Pierwszy obraz
Reklama
Boże Narodzenie w obozie hitlerowskim. Opisuje je więzień, który przeżył obóz: "Niemcy przed Świętami, jakby na urągowisko, postawili na środku obozu dużą, oświetloną choinkę. Po całym obozie snuły się dymy z palonych ciał ludzkich w piecach krematoryjnych. Obok choinki, w przeddzień Wigilii przechodził oddział więźniów skazanych na śmierć za jakieś przewinienia w obozie. Im nie było dane doczekać świąt Bożego Narodzenia. W całym obozie panowała trwoga śmierci. Ale starsi, doświadczeni więźniowie z utęsknieniem czekali na Wigilię i Boże Narodzenie. Wiedzieli, że w wieczór wigilijny wszyscy esesmani i blokowi będą pili na umór, do nieprzytomności i rano nie wstaną - apelu nie będzie! Raz w roku będzie święto w obozie. Trzeba z tego korzystać! W kilku miejscach, w magazynach, na poddaszach urządzano Mszę św. Wśród więźniów byli kapłani. Rano, o godz. 5.00, po ciemku, w pierwszy dzień Bożego Narodzenia wpuszczano na Mszę św. tylko wtajemniczonych, z obawy przed dekonspiracją. Było to tak, jak w pierwszych wiekach w katakumbach. Wszyscy przystępowali do spowiedzi ogólnej, na indywidualną nie było czasu. Kapłan udzielał zbiorowego rozgrzeszenia. Ta spowiedź ogólna nie była formalnością, była może lepszą od niejednej odprawianej w kościele. Ci ludzie, choć otaczała ich nienawiść i piekło obozu, chcieli naprawdę żyć z Bogiem, wielbili Go, wiedząc, że nie wszystko jeszcze stracone, skoro On jest z nimi. Bóg był ich jedyną nadzieją i siłą. Wielu z nich przeżyło piekło obozowe i takie Boże Narodzenie pamięta".
Drugi obraz
Boże Narodzenie przeżywane przez naszych braci na Wschodzie, na Białorusi, w Mohylewie. Tam zamknięto w czasach komunizmu wszystkie kościoły, łącznie z katedrą katolicką. Nie pozwolono modlić się i odprawiać nabożeństw nawet w kaplicy cmentarnej. Msze św. były odprawiane po kryjomu w domach, choć za to groził Sybir. W roku 1989 pod wpływem zachodzących zmian pozwolono katolikom na odprawienie Mszy św. w kaplicy cmentarnej. W kaplicy urządzono szopkę ze żłóbkiem Pana Jezusa. Mszę św. odprawiał kapłan z Polski, ks. Władysław Blin, który jest obecnie biskupem nowej diecezji w Witebsku. Tak wspomina Mszę św. celebrowaną wtedy: "Przypominam sobie dobrze wtedy biedną, nędznie ubraną kobietę, adorującą Boże Dzieciątko w żłóbku. Nie wiem, czy wiedziała, że ją obserwuję. Przez długą chwilę modliła się i patrzyła na szopkę. Potem zaczęła całować Dzieciątko i powiedziała półgłosem: Teraz mogę umierać. Podobnie jak starzec Symeon w świątyni podczas ofiarowania Pana Jezusa: Teraz, o Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju, bo moje oczy oglądały Twoje zbawienie". W kilka lat później ten kapłan pisze: "W ubiegłym roku Boże Narodzenie przeżywaliśmy na śniegu, przed drzwiami zniszczonej, ale oddanej nam katedry. Z kaplicy na cmentarzu przynieśliśmy obraz matki Bożej z Dzieciątkiem, który był niegdyś czczony w katedrze. Jedyny obraz zachowany z tej świątyni. Niesamowite wzruszenie, szloch obecnych i słowa skierowane do Matki Chrystusowej: Ty znowu jesteś z nami, przy swojej świątyni, z której byłaś wydarta i wypędzona. Natomiast tegoroczne Boże Narodzenie będziemy przeżywać dosłownie jak w Betlejem, we wnętrzu zrujnowanej, ale już nieco odnowionej katedry. Będziemy przeżywać pełnię pokoju i radości, jaką daje trwała obecność Boga, który stał się człowiekiem dla naszej nadziei na lepsze jutro".
To słowa prawdziwej wiary, której można pozazdrościć. Ci ludzie, żyjący tam w dużo gorszych warunkach niż my, są szczęśliwi szczęściem wiary. Czy moglibyśmy uznać te słowa za swoje? Czy wiemy co to jest szczęście wiary? Ono istnieje w sercu człowieka oddanego naprawdę Bogu.
Trzeci obraz
Boże Narodzenie u nas, w Polsce. Jesteśmy nadal pod wrażeniem ostatniej wizyty Ojca Świętego w Polsce i pozostawionego nam przesłania nadziei i miłości, zawartego w tajemnicy Miłosierdzia Bożego. Przesłania skierowanego do wszystkich, zwłaszcza cierpiących i biednych. Ojciec Święty nazywany Świadkiem nadziei uczy nas potrzeby posiadania "wyobraźni Miłosierdzia" potrzebnej do życia chrześcijańskiego.
W naszym kraju, mimo frustracji, bezrobocia, często niepewnego jutra, podziału na biednych i bogatych, wielu ludzi szuka Boga, pragnie Boga, korzysta z sakramentu Bożego Miłosierdzia. Kościoły nasze są nadal pełne, rekolekcje adwentowe nadal potrzebne. Polska jest nadal krajem katolickim, pomimo problemów nas gnębiących i pomimo zła, które dziś zdobywa sobie prawo bytu. Mimo to, iż wielu ludzi stało się obojętnych religijnie i nie utrzymujących łączności z Kościołem, ksiądz jest wciąż ludziom potrzebny i ufamy, że tak będzie w przyszłości. Trzeba więc Bogu podziękować za łaskę wiary i święta Bożego Narodzenia, które będziemy przeżywać.
Na koniec trzeba nam sobie zadać pytanie: Czy ja jestem szczęśliwy szczęściem wiary, jaką daje mi trwała obecność Boga, który stał się człowiekiem i pragnie mieszkać we mnie? Czy odsuwam od siebie niebezpieczeństwa, które zagrażają mojej wierze?
O to szczęście wiary prośmy Pana, który przychodzi do nas w szczególny sposób ze swą łaską w Boże Narodzenie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu