Na stronie internetowej teatru zaś jest napisane:
Tę historię w Polsce zna prawie każdy: Faustyna Kowalska to biedna dziewczyna ze wsi pod Łodzią, której objawił się Jezus i polecił wstąpić do klasztoru. A potem objawiał się jeszcze wiele razy, przekazując jej wiele życiowych rad i wskazówek, jak namalować jego wizerunek. Jej życie odbywało się pod znamiennym hasłem „Jezu, ufam tobie”, które na dobre weszło do języka polskiego katolicyzmu i zyskało tam pozycję niemal równą dekalogowi. A ona sama została świętą.
To właśnie od tej historii początek bierze ten spektakl. Ale to nie jest przedstawienie o życiu, pasji i wierze św. Faustyny. Mariusz Gołosz, jeden z najbardziej cenionych polskich dramatopisarzy młodego pokolenia, którego spektakle są wystawiane coraz częściej na scenach w różnych miastach Polski i nagradzane na wielu konkursach, napisał tekst o innej Faustynie. To współczesna bohaterka, studentka ASP, która próbuje namalować perfekcyjny obraz. Ze słynną świętą łączy ją jednak niepokojące, tajemnicze powinowactwo. Na swej drodze spotyka dwie ważne osoby: kuratorkę, która staje się jej mentorką i przewodniczką po świecie sztuki, ale i duchowości oraz Arka, incela, który marzy o tym, żeby poznać dziewczynę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
We współpracy z choreografem Andrzejem Michalskim tworzą opowieść rozpiętą między duchowością a cielesnością, w której dwie osoby tłumiące swoją fizyczną ekspresję dostają wreszcie możliwość przekonania się, czym są namiętność i żarliwość, a hasło „ufam tobie” nabiera w ich relacji całkiem praktycznego wymiaru. Czym jest namiętność życia? Czy możliwe jest zatracenie się z całych sił w tym boskim momencie, tunelu bezpowrotnej teraźniejszości, aby w końcu znaleźć się w samym sercu wieczności? A może wystarczy, że ktoś cię po prostu zauważy? – pytają twórcy.
Mało tego, Spektakl bierze udział w 31. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Komentarze na Facebooku nie pozostawiają suchej nitki na owym „spektaklu”:
Gratuluję sprowadzenia sztuki do poziomu moralnego szamba - nie wnoszącego do życia odbiorcy niczego oprócz zgorszenia. Trzeba nie mieć za grosz wstydu, żeby ośmieszać własną, zasłużoną-świętą rodaczkę. „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść" - w tym wypadku brakuje nie tylko korzyści, ale i szacunku.
Jak można tak perfidnie wykorzystywać wizerunek osoby świętej? Polki, która jest szanowana przez tylu ludzi na całym świecie. Serce boli patrząc na to jak się depcze po wartościach... Teatr Łaźnia Nowa – Wstyd.
Sztuką jest używać talentów, by służyły dobru, by wzruszały, pokazywały dobro, uwznioślały do zmian, poprawy. Niszczenie autorytetów, podśmiechiwanie z kogoś, kogo poświęcenia, wiary, dobra, silnej woli się nie dorówna, jest małe i żałosne i pokazuje słabość danego tzw. artysty.
Trudno o lepsze podsumowanie tego dziwnego, oburzającego, bluźnierczego przedsięwzięcia…