Szanowna Pani Aleksandro!
Na wstępie serdecznie Panią pozdrawiam i dziękuję za umieszczane na łamach „Niedzieli” artykuły oraz listy. Jestem stałym czytelnikiem Pani tekstów. Od 3 lat przebywam w zakładzie karnym i postanowiłem napisać, z nadzieją, że zainteresuję Panią swoim listem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mam wspaniałą żonę oraz dwójkę kochających dzieci – 7-letnią córeczkę i 2,5-letniego synka. Moja rodzina jest dla mnie wszystkim.
Piszę do Pani, licząc, że za Jej pośrednictwem znajdę pomoc dla rodziny, której sytuacja finansowa jest bardzo trudna. żona otrzymuje jedynie zasiłek alimentacyjny w wysokości 1 tys. zł, z tej kwoty ponad połowa – ok. 550 zł/miesiąc – to wydatki związane z mieszkaniem i opłatami. Na życie mojej rodzinie pozostaje ok. 450 zł. Zwracałem się o pomoc do różnych fundacji, sądów, MOPS-u, ale niestety, wszędzie tłumaczono się brakiem środków. Długo zbierałem się do napisania tego listu do Pani, ale serce po prostu mi pęka.
Za wszystko Bóg zapłać, niecierpliwie czekam na odpowiedź od Pani. Niech św. Jan Paweł II wspiera Panią w codziennej pracy.
Pozdrawiam
KB
Reklama
W dalszej części listu jest prośba tylko o pomoc dla rodziny, zaś dla autora listu – o materiały do korespondencji i do rozmów telefonicznych. Czyli dla siebie tylko tyle, żeby móc kontaktować się z rodziną. No cóż, mimo dobrych chęci my także nie jesteśmy właściwym adresatem takiego listu. Ale wierzymy w moc Czytelników.
I jeszcze jedno. Taki list jest odpowiedzią na pytanie, czy potrzebny jest nam program „Rodzina 500+”. Proszę sobie policzyć.
Aleksandra