Reklama

Niedziela Kielecka

Siostry Służebniczki NMP NP w Książnicach Wielkich

Żyjemy dla parafii

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Blisko trzydzieści pięć lat temu Siostry Służebniczki NMP Niepokalanego Poczęcia rozpoczęły swoją pracę w Książnicach Wielkich. Katechizują, posługują w parafii, są organistkami i zakrystiankami. Swoją postawą zmieniają oblicze parafii i ludzkie serca. Służą nie tylko swoją pracą, ale też modlitwą.

W Książnicach

To dzięki przełożonej generalnej Matce Marii Gloriosie Gruszce - Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej (Służebniczki Śląskie) otworzyło swój dom w Książnicach Wielkich. Było to przeszło ćwierć wieku temu: 20 października 1979 r. Przełożona generalna wyraziła pragnienie, a bp Jan Jaroszewicz zgodę na utworzenie placówki właśnie w tej miejscowości. Gorącym zwolennikiem sprowadzenia sióstr do Książnic Wielkich był ówczesny proboszcz ks. Aleksander Witkowski. Znał siostry służebniczki i ich posługę z Bodzentyna, w którym wcześniej pracował. Dlatego też czynił starania, aby siostry sprowadziły się do jego parafii. Wystosowane zaproszenie zostało przyjęte. Proboszcz potrzebował pomocy, a pracy w parafii było wiele. Przede wszystkim chodziło o posługę w kościele oraz naukę katechezy. Siostry najlepiej nadawały się do tego zadania. Do zamieszkania dla sióstr został przeznaczony dom po starej organistówce i plebanii. Budynek był wiekowy i wymagał remontu. Jeszcze zanim siostry sprowadziły się do Książnic Wielkich, energiczny proboszcz wraz z parafianami wyremontowali dom, aby siostry miały w miarę godziwe warunki mieszkaniowe. Ten gest wskazywał na to, że siostry są mile widziane w Książnicach Wielkich i nie tylko proboszcz oczekuje na ich pomoc i modlitewną obecność. Siostry, ciepło przyjęte, szybko zaaklimatyzowały się w nowym miejscu. W pierwszym roku w Książnicach Wielkich pracowały dwie siostry: siostra przełożona pełniła funkcję zakrystianki, zaś druga była katechetką i organistką w jednej osobie. Pierwszą przełożoną została s. Maria Feliksa Bury.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

U siebie

Wspominając ciepłe przyjęcie, siostry opowiadają o tym, jak dzisiaj, po przeszło trzydziestu latach, są traktowane przez mieszkańców parafii. Mówią o nich w samych superlatywach. - Bardzo nam pomagają, tak naprawdę wiele otrzymujemy - mówi s. Iwona. - Dzielą się z nami wszystkim, co mają.

Mieszkańcy Książnic Wielkich przynoszą siostrom mleko, ziemniaki, jarzyny, jajka. Czynią to bez okazji, ot tak, na co dzień, z dobrego serca. Nie tylko dzielą się owocami ciężkiej pracy, ale także znajdują czas na pomoc siostrom, np. przy kościele, przy otoczeniu domu. Siostra zakrystianka otrzymuje wielką pomoc w utrzymaniu czystości świątyni oraz jej upiększaniu. Sama przyznaje, że bez pomocy nie byłaby w stanie wszystkiego zrobić. - Gdy zachodzi taka potrzeba, to panowie bez zbędnych próśb koszą trawę wokół kościoła, a panie pielą rabaty z kwiatami. - Dzisiaj nieczęsto spotyka się taką życzliwość - mówią siostry.

Bardzo dobrze pracę sióstr ocenia ks. kan. Wiesław Baran, dla którego praca sióstr jest wielką pomocą w pracy duszpasterskiej, ale nie tylko.

Mała wspólnota

Obecnie w Książnicach Wielkich pracują trzy siostry. S. Maria Patrycja Grodzieńska - przełożona domu jest organistką i katechetką, s. Maria Augustyna Michalska zajmuje się domem. Jest wspaniałą kucharką. - Nasze siostry to ascetki, ale muszą jeść - uśmiecha się. Robię. co mogę. - dodaje, częstując mnie wybornym ciastem. S. Maria Iwona Kuczera jest zakrystianką, dba o wystrój kościoła. Siostra przełożona Maria Patrycja uczy w szkole podstawowej w Książnicach Wielkich i w gimnazjum w Koczanowie. - Dzieci są generalnie dobre, ale wszystko się zmienia, nie są takie jak dawniej - mówi. Ma porównanie. Pracowała w Książnicach Wielkich trzydzieści lat temu, w latach 1981-83. To był czas stanu wojennego, wszystko było inaczej. Nauka religii odbywała się w salkach katechetycznych, było więcej dzieci, klasy były przepełnione. Jednak do tamtych lat wróciłaby bez zastanowienia. Zachowanie dzieci było zupełnie inne, czuło się szacunek dla sióstr, księdza, osób starszych oraz rodziców. Zmiany, które nastąpiły w ciągu tych trzydziestu lat, mogą zastanawiać. Winnych tego stanu rzeczy jest wielu: pęd życia, brak odpowiednich relacji dzieci-rodzice, mniejsze wymagania stawiane dzieciom, bezstresowe wychowanie - powody można by mnożyć. Szkoda, że współczesna cywilizacja nie oszczędza nawet małych miejscowości. Dokąd zmierzamy? Rodzi się coraz mniej dzieci. W jednej z klas, w której uczy s. Maria Patrycja jest dziewięcioro uczniów, a w najliczniejszej tylko siedemnastu. Coraz częściej rodzice w poszukiwaniu pracy wyjeżdżają za granicę, zrzucając obowiązek wychowania dzieci na babcie i dziadków. Ci jednak nigdy nie zastąpią rodziców, a czasu bez mamy i taty nie zrekompensują dzieciom żadne pieniądze ani drogie prezenty.

Reklama

Muzyka i nie tylko

Dwa razy do roku dzieci biorą udział w przedstawieniach przygotowywanych pod okiem s. M. Patrycji. Grają w jasełkach oraz przygotowują akademię wielkanocną i inne okolicznościowe przedstawienia. Siostra opiekuje się dziećmi i przygotowuje je między innymi do konkursów biblijnych, plastycznych czy muzycznych. Dzieci są zdolne, trzeba tylko z nimi popracować, poświęcić im swój czas, efekty widać gołym okiem. Potwierdza się to także, gdy chodzi o naukę religii, s. M. Patrycja ma np. dwóch finalistów w diecezjalnym konkursie biblijnym z jednej szkoły. Wysiłek włożony w naukę owocuje. Siostra uczy też gry na organach. Na lekcje regularnie, dwa razy w tygodniu przychodzi dwóch chłopców i sześć dziewczynek. - Dzieci lubią do nas przychodzić, takie warsztaty muzyczne to okazja do spotkania, rozmowy czy poczęstunku, to miło spędzony czas. Dlatego dzieci chętnie uczestniczą w zajęciach - mówi siostra.

Rodzina o. Bojanowskiego

Siostry mają niekonwencjonalne pomysły. Na przykład zachęciły dzieci, aby napisały list do Ojca Świętego Benedykta XVI z życzeniami oraz podziękowaniami za jego pontyfikat. Dzieci wysłały list oraz laurki. Podobny list z życzeniami dzieci napisały także do nowego Papieża Franciszka. Otrzymały odpowiedź z podziękowaniami. Wszyscy byli zachwyceni. Praca z dziećmi daje siostrom wiele radości. Przy parafii działa schola, dzieci śpiewają w kościele podczas większych uroczystości, ale nie tylko.

Reklama

Od 2002 r. z inicjatywy Zgromadzenia powstało Stowarzyszenie „Rodzina bł. Edmunda Bojanowskiego” - to świecka rodzina, która towarzyszy Zgromadzeniu. Celem jego członków jest stałe pogłębianie życia chrześcijańskiego oraz dobrowolny i czynny udział w apostolsko-charytatywnych dziełach Zgromadzenia wśród dzieci, chorych i ubogich. - Wspólnie staramy się być świadkami wiary i miłości służebnej w naszym środowisku lokalnym, jak też we współczesnym świecie - mówi s. Patrycja.

Członkowie wspólnoty spotykają się raz w miesiącu, należy do niej 46 osób. Kobiety i mężczyźni wspólnie się modlą, rozmawiają na tematy wiary i nurtujące ich problemy. Młodsi członkowie wspólnoty odwiedzają chorych i samotnych, organizują spotkania osób niepełnosprawnych i ich rodzin z parafii i okolic. Do tej inicjatywy zachęcił ich ks. prał. Tomasz Rusiecki. - To naprawdę wielkie wydarzenie. Na nasze spotkania przyjeżdża grupa ok. 40 niepełnosprawnych z opiekunami. Często przyjeżdżają do nas nietypowi goście, np. przybywają żołnierze z portu lotniczego w Balicach, członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej - mówią siostry. To są naprawdę wielkie przeżycia dla niepełnosprawnych dzieci i młodzieży. Przez kilka godzin wspaniale się bawią, są spektakle teatralne, piosenki, wspólne zabawy, konkursy, prezenty, grill albo ognisko. - Ks. prał. Tomasz Rusiecki odprawia Mszę św. Jest pobożnie, wesoło i rodzinnie - mówi s. Augustyna.

Reklama

Druga wspólnota

Kolejna wspólnota działa w oddalonych o 25 km od Książnic Wielkich Dobranowicach. Były proboszcz ks. Andrzej Krupski, długoletni duszpasterz parafii, miał szczególny osobisty kult do bł. Edmunda Bojanowskiego. Wciąż w homiliach, w rozmowach prywatnych mówił ludziom o nim i jego dziele. S. M. Patrycja wspomina jak pojechała do Dobranowic, aby założyć nową wspólnotę Stowarzyszenia. Nie wiedziała, gdzie się udać, wstąpiła więc do sklepu, a ekspedientka wskazała jej drogę. - O, tam mieszka pan Guzik, do niego niech siostra idzie.

Rodzina Guzików przyjęła siostrę z otwartymi rękami. - Tak, trzeba założyć Stowarzyszenie, ale najpierw trzeba iść do proboszcza - zadecydował nestor rodziny. Ks. proboszcz Bogdan Adamus przychylnie ustosunkował się do przedstawionej mu propozycji, wyraził zgodę i tak się zaczęło. Dziś Stowarzyszenie prężnie się rozwija. Jeżdżą na pielgrzymki, spotykają się i wspomagają, przeżywają coroczne rekolekcje, służą modlitwą i czynem. Tak rozrasta się Rodzina bł. Edmunda Bojanowskiego.

O. Bojanowski

Zgromadzenie Sióstr Służebniczek NMP założył bł. Edmund Bojanowski. Urodził się 14 listopada 1814 r. w rodzinie średniozamożnych właścicieli ziemskich - głęboko patriotycznej i religijnej rodzinie. Jego ojciec Walenty za udział w powstaniu listopadowym został ukarany konfiskatą rodowego majątku. Jako osiemnastoletni młodzieniec rozpoczął studia na Uniwersytecie Wrocławskim. W latach 1836-38 kontynuował studia w Berlinie. Największą jego pasją była literatura. Pisał m.in. artykuły o polskich zabytkach, przetłumaczył na język polski wiersze liryczne, pieśni serbskie i czeskie. Niestety poważna choroba płuc zmusiła go do przerwania studiów. Wkrótce włączył się w nurt pomocy społecznej, której celem było moralne i kulturalne odnowienie narodu polskiego. W czasie epidemii cholery, z narażeniem życia pielęgnował chorych. Nie pozostał obojętny na los sierot, dla których założył tzw. Instytut - Dom Miłosierdzia, prowadzony przez siostry szarytki. Najważniejszym dziełem jego życia jest Zgromadzenie Sióstr Służebniczek NMP, którego początek datuje się od założenia 3 maja 1850 r. ochronki dla dzieci wiejskich w Podrzeczu k. Gostynia. Głównym charyzmatem sióstr jest praca z dziećmi w ochronkach. O. Edmundowi zależało także na tym, by mieszkańców wsi dokształcać, prowadzić kursy przygotowujące do życia, szczególnie kobiety. Jednak opieka nad dziećmi pozbawionymi rodziców stała się dla niego celem życia. W XIX wieku po licznych epidemiach mnóstwo dzieci nie miało rodziców, wychowywała je ulica. O. Edmund rozpoczął organizowanie ochronek, które były namiastką dzisiejszych przedszkoli. Był gorliwym patriotą i katolikiem, więc chciał, aby w prowadzonych przez siostry ochronkach dzieci uczyły się patriotyzmu, wiary i „świętych obyczajów rodzinnych”. Jak podkreślał, ochronki to zalążek odrodzenia społeczeństwa. Ochronki miały za zadanie uczyć i przede wszystkim wychowywać dzieci pozbawione rodziców. Bł. Edmund pragnął, aby dzieci były uczone modlitwy, aby odkrywały Pana Boga i włączały Go w swoje życie. W przyszłym roku minie 200 lat od śmierci o. Bojanowskiego. Siostry przygotowują się na ten jubileusz, będzie poświęcony propagowaniu życia i działalności Założyciela. Od 14 listopad 2014 r. zostanie w Polsce ogłoszony Rok bł. E. Bojanowskiego, odpowiednie dokumenty zostały wysłane do Parlamentu Rzeczpospolitej i już zatwierdzone. To bardzo ważne, aby wciąż przypominać dzieło tego wielkiego Polaka, który tak mocno umiłował Boga i dzieci, sieroty, ubogich i chorych znikąd nie mających pomocy.

Siostry swym życiem i działalnością starają się dawać świadectwo zgodne z charyzmatem swego Założyciela. Wytrwale modlą się o jego kanonizację.

2013-07-04 11:42

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Cicha i wierna obecność. „Siostry dzielą się tym, co najcenniejsze”

[ TEMATY ]

siostry

Karol Porwich/Niedziela

Pomoc Kościołowi w Potrzebie, poprzez kampanię „Cicha i wierna obecność”, obejmuje wsparciem wszystkie żeńskie zakony kontemplacyjne w Polsce. „Siostry dają nam to, co najcenniejsze; modlitwę, którą chcą objąć każdego: ludzi przytłoczonych codziennymi obowiązkami, ciężko pracujących, by utrzymać rodziny, oraz cierpiących, którym często nie starcza sił, by unieść różaniec” – mówi ks. prof. Waldemar Cisło.

Rezygnują z życia, jakie znamy, by całkowicie poświęcić się modlitwie i pracy. Postawiły miłość do Boga ponad wszystkim. Nie żyją w smutku. Są szczęśliwe, bo na drodze, jaką wybrały, odkrywają, że Pan jest miłością. One tej miłości uwierzyły. O tej miłości świadczą. Nie potrzebują do tego mediów społecznościowych. Ich życie jest świadectwem; wybór, w którym trwają mimo upływu kolejnych lat.

CZYTAJ DALEJ

Święty ostatniej godziny

Niedziela przemyska 15/2013, str. 8

[ TEMATY ]

święty

pl.wikipedia.org

Nawiedzając pewnego dnia przemyski kościół Ojców Franciszkanów byłem świadkiem niecodziennej sytuacji: przy jednym z bocznych ołtarzy, wśród rozłożonych książek, klęczy młoda dziewczyna. Spogląda w górę ołtarza, jednocześnie pilnie coś notując w swoim kajeciku. Pomyślałem, że to pewnie studentka jednej z artystycznych uczelni odbywa swoją praktykę w tutejszym kościele. Wszak franciszkański kościół, dzisiaj mocno już wiekowy i „nadgryziony” zębem czasu, to doskonałe miejsce dla kontemplowania piękna sztuki sakralnej; wymarzone miejsce dla przyszłych artystów, ale także i miłośników sztuki sakralnej. Kiedy podszedłem bliżej ołtarza zobaczyłem, że dziewczyna wpatruje się w jeden obraz górnej kondygnacji ołtarzowej, na którym przedstawiono rzymskiego żołnierza trzymającego w górze krucyfiks. Dziewczyna jednak, choć później dowiedziałem się, że istotnie była studentką (choć nie artystycznej uczelni) wbrew moim przypuszczeniom nie malowała tego obrazu, ona modliła się do świętego, który widniał na nim. Jednocześnie w przerwach modlitewnej kontemplacji zawzięcie wertowała kolejne stronice opasłego podręcznika. Zdziwiony nieco sytuacją spojrzałem w górę: to św. Ekspedyt - poinformowała mnie moja rozmówczyni; niewielki obraz przedstawia świętego, raczej rzadko spotykanego świętego, a dam głowę, że wśród większości młodych (i chyba nie tylko) ludzi zupełnie nieznanego... Popularność zdobywa w ostatnich stu latach wśród włoskich studentów, ale - jak widać - i w Polsce. Znany jest szczególnie w Ameryce Łacińskiej a i ponoć aktorzy wzywają jego pomocy, kiedy odczuwają tremę...

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Płock

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Milewski na podstawie Ewangelii Janowej (J 6,44-51) podkreślił, że „Jezus jest chlebem żywym”: - Za każdym razem, kiedy spożywamy ten chleb, zagłębiamy się w istotę miłości Boga. Już nie żyjemy dla nas samych - zauważał biskup pomocniczy diecezji płockiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję