W sobotę 12 października, w czytelni Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu, odbyło się spotkanie Rady Duszpasterskiej i Społecznej naszej archidiecezji. Wiodącym tematem było zagadnienie wiary w rodzinie. Uczestnicy wysłuchali dwóch wystąpień: Kazimierza Kryli i ks. dr. Marka Machały. Jednym z owoców tego spotkania był apel świeckich członków obu Rad, dotyczący płynących z Internetu zagrożeń dla rodziny. Ze względu na wagę tematu zamieszczamy fragmenty wystąpienia Kazimierza Kryli oraz oświadczenie w sprawie zagrożeń ze strony mediów elektronicznych.
W badaniach statystycznych CBOS z 2008 r., w porównaniu z sytuacją z 1996 r., prawdopodobne przyczyny odkładania decyzji młodych ludzi o małżeństwie uległy istotnym zmianom. To już nie trudności materialne czy problemy mieszkaniowe, jak w badaniu z 1996 r., stanowią - zdaniem Polaków - podstawowy powód przedłużającego się panieństwa czy kawalerstwa, ale raczej czynniki psychologiczne oraz prowadzony tryb życia, związany chociażby ze sferą zawodową (zwłaszcza w przypadku współczesnych kobiet).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kobiety:
- obawa współczesnych kobiet przed nieudanym małżeństwem 48% - wzrost o 9%,
- 40% kobiet nie decyduje się na małżeństwo z obawy, że może to pokrzyżować ich plany zawodowe (wzrost o 16%),
- o 12% wzrosła liczba osób przeświadczonych, że kobiety, które mogłyby założyć rodzinę, nie podejmują decyzji o małżeństwie, ponieważ wybierają tzw. wolność - 36%,
- o 11% zwiększył się odsetek sądzących, że barierę w tym względzie stanowi trudność ze znalezieniem odpowiedniego kandydata na męża - 36%.
Mężczyźni:
- życie bez zobowiązań 53% - wzrost o 9%,
- brak gotowości do podjęcia obowiązków 37% - wzrost o 12%,
- względy mieszkaniowe 39% (spadek o 14 punktów) i finansowe 37% (spadek odpowiednio o 26 punktów).
Zmienia się na niekorzyść także społeczne przyzwolenie na odkładanie przez młodych ludzi - z różnych względów - decyzji o zawarciu małżeństwa lub niedecydowanie się przez nich na założenie rodziny. Ponad połowa ankietowanych (57%) akceptuje tego typu postawy.
Zmiany w obyczajowości skutkują zmianą postaw. Do języka wkradły się pojęcia singla i singielki, pędzących niezobowiązujący tryb życia, który sprowadza się do robienia szybkiej kariery, skupiania się na własnych potrzebach, na konsumpcji i wypełniania czasu przyjemnościami. Konsekwencja obyczajowych fascynacji widoczna jest w statystykach. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego jeszcze w latach 90. kobiety chętnie wychodziły za mąż w wieku 22 lat, a mężczyźni - 24, natomiast w 2007 r. średnia dla mężczyzn przekraczała już 27 lat, a dla kobiet - 25. Przesunęła się także granica wieku, w którym panie decydują się na macierzyństwo. W 2000 r. było to ok. 27 lat, a w 2007 r. już rok później.
Reklama
Co trzeci respondent (33%) wychodzi z założenia, że najważniejszy jest ślub kościelny, który niesie ze sobą skutki prawne, czyli tzw. konkordatowy. Jednak niemal tyle samo osób (32%) uważa, że tak naprawdę rodzaj ślubu jest bez znaczenia, a decyzja o nim powinna należeć wyłącznie do osób, które zawierają związek małżeński. W badaniach czynnikiem, który w największym stopniu wpływa na opinie respondentów w tej kwestii jest poziom religijności mierzony częstotliwością uczestnictwa w praktykach religijnych. Osoby praktykujące kilka razy w tygodniu najczęściej (53%) twierdzą, że najważniejszy jest ślub kościelny ze skutkami prawnymi. Taka opinia przeważa również wśród praktykujących raz w tygodniu (42%). Ci, którzy mniej regularnie uczestniczą w nabożeństwach i spotkaniach religijnych, pozostawiają pobierającym się decyzję o rodzaju ślubu. Autonomię w tej kwestii szczególnie mocno akcentują respondenci w ogóle niepraktykujący religijnie: dwie trzecie z nich (65%) sądzi, że rodzaj ślubu nie ma istotnego znaczenia.
Są też dane optymistyczne - wyrazem dużego znaczenia wartości rodzinnych w Polsce jest chociażby akcentowanie roli rodziców i należnego im szacunku. Aż 91% ankietowanych uważa, że ojcu i matce zawsze należy okazywać miłość i szacunek, bez względu na ich zalety czy wady.
Państwo prowadzi zdecydowanie antyrodzinną politykę. Rodziny nie mają żadnych bodźców do posiadania jak największej liczby dzieci. Według OECD Polska ma jeden z najmniej przyjaznych rodzinie systemów podatkowych. Wciąż wierni tradycyjnym wartościom Polacy nie dość, że nie mogą liczyć na żadne ulgi, to jeszcze muszą się zmagać z opresyjnym systemem podatkowym.
Reklama
Polacy ulegli propagandzie, że dziecko to „koszt”, a nie najcenniejsza „inwestycja”. Młodzi nie chcą mieć dzieci z powodu perspektywy niekończących się wydatków, kredytu hipotecznego na całe życie i wiecznego braku pieniędzy. Państwowe instytucje podsycają ten lęk przed rodzicielstwem wyliczeniami przedstawiającymi niebotyczne wydatki związane z posiadaniem dzieci. Na przykład: w 2011 r. Komisja Nadzoru Finansowego przeprowadziła kampanię społeczną „Z rodziną trzeba się liczyć”, której głównym elementem było wykazanie, że „koszt wychowania jedynaka w polskiej rodzinie (do 20. roku życia) wynosi 190 tys. zł”, dwójki dzieci - 322 tys. zł, trójki - 436 tys. zł. Jeśli chcemy wysłać dziecko na studia, trzeba do tego dołożyć jeszcze 60 tys. zł na każde. Na dodatek „dzieci niestety chorują”, a poza tym trzeba rozwijać ich pasje, zapewniać rozrywki, a to wszystko kosztuje. Przekaz ten jest wzmacniany w mediach. W telenowelach życie toczy się głównie w środowisku ludzi młodych, żyjących bez zobowiązań. Konsekwencją tak lansowanego stylu życia, wzmacnianego brakiem pracy i perspektyw na godne życie jest to, że młodzi Polacy odkładają decyzję o posiadaniu dziecka na później i sami korzystają z życia.
Antyrodzinna polityka kolejnych rządów skutkuje tym, że Polska jest na szarym końcu światowych rankingów dzietności kobiet. Oficjalne dane ZUS wskazują, że w Polsce na przestrzeni najbliższych kilkudziesięciu lat ubędzie ok. 8 mln rodaków - więcej niż suma obu kataklizmów wojen światowych! Nakłada się na to trwająca już od pokoleń, a nasilona w ostatnich latach emigracja za pracą. Jak pokazują najnowsze badania coraz częściej jest to emigracja na stałe. W roku bieżącym jest to ponad 2,1 mln naszych obywateli. Nasze statystyki nie nadążają za życiem. Przykładem niech będzie sytuacja w jednej z miejscowości (Grodzisko Górne), gdzie w roczniku zelówkowym urodziło się 25 dzieci. Wynik co najmniej dobry, ale w zderzeniu z rzeczywistością okazało się, że do szkoły pójdzie tylko 9 dzieci - reszta z rodzicami przebywa za granicą.
Reklama
W nie tak dawno zakończonym II Kongresie Akcji Katolickiej w naszej archidiecezji jednym z głównych tematów była rodzina. W homilii do uczestników kongresu abp Józef Michalik powiedział, że rodzina jest podstawową dla społeczeństwa i Kościoła komórką, dającą nie tylko życie biologiczne, ale też życie wiary. Dodał, że człowiek łatwiej i pełniej poznaje Boga we wspólnocie, zwłaszcza w rodzinie. Uczenie małych dzieci modlitwy i ich uczestnictwo w nabożeństwach, nawet jeśli pozornie się nudzą, daje efekty i pozostawia istotny ślad wiary. Stwierdził przy tym, że największą wartością, jaką mogą ofiarować rodzice dzieciom, nie jest zabezpieczenie materialne, ale ukształtowanie moralne.
Ks. Marek Machała, zwrócił uwagę na potrzebę aktywnej katechezy dzieci w rodzinach, która dokonuje się przez pielęgnowanie zwyczajów i tradycji religijnych. - Dziecko nie wszystko od razu rozumie, ale przesiąka rzeczywistością wiary - zauważył. Zachęcał też do uczestnictwa w dziełach związanych z formacją małżeństw i rodzin. Dodał także, że ważnym elementem jest tworzenie środowiska przyjaznego wierze, czyli grupy osób, które mają podobne wartości.
Z własnej, ponad 25-letniej praktyki małżeńskiej, z wychowywania czwórki dzieci mogę potwierdzić, że im bliżej Boga - im więcej dojrzałej wiary w rodzinie - tym mniej problemów małżeńskich i wychowawczych.