Reklama

Wystawa drzeworytów

Znaki wiary

Do 3 stycznia w salonie wystawowym przy Sali Dębowej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Zielonej Górze można oglądać drzeworyty Antoniego Gołębniaka. Na wystawie pt. "Wielkie znaki" zaprezentowano grafikę artystyczną i książkową, exlibrisy, autoportrety i portrety bibliofila.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Antoni Gołębniak uważał, że znak graficzny jest uprzywilejowanym językiem przyszłości, nie tylko nauki, ale i sztuki. "Sztuka w przeciwieństwie do nauki - pisał - pozwala widzieć symbol, znak nie tylko w interdyscyplinarnej pełni znaczeń, ale i w świadomości treści nagromadzonych w historii jego istnienia. Symboliczny znak jest odwiecznym kodem refleksyjnego umysłu człowieka wnikającego w tajemniczy sens rzeczywistości. (...) Skromny, lapidarny znak kryje nieraz treść objętości małego traktatu naukowego lub eseju literackiego. O człowieku, zwłaszcza jego idei, programie życia, pracy i księgozbiorze mówi on językiem zindywidualizowanym. Taka tajemniczość i prywatność pokojarzonych treści odpowiada najbardziej duchowi exlibrisu. Trud opracowania i odczytania daje ogromną satysfakcję obu stronom". Przykładem mogą być tutaj prezentowane na wystawie grafiki z cyklu Teologia Maryjna, czy też autoportrety: Wyznanie, Sekret i Wyznanie wiary.
Oglądanie drzeworytów A. Gołębniaka, w szczególności jego exlibrisów, to paradoksalnie czytanie ilustracji i oglądanie tekstu. Liternictwo jest tu równie ważne jak rysunek. Szczególnie wiele miejsca artysta poświęcił penetrowaniu "magii książki", czyli odczytywaniu piękna jej wewnętrznej kompozycji, które pozwala widzieć książkę jako Ciało Słowa. Owocem tego namysłu była wieloletnia praca nad drzeworytami-miniaturami przedstawiającymi księgi Starego i Nowego Testamentu (każdej księdze autor oprócz samej grafiki przypisał także tytuł). Wiele z nich znajduje się na zielonogórskiej wystawie.
Grafika, którą uprawiał A. Gołębniak, jest grafiką intelektualną i według słów samego artysty ma ona dostarczać więcej satysfakcji umysłowi niż zmysłom. Jest bowiem skomplikowanym technicznie procesem, skutecznie wystudzającym emocje, umożliwiającym przemyślenie treści wypowiedzi. Warto więc wybrać się na wystawę "Wielkie znaki", dysponując nieco większą ilością czasu, aby móc nie tylko ją obejrzeć, ale także przemyśleć, intelektualnie zgłębić. Być może będzie to też inspiracja do głębszego przemyślenia bogatej treści świąt Bożego Narodzenia oraz życia Bogarodzicy, która odgrywała ważną rolę w życiu artysty.
Antoni Gołębniak urodził się w 1917 r. w Poznaniu. W 1930 r. rozpoczął pracę w Księgarni Katolickiej w Poznaniu, skąd dziewięć lat później przeniósł się do Wilna zafascynowany miastem i sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej. Tam m.in. współpracował z Instytutem Wyższej Wiedzy Religijnej.
Drzeworytu uczył się już po wojnie, podpatrując warsztat pracowników Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Poznaniu. Wykonywał grafikę artystyczną, książkową i exlibris. Uczestniczył w ważniejszych wystawach w kraju (około 150) i zagranicą (około 30). Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie sztuki sakralnej A. Gołębniakowi przyznano w 1979 r. nagrodę im. Brata Alberta Chmielowskiego. Postawę twórczą artysty uhonorował także Międzynarodowy Ośrodek Sztuki, Kultury i Informacji "La Spondo" w Rzymie w 1961 r. Całym swym życiem i twórczością oddany Bogu u Królowej Polski. Zmarł nagle w dniu Jej święta: 3 maja 1988 r.

Drzeworyt powstaje w dwuetapowym procesie. Pierwszy polega na wyryciu w klocku drewna odpowiednich znaków w lustrzanym odbiciu. Potem za pomocą specjalnych farb i papieru robi się z tego odbitkę drzeworytniczą. Obecnie drewno zastępuje się kliszą cynową, która jest o wiele trwalsza i umożliwia zrobienie wielotysięcznych odbitek. Przez to jednak grafiki drzeworytnicze zatracają swą niepowtarzalność.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Biskup Świdnicki zachęca do modlitwy za tegorocznych maturzystów

2024-04-28 19:24

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

matura

Bożena Sztajner/Niedziela

W obliczu zbliżających się egzaminów maturalnych Biskup Świdnicki bp Marek Mendyk wystosował specjalną zachętę do wiernych, aby wspierali młodzież maturalną w ich duchowej i intelektualnej podróży.

W okresie, który dla wielu młodych osób jest czasem stresu i niepewności, biskup prosi o modlitwy, które mogą dodać maturzystom siły i pewności siebie.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję