Reklama

Głos z Torunia

Szlakiem św. Jakuba (5)

Nadal w drodze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krople deszczu zaczynają spadać z nieba. Zrobiło się pochmurno, wiatr stał się chłodniejszy. Deszcz jest przyjemny, orzeźwia nas po długim marszu, po chwili jednak ustaje. Chmury nadal gromadzą się na niebie. Dochodzimy do płotu, który uniemożliwia dalszą drogę. – Źle poszliśmy – stwierdzam. – Niemożliwe. Nie mieliśmy gdzie się pomylić. Analizujemy przewodnik po szlaku oraz przypominamy sobie ostatnie muszle, które widzieliśmy na drzewach. Wygląda na to, że jednak idziemy w dobrą stronę. Postanawiamy zejść ze ścieżki, zbliżyć się do torów i iść wzdłuż nich, aby dotrzeć do miasta. Za pół godziny zaczyna się Msza św., na którą chcemy zdążyć. Mamy mało czasu, zmuszamy więc obolałe nogi do szybszego marszu.

Otwarta dłoń

Reklama

Dochodzimy do Brodnicy, miasta z 700-letnią tradycją, które jest położone nad Drwęcą, na granicy trzech historycznych regionów: ziemi chełmińskiej, Mazowsza i Prus (stąd też niemiecka nazwa Strasburg). Krzyżacy gromadzili tutaj zapasy żywności i broni wielokrotnie większe niż np. w Toruniu. Miasto posiada w herbie wizerunek otwartej prawej dłoni: symbol życzliwości oraz gościnności. Jesteśmy już prawie w centrum, gdy za plecami słyszę głos Karola. – Dalej nie dam rady. – Już blisko, chodź. To tylko kawałek drogi. – Nie dam rady. Siadamy w pobliskim parku. Odpoczywamy. Msza św. już się zaczęła, ale nie dotrzemy tam na czas. W tym miejscu kończy się nasza dzisiejsza droga.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Noc spędzamy przyjęci przez bardzo miłą rodzinę z Brodnicy. Rozmawiamy o Medjugorie oraz Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Gdy rano wychodzimy, powietrze jest rześkie i czyste po nocnej burzy. Jesteśmy gotowi do dalszej drogi.

Docieramy do Starego Miasta. Mijamy kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej, do którego poprzedniego dnia nie zdążyliśmy dotrzeć. Na jego zewnętrznych murach znajduje się obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Podobno każdy Krzyżak, który wyprawiał się przeciw poganom, podjeżdżał pod obraz i dotykał go swoim mieczem, otrzymując w ten sposób błogosławieństwo.

Szlak wiedzie przez charakterystyczny, trójkątny rynek. Dalej skręcamy w ul. św. Jakuba i powoli wychodzimy z centrum, mijając wieżę zniszczonego zamku krzyżackiego – legenda mówi, że jego komtur wspina się na tę wieżę co roku 15 lipca, aby ogłosić wieść o przegranej pod Grunwaldem. Dalej mijamy pałac Anny Wazówny, która panowała na tym terenie, jako protestantka nie mogąc przebywać na dworze swego brata, króla Zygmunta III. Nie mogła też zostać pochowana na Wawelu, dlatego jej ciało spoczywało przez kilkanaście lat w piwnicach brodnickiego zamku, nim ostatecznie zostało pochowane w Toruniu.

Reklama

Wychodzimy z Brodnicy i kierujemy się do Mszana, gdzie skręcamy obok figury św. Jana Nepomucena. W tej okolicy właśnie odkryto prehistoryczną osadę myśliwską, która przestała istnieć w 1450 r. w wyniku ocieplenia klimatu.

Jest lepiej

Robimy krótkie postoje. Wiemy, jak długa czeka nas droga, więc maszerujemy szybkim, równym tempem. Moje stopy stały się wrażliwe, czują każdy kamyk znajdujący się na drodze. W miarę upływu czasu moje siły słabną, lecz staram się nie zwracać na to uwagi. Powoli gasną też nasze rozmowy o Camino de Santiago. Coraz bardziej wyciszamy się, skupiamy się na prawidłowym oddechu i stawianiu kroków, coraz bardziej skupiamy się na samej drodze.

Dochodzimy do zamku w Radzikach Dużych, który został zrujnowany podczas wojen szwedzkich. Jedna z legend mówi o podziemnym przejściu łączącym go z zamkiem w Golubiu-Dobrzyniu, które mieszkańcom tego drugiego miasta wskazał duch Anny Wazówny.

Reklama

Krople deszczu opadają na moją twarz. Zatrzymuję się. Razem ze Stachem oglądamy się za siebie. Karol znajduje się o wiele dalej, niż myśleliśmy. Idzie powoli, z wyraźnym bólem, podpierając się kijem. – Wszystko w porządku? – pyta go Stach. Karol nie odpowiada, tylko zbacza z drogi, aby położyć się na placu zabaw tuż obok. Idziemy do niego. Zrzucamy plecaki na ziemię, siadamy. – Zrobimy teraz długi postój – oznajmiam. – Nieważne, jak długi będzie postój, dalej nie dojdę. Nie czuję mięśni. Nie mogę postawić kroku – odpowiada Karol. – Do Szafarni zostało nam jeszcze kilkanaście kilometrów... – Nie dam rady. Jedzie stąd jakiś autobus w tamtą stronę? – Raczej nie, to zbyt mała wieś. – Pomożemy ci – proponuje Stach. – Zaczekamy tyle, ile będzie trzeba, a potem weźmiemy twój plecak. Możemy zanieść również ciebie. Dotrzemy tam dzisiaj, wszyscy razem.

Karol nie odpowiada. Czekamy, leżąc z podniesionymi do góry nogami na zjeżdżalni dla dzieci. Siąpi lekki deszczyk, mieszkańcy wsi kręcą się po ulicach, patrząc na nas z zaciekawieniem. Czekamy, mija czas, wieczór jest coraz bliżej. W pewnym momencie Karol wstaje. Rozciąga nogi, wykonuje parę ćwiczeń i schodzi ze zjeżdżalni. – Jest lepiej – oznajmia. – Chodźmy.

Karol podnosi kij, a ja razem ze Stachem biorę jego rzeczy i ponownie wchodzimy na Szlak św. Jakuba. Deszcz przestaje padać. Idziemy powoli i ostrożnie, ale nadal zmierzamy do celu, nadal jesteśmy w drodze.

2015-07-30 12:36

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rowerem do Santiago de Compostela

Niedziela wrocławska 19/2016, str. 4

[ TEMATY ]

pielgrzymka

szlaki św. Jakuba

Mateusz Cieniawski

Andrzej Kofluk przed wyruszeniem w drogę

Andrzej Kofluk przed wyruszeniem w drogę
Szlaki i drogi św. Jakuba w Polsce i na Dolnym Śląsku stanowią ważną część pielgrzymowania do katedry w Santiago de Compostela w Galicji. Europoseł Kazimierz Ujazdowski jako wiceprzewodniczący grupy ds. Dróg św. Jakuba w Parlamencie Europejskim podkreśla, że jest to dobra promocja naszego regionu. – Wraz z kolegami z rozmaitych krajów Europy rozpowszechniamy drogi jakubowe. To wielka okazja do promocji kultury polskiej, a nade wszystko do promocji kultury Dolnego Śląska w Europie. Bardzo chcę, aby aspekt chrześcijańskiego pielgrzymowania był ważną składową Europejskiej Stolicy Kultury – tłumaczy europoseł. K. Ujazdowski dodaje również, że św. Jan Paweł II powiedział, że jedność Europy zaczęła się właśnie na szlakach pielgrzymich, dlatego tak gorąco wspiera wysiłki osób i środowisk, którzy zajmuję się nie tylko promocją szlaków, ale są po prostu pielgrzymami. Zaangażowany w krzewienie szlaków jakubowych jest także wrocławski przewodnik miejski Andrzej Kofluk, który we wtorek 26 kwietnia wyruszył do Santiago de Compostela... rowerem. – Pojedziemy razem z kolegą przez Kolonię, Akwizgran, Brukselę, Paryż, San Sebastian drogą północną do Santiago de Compostela, a potem na koniec świata, czyli Fisterrę, gdzie pielgrzymi kończą swoje wędrowanie – mówi A. Kofluk. Przewodnik opowiedział także o swoich przygotowaniach do drogi. – Pielgrzymka wiąże się z tym, że człowiek jest obcy w wielu miejscach, w związku z tym musi się zdać na Bożą Opatrzność i ludzką łaskę. I tego doświadczałem w czasie pieszej pielgrzymki z Wrocławia do Santiago. Nie jest możliwe stuprocentowe przygotowanie się do drogi, w pewnym sensie człowiek zawsze będzie nieprzygotowany i uzależniony od Boga i ludzi. Pielgrzymi mają do pokonania 4000 km.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV u augustianów: żyjcie jak tego chciał św. Augustyn

2025-05-13 18:33

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Augustianie

Vatican Media

Leon XIV

Leon XIV

Żyjcie w komunii, tak jak chciał tego św. Augustyn - powiedział Leon XIV, składając niezapowiedzianą wizytę w kurii generalnej augustianów. Ze swymi współbraćmi odprawił Eucharystię i zjadł obiad.

Leon XIV spędził u augustianów trzy godziny. Przybył do nich tuż przed godz. 12.00, aby zdążyć na południową Mszę w kaplicy kurii generalnej. Potem został u nich na obiad.
CZYTAJ DALEJ

110. rocznica bitwy pod Gorlicami

2025-05-13 21:21

Ks. Jakub Oczkowicz

Obchody !!0 rocznicy bitwy pod Gorlicami

Obchody !!0 rocznicy bitwy pod Gorlicami

Po złożeniu kwiatów, uczestnicy uroczystości zgromadzili się w pobliskiej Bazylice Mniejszej Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Eucharystię pod przewodnictwem Ordynariusza Diecezji Rzeszowskiej koncelebrowali proboszczowie gorlickich parafii: ks. Stanisław Ruszel, ks. Stanisław Kogut, ks. Marek Urban, ks. Jerzy Gondek oraz ks. Vitalii Boiko. Homilię wygłosił bp Wątroba. Kaznodzieja zwrócił uwagę, że „dziś łatwo zagłuszamy lęk i ból środkami, radami psychologów, ale prawdziwe ukojenie daje tylko przebaczenie, jakie przynosi Zmartwychwstały Pan. Pokój płynie z Bożego miłosierdzia i z Jego ran. Jezus nie przychodzi tryumfalnie, ale jako zraniony Pasterz. Lekarstwem na nasze rany są Jego rany. Pokój jest owocem przebaczenia i miłości, którą daje tylko Bóg” – mówił kaznodzieja. Ostatnim akcentem obchodów rocznicowych, była uroczystość na cmentarzu wojennym nr 118 w Staszkówce (diecezja tarnowska), na szczycie wzgórza Mentlówka, gdzie spoczywa 439 żołnierzy armii niemieckiej, 281 armii austriackiej i 43 rosyjskiej. Na miejscu, delegacje złożone z władz lokalnych oraz państwowych złożyły wieńce, odmówiono również modlitwę ekumeniczną za poległych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję