Reklama

Niedziela Podlaska

Z radością służyć Chrystusowi!

O pracy duszpasterskiej w Urugwaju z byłym ojcem duchownym WSD w Drohiczynie ks. Jarosławem Przeździeckim rozmawia ks. Krzysztof Żero

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. KRZYSZTOF ŻERO: – Właśnie mija rok, od kiedy opuściłeś Polskę, by udać się na misje do Urugwaju. Czy nie żałujesz tej decyzji?

KS. JAROSŁAW PRZEŹDZIECKI: – Na pewno nie. Chociaż sytuacja Kościoła jest tutaj zupełnie inna niż w Polsce, to jednak czuję się bardzo dobrze i cieszę się, że dane mi było przez ten czas pracować dla Chrystusa w Urugwaju. Ufam, że Bóg pozwoli mi zostać nieco dłużej w diecezji Minas, do której zostałem posłany.

– Czy trudno jest nieść radość Ewangelii w Urugwaju?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Owszem, jest wiele trudności, z którymi trzeba się zmierzyć. Tak jak wspomniałem, sytuacja Kościoła jest zupełnie inna niż w Polsce. Jeżeli na Mszę św. niedzielną przychodzi ok. 10 osób z osiedla, gdzie spokojnie mieszka ok. 2 tys. ludzi, jeżeli ze szkoły katolickiej, w której uczę, liczącej ok. 260 uczniów, tylko jednostki są od czasu do czasu na Mszy św. niedzielnej, jeżeli na 8 dzieci, które do tej pory ochrzciłem, rodzice żadnego z nich nie żyją w sakramentalnym związku małżeńskim, choć w większości przypadków przeszkód kanonicznych nie ma, jeżeli nawet osoby, które chodziły do Kościoła, nie pragną pogrzebu religijnego, to dla mnie, Polaka, taka sytuacja to trudne zderzenie z rzeczywistością. Czasami więc przychodzi takie pytanie-pokusa: „Czy jestem tutaj potrzebny?”. Z drugiej jednak strony, to właśnie w tej, a nie innej sytuacji Pan Bóg pozwala mi odkrywać i widzieć ogromną potrzebę obecności i posługi Kościoła, co oczywiście jest dla mnie bardzo motywujące i umacniające i – w konsekwencji – pomaga mi z radością służyć Chrystusowi. Oprócz tego tym, co pomaga pracować z radością wśród Urugwajczyków, jest mimo ich dosyć luźnego związku z Kościołem – mierząc naszymi kategoriami – ich wielka życzliwość: zarówno dorosłych, jak i dzieci, i młodzieży wobec księdza obcokrajowca.

– Co było dla Ciebie do tej pory największą radością?

– Trudno mi to sklasyfikować, ale w pamięci utkwiły mi zwłaszcza dwie sytuacje. Pierwsza miała miejsce w jednej z kaplic, w których posługuję. Pewnej niedzieli myślałem, że będę sam odprawiał Mszę św., ponieważ jedyna moja stała parafianka z tego osiedla zachorowała. Gdy więc niespodziewanie tuż przed rozpoczęciem Mszy św. przyszła inna osoba, to naprawdę była to jedna z najradośniejszych Mszy św. niedzielnych w moim życiu. Nigdy wcześniej nie podejrzewałem, że będę się tak cieszył z obecności jednego wiernego na Eucharystii. Druga sytuacja, to kiedy jedna z pań, które pracują u nas w szkole, zdecydowała się po raz pierwszy przystąpić do spowiedzi i Komunii św. Były to chwile, które utkwiły mi w pamięci i – mam nadzieję – jeszcze przez dłuższy czas będą dla mnie źródłem radości i nadziei.

– Czego nauczyły Cię te sytuacje?

Reklama

– Są dwie takie prawdy, którymi chciałbym się podzielić. Kiedy cieszyłem się z obecności tego jednego wiernego, było to dla mnie konkretnym potwierdzeniem prawdy, że Jezus umarłby na krzyżu nawet za jednego człowieka, który by tego potrzebował, oraz że tak samo teraz nawrócenie i spotkanie z Bogiem nawet jednej osoby nadaje sens każdemu naszemu poświęceniu się. Poza tym tutaj doświadczyłem też namacalnie innej prawdy, o której wcześniej wiedziałem i którą głosiłem alumnom seminarium, a mianowicie, że bez łaski Bożej i modlitwy nasze wysiłki duszpasterskie są na nic. Oczywiście, to nic nowego, ale zauważyłem, że w Polsce, gdzie kościoły są pełne i gdzie zawsze jakaś część wiernych z gorliwością odpowiada na inicjatywy duszpasterzy, to jednak inaczej przeżywałem tę prawdę niż w społeczeństwie bardzo zlaicyzowanym, gdzie tak naprawdę wiele argumentów, którymi się posługiwałem gdzie indziej, po prostu nic nie znaczy. To, co mi zostawało niejednokrotnie, to po prostu modlić się i czekać, aż Duch Święty poruszy ludzkie serce. Przy tej okazji chcę też powiedzieć, że bardzo umacnia mnie świadomość tego, że wielu ludzi, zwłaszcza w Polsce, modli się za mnie. Jest to naprawdę wielkie oparcie, za które szczerze dziękuję.

– Wróćmy do Urugwaju. Co jest najbardziej charakterystyczne dla tego kraju?

– Kiedyś jedna pani poprosiła mnie o wywiad dla miejscowej, internetowej telewizji. Zapytała mnie, co wiedziałem o ich kraju przed przyjazdem. Odpowiedziałem, że potrafiłem wymienić zaledwie trzy nazwiska Urugwajczyków i byli to piłkarze: Suárez, Cavani i Forlán. Po wywiadzie dziennikarka powiedziała mi, że teraz muszę już wiedzieć, że Urugwaj to nie tylko piłka, ale także „asado”, „dulce de lece” i „mate”. Przyznam się, że zgadzam się z nią w stu procentach, bo oprócz wielkiego zamiłowania do futbolu to, co cechuje Urugwajczyków, to także zamiłowanie do spraw kulinarnych i zarówno „asado”, czyli wołowina z grilla, „dulce de lece”, czyli rodzaj słodkiego kremu, jak i „mate”, czyli ich herbata, są tutaj wszechobecne. Ostatnio jedna licealistka nie mogła pojąć, że dopiero tutaj jadłem po raz pierwszy „dulce de lece”. Niektórym trudno sobie wyobrazić życie bez tego.

– Co oprócz tego mógłbyś powiedzieć o tym kraju i o miejscowym społeczeństwie?

Reklama

– Tutejsi mieszkańcy są na ogół bardzo życzliwi i pokorni. Lubią się nawzajem pozdrawiać, więc także i ja nieraz słyszę, że ktoś krzyczy moje imię z drugiej strony ulicy, bo chce mnie pozdrowić. Niedawno, gdy stałem na przejściu dla pieszych, zaczął trąbić autobus miejski. Obejrzałem się dopiero po trzecim razie i okazało się, że wraz ze swoją mamą jechała nim dziewczynka z naszego przedszkola, która poprosiła kierowcę, żeby pozdrowił mnie klaksonem. Poza tym w zwyczaju urugwajskim jest to, że wita się i żegna z ludźmi pocałunkiem, i wcale nie przeszkadza w tym fakt, że się kogoś nie zna. Dotknęła mnie też pokora tych ludzi. Kilka razy w czasie przygotowań do chrztu musiałem poruszyć trudne dla nich sprawy, i choć z życzliwością, to powiedzieć kilka słów, które mogły zaboleć. Nigdy jednak nie spotkałem się przez to z jakimś atakiem czy agresją. Zawsze, jak do tej pory, wysłuchano mnie z życzliwością i uwagą.
Gdy chodzi o Urugwaj, to ten rok jest pod znakiem wyborów prezydenckich i parlamentarnych oraz kampanii wyborczej. Przyznam się, że takiego rozmachu kampanii wyborczej w Polsce nie widziałem: nie tylko mnóstwo plakatów, ale także mnóstwo ludzi rozdających ulotki i samochody jeżdżące w każdym mieście, nadające przez głośniki ogłoszenia wyborcze, najczęściej w formie śpiewanej. Niestety, sondaże dają znaczną przewagę koalicji, która rządziła przez dwie ostatnie kadencje i m.in. rozszerzyła prawo do aborcji, zalegalizowała małżeństwa jednopłciowe oraz marihuanę. Ciekawostką jest to, że w tym kraju udział w wyborach jest obowiązkowy.
Gdy mówimy o władzach, to trzeba dodać, że zlaicyzowanie społeczeństwa ma charakter programowy. W szkołach publicznych nie można mówić o Bogu i jakakolwiek obecność Kościoła jest w nich zabroniona. W sposób huczny Urugwajczycy świętują karnawał, z tym że w Minas jego obchody w tym roku rozpoczęły się w I niedzielę Wielkiego Postu i trwały do Wielkanocy, z przerwą jedynie na Wielki Piątek. Wielki Tydzień zaś to tutaj tydzień turystyki.

– A co możesz powiedzieć o chrześcijanach?

– Gdy chodzi o miejscowy Kościół, to ludzie przeżywają swoją wiarę inaczej niż u nas. Jak wspomniałem udział w sakramentach jest niewielki, ale zauważyłem, że wielu, kiedy przechodzi lub przejeżdża samochodem przed miejscową katedrą, czyni znak krzyża, wiele osób też nosi różance na szyi. Kiedy mają jakąś ważną sprawę lub chcą za coś podziękować, to pielgrzymują na wzgórze Verdùn niedaleko Minas, gdzie od ponad 100 lat stoi figura Matki Bożej. 19 kwietnia tego roku, w centralnym dniu tych pielgrzymek, szacuje się, że przybyło tam ok. 100 tys. osób. Wielkim szacunkiem cieszy się wśród Urugwajczyków papież Franciszek i oczekuje się, że w 2016 r. odwiedzi także ten kraj, gdy wybierze się z pielgrzymką do Argentyny. Miejscowe duchowieństwo, z racji na specyficzne warunki, żyje dosyć ubogo. Na pewno wielką szansą i nadzieją dla Kościoła są szkoły katolickie, których jest wiele i które mimo nierównego traktowania przez państwo cieszą się dużym uznaniem wśród Urugwajczyków.

– Co byś chciał na koniec przekazać Czytelnikom „Niedzieli Podlaskiej”?

– Proszę o modlitwę za mnie i wszystkich misjonarzy, którzy z dala od domu rodzinnego głoszą Chrystusa po całym świecie, oraz o nowe powołania misyjne.

– W imieniu Czytelników „Niedzieli Podlaskiej” dziękuję za rozmowę i życzę zdrowia oraz błogosławieństwa Bożego.

2014-10-30 10:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Pójdę, kędy mnie woła mój Pan”

Niedziela zamojsko-lubaczowska 46/2014, str. 1

[ TEMATY ]

wspólnota

parafia

ministrant

Archiwum ks. Arkadiusza Jakubczaka

W kościele parafialnym pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Dubie 26 października br. odbyły się uroczystości związane z przyjęciem kandydatów do Liturgicznej Służby Ołtarza. Po 2-miesięcznym przygotowaniu grono ministrantów powiększyło się o 30 gotowych do tej posługi chłopców z całej parafii. Było to wielkie święto dla naszej wspólnoty parafialnej. W swojej homilii ks. proboszcz wyraził wielką radość z tego, iż jesteśmy świadkami widocznej łaski Bożej, która rozlała się nad naszą wspólnotą, czego wyrazem jest grono zaproszonych przez Pana Jezusa do szczególnej bliskości z Nim. Przywołując postaci kard. Stefana Wyszyńskiego, bł. ks. Jerzego Popiełuszki, św. Jana XXIII i św. Jana Pawła II, wyraził nadzieję, że i w tym gronie znajduje się ktoś, o kim będzie można usłyszeć w przyszłości. Po homilii zgodnie z rytuałem kandydaci na ministrantów zaświadczyli o swoim przygotowaniu do tej służby i złożyli przyrzeczenie ministranckie. Następnie została odmówiona wstawiennicza modlitwa i poświęcenie szat liturgicznych, które przyjęli z rąk ks. proboszcza i ks. opiekuna. Złożyli także obietnicę, iż będą nosić je godnie jako znak szczególnej posługi Jezusowi Chrystusowi i Kościołowi, a służbę liturgiczną uważają za zaszczyt i swe powołanie, czego wyrazem będzie gorliwa służba przy ołtarzu Pana, odznaczająca się wiarą i szacunkiem w wypełnianiu obowiązków wynikających ze złożonych przyrzeczeń. Po Mszy św. ustanowieni ministranci otrzymali legitymacje Liturgicznej Służby Ołtarza i wraz z rodzicami oraz gośćmi udali się do sali w domu parafialnym, gdzie czekał na nich słodki poczęstunek, przygotowany przez rodziców. Takie uroczystości są dowodem żywotności wspólnoty parafialnej i wzmacniają jej jedność, a służba liturgiczna staje się jej wizerunkiem. Modlimy się, aby spośród tych młodych chłopców wyrosły nowe powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Świętej Rodziny

[ TEMATY ]

nowenna

Święta Rodzina

Agata Kowalska

Nowenna przed świętem Świętej Rodziny do odmawiania w grudniu lub w dowolnym terminie.

W liście Episkopatu Polski do wiernych z 23.10.1968 r. czytamy: „Dziś ma miejsce święto przedziwne; nie święto Pańskie ani Matki Najświętszej, ani jednego ze świętych, ale święto Rodziny. O niej teraz usłyszymy w tekstach Mszy świętej, o niej dziś mówi cała liturgia Kościoła. Jest to święto Najświętszej Rodziny – ale jednocześnie święto każdej rodziny. Bo słowo «rodzina» jest imieniem wspólnym Najświętszej Rodziny z Nazaretu i każdej rodziny. Każda też rodzina, podobnie jak Rodzina Nazaretańska, jest pomysłem Ojca niebieskiego i do każdej zaprosił się na stałe Syn Boży. Każda rodzina pochodzi od Boga i do Boga prowadzi”.
CZYTAJ DALEJ

Pies we wrocławskim oknie życia. Jak to skomentować?

2024-12-28 19:43

[ TEMATY ]

okno życia

TOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu

O sprawie poinformowało w mediach społecznościowych Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu. "Zawsze mówimy, że nic nas już nie zdziwi, ale dzisiejsza interwencja z ok. 21:00 jednak nas zdziwiła" - napisali w komunikacie.

W piątek wieczorem we wrocławskim oknie życia prowadzonym przez fundację Evangelium Vitae i siostry boromeuszki rozległ się alarm. Zamiast dziecka oczom sióstr ukazał się pies.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję