Reklama

Wiadomości

Seksualizacja już od pieluch

W kwietniu br. w Polskiej Akademii Nauk odbyła się konferencja na temat wychowania seksualnego przedszkolaków. Konferencję przygotowały dwa ministerstwa - Zdrowia i Edukacji Narodowej oraz agenda ONZ ds. Rozwoju i polskie Biuro Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Podczas konferencji w Polskiej Akademii Nauk od krajowego konsultanta w dziedzinie seksuologii prof. Zbigniewa Starowicza można się było dowiedzieć, że już niemowlęta potrafią przeżyć orgazm. W opracowaniu WHO można było przeczytać, że „rozwój seksualności rozpoczyna się w momencie urodzenia”. Dlatego liczne autorytety uznały, iż edukację seksualną trzeba rozpocząć już przed 4. rokiem życia. Dziecko powinno potrafić wyrażać własne potrzeby i życzenia. Bardzo dobra dla realizacji tych celów jest zabawa w lekarza.

Dalej jest jeszcze śmielej. Już 9-latki powinny nauczyć się „skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w przyszłości”. Poniżej 15. roku życia można dziecku wpoić „krytyczne podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Standardy seksualne dla dzieci

Reklama

Prezentowane na konferencji standardy edukacji seksualnej opracowane zostały przez WHO i niemieckie Federalne Biuro ds. Edukacji Zdrowotnej. Aby wprowadzić w życie owe standardy, warto skorzystać z zalecanej pomocy naukowej - „ABC małego ciała. Leksykon dla dziewczynek i chłopców”. Z tej książeczki maluchy dowiedzą się, że „dotykanie jąder może być rozkoszne i piękne (...), a dotykanie łechtaczki może dostarczyć wiele rozkoszy”. Malca poinstruuje się, gdzie jest położona łechtaczka i jak jest zbudowana, a na kolorowym obrazku zobaczy penis w czasie wzwodu, nauczy się masturbacji. Zostanie mu wpojone, że bycie lesbijką lub gejem jest normą i zachęci się go do spróbowania prezerwatyw w różnych kolorach i smakach. Pewności siebie nauczy twoje dziecko masturbacja. Malec będzie chroniony przed molestowaniem, jeżeli pozna praktyki i techniki seksualne. A w rzeczywistości zaowocuje to przedwczesnym rozbudzeniem pożądania seksualnego, wyzbyciem się poczucia wstydu oraz eliminacją wszelkich norm obyczajowych.

Świat wywrócony do góry nogami

Mamy XXI wiek i podobno nie możemy wychowywać dzieci tak jak 30 czy 50 lat temu. Musimy iść z postępem. Zgoda. Tylko dlaczego postęp ma być adekwatny do brutalizacji życia? Dlaczego współczesnemu dziecku odbiera się zaczarowany świat fantazji, baśni i zastępuje się go poradnikiem nauki seksu? Zwolennicy takiego systemu twierdzą, że dziecko teraz wcześniej dojrzewa. A dowodem na to jest onanizm podczas leżakowania przedszkolnego. Zawsze była i będzie grupa dzieci przedwcześnie dojrzałych płciowo. - W latach 60. XX wieku chodziłam do przedszkola w małym miasteczku - wspomina Danuta, nauczycielka biologii. - W grupie było dwóch chłopców, którzy zaglądali dziewczynkom pod sukienki i pokazywali swoje siusiaki. Nikt jednak z tego powodu nie wyciągał wniosków, że pozostałe dzieci trzeba sprowadzić do poziomu zainteresowań tych dwóch malców.

Reklama

Teraz w obyczajowych kwestiach większość musi się podporządkować mniejszości. Normy mniejszości są bowiem postępowe i zgodne z kulturą UE. Nie możemy być zaściankowi i moherowi. W imię postępu nasze dzieci niemal od pieluch powinny być zapoznawane z „akceptowalnym seksem” i dowiedzieć się o „komunikowaniu w celu uprawiania przyjemnego seksu i o zaopatrywaniu się w antykoncepcję”. Trochę starsze dzieci, te 9-12-letnie, powinny „brać odpowiedzialność za bezpieczne i przyjemne doświadczenia seksualne”, a tak wyedukowani 12- i 15-latkowie sami powinni zaopatrywać się w antykoncepcję. Wszystko jest oparte na technikach i doznaniach czysto hedonistycznych, niemających nic wspólnego z miłością, która jest zaprzeczeniem egoizmu i która dobro kochanej osoby stawia ponad swoje przyjemności. A może, aby wychować w przyszłości wartościowego człowieka, warto od najmłodszych lat wpajać dziecku poczucie odpowiedzialności za swoje czyny, troskę o innych, zwłaszcza tych słabszych, zainteresować dziecko sprawami egzystencjalnymi, z którymi będzie musiało się zmierzyć w swoim życiu.

Ideologia gender od tego ucieka, a za swój priorytet uważa wychowanie bezrefleksyjnego, nastawionego na konsumpcję obywatela.

Korzenie demokratycznego relatywizmu

Ideologia gender przedostaje się do nas z „oświeconego” Zachodu. A wychowanie seksualne przedszkolaków powoli wchodzi do placówek oświatowych w Niemczech. Niemiecka pisarka i socjolog Gabriele Kuby zaleca czujność wobec praktyk stosowanych w niemieckich landach. Małe dzieci uczone są w kącikach masturbacji, a na materacu zachęca się je do wzajemnego przytulania i dotykania części intymnych. Do tego służy także zabawa w lekarza.

Rodzicom, którzy nie godzą się z podobnymi praktykami, grożą kary. Portal LifeSiteNews informuje, że w 2009 r. 8 rodzin ze względów religijnych nie chciało, aby ich dzieci uczestniczyły w podobnych zajęciach. Zostali oni ukarani grzywną, a gdy nie chcieli jej zapłacić, trafili do więzienia. Wielu rodziców sprzeciwia się takiemu wychowaniu. Rosyjsko-niemieckie rodziny z Salzkotten nie chciały, aby ich dzieci brały udział w przedstawieniu, w którym uczono je odbywania stosunku płciowego.

Reklama

Dziwne są komentarze rodzin polskich od wielu lat mieszkających w Niemczech. Na forach internetowych wyrażają swoje oburzenie, ale skierowane do... Gabriele Kuby. Mieszkają od wielu lat w Niemczech, wychowali dzieci, ale z niczym podobnym się nie spotkali. Dopiero kilka wpisów wyjaśnia sytuację. Wychowanie seksualne w przedszkolach wchodzi do placówek dopiero teraz i opanowuje wolno, ale konsekwentnie kolejne przedszkola. Dlatego Gabriele Kuby przestrzega Polaków, aby mieli oczy szeroko otwarte i byli czujni, bo ideolodzy gender tak łatwo nie rezygnują ze swoich planów. Podstępnie, krętymi drogami wprowadzą je w życie.

Świntuszące książeczki

Magda, młoda mama, chciała kupić na urodziny swojemu maluchowi książeczkę. W księgarni wśród kolorowych okładek jej uwagę przyciągnął tytuł „Wielka księga siusiaków”. Obok leżała „Wielka księga cipek”. Zdumiona wzięła je do ręki. - Dlaczego tak małe dzieci karmi się opisami budowy narządów rodnych, fekaliami, wulgarnym słownictwem, graniczącym z pornografią? Któremu dziecku jest to potrzebne? To niejedyna propozycja wydawnicza dla małych dzieci. Małe, prywatne wydawnictwa, takie jak Czarna Owca, Dwie Siostry czy Hokus-Pokus upodobały sobie podobną tematykę. Czytając te „dzieła”, można się dowiedzieć ciekawych rzeczy o onanizmie, o penisie, jądrach, łechtaczce. W jakich narodach czci się poszczególne części płciowe, ile wynosi właściwa wielkość członka, jaki jest kolor włosów łonowych. I nie są to instruktaże wydawane tylko przez małe, prywatne wydawnictwa. Nasza Księgarnia, najstarsze w Polsce wydawnictwo literatury dziecięcej, może się pochwalić, że w swoim dorobku ma książeczkę pornograficzną dla maluchów. „Mama zniosła jajko” Babette Cole w sposób humorystyczny przedstawia „wiele sposobów, żeby tubka tatusia trafiła do dziurki mamusi”. Na szczęście ta dziecięca kamasutra została wycofana z księgarń.

Reklama

Wielkie księgi nie są wolne od odniesień do Biblii i Kościoła katolickiego. Zastanawia się w nich, „co by było, gdyby Jezusa przedstawiono z cipką”, lub zamieszcza wyssane z palca informacje, że „w piętnastym i szesnastym wieku włoscy artyści przeważnie malowali Jezusa leżącego w ramionach matki i ciągnącego się za siusiaka. Na wielu płótnach Matka Boska dotyka krocza swego syna”.

Niepokojące jest też to, że niektóre z tych książeczek stały się hitem wydawniczym. W pogoni za nowoczesnością i europejskością nakarmimy umysł dziecka podobnymi fekaliami. I o to właśnie chodzi genderowcom, aby przeróżnymi drogami indokrynować umysły maluchów. I tylko od odpowiedzialności rodziców zależy, aby podobny chłam nie trafił do biblioteczki naszych dzieci.

Hodowanie lolitek

Nie mniej groźne wydają się wybory małych miss piękności i związany z tym show-biznes. Matki w swojej nieświadomości (bo nie wydaje mi się, aby chciały świadomie demoralizować swoje dzieci) już niemowlaki wystawiają do konkursów piękności. W ten sposób może odreagowują swoje niepowodzenia życiowe. - Ja miałam nieciekawe życie, to niech moja mała zadziwi świat. Nie zdają sobie sprawy, na jak niebezpieczną wchodzą ścieżkę. Moda na małe miss bardzo szybko przedostała się ze Stanów Zjednoczonych do Europy. Najnowszy konkurs piękności miał miejsce w Wielkiej Brytanii, a odbywał się w kategoriach wiekowych 0-13 lat. Rzeczniczka konkursu jest bardzo zadowolona z imprezy. - Uczestniczki - mówi - będą malować usta, nosić odważne, pełne przepychu stroje. To jest właśnie to, czego chce wiele małych dziewczynek i ich rodziców.

Reklama

Konkursy małych piękności to nie wszystko. W krajach Zachodu kwitnie biznes promujący seksualizację dzieci. W Wielkiej Brytanii w mieście Essex powstał salon piękności. Najmłodszą klientką była 16-miesięczna dziewczynka. Salon oferuje swoje usługi dla dzieci do 13. roku życia. - Dziewczynki promienieją pewnością siebie i pragnieniem bycia piękną niezależnie od wieku - stwierdza z satysfakcją właścicielka tego przybytku. Małe pięknisie mogą mieć zrobiony manicure, pedicure, zabiegi samoopalające. Proponuje się także wynajem różowej limuzyny, która dowiezie 6 pięknotek na imprezę, połączoną z pielęgnacją urody.

Ale to jeszcze nic w porównaniu z sesją zdjęciową, która ukazała się w gwiazdkowym numerze z 2011 r. Vogue Paris. Do wyuzdanych zdjęć pozowały 6-latki ubrane jak symbole seksu...

W sieci sklepów promuje się sprzedaż kostiumów kąpielowych dla 6-7-latek z wkładkami powiększającymi biust, koszulki dla dziewczynek z napisem: „Tak wielu chłopców, tak mało czasu”, zestaw do tańca na rurze ze składaną rurką, podwiązkami, plastikowymi pieniędzmi do wkładania za podwiązkę.

W Polsce moda ta staje się coraz bardziej popularna. Można kupić kontrowersyjne zabawki, takie jak zestaw do tańca na rurze czy „mała modnisia”, dzięki której dziecko może wykonać makijaż, taki sam, jaki robią dorosłe kobiety. W ubiegłym roku w czasie wakacji olbrzymim zainteresowaniem cieszyły się turnusy dla 7-letnich modniś. Uczono tam dzieci doboru kosmetyków, rodzajów maseczek pielęgnacyjnych, chodzenia na szpilkach. Uczestniczki bawiły się na dyskotekach z laserowym światłem, prawdziwym DJ-em. Piły bezalkoholowe drinki i odpoczywały na czerwonej kanapie. Turnusy sprzedawały się jak świeże bułeczki. Ciekawe, czy rodzice zdają sobie sprawę z konsekwencji, jakie będą musieli ponieść w dalszych latach. Angielski profesor psychologii dziecięcej Judy Hutchings przestrzega: - Musimy liczyć się z zagrożeniami, jakie mogą być następstwem podkreślania seksualności dzieci.

Są to przejawy coraz modniejszej ideologii gender, wciskającej się każdą szparą do naszego życia. Uczenie dziecka, że najważniejszą wartością jest ciało, które traktuje się jak towar, to budowanie bardzo kruchego świata zależnego od mody, przemijającego czasu, to budowanie zamków z piasku. A przecież każdy rodzic powinien wyposażyć dziecko w taki bagaż trwałych wartości, który pozwoli w dorosłym, często trudnym bytowaniu odnaleźć właściwą drogę.

Dlatego bądźmy czujni na różne demoralizujące praktyki serwowane przez genderowców. Nie czujmy się usatysfakcjonowani słowami minister Krystyny Szumilas, która po zdecydowanych protestach społecznych zapewniła, że nauka seksu w przedszkolach nie będzie obowiązywała. Rząd Donalda Tuska bardzo często rzuca obietnice bez pokrycia. Podobnie może być z decyzją MEN. Uważnie obserwujmy, co dzieje się w przedszkolach, aby nasze dzieci niepostrzeżenie nie zostały poddane demoralizującym praktykom.

2013-06-24 12:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zabijać czy leczyć?

Współczesna nauka ucięła dyskusje, czy poczęte, a nie narodzone dziecko jest człowiekiem. Także polska konstytucja chroni ludzkie życie, aczkolwiek nie udało się dopisać słów: „od poczęcia do naturalnej śmierci”. Czy obecnie da się zmienić prawo na tyle, by umożliwić większą ochronę ludzkiego życia, a konkretnie, aby niepełnosprawność nie była przyczyną zabijania dzieci w łonach matek? W minionym tygodniu Sejm debatował nad projektem klubu Solidarnej Polski, aby w obecnej Ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży usunąć jeden wyjątek - aborcji eugenicznej, czyli dopuszczającej zabicie dziecka w przypadku, gdy dotknięte jest ciężką, nieuleczalną chorobą albo wadą rozwojową. Argumentowano to tym, że skoro obecnie postęp medycyny pozwala na ratowanie 22-tygodniowych wcześniaków, to tym bardziej nie powinniśmy pozwalać na aborcję ze wskazań eugenicznych. Co więcej, badania prenatalne powinny być sprofilowane na zdiagnozowanie i leczenie ewentualnych chorób, a nie być wyrokiem śmierci. Według sprawozdania Rady Ministrów, w 2010 r. w Polsce legalnie dokonano 641 aborcji. Ale aż 614 dzieci straciło życie dlatego, że podejrzewano u nich chorobę genetyczną, czy - jak kto woli - „nieodwracalne upośledzenie płodu”. Można mieć pewność, że w rzeczywistości ze względu na przesłankę eugeniczną w majestacie prawa giną dzieci, które mogą i powinny liczyć na specjalistyczną pomoc lekarską po porodzie. Dlatego słusznie padły w Sejmie słowa, że zabijanie tych najsłabszych dzieci, jeszcze nienarodzonych, podejrzewanych o choroby, jest udoskonaloną realizacją wizji Adolfa Hitlera, który dążąc do stworzenia czystej rasy, nie wahał się zabijać ludzi słabych, starych i chorych. Według obowiązującej ustawy, można obecnie legalnie dokonać aborcji np. na dojrzałym płodzie z zespołem Downa w 24. tygodniu życia. Kto jest za utrzymaniem tego zapisu w ustawie, niech ma odwagę i powie to rodzicom żyjących dzieci z zespołem Downa. Te dzieci w medycynie są zwane dziećmi Bożymi. Wszystkie bez wyjątku są kochane miłością bezgraniczną i szczerą przez rodziców i rodzeństwo. Tej miłości nikt i nic nie może zabijać. A w ogóle, jak można odbierać fundamentalne prawo do życia bezbronnemu dziecku z powodu jego choroby? Wprost przeciwnie - należy je otoczyć wszechstronną i najlepszą opieką. Można być pewnym, że jeśli nie będziemy respektować fundamentalnego prawa do życia, inne prawa nie będą miały już żadnego znaczenia. Zabijać czy leczyć? - przed takim pytaniem stanęli polscy posłowie, z których większość deklaruje się jako katolicy. Nie będą musieli tym razem głosować za całkowitym zakazem aborcji, a jedynie za uchyleniem zapisu, który jest wyjątkowo nieludzki. Jak słyszałem, w klubie Platformy Obywatelskiej, od której zależy los ustawy, nie będzie dyscypliny partyjnej. Jej posłowie głosować będą więc zgodnie ze swoim sumieniem. Dlatego pragnę im przypomnieć, że bł. Jan Paweł II w praktycznych działaniach zalecał parlamentarzystom: „Jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej. Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów” („Evangelium vitae”, 73). Niestety, zbyt wielu posłów katolików zachowuje postawę Piłata - umywają ręce, uważając się za strażników kompromisu, aprobujących tzw. mniejsze zło, a w rezultacie skazując bezbronne, podejrzane o chorobę nienarodzone dzieci na śmierć. Podejrzane - to słowo należy podkreślić, ponieważ dzisiaj medycyna przeprowadza skomplikowane operacje serca u dzieci w łonie matki, leczy wady wrodzone i ciężkie choroby. Podobnie też cokolwiek fałszywie wygląda nasza radość z paraolimpijczyków, którzy zasypali nas gradem medali! Ale jak widać, dla wielu posłów niepełnosprawność może być przepustką do paraolimpiady, ale też i do śmierci. Co jeszcze ważne, to poselskie głosowanie będzie miało również wpływ na przyjęcie innych ustaw bioetycznych, w tym o in vitro. A punktem wyjścia do dyskusji o in vitro jest właśnie eugenika, czyli sztuczna selekcja ludzkich zarodków. Czy i w tym przypadku posłowie postawią na zgniły kompromis?
CZYTAJ DALEJ

Apostoł, który zastąpił zdrajcę

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. VIII

[ TEMATY ]

święci

Św. Maciej

Mathiasrex, Maciej Szczepańczyk/pl.wikipedia.org

Święty Maciej był jednym z pierwszych uczniów Jezusa. Wybrany został przez Apostołów do ich grona na miejsce Judasza, po jego zdradzie i samobójstwie.

Historia nie przekazuje nam zbyt wielu faktów z życia św. Macieja Apostoła. Po jego wybraniu w miejsce Judasza udzielono mu święceń biskupich i władzy apostolskiej przez nałożenie rąk. Hebrajskie imię: Mattatyah oznacza „dar Jahwe” i wskazuje na żydowskie pochodzenie Macieja.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV przed wyborem na papieża bardzo lubił podróżować, kilkakrotnie objechał kulę ziemską

2025-05-15 09:34

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Zaledwie cztery dni po konklawe nowy papież Leon XIV zasugerował możliwość rychłej podróży do Turcji, z okazji 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego. Nie jest to żadnym zaskoczeniem dla tych, którzy już znali jego biografię: jako kardynał, biskup, a zwłaszcza podczas dwunastu lat pełnienia funkcji przeora generalnego Zakonu Augustianów, Robert Francis Prevost podróżował więcej niż którykolwiek inny papież przed objęciem urzędu. „Rzadko widywano go w Rzymie w czasach, gdy był przełożonym generalnym zakonu. Przez trzy czwarte roku był w drodze” - powiedział w rozmowie z austriacką agencją katolicką Kahpress przeor klasztoru augustianów Wiedniu, ojciec Dominic Sadrawetz.

“Dla przełożonego generalnego augustianów ciągłe podróże są wpisane w profil jego pracy” - wyjaśnił o. Sadrawetz, który za czasów bp. Prevosta był wikariuszem regionalnym w Austrii i często go spotykał. „Regularne wizyty na miejscu są ważne, aby dobrze poznać wspólnoty regionalne oraz ich wyzwania - i osobiście poprowadzić ważne spotkania, takie jak np. kapituły zakonu” - powiedział. Choć w zgromadzeniu istnieją również kontynentalni asystenci generała oraz wikariusz generalny, których można delegować do zadań bp Prevost osobiście przeprowadzał wizytacje tak często, jak to było możliwe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję