Reklama

Jesteście Polakami, a nie Polonią

Niedziela Ogólnopolska 3/2014, str. 49

Jadwiga Kamińska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Artyści z Włoch, Litwy i Polski wzięli udział w Jagiellońskich Teatraliach 2013. W ciągu trzech dni prezentowane były w Łodzi w Teatrze Młodego Widza przy ul. Wspólnej 6 spektakle i koncerty, a w przerwach można było degustować potrawy kuchni regionalnych.

Już po raz kolejny w festiwalu teatralnym wziął udział Teatr Razem z Litwy. Młodzi artyści to uczniowie Szkoły Średniej im. św. Urszuli Ledóchowskiej z Czarnego Boru k. Wilna. W tym roku łódzkiej publiczności zaprezentowano spektakl pt. „Wspomnienia Dzikusa” wg scenariusza i w reżyserii Janiny Nowickiej. Pomysł napisania sztuki na podstawie książki Matki Urszuli powstał pięć lat temu, kiedy to córka p. Nowickiej otrzymała ją jako nagrodę za dobre wyniki w nauce. – Po przeczytaniu tej książki pragnęłam przedstawić ją szerszemu gronu. Pisałam scenariusze, zmieniałam zakończenia. Po kilku latach stwierdziłam, że właśnie w takiej odsłonie można wystawić ją jako sztukę teatralną – zwierzyła się Janina Nowicka. Scenariusz otrzymali młodzi artyści i po przeczytaniu go każdy z nich mógł zadecydować, która rola najbardziej będzie jemu odpowiadała. Jako pierwsza zgłosiła się do głównej roli Dzikuski Barbara Mackiewicz, uczennica klasy maturalnej. – Ta rola była dla mnie napisana. Ja taka jestem na co dzień, charakter i usposobienie mam trochę z Dzikuski – stwierdziła Basia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Niezwykle artystycznie uzdolniona maturzystka, która w najbliższej przyszłości planuje studia aktorskie, przekonująco i z wielką wrażliwością odegrała swoją rolę. Na uznanie zasługują wszyscy młodzi artyści, którzy wzięli udział w spektaklu. Ich praca została doceniona i nagrodzona przez publiczność długimi brawami.

Sztuka „Wspomnienia Dzikusa” została także przedstawiona w Oratorium św. Urszuli Ledóchowskiej przy ul. Obywatelskiej 60. Na spektakl przybyli członkowie Koła Przyjaciół św. Urszuli Ledóchowskiej.

Szkoła w Czarnym Borze została założona w 1919 r., a Matka Urszula w 1927 r. objęła ją swoją opieką. Po II wojnie światowej była to placówka trójjęzyczna: rosyjska, litewska i polska. Decyzją pełnomocnika Rządu Republiki Litewskiej na rejon wileński w 1992 r. powstała samodzielna polska Szkoła Średnia nr 2, a w 2002 r. otrzymała imię bł. Urszuli Ledóchowskiej.

Reklama

Obecnie do szkoły z polskim językiem nauczania uczęszcza 183 uczniów, uczą się w trzech oddziałach: początkowym, podstawowym i średnim. Główne cele to przekazywanie chrześcijańskiej moralności i dążenie do tego, aby uczniowie byli dumni, że patronką ich szkoły jest św. Urszula Ledóchowska. W placówce pracuje 35 nauczycieli, pedagog socjalny i specjalny, logopeda oraz 20 osób personelu pomocniczego i technicznego. Poza zajęciami programowymi uczniowie chętnie uczestniczą w kołach zainteresowań m.in.: matematyki, informatyki, plastyki, sportu, tańca. Placówka jest wyposażona w 32 komputery, z których 12 jest wykorzystywanych na lekcjach przez uczniów. W bibliotece zgromadzono bogaty księgozbiór, a z nowoczesnej czytelni wyposażonej w 5 komputerów przeznaczonych do pracy indywidualnej, chętnie korzystają zarówno uczniowie jak i nauczyciele. Uczniowie szkoły aktywnie biorą udział w różnych konkursach i olimpiadach.

Dzięki wsparciu czytelników Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, a także Caritas Archidiecezji Łódzkiej, wyremontowano sanitariaty dla dzieci młodszych w drewnianym budynku szkoły, który funkcjonuje od 1933 r. Do placówki na zajęcia w grupach przygotowawczych uczęszcza 38 dzieci w wieku od 3 do 6 lat.

Władze Samorządu Regionu Wileńskiego zadecydowały o budowie stołówki, sali gimnastycznej i renowacji trzykondygnacyjnego murowanego budynku szkoły, który został zbudowany w 1965 r.

Uczniowie z Czarnego Boru spotkali się w Łodzi z redaktorem naczelnym „Niedzieli” ks. inf. Ireneuszem Skubisiem. Nauczycielka Janina Kowalewska odczytała i przekazała list od dyrektora szkoły Mieczysława Jasiulewicza, który podziękował Księdzu Redaktorowi za wieloletnią współpracę i wsparcie na łamach „Niedzieli”.

Reklama

– Trzeba się wstydzić, że tak mało Wam pomagamy – powiedział Ksiądz Redaktor. – Uważam, że powinniśmy dbać o polskie dzieci, które są daleko. Tam kiedyś była Polska. Rodziny polskie nie wyjeżdżały na Litwę na tułaczkę za chlebem, bo wówczas tworzyliby Polonię. Wy jesteście Polakami, bo jesteście u siebie, a że granice się zmieniły, to nie jest Wasza wina i uważam, że jesteśmy w jednej Polsce. Powinna być ogromna pomoc dla Polaków na Wschodzie. Dołożymy więcej starań, także na łamach „Niedzieli”, aby pomóc takim szkołom jak Wasza, bo to się Wam należy – mówił ks. Skubiś.

Na zakończenie spotkania Redaktor Naczelny przekazał młodzieży i uczniom w Czarnym Borze modlitewniki, świąteczne i noworoczne egzemplarze tygodnika „Niedziela” oraz pyszne cukierki (krówki „Niedzieli”).

Jeżeli chcesz pomóc polskiej Szkole Średniej w Czarnym Borze na Litwie, możesz dokonać wpłaty na podany niżej adres i konto:
Caritas Archidiecezji Łódzkiej, ul. Gdańska 111,
90-507 Łódź, tel.: (42) 639-95-81, 639-95-82,
fax (42) 639-95-80, caritas@toya.net.pl,
www.caritas.lodz.pl.
Pekao SA V Oddział w Łodzi
Numer konta:
24 1240 1545 1111 0010 0136 6588.

Za dotychczasową pomoc społeczność szkoły bardzo serdecznie dziękuje.

2014-01-14 13:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Wojda: duszpasterze męczennicy są zaczynem cywilizacji miłości

- Duszpasterze męczennicy są zaczynem cywilizacji miłości, do której nas wszystkich wzywa Chrystus. To wezwanie jest szczególnie ważne w przeżywanym Roku Świętym, w szczególnym czasie łaski, jaki jest nam dany, abyśmy się pojednali, wybaczyli sobie wzajemne urazy i weszli na drogę świętości - mówił abp Tadeusz Wojda, który przewodniczył Mszy św. w Narodowym Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu w ramach dzisiejszych ogólnopolskich obchodów Dnia Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Ogień Miłosierdzia na wrocławskim Rynku

2025-04-29 20:23

Magdalena Lewandowska

Podczas ewangelizacji na Rynku ludzie wspólnie się modlili i uwielbiali Boga.

Podczas ewangelizacji na Rynku ludzie wspólnie się modlili i uwielbiali Boga.

W Niedzielę Miłosierdzia na Wrocławskim Rynku odbył się koncert ewangelizacyjno-uwielbieniowy "Ogień Miłosierdzia".

Koronkę do Miłosierdzia Bożego, modlitwę i uwielbienie poprowadził m.in. karmelita o. Krzysztof Piskorz z Ruchem Światło-Życie i ks. Wojciech Bujak ze Wspólnotą Miłość Pańska z Oleśnicy. Już po raz trzeci koło wrocławskiego ratusza głoszono orędzie Bożego Miłosierdzia. – Miłosierdzie Boże chce się rozlewać na wszystkich ludzi, także tych daleko od Kościoła, stąd taka forma ewangelizacji połączona z modlitwą i uwielbieniem – tłumaczy o. Krzysztof Piskorz, przeor wrocławskiego klasztoru karmelitów i kustosz sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia. – Chcemy na Rynku, w sercu Wrocławia, uczcić tajemnice najważniejszą, tajemnicę zmartwychwstania. Chcemy głosić Boże Miłosierdzie, bo do tego posyła nas Chrystus. Nie możemy zamykać się tylko w kościele, bo tak nie staniemy się apostołami. Warto tworzyć Kościół posłany, Kościół misyjny – dodaje karmelita.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję