Uroczysta Msza św., bukiety kwiatów z życzeniami, muzyka i wspaniały religijny śpiew – to dary dla Edwarda Forskiego – długoletniego organisty parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Strzegomiu, współzałożyciela i dyrygenta Chóru parafialnego św. Cecylii, najstarszego honorowego obywatela miasta Strzegomia, który skończył 100 lat. Prof. Edwarda Forskiego znają w tym mieście niemal wszyscy. Jest ceniony za talent w zawodzie, skromność i wielką życzliwość ludziom. Pośród dorosłych mieszkańców nie ma praktycznie żadnej dorosłej osoby, która by go w mieście nie rozpoznawała po charakterystycznym głosie. Organy to instrument, który wybrał z wielkiej miłości do muzyki i któremu, jak i głębokiej wierze w Boga podporządkował całe życie. Za jego ogromne zasługi Rada Miejska przyznała mu w 2006 r. zaszczytny tytuł Honorowego Obywatela Strzegomia.
Edward Forski był najdłużej czynnie sprawującym swoje obowiązki organistą kościelnym nie tylko w naszej diecezji świdnickiej, ale też w Polsce i Europie. Obdarzony wielkim talentem i dziś wspaniale by jeszcze zagrał – bo muzyka organowa i gra na tym instrumencie to jego wielka pasja, gdyby mógł swobodnie pokonać schody wysokiego wejścia na chór, jak czynił to rano i wieczór w każdy zwykły dzień i wielokroć w niedziele i święta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Pracowałem w kościele 80 lat. Za ten czas zaszedłbym po schodach, jakby to dało się zliczyć – już chyba na Księżyc. Chór jest wysoki. Teraz nie mogę tam wejść, bo jest choroba, ale to wchodzenie nie było wcześniej żadnym problemem – mówił do nas w przededniu swoich setnych urodzin, wspominając całe życie.
Jubilat swoje 100. urodziny obchodził w sobotę 4 czerwca na wieczornej Mszy św. – zamówionej przez rodzinę, w intencji dziękczynnej i o zdrowie. Gratulacje Jubilatowi i głębokie podziękowania składali mu w tym tak uroczystym dniu również burmistrz Strzegomia Zbigniew Suchyta – w imieniu wszystkich mieszkańców, Rada Parafialna, proboszcz parafii Marek Babuśka, przedstawiciel ZUS Oddziału w Wałbrzychu. Gratulacje Jubilat odbierał również w następnym dniu – na przedpołudniowej niedzielnej Mszy św. , której oprawę muzyczną współtworzył Chór parafialny św. Cecylii, który jeszcze do niedawna Pan Profesor prowadził, i którego członkowie z wielkim wzruszeniem dziękowali swojemu długoletniemu dyrygentowi. A Chór św. Cecylii, co warto zaznaczyć, to także Jubilat, bo obchodzi obchodzi w tym roku 70. rocznicę powstania.
Edward Forski urodził się 4 czerwca 1916 r. w Wierzchosławicach koło Tarnowa (tych samych, z których się wywodził W. Witos). Jest synem Anieli i Jana. Oboje byli z Wierzchosławic. Ich syn Edward był w domu najstarszym z czworga dzieci. Pochodzi z bardzo uzdolnionej muzycznie rodziny.
Reklama
– Mama nauczycielka grała na fortepianie. Tato – krawiec z zawodu, który kształcił się w szkole w Wiedniu, grał bardzo dobrze na skrzypcach – wspomina. Najpierw skończyłem gimnazjum w Oświęcimiu. Potem przeniosłem się w wieku 18 lat na studia muzyczne. To była Salezjańska Szkoła Organistów w Przemyślu, którą ukończyłem w stopniu wyższym. Od początku grałem na instrumentach klawiszowych. Zaczynałem od nauki na fortepianie w naszym domu, czego uczyła mnie mama. Nasza szkoła w Przemyślu uczyła na bardzo wysokim poziomie. Dość powiedzieć, że zaczynało nas 48, a ukończyło po 4 latach nasze studia ledwie 13. Nauczali w niej świeccy muzycy i zakonni. Do dyspozycji mieliśmy osiem organów. Pierwsze, na których opanowywałem naukę gry, to były wspaniale brzmiące przemyskie organy, istniejące do dzisiaj w kościele NMP Wspomożenia Wiernych. Potem przyszła służba wojskowa. Byłem w szkole podchorążych, którą skończyłem w 1938 r. Wtedy mówiło się już otwarcie, że wybuchnie wojna. Służyłem w 16. Pułku Piechoty. Przez około rok szkoliłem rezerwistów albo budowaliśmy z naszym oddziałem okopy. Najcięższą walkę w kampanii wrześniowej nasz 16. Pułk stoczył w okolicach Zamościa. Myśmy się tam mocno bronili przez Niemcem, a z tyłu już uderzali na nas... Rosjanie... w ostatnich walkach zostałem ciężko ranny w nogę, po wybuchu granatu. Do dziś tkwi w niej ponad 38 odłamków drobnicy, której nie dało się wyjąć, ale nogę mi uratowano. Zrobili to wspaniali lekarze – najpierw w szpitalu polowym, a potem w szpitalu w Krakowie, już podczas okupacji. Długo by o tym opowiadać.
Po wojnie p. Edward Forski pracował w gminie w Wierzchosławicach. Zajmował się księgowością, do której przygotowywała też obowiązkowo, jako do drugiego zawodu, szkoła salezjańska.
– Chciałem jednak pracować jako organista – wspomina. – Do Strzegomia przyjechałem w październiku 1951 r. z rodziną. W parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła wkrótce podjął pracę ks. Tadeusz Nieużyła, którego bardzo dobrze znałem. Był historykiem. Pod jego okiem toczyły się wielkie prace remontowe fary, która nosiła na sobie wielkie ślady wojennych zniszczeń i upływu czasu. Dlatego nie tylko zajmowałem się wtedy graniem i kancelarią parafialną, ale też i pracami porządkowymi w kościele. Szkliliśmy wszystkie okna, odczyszczaliśmy piaskowcowe filary. Czyszcząc sufit na rusztowaniach, udało mi się natrafić na schowaną pod tynkiem na suficie wspaniałą gwiazdę, którą odsłoniliśmy. Tę wysoko nad figurą Matki Bożej Strzegomskiej – wyjaśniał.
O swoim pierwszym spotkaniu z bazyliką strzegomską – w październiku 1951 r. – szacowny Jubilat mówi: – Wchodziłem wtedy do kościoła przez główne wejście. Ogrom tego kościoła mnie przygniótł do ziemi. Przez długi czas nie mogłem dojść do siebie. Czułem się w nim taki malutki. Instrument organowy opanowałem bardzo szybko, bo to przecież mój zawód, ale wrażenie, jakiego doznałem pod wpływem ogromu tego kościoła tkwi we mnie do dzisiaj i nigdy tego uczucia nie zapomnę. Gdzie się spotyka kościoły mające 28 metrów wysokości? Nawet w Warszawie ich nie ma. Są tam co prawda, wysokie kościoły, ale nie aż tak bardzo!
Długo by można było jeszcze mówić o wypełnionym owocną pracą życiu strzegomskiego organisty nestora wśród przedstawicieli tego zawodu wspaniałego zawodu. Pan Edward jest otoczony opieką i ciepłem najbliższej wielopokoleniowej rodziny córki Ewy i syna Bronisława. Dołączamy się do wszystkich życzeń – długich lat życia powrotu do zdrowia i pełni sił – z okazji jego 100. rocznicy urodzin. Tych składanych Jubilatowi przez przedstawicieli Kościoła, władze państwowe i miejskie, Radę Parafialną, chór parafialny bliskich i przyjaciół.