Reklama

Święci i błogosławieni

Drogi do świętości

Wincenty, czyli tam i z powrotem

Czy można zapanować nad wstydem? Podobno jeśli mocno wbije się paznokcie w kciuk, to czerwona twarz wraca do normy. Ale od środka wstyd dalej pali, choć może na zewnątrz już tak bardzo tego nie widać. Jeśli ktoś się wstydzi, że zachował się jak świnia, to w sumie dobrze, bo jest szansa, że tak łatwo tego nie powtórzy. Tylko że ludzkość tak jakoś coraz mniej się wstydzi rzeczy złych.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ludzie wstydzą się: biedy, pochodzenia, wiary, wyglądu, wagi… I nie jest to wcale wynalazek dzisiejszych napompowanych, szpanujących i wyzwolonych czasów. Takie samo zażenowanie czuł pewien Wincenty, żyjący we Francji na przełomie XVI i XVII wieku. Urodził się w zapadłej wsi, dzieciństwo kojarzyło mu się ze świniakami, biedą, pięciorgiem rodzeństwa i matką - służącą. Chciał się z tego wyrwać. Więc wymyślił sobie, że zostanie księdzem. Serio. Nie szukał w tym wszystkim specjalnie Boga. Miał tylko dość biedy. Rodzice dali mu, co mogli, ale szału nie było, więc chłopak dorabiał korepetycjami, jednocześnie z całych sił próbując ukryć swoje pochodzenie. Dlatego, kiedy ojciec przyszedł go odwiedzić w szkole, Wincenty nie chciał z nim rozmawiać. Sumienie wyrzucało mu to potem do późnej starości.

Reklama

Skończył jednak teologię i dostał święcenia (miał wtedy 19 lat). Był zdolny, studiował dalej - w Paryżu i w Rzymie. A że życie lubi pisać niewiarygodne scenariusze, Wincenty, przemierzający Morze Śródziemne w charakterze pasażera statku, dostał się do… pirackiej niewoli. Obecnie za jakieś półtora tysiąca możemy sobie powypoczywać w Tunisie. Wincenty trafił tam za darmo i przez dwa lata miał czterech panów. Ostatniego z nich dał radę nawrócić i wspólnie zwiali do Europy. Uczciwie dodam, że niektórzy kwestionują prawdziwość tej historii. Czy jednak wrócił z niewoli, czy gdzieś zniknął na dwa lata, po powrocie rozpoczął błyskotliwą karierę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Był ambitny, wiedział, koło kogo się zakręcić, jak rozmawiać - chyba wciąż się bał, że w każdej chwili może wszystko stracić i wrócić do dawnego życia, którego ślady tak starannie tuszował. Strategia przyniosła efekty. Papież wysłał go z Rzymu na dwór francuski i ks. Wincenty à Paulo szybko został kapelanem samej królowej. A potem uczył dzieci w bogatym szlacheckim domu. I wtedy Pan Bóg postanowił wreszcie zadziałać. Najpierw sytego sukcesów księdza dopadły leciutkie wątpliwości. Sumienie zaczęło pracować coraz intensywniej. Wreszcie Wincenty postanowił, że po lekcjach z pańskimi dziećmi będzie uczył katechizmu mieszkającą w pobliżu biedotę. Ale to jeszcze za mało. Przecież same lekcje religii nie pomogą odbudować jego własnej zaniedbanej wiary.

Reklama

Jednak Dobry Pasterz ratuje zagubione owieczki. Nawracający się Wincenty dostał szansę - ale musiał zmierzyć się z tym, od czego przez całe lata uciekał. Taka podróż tam i z powrotem. Nie chciał być biedakiem, a Bóg posłał go właśnie do najbardziej skrzywdzonych przez los. Roboty miał po łokcie, bo wyższe sfery też bardzo go ceniły i nie chciały stracić takiego duszpasterza. Pomoc nadeszła dość szybko. Pojawiło się kilku księży, którym chciało się iść do ubogich, i w prostych słowach głosić im Ewangelię. Razem zapoczątkowali Zgromadzenie Księży Misjonarzy. Na własny koszt przenosili się z miejsca na miejsce, głosili kazania, katechizowali i zachęcali do spowiedzi generalnej. By usprawnić pracę z ubogimi, Wincenty założył jeszcze Stowarzyszenie Pań Miłosierdzia i Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia (szarytki).

Zauważył coś jeszcze. Fatalne przygotowanie wielu księży do posługi. Wyobrażacie sobie księdza, który nie zna formuły rozgrzeszenia? Z czym taki ma pójść do ludzi? A w XVII-wiecznej Francji tacy księża wysyłani byli na wioski, „lepsi” trafiali do miast. Wincenty zaczął więc zakładać seminaria duchowne, organizował rekolekcje poprzedzające święcenia i w ogóle dbał o to, żeby kler się kształcił. Co ciekawe, nadal zajmował wysokie stanowiska, ale już nie potrzebował ich do potwierdzania własnej wartości. Kiedy umierał, jego misjonarze dotarli już do prawie wszystkich państw w Europie, a oprócz tego do Afryki.

Kto by pomyślał, że z zakompleksionego karierowicza wyjdzie wrażliwy na cudzą krzywdę święty człowiek? Cóż, Pan Bóg nie takie rzeczy potrafi.

2013-09-16 13:45

Ocena: +233 -5

Reklama

Wybrane dla Ciebie

EDK + ŚDM

3 państwa, 89 miast, 163 trasy o długości ok. 40 km. Noc, milczenie, zmienne warunki atmosferyczne, wyjątkowe rozważania. Ekstremalna Droga Krzyżowa. W tym roku traktowana jako duchowe przygotowanie do ŚDM

Misterium podczas pieszej, nocnej wędrówki. Wyzwanie, głębokie przeżycie, doświadczenie własnej słabości i chociaż ułamka ciężaru, jaki dźwigał Jezus podczas swojej drogi. Bo inaczej patrzy się na Jego cierpienie z ciepłej ławki, inaczej gdy stopy pełne są odcisków, a nogi odmawiają posłuszeństwa... W większości wyruszy 11 albo 18 marca.
CZYTAJ DALEJ

Arcybiskup Wacław Depo udzielił dyspensy na 26 grudnia

2025-12-10 09:05

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

dyspensa

archidiecezja częstochowska

Archidiecezja Częstochowska

Arcybiskup Wacław DEPO, Metropolita Częstochowski, udzielił dyspensy od obowiązku zachowania pokutnego charakteru piątku oraz od obowiązku wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych na 26 grudnia br., czyli na święto Św. Szczepana, tradycyjnie obchodzone jako drugi dzień świąt Narodzenia Pańskiego.

Przeczytaj także: 26 grudnia wypada w tym roku w piątek. Co ze wstrzemięźliwością od pokarmów mięsnych?
CZYTAJ DALEJ

Święty Mikołaj i Rycerze niosą pomoc łódzkim dzieciom

2025-12-11 10:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Marek Kamiński

Damy i Kawalerowie Zakonu Rycerskiego Świętego Jerzego przygotowali kilkaset paczek świątecznych, którymi obdarowali dzieci.

Damy i Kawalerowie Zakonu Rycerskiego Świętego Jerzego przygotowali kilkaset paczek świątecznych, którymi obdarowali dzieci.

Damy i Kawalerowie Zakonu Rycerskiego Świętego Jerzego przygotowali kilkaset paczek świątecznych, którymi obdarowali dzieci. W pięknie udekorowanej sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 175 im. Henryka Ryla przy ul Pomorskiej 27, spotkali się członkowie Zakonu z dziećmi z łódzkich szkół podstawowych. Program artystyczny przygotowali uczniowie pod kierunkiem nauczycielki wychowania fizycznego Sławy Ciemieniewskiej. - Dziewczynki ochoczo i radośnie przyjęły propozycję występów. Tworzyły ciekawe układy i sumiennie ćwiczyły.

Efekty ich pracy podziwiali wszyscy i włączali się do wspólnej zabawy. Gorącymi brawami nagradzali zwłaszcza występy gimnastyczek. Dzieci chętnie brały też udział w konkursach, w których nagradzano zwycięzców. - Organizujemy to spotkanie dla tych dzieci, których rodziny są w trudnej sytuacji finasowej. Okazujemy im trochę empatii, miłości i tego świątecznego ciepła. Dla nas Dam i Kawalerów jest to wielkie przeżycie. Patrzymy na ich radość i uśmiechy. To, co się tutaj wydarza, buduje nas, daje dalszą zachętę do pracy i do wspierania tych, którzy najbardziej tego potrzebują – powiedział dr Paweł Michalak Wielki Prior Zakonu w Polsce.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję