Reklama

Wiadomości

Rodzina prezydencka nie tylko od święta

Drewniany, owalny stół na środku pokoju. Na stole – miska, z której w Wigilię Bożego Narodzenia, zgodnie z rodzinną tradycją Dudów, wszyscy wspólnie jedzą tę samą potrawę

Niedziela Ogólnopolska 51/2015, str. 18-19

[ TEMATY ]

prezydent

Andrzej Duda

Milena Kindziuk

Rodzinne tableau prof. Janina Milewska-Duda trzyma przy łóżku i z myślą o rodzinie rozpoczyna każdy dzień

Rodzinne tableau prof. Janina Milewska-Duda trzyma przy łóżku i z myślą o rodzinie rozpoczyna każdy dzień

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To nietypowy zwyczaj, ale w rodzinie prezydenckiej tak było od zawsze. Przekazywany z pokolenia na pokolenie wpisał się już na stałe w wigilijny wieczór. I spodobał się nawet najmłodszym członkom rodziny, czyli siostrzeńcom prezydenta Andrzeja Dudy, którzy mają swoje stałe miejsce przy wigilijnym stole w krakowskim mieszkaniu Janiny i Jana Dudów. Dziś stoi tam dwanaście krzeseł, bo tylu jest członków najbliższej rodziny w Wigilię.

Stół ma w rodzinie Dudów znaczenie symboliczne. To najważniejszy mebel. Jest prawie jak członek rodziny. Towarzyszy rozmowom, ważnym naradom. Łączy pokolenia. To na jego blat czasem kapią łzy. To na nim wreszcie w święta Bożego Narodzenia leży opłatek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Gość w dom, woda w zupę

Wokół stołu gromadzi się w święta cała rodzina. Stół oznacza wspólnotę.

– Przy stole można wygodnie usiąść, oprzeć się na krześle i spokojnie porozmawiać. To integruje, jak pokazują doświadczenia wielu pokoleń. Od wieków rodziny gromadziły się przy stołach – mówią rodzice Prezydenta.

Co ciekawe, w pokoju gościnnym, w którym jest stół, nie ma telewizora. To świadomy wybór państwa Dudów. – Żebyśmy nie ulegali pokusie włączania telewizora przy gościach. Albo oglądania i rozmawiania jednocześnie – wyjaśnia prof. Janina Milewska-Duda. Jej mąż precyzuje: – Mnie oglądanie telewizji bardzo przeszkadza w rozmowie. Gdy znajdę się u kogoś ze znajomych w takiej sytuacji, zawsze siadam tyłem do odbiornika i zaczynam rozmawiać.

Ale nie tylko w święta państwo Dudowie spędzają czas, siedząc przy stole. Również na co dzień pielęgnują rodzinne więzi, spotykają się, chętnie ze sobą rozmawiają. Także z tymi, którzy ich odwiedzają. Wśród znajomych rodziców prezydenta Andrzeja Dudy utarło się zresztą powiedzenie: „Gość w dom, woda w zupę”. Każdy może tam przyjść o dowolnej porze, zarówno w dzień, jak i w nocy. Bez zapowiedzi. Bez wcześniejszego umawiania się na wizytę.

Reklama

– Wyznajemy zasadę: „Gość w dom, Bóg w dom” – mówi prof. Jan Duda. Jego żona zaś dodaje: – Oboje z Jasiem pochodzimy z tzw. domów otwartych, stąd od początku naszego małżeństwa także i do nas nie trzeba było się wcześniej zapowiadać. Jeżeli ktoś z rodziny albo z naszych przyjaciół jest w Krakowie, nawet przejazdem, to do nas wpada. Utarło się wśród naszych znajomych powiedzenie: „Jak będą Dudki, to ich odwiedzę”. I odwiedzają. Jesteśmy przyzwyczajeni do takiego stylu życia.

Rodzice Prezydenta rzeczywiście są bardzo rodzinni, utrzymują kontakty zarówno ze swoim rodzeństwem, jak i z rodzinami swoich dorosłych dzieci. Ze wzruszeniem opowiadają: – Bardzo dużo zawdzięczamy naszym rodzicom, tej atmosferze, którą oni nam przekazywali ze swoich rodzinnych domów. Oni też czerpali z opowiadań swoich dziadków i babć i to doświadczenie przechodziło, i cały czas przechodzi dalej. Teraz w taki sposób to dziedzictwo przekazujemy naszym dzieciom i wnukom.

Kilka lat temu jedna z córek podarowała im pięknie wyciętą deseczkę, na którą nakleiła zdjęcia całej rodziny. Takie rodzinne tableau. – Trzymam to bardzo blisko łóżka i kiedy się rano budzę, patrzę na te zdjęcia i myślę sobie: „Rodzinka w komplecie. Jest dobrze” (śmiech). I z taką myślą zaczynam każdy kolejny dzień – wyznaje pani profesor.

Rodzinne rytuały

Prezydencka rodzina ma swoje domowe rytuały. Należy do nich nie tylko celebrowanie świąt, ale też świętowanie niedzieli. Każdej.

– Tydzień ma dla nas sześć dni pracy – twierdzą rodzice Prezydenta. Niedziela to dla nich naprawdę dzień święty. Nie robią wtedy niczego, co wiąże się z jakąkolwiek pracą niekonieczną. Nie czytają nawet książek, które są im potrzebne do pracy. Czytają natomiast dla przyjemności. Dzieciom, gdy były małe, nie pozwalali też odrabiać lekcji w niedziele. Jeśli czegoś nie zdążyły odrobić, to najwyżej dostały dwóję!

Reklama

– I potem już tak planowały swój czas, żeby zdążyć z lekcjami do soboty wieczorem – śmieje się prof. Jan Duda. – Gdybyśmy pracowali w niedzielę, szybko mogłoby się okazać, że potrzebny jest ósmy dzień tygodnia. To nie miałoby końca.

Dom Janiny i Jana Dudów, w którym wychowywał się przyszły prezydent, to dom profesorski. Oboje rodzice są wykładowcami w Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Ojciec Andrzeja Dudy to profesor nauk technicznych, automatyk informatyk, specjalizuje się w komputerowym modelowaniu procesów. Matka Prezydenta jest profesorem nauk chemicznych, zajmuje się chemią fizyczną i organiczną.

Mimo że oboje rodzice pracowali naukowo, dbali o życie rodzinne. Znajdowali czas na spacery z dziećmi i na rozrywkę, kulturę. Niekiedy zabierali syna i córki do teatru. – Z małym Andrzejkiem bywaliśmy w słynnym krakowskim Teatrze Groteska, który jest jedną z najstarszych scen lalkowych w Polsce – opowiadają. Prawie zawsze w niedzielę bywali na krakowskim Rynku. Gdy była jakaś okazja, szli do restauracji na obiad albo do kawiarni na lody, żeby było bardziej uroczyście. – Na przykład po moim doktoracie poszliśmy do Hotelu Francuskiego. Po doktoracie Jasi byliśmy u Wierzynka. Wtedy była to najlepsza restauracja w Krakowie. Ale nie mieliśmy jednego ulubionego miejsca. Później często w niedzielę odwiedzaliśmy kawiarenkę przy Rynku, którą prowadził kolega Andrzeja – wspomina prof. Jan Duda.

Przed laty rodzice Prezydenta chodzili też na różnego rodzaju bale, np. organizowane w sylwestra przez studentów. – Żona najpierw jako wykładowca, a potem jako dziekan wydziału była na nie zapraszana. Tam razem szaleliśmy do rana, uwielbiamy tańczyć, więc spędzaliśmy prawie cały czas na parkiecie.

– Teraz w sylwestra zostajemy w domu, ale bez dzieci, bo one mają swoje towarzystwo i zabawy. A my we dwójkę słuchamy naszych ulubionych płyt, starych piosenek i pięknych walców – opowiada prof. Janina Milewska-Duda.

Reklama

Rodzice zabierali dzieci na rozmaite krakowskie wystawy, pokazywali im również dzieła sztuki w kościołach, np. w kościele św. Anny albo u Ojców Misjonarzy na Stradomiu, w kościele Piotra i Pawła, Mariackim czy św. Katarzyny Aleksandryjskiej. – To tak, jakbyśmy się nagle znaleźli w innym świecie, jakbyśmy weszli w przeszłość – mówi prof. Duda.

Trzeba poczuć, że ma się duszę

– Dla nas nie ma świąt Bożego Narodzenia bez Adwentu – mówi prof. Jan Duda. – A Adwentu nie ma bez Rorat – dodaje jego żona.

Gdy dorastała trójka ich dzieci, przez cały Adwent budzili wszystkich o świcie i o szóstej trzydzieści rano byli już w kościele na Roratach. Codziennie.

– Pamiętam, że zanim zaczął się Adwent, modliłam się, aby udało nam się wytrwać w tym postanowieniu – uśmiecha się matka Prezydenta. Nie było to bowiem takie łatwe, bo wszystkie „Dudki” to raczej sowy, a nie ranne ptaszki, wieczorami lubią długo siedzieć, a rano później wstać. – Dlatego już poprzedniego dnia przygotowywałam wszystkim ubrania na rano, dzieci szybciutko je zakładały po wstaniu z łóżek, brały w ręce lampiony i szliśmy do kościoła.

– Był to dla nas pewien wysiłek, ale to dobrze – tłumaczy prof. Jan Duda. – Uważaliśmy, że od małego trzeba nakłaniać dzieci do ponoszenia trudów. Trud daje satysfakcję. Sprawia, że osiągnięcie bardziej człowieka cieszy. Tak jest też w życiu duchowym. Trzeba przełamywać niechęć, własne słabości, trzeba czasem z czegoś zrezygnować, żeby poczuć, że ma się duszę.

Także dzisiaj Roraty stanowią w rodzinie Dudów nieodłączną część przygotowań do świąt. Nawet gdy okoliczności temu nie sprzyjają. Zdarza się bowiem tak, jak było po uroczystej promocji książki „Rodzice Prezydenta”, która niedawno miała miejsce w Warszawie. Rozpoczęła się o dziewiętnastej, jednak długa kolejka ludzi, którzy prosili państwa Dudów o dedykację, sprawiła, że uroczystość przeciągnęła się prawie do północy. Od razu potem rodzice Prezydenta wsiedli do samochodu, by nocą wrócić do Krakowa, gdyż o ósmej rano mieli już wykłady na uczelni. Jak się później okazało, przed zajęciami poszli jeszcze na szóstą rano do kościoła na Roraty.

Bo trzeba poczuć, że ma się duszę.

Więcej o rodzinie prezydenckiej można przeczytać w książce pt. „Rodzice Prezydenta. Janina Milewska-Duda, Jan Tadeusz Duda w rozmowie z Mileną Kindziuk”, Wydawnictwo Esprit, 2015.

2015-12-15 11:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

COP28/ Prezydent Duda: stabilna energia z atomu jest niezbędna w takim kraju jak Polska

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

Stabilna energia z atomu jest niezbędna w dużym i uprzemysłowionym kraju, jakim jak Polska; to ważne także dla realizacji naszych zobowiązań klimatycznych; weźmiemy udział w deklaracji o potrojeniu energii z atomu na świecie do 2050 roku - powiedział prezydent Andrzej Duda podczas konferencji COP28 w Dubaju.

W piątek prezydent Duda wystąpił podczas szczytu klimatycznego COP 28 w Dubaju. Podczas wypowiedzi dla mediów po wystąpieniu podkreślił, że Polska "realizuje w tej chwili tworzenie tego nowego miksu energetycznego - poprzez zwiększanie udziału energii odnawialnej w naszym szeroko pojętym miksie, a po drugie - przez stale realizowaną w ostatnim czasie, jeszcze cały czas w ramach przygotowań, inwestycję w stworzenie w Polsce elektrowni atomowych" - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: Zaprzysiężenie 34 nowych rekrutów Gwardii Szwajcarskiej

2024-05-06 18:57

[ TEMATY ]

Gwardia Szwajcarska

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

W Watykanie odbyło się w poniedziałek zaprzysiężenie 34 nowych rekrutów Gwardii Szwajcarskiej. Wydarzenie to odbywa się w rocznicę jedynej bitwy, jaką stoczyli jej żołnierze 6 maja 1527 r. podczas najazdu wojsk cesarza Karola V na Rzym. Szwajcarzy obronili wtedy papieża Klemensa VII.

W bitwie przed bazyliką Świętego Piotra, w rocznicę której obchodzone jest święto Gwardii Szwajcarskiej, zginęło 147 ze 189 papieskich gwardzistów.

CZYTAJ DALEJ

Pogrzeb ks. Jerzego Witka SBD

2024-05-07 16:42

ks. Łukasz Romańczuk

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Msza św. pogrzebowa ks. Jerzego Witka SDB

Rodzina Salezjańska pożegnała ks. Jerzego Witka SDB. Na Mszy świętej modliło się ponad 100 księży, wspólnoty neokatechumenalne oraz wierni świeccy dziękujący za posługę tego kapłana.

Msza święta pogrzebowej sprawowana była w kościele pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu. Przewodniczył jej ks. Piotr Lorek, wikariusz Inspektora Prowincji Wrocławskiej, a homilię wygłosił ks. Bolesław Kaźmierczak, proboszcz parafii św. Jana Bosko w Poznaniu. Podczas Eucharystii czytana była Ewangelia ukazująca uczniów idących z Jerozolimy do Emaus, którzy w drodze spotkali Jezusa. Do tych słów nawiązał także ks. Kaźmierczak podkreślając, że uczniowie pełnili ważną misję w przekazaniu prawdy o zmartwychwstaniu. Kaznodzieja nawiązał także do osoby zmarłego kapłana. - W naszych sercach jest wiele wspomnień po nieżyjącym już ks. Jerzy, który posługiwał tutaj przez wiele lat. Wspominamy jego piękną pracę w Lubinie, w Twardogórze, posługę pośród młodzieży i studentów w kościele pw. św. Michała Archanioła we Wrocławiu. Organizował koncerty, na które przychodzili ludzie. Będąc proboszczem u św. Michała Archanioła zapoznał się z życiem św. Teresy Benedykty od Krzyża. Bardzo się zaangażował i to on przyczynił się do tego, że powstała kaplica Edyty Stein w kościele na Ołbinie – zaznaczył ks. Kaźmierczak dodając: - Ksiądz Jerzy założył Towarzystwo im. Edyty Stein. Zabiegał o to, aby dom Edyty Stein przy ul. Nowowiejskiej był otwartym miejscem spotkań. Organizował tam wykłady.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję