Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

XV Międzynarodowy Festiwal Muzyczny Świnoujskie Wieczory Organowe - Wiosna, Lato 2013

Festiwal za nami - była muzyka, poezja i śpiew

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatni piątek sierpnia (30.08.2013 r.) w świnoujskiej świątyni pw. Chrystusa Króla wybrzmiały ostatnie akordy XV Świnoujskich Wieczorów Organowych, które rozpoczęły się 14 czerwca, by przez dwanaście piątkowych wieczorów cieszyć publiczność pięknymi dźwiękami króla instrumentów z 1927 r., poezją Zbigniewa Herberta i śpiewem.

W czerwcu, w inauguracyjnym koncercie wystąpili: Radosław Marzec - organista z Bydgoszczy i świetny, zdobywający laury międzynarodowe, świnoujski Miejski Chór „Logos” w składzie dziewczęcym i mieszanym, prowadzony przez założycielkę i dyrygentkę Elżbietę Naklicką. Był to znakomity początek. W tym samym miesiącu, w koncercie „Perły i miniatury baroku”, włączonym w obchody „Dni Morza”, solo na organach zagrał Robert Grudzień. Zaakompaniował także wirtuozowi trąbki Igorowi Cecocho. W kolejnym koncercie zabrzmiały utwory jednego kompozytora, Carla Loewe, które wykonali szczecińska organistka Małgorzata Klorek i Markus Kohler - baryton z Niemiec.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lipcowe koncerty rozpoczął wirtuoz gry organowej, wybitny improwizator prof. Tomasz Adam Nowak. Na program koncertu złożyły się utwory zawarte na płycie nagranej w lutym tego roku na organach kościoła Chrystusa Króla z okazji XV Festiwalu. W kolejnym koncercie wystąpili: Ewa Sawoszczuk - organistka, Beata Bobińska - sopran i „Triumphal Brass Quintet” w składzie: Janusz Bobiński i Tomasz Głuska - trąbki, Jarosław Klekotko - waltornia, Paweł Kalicki - puzon i Robert Bartoszewicz - tuba, wszyscy z Bydgoszczy. Muzycy operowali nastrojem, dozowali wzruszenia, liryzm. Nic dziwnego, że liczna publiczność nagrodziła wykonawców hucznymi brawami.

Towarzystwo Przyjaciół Świnoujścia - organizator Festiwalu jeden z koncertów przeznacza dla wybitnie utalentowanego młodego organisty. W ramach promocji niezwykłego talentu wystąpił student II roku Akademii Muzycznej w Gdańsku i Hochschule für Musik w Detmold (Niemcy), Marcin Miłosz Grzegorczyk, który zachwycił świetną, pełną młodzieńczej pasji grą. Cykl lipcowych koncertów kończył wybitny czeski organista, improwizator i kompozytor prof. Michal Novenko. Wykonał utwory od renesansu po współczesność, w tym własną kompozycję.

Reklama

Sierpniowe koncerty rozpoczął duet wirtuozów - pierwszego organisty katedry oliwskiej, prof. Romana Peruckiego i europejskiej sławy polskiego flecisty Łukasza Długosza. W Galerii Mistrzów wystąpili natomiast Fabrice Pitrois - organista z Francji (koncert romantycznej pasji), oraz prof. Ennio Cominetti - włoski organista, dyrygent i kompozytor, który zaprezentował utwory wielkich włoskich kompozytorów.

Zupełnie inny w nastroju był kolejny muzyczno-słowny koncert. Wystąpili mistrz gry organowej prof. Andrzej Chorosiński oraz jego syn, aktor Michał Chorosiński, ktory recytował poezję Zbigniewa Herberta.

Ostatnim akordem XV Świnoujskich Wieczorów Organowych był koncert wyjątkowy z uwagi na znakomitych wykonawców, ale też na specjalnie na ten koncert przygotowany program. Był on pochyleniem się nad pięknem polskich pieśni liturgicznych, na temat których wykonawcy wspólnie przygotowali improwizacje - wariacje. Solo na organach grał Piotr Rachoń - pierwszy organista bazyliki archikatedralnej pw. Jana Chrzciciela, akompaniując również Annie Marii Jopek - wybitnej wokalistce, pianistce i kompozytorce. Program tego finałowego, niezwykłego koncertu oparty był o chronologię roku liturgicznego: Adwent, Boże Narodzenie, Wielki Post, Wielkanoc, Zesłanie Ducha Świętego, czas Maryjny, Boże Ciało. Zabrzmiały w nim utwory organowe różnych kompozytorów tematycznie związane z danym okresem liturgicznym. Niekończące się owacje na stojąco były najlepszym dowodem znakomitości tego koncertu. Anna Maria Jopek na bis wykonała ulubioną pieśń bł. Jana Pawła II - „Barkę”, ostatnią zwrotkę śpiewając wspólnie z publicznością. Koncert pełen wzruszeń, cudownych przeżyć duchowych godny był finału XV Festiwalu.

Reklama

Jaki był ten Festiwal? Wyjątkowy! Po pierwsze z uwagi na mały jubileusz i wydaną przez TPŚ płytę. Po drugie bardzo urozmaicony, bo każdy koncert był inny, nawet organowe różniły się barwą dźwięków, różnorodnością muzyki: włoskiej, francuskiego romantyzmu, wspaniałych utworów Jana Sebastiana Bacha, Carla Loewego czy też polskich kompozytorów oraz znakomitych improwizacji. Program Festiwalu został zróżnicowany muzycznie i instrumentalnie, tak by każdy mógł wybrać to, co najbardziej lubi.

„Tych dwanaście koncertów przeminęło jak oka mgnienie, a w nas została muzyka, którą pamiętać będziemy, nieść w sobie i w myślach o następnych, kolejnych spotkaniach z czarodziejami organów, mistrzami gry na wielu instrumentach, porywających słuchaczy głosach” - taki zapis znalazł się w Kronice festiwalowej Towarzystwa Przyjaciół Świnoujścia.

Na kolejny XVI Festiwal Świnoujskich Wieczorów Organowych musimy zaczekać rok.

2013-09-19 11:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Siedem słów Zbawiciela

Niedziela lubelska 14/2013, str. 3

[ TEMATY ]

koncert

Paweł Wysoki

Warszawska „Sonata” podbiła serca Lublinian

Warszawska „Sonata” podbiła serca Lublinian

W sobotni wieczór 23 marca Warszawska Orkiestra Symfoniczna „Sonata” im. Bogumiła Łepeckiego zaprezentowała lubelskiej publiczności oratorium Josepha Haydna „Siedem ostatnich słów Zbawiciela na krzyżu”

Koncert, dedykowany bł. Janowi Pawłowi II w 8. rocznicę śmierci, został wykonany w Auli kard. Stefana Wyszyńskiego KUL - w miejscu, gdzie przyszły Ojciec Święty nauczał jako profesor i gdzie w 1987 r. skierował swoje papieskie przesłanie do świata nauki. Witając zgromadzonych, prorektor KUL JPII o. Andrzej Derdziuk OFMCap przypomniał, jak przed laty społeczność akademicka na wieść o chorobie, a później śmierci Jana Pawła II, spontanicznie gromadziła się na modlitwie. - Bł. Jan Paweł II znów nas łączy. W przededniu Wielkiego Tygodnia chcemy skupić się na siedmiu słowach Chrystusa, aby przygotować się do przeżycia misterium paschalnego, ale jednocześnie, by w ten sposób odkrywać piękno, które otwiera nas na wyższe wartości. Dziękując „Sonacie” za to, że zechciała w murach naszej uczelni wykonać koncert, zapraszam do zasłuchania się, aby wspólna medytacja nad męką Chrystusa pokazała Jego miłość i nadzieję płynącą z Jego ostatecznego zwycięstwa - mówił Ojciec Rektor.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Bp Piotrowski: duchowni byli ostoją polskości

2024-04-29 11:42

[ TEMATY ]

bp Jan Piotrowski

duchowni

archiwum Ryszard Wyszyński

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Odsłonięcie i poświęcenie pamiątkowej tablicy przy ścianie śmierci - z nazwiskami kilkunastu duchownych katolickich, którzy zginęli w obozie Gross- Rosen w Rogoźnicy

Duchowni byli ostoją polskości, co uniemożliwiało skuteczne wyniszczenie narodu, zgodnie z niemieckim planem - mówił dzisiaj w kieleckiej bazylice bp Jan Piotrowski, sprawując Mszę św. przy ołtarzu Matki Bożej Łaskawej, z okazji Narodowego Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

- To duchowni, według Niemców, byli grupą niezwykle niebezpieczną, ponieważ poprzez swoją pracę duszpasterską wspierali wszystkich Polaków - podkreślał biskup w homilii. - Od początku wojny byli wyłapywani, torturowani, niszczeni i mordowani - dodał. Jak zauważył, „sakramentalne kapłaństwo było dla Niemców, Rosjan, a potem komunistów znakiem sprzeciwu”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję