duszpasterską, czyli po tzw. kolędzie - kapłan spotyka się bardzo często z różnymi lękami, obawami, które towarzyszą życiu jego parafian. Dla jednych powodem spędzającego sen z oczu niepokoju jest obawa utraty pracy, dla innych niemożność jej znalezienia. Jeszcze innym towarzyszy troska o nietęgie zdrowie swoje czy najbliższych. Kolejna grupa to ludzie, przeżywający niepokoje związane z perturbacjami w rodzinie.
Gdyby próbować znaleźć wspólny mianownik dla wszystkich tych lęków i niepokojów, musielibyśmy sięgnąć po sformułowanie: "kryzys nadziei".
Z kryzysem nadziei mamy do czynienia wtedy, gdy człowiekowi się zdaje, że nie ma jutra, że przyszłość jest przed nim zamknięta. Pojawia się on często wtedy, gdy człowiek złożył nadzieję tam, gdzie w istocie jej nie ma. Gdy ta naga prawda się nagle odsłania, to jakby grunt usunął się spod nóg.
Człowiekowi zdaje się, że stracił wszystko. Bo stracić nadzieję, to tak jakby stracić wszystko.
Gdzie zatem szukać nadziei w świecie tak w nadzieję ubogim. Tylko w Tym, który JEST. A co zrobić z codziennymi, istotnymi lękami i niepokojami, które przysparzają coraz więcej siwych włosów i zmarszczek? Pamiętać słowa Tego, który JEST.
Ludziom zaniepokojonym problemami codzienności powiedział proste słowa: Nie bójcie się. Jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
Pomóż w rozwoju naszego portalu