zasięg i dotyczy nie tylko fenomenu choroby, fizycznej czy psychicznej. Można bowiem cierpieć zarówno w chorobie, jak i w zdrowiu. Źródłem cierpienia mogą być ogólniejsze przyczyny, jak głód, pragnienie, klęski żywiołowe, pozbawienie wolności, oraz czynniki subiektywne, jak lęk, zagrożenie, nieszczęśliwa miłość, zdrada, poniżenie godności, doświadczanie zła itp. Pojęcie bólu odnosimy najczęściej do bólu cielesnego, a pojęcie cierpienia moralnego do bólu duszy. Pierwszym zajmuje się lekarz, natomiast drugi jest bliższy kompetencjom kapłana. Jan Paweł II zwrócił uwagę, że cierpienie ma również wymiar społeczny, a nawet ogólnoludzki. Cierpienie może ogarniać całe narody lub grupy etniczne, np. podczas wojen, powstań, zaborów czy naruszania praw człowieka. Wyznawcy różnych religii cierpią za swoją wiarę, w jej obronie są gotowi oddać życie. Heroiczne postawy męczenników za wiarę stały się podstawą wyniesienia ich na ołtarze. Użycie przez Jana Pawła II słów Chrystusa: „Nie lękajcie się!” zapoczątkowało swoistą psychoterapię uniwersalną, jaką roztoczył Papież nad zalęknionym i poniżonym człowiekiem w różnych częściach świata. Nie bez powodu mówi się, że wybór Karola Wojtyły na papieża był znakiem czasu. XX wiek był bezprzykładny w wyrafinowaniu i masowości zadawania cierpienia - niezawinionego! Poczucie sprawiedliwości przybrało paradoksalny kształt w doznaniach byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Niektórzy z nich czują się winni, że przeżyli, podczas gdy inni, może lepsi od nich - zginęli. To, że żyją, odczuwają paradoksalnie jako akt niesprawiedliwości - to tamci powinni przeżyć, bo bardziej na to zasłużyli. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia warto przekształcić pytanie: dlaczego cierpię? w pytanie: dla kogo lub w jakiej intencji cierpię? W kontakcie z chorym, zwłaszcza w stanie terminalnym, pozwala to przejść z płaszczyzny przyczynowej na płaszczyznę intencjonalności, a to pomaga w odnalezieniu sensu w każdym cierpieniu. W tym zapewne kryje się jeden z paradoksów cierpienia, polegający na tym, że osoby bardzo cierpiące mogą się czuć szczęśliwe. Choroba i cierpienie nie zawsze wiążą się z przeżywaniem nieszczęścia. Mówi się, że wielkie dzieła rodzą się w cierpieniu. Wiele mogą o tym powiedzieć twórcy, artyści, wiele przykładów dają żołnierze oddający życie w obronie wyższych wartości, a także męczennicy czy święci. Przykładem może być postać Adama Chmielowskiego - św. Brata Alberta. Doświadczał cierpienia we wszystkich wymiarach: fizycznym, psychicznym i duchowym. Przebyta melancholia z urojeniami depresyjnymi była zapewne kulminacją i wymiarem psychicznym bólu jego duszy czy bólu egzystencjalnego („dolor existentiae”). W tym skrajnym wymiarze cierpienia dokonywała się filozoficzna transformacja osobowości Adama Chmielowskiego. W jej zrozumieniu pomocna jest jedna z koncepcji Antoniego Kępińskiego, w której traktuje on pewne zaburzenia psychiczne jako skutek zakłócenia porządku wartościującego (aksjologicznego), a więc przede wszystkim porządku moralnego. Kępiński w „Melancholii” pisze: „Ludzie dotknięci tymi zaburzeniami znoszą piekło życia za przekroczenie tkwiącego w przyrodzie prawa moralnego. Wydaje się, że człowiek nie może się wyzwolić z ludzkiego porządku moralnego; jest skazany na własne sumienie. Ono jest często przyczyną nerwicowego obniżenia nastroju czy nastawienia hipochondrycznego; poczucie choroby staje się wówczas swoistą karą”. Życie i postawa Brata Alberta po przebyciu melancholii zaświadcza o twórczym charakterze cierpienia. Nie sposób oderwać się od myśli, że Jan Paweł II w liście apostolskim „Salvifici doloris” stał blisko Brata Alberta. Jak niewielu poznał tajemnice jego duchowości i poświęcił mu sztukę teatralną. To właśnie do tej postaci możemy odnieść stwierdzenie, że człowiek w cierpieniu i poprzez cierpienie „znajduje jakby nową miarę całego swojego życia i powołania. Odkrycie to jest szczególnym potwierdzeniem wielkości duchowej, która w człowieku całkiem niewspółmiernie przerasta ciało” („Salvifici doloris”, s. 47) Bezpośrednio po kanonizacji Brata Alberta Ojciec Święty powiedział do nas, że choroba psychiczna nie musi być przeszkodą do świętości, lecz może być też drogą do świętości. Myśl ta zakiełkowała w praktyce psychiatrycznej nie tylko w środowisku krakowskim. Kiedy w psychoterapii cierpiących z powodu melancholii brakowało argumentów racjonalnych, sięgano nieraz do owej papieskiej refleksji: „Choroba psychiczna może być drogą do świętości”. Jan Paweł II podzielił się wówczas przejmującym wspomnieniem, że kiedy jako młody ksiądz pisał sztukę „Brat naszego Boga”, nie wyobrażał sobie, że kilkadziesiąt lat później będzie wynosił na ołtarze bohatera swej sztuki. Jakże bliska jest ta refleksja temu, co powiedział później w Krakowie-Łagiewnikach, poświęcając sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Nawiązał do swej pracy w pobliskim kamieniołomie na Zakrzówku. Wówczas także nie mógł sobie wyobrazić, że po latach ten sam robotnik w drewniakach będzie poświęcał to sanktuarium i mówił o potrzebie wyobraźni Bożego Miłosierdzia. Zgodnie ze współczesną wiedzą psychologiczną Jan Paweł II wskazywał chorym trzy etapy przeżywania cierpienia: uświadomienie cierpienia, jego twórczą akceptację i etap ofiary, etap dedykacji. W tym duchu przeżywał własne cierpienie po zamachu na swoje życie: „doświadczyłem wielkiej łaski, cierpieniem i zagrożeniem własnego życia i zdrowia mogłem dać świadectwo...”. Nie bez powodu Jan Paweł II sięgał do myśli swego licealnego kolegi w przygotowywaniu homilii i listów apostolskich do chorych na całym świecie oraz w redagowaniu katechezy o ludzkim cierpieniu. Lekarz koncentruje się na ogół na pierwszych dwóch etapach: diagnozy i adaptacji do cierpienia w poszukiwaniu skutecznego leczenia. Kępiński rozszerzył tradycyjne zasady deontologiczne lekarza o istotną powinność, jaką jest zwiększanie poczucia wartości samego chorego, także jego godności, co w odniesieniu do chorych psychicznie ma szczególne znaczenie, gdyż często na tym zasadza się źródło cierpienia psychicznego. Wyrazem tego może być jedna z sentencji Kępińskiego, którą zawarł w zdaniu: „Pacjent zawsze ma rację”. Z przykazania miłości wywodzi się nakaz afirmacji wartości osoby i afirmacji życia: w zdrowiu i w chorobie. Według Kępińskiego, tylko związek lekarza i chorego oparty na miłości ma walor terapeutyczny. Głosząc apoteozę miłości, Kępiński nie dopuszczał żadnej formy władzy nad drugim człowiekiem. Uważał to bowiem za sprzeczne z naturalnym porządkiem moralnym i istotą człowieczeństwa. Wyraził to może najdobitniej w eseju oświęcimskim, zatytułowanym „Refleksje oświęcimskie. Psychopatologia władzy”. Z doświadczenia obozowego zrodziły się Kępińskiego rozważania nad patologią wojny, obozów koncentracyjnych i gułagów XX wieku, uznanych za współczesną apokalipsę. Osiowym stwierdzeniem psychiatrii aksjologicznej jest przekonanie, że człowiek nie może się wyzwolić z ludzkiego porządku moralnego; jest skazany na własne sumienie. Człowiek jest w sposób nieuchronny istotą moralną. Jego zdaniem, warstwa konstytucyjna, a więc wrodzona, obejmuje naturalny porządek moralny, niezależny od kręgu kulturowego czy uwarunkowań społecznych. Dlatego tak ważną rolę w życiu człowieka odgrywa wiara: chroni przed chaosem aksjologiczno-moralnym, porządkuje życie wewnętrzne, nadaje życiu sens, wreszcie - jak widzimy to w praktyce lekarskiej - mobilizuje fizycznie i psychicznie. W życiu Wojtyły i Kępińskiego ukazał się nurt cierpienia w skrajnym wymiarze. W życiu Ojca Świętego kulminacyjnym momentem był zapewne zamach na jego życie, a w życiu Kępińskiego - pobyt w obozie koncentracyjnym. Kępiński umarł z Biblią w ręku, o której mówił nieraz, iż jest najlepszym podręcznikiem psychiatrii. Nie bez powodu w biografii Kępińskiego użyto określenia „homo religiosus”. Ci, którzy go dobrze znali - napisał jeden z uczniów - pamiętają, że był przepojony pierwiastkiem religijności, czyli posiadał coś w rodzaju immanentnej potrzeby wiary.
CZYTAJ DALEJ

650 lat temu św. Katarzyna otrzymała stygmaty

2025-03-31 13:00

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Włodzimierz Rędzioch

Ikona bizantyjska Matki Bożej z kościoła Madonna del Rosario

Ikona bizantyjska Matki Bożej z kościoła Madonna del Rosario

Często w niedzielę jeżdżę na wzgórze Monte Mario, gdzie znajduje się XVII-wieczny kościół Matki Bożej Różańcowej (Madonna del Rosario). Przylega do niego kompleks klasztorny sióstr dominikanek, które się nim opiekują od 1931 r. Dominikanki przechowują w klasztorze jeden z najpiękniejszych wizerunków Matki Bożej, bizantyjską ikonę, najprawdopodobniej z VII-VIII wieku, która według legendy została namalowana przez św. Łukasza.

Jednak w niedzielę, 30 marca, pojechałem do dominikanek również z innego powodu. Chciałem zobaczyć niezwykłą relikwię, którą przechowują – relikwię lewej dłoni św. Katarzyny Sieneńskiej, która dokładnie 650 lat temu, 1 kwietnia 1375 r. otrzymała stygmaty. Na zakończenie Mszy św. oprawionej przez dominikanina z bazyliki Santa Maria Sopra Minerva (w bazylice tej, w monumentalnym grobowcu znajduje się ciało świętej) kapłan udzielił błogosławieństwa specjalnie wystawionymi z okazji rocznicy relikwiami dłoni św. Katarzyny. Była też okazja, by pomodlić się przed tą symboliczną relikwią jednej z najbardziej znanych świętych Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

TVN, TVP i Polsat zorganizują wspólnie debatę prezydencką; jej termin jest jeszcze konsultowany

2025-03-31 21:33

[ TEMATY ]

debata

wybory

Adobe.Stock.pl

Trzy największe stacje telewizyjne: TVN, TVP i Polsat potwierdzają, że zorganizują wspólnie debatę prezydencką; termin debaty - jak poinformowało biuro prasowe TVP - jest jeszcze konsultowany.

Informacja o wspólnej debacie prezydenckiej organizowanej przez trzy największe telewizje w Polsce pojawiła się w czwartek w jednym z programów informacyjnych TVP.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję