Jakże często, niestety, postępowanie, życie katolików mija się z wyznawanymi zasadami wiary. W obecnych czasach, gdy pieniądz stał się najważniejszy – wszędzie prześciganie się, aby tylko się pokazać, aby mieć – nie jest ważne, jakim jest się człowiekiem w rodzinie, w społeczeństwie; ludzi zżerają intrygi, zawiść, nienawiść. Ktoś jest wierzący, jest katolikiem, chodzi do kościoła, składa bogobojnie ręce, podchodzi do Komunii św. – ale to nie ma znaczenia w życiu codziennym, jakby bycie chrześcijaninem do niczego nie zobowiązywało. „Nie kradnij, nie cudzołóż, nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, czcij ojca swego i matkę swoją” – to wszystko wiemy, uczyliśmy się od dziecka w domu i na religii, wydaje się nam takie normalne i oczywiste, po co się nad tym zamyślać i rozwodzić. A jeśli już zdarzy się czasami, że wśród „ważnych” spraw, bieganiny, przypomnimy sobie o Dekalogu, to zaraz łatwo dopowiadamy wygodne dzisiejszemu człowiekowi slogany: każdy jest grzeszny, a Bóg jest miłosierny i wybaczy. I tak żyjemy, jak nam wygodnie, nie stawiając sobie żadnych wymagań, dając świadectwo marnego katolika, którego życie i wizerunek w oczach innych rozmija się zasadniczo z podstawowymi przykazaniami Bożymi. Inni to widzą i mówią: – Patrz, chodzi do kościoła, a obmawia innych, kłamie, przeklina, zdradza. Najgorzej, gdy taki obraz katolika dają ludzie publicznie znani: dziennikarze, politycy, twórcy, często demonstrujący przynależność do Kościoła, a swoim życiem demoralizujący społeczeństwo. Szczególnie młodzi widzą tę niespójność, marność życia znanych osób, czytają i piszą o tym na różnych stronach internetowych. Rozwiązłość, alkoholizm, brak zasad moralnych, kultury bycia – wszystko to niszczy młodych, poszukujących dzisiaj prawdziwych autorytetów. Brakuje ludzi, których chciałoby się naśladować, przywołać jako dowód, że katolik to człowiek, który nie zawiedzie w żadnym wymiarze. „Jesteśmy ludźmi Chrystusa, to wielkie wyróżnienie, ale i wielki obowiązek. Musimy pięknie żyć, wymagać od siebie i prosić Ducha Świętego o rozeznanie drogi, o prowadzenie, aby nie stracić z oczu Jezusa. On oddał za nas życie na krzyżu” – mówił Jan Paweł II, który swoim życiem potwierdził, że „człowiek jest stworzony na podobieństwo Boga” i może być wielki i święty. Ludzie o pięknym, czystym wnętrzu są wśród nas jak odbicie Boga, prawdziwi, nie udają, nie grają kolejnej roli przed światem, ale świat obdarzają serdecznością, której dzisiaj najbardziej nam brakuje. Może dlatego tak często wracam do Marii Kachniarz o pięknej, spracowanej twarzy, ale jasnych promiennych oczach, która nocami pisze wiersze o miłości do ludzi i przyrody. „W dzień tyle pracy w polu i w domu, w gospodarstwie, nie zostaje nawet chwila dla siebie, a te wiersze to takie moje małe szczęście. Piszę o tym, co kocham, o Bogu i ludziach”. To oni, zwyczajni niezwyczajni, są światłością świata, najpiękniejszym obrazem Boga na ziemi.
Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia.
Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka.
Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
W Wielki Piątek rozpoczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus polecił Siostrze Faustynie, aby przez 9 dni odmawiała szczególne modlitwy i tym samym sprowadzała rzesze grzeszników do zdroju Jego miłosierdzia.
„Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a szczególnie w śmierci godzinie. W każdym dniu przyprowadzisz do serca mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia mojego. A ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca mojego. Czynić to będziesz w tym życiu i w przyszłym. I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca mojego przez gorzką mękę moją o łaski dla tych dusz.
– W każdej Eucharystii Jezus oddaje swoje życie za nas. To nie jest teatr, to jest zaproszenie – powiedział abp Wacław Depo. W Wielki Piątek metropolita częstochowski przewodniczył Liturgii Męki Pańskiej w bazylice Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu.
W homilii hierarcha przypomniał, że „Chrystus zbawił nas nie za cenę czegoś przemijającego – złota czy srebra, ale za cenę swojej Krwi, męki i śmierci, abyśmy mieli życie wbrew prawu śmierci”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.