Reklama

Aspekty

Kościół strażnikiem życia

Z ks. dr. Mariuszem Dudką rozmawia Kamil Krasowski

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 42/2016, str. 6

[ TEMATY ]

wywiad

Dzień Dziecka Utraconego

Karolina Krasowska

Ks. dr Mariusz Dudka jest diecezjalnym duszpasterzem rodzin

Ks. dr Mariusz Dudka jest
diecezjalnym duszpasterzem
rodzin

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KAMIL KRASOWSKI: – Czym jest Dzień Dziecka Utraconego?

KS. DR MARIUSZ DUDKA: – Każdy 15 października to czas, kiedy pary wspominają swoje utracone przed narodzeniem dzieci. Jest to szczególny dzień pamięci zarówno o dzieciach, jak i o rodzicach, którzy przeżywają żałobę po stracie. Ich dzieci się nie urodziły, ale zaistniały w przestrzeni rodzinnej. Nie mogły być przytulone, ale jednak były i są częścią ich ciała i życia. Definiując początek zaistnienia człowieka, wskazujemy na chwilę poczęcia, zatem od tego momentu mężczyzna i kobieta stają się rodzicami i małżeństwo staje się rodziną. Dla nas, księży i osób, które wspierają pary po stracie dziecka, jest to również dzień szczególnej pamięci o rodzicach, którzy zmagają się z wyraźnymi doświadczeniami żałoby i traumy. Jest to moment, w którym modlimy się za tych ludzi, którzy bardzo potrzebują modlitwy i wsparcia. Ten dzień ma nam również uświadomić, że ci rodzice mają swoich świętych patronów w niebie, ponieważ mamy pewność zbawienia tych dzieci.

– Gdzie w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej rodzice, którzy utracili swoje dziecko, mogą szukać specjalistycznej pomocy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Pytając „gdzie”, mogę odpowiedzieć „wszędzie”, ponieważ każdy członek rodziny, przyjaciel, kapłan jest powołany do tego, by towarzyszyć takiej parze. W naszej diecezji, np. w Zielonej Górze w parafii pw. św. Józefa istnieje grupa wsparcia dla rodziców w żałobie po stracie dziecka, której spotkania odbywają się zawsze po pochówku nienarodzonych i poprzedzone są Mszą św. w kaplicy hospicjum. Spotkania prowadzi psycholog, która pomaga rodzicom przejść przez doświadczenie traumy po stracie dziecka. W naszej diecezji istnieją również specjalistyczne poradnie rodzinne, ale pomocy może udzielić także każdy psycholog, ponieważ strata dziecka jest nie tylko bardzo mocnym osobistym przeżyciem, ale należy pójść krok naprzód i powiedzieć, że źle przeżyta strata dziecka może odbić się rykoszetem na relacji małżeńskiej, która może być przez to zagrożona, ponieważ bardzo często jest to moment wycofania lub osądzania przez małżonków – siebie i innych. Istnieje potrzeba towarzyszenia tym parom, u których uruchamiają się wtedy różne mechanizmy obronne. Taką pomocą jest sam pochówek, czyli dobrze przeżyta żałoba, którą praktykujemy na poziomie wspólnej mogiły czy kamienia pamięci. Jest to moment, który pozwala rodzicom pożegnać się ze swoim dzieckiem.

– No właśnie. Z jednej strony rodzice przeżywają żałobę po stracie dziecka, podczas gdy z drugiej strony ulicami miast w tzw. czarnym marszu przechodzą ludzie sprzeciwiający się obywatelskiej ustawie poszerzającej ochronę życia...

– W historii ludzkości nie ma chyba momentu, w którym nie byłoby tego napięcia i za każdym razem będzie ono eskalować – nawet wtedy, kiedy nie Kościół, ale wprost – każdy człowiek zdefiniuje życie. Gwarantuję, że osoby, które idą w tzw. czarnych marszach czy w jakichkolwiek innych protestach, kiedy zapytalibyśmy je, kiedy rozpoczyna się życie, miałyby dużą wątpliwość. Ku mojemu zdziwieniu część ludzi, którzy idą w czarnych marszach – bo to widać było po wpisach na forach internetowych – to nasi przyjaciele, którzy chodzą do kościoła, czasem nawet uczestniczą w pielgrzymkach i wspólnotach, to oni również zakładają czarne ubrania i idą w marszu. Bardzo często na wpisach tych osób była informacja: „Ja nie jestem za aborcją na życzenie, ale nie chce przymuszać kobiety, żeby zgłaszały się do prokuratury po poronieniach”. Staliśmy się ofiarami wielkiej manipulacji, gdyż pod jednym sztandarem promującym aborcję znaleźli się ludzie, którzy protestowali przeciw ustawie, o której nie mają pojęcia. Proszę zauważyć, że dla kobiet, które nie mogą zajść w ciążę, każdy nowy rozpoczęty cykl, każdy pierwszy dzień miesiączki jest wręcz depresją, bo się nie udało, a dla innych brak tej miesiączki może stać się największym przekleństwem. Należy zadać sobie pytanie, na ile otwieram swoje serce na dar życia. To znaczy, na ile chcę przeżywać swoje życie jedynie konsumpcyjnie, trochę bardziej po swojemu czy jednak w poczuciu odpowiedzialności i ofiarności – tak jak ofiarnie podeszli do nas nasi rodzice. Kobietom, które mówią, że nie tylko Kościół, ale nikt nie będzie ingerował w ich życie i bardzo często wykrzykują słowa w stylu: „Wara od mojej macicy”, trzeba powiedzieć, że to już nie jest tylko twoje życie, bo w tobie jest już inne, nowe życie. To, że jeden przeżywa stratę z powodu utraty dziecka, nie wyklucza, że inny nie będzie przeżywał traumy z powodu zabicia swojego dziecka. 15. dzień października nie jest związany z tematem aborcji, lecz z chrześcijańskim przeżyciem żałoby po starcie, po śmierci człowieka przed narodzeniem.

– W Polsce obecnie trwa batalia o ochronę życia. W tej kwestii słyszy się różne głosy i opinie. Jakie jest stanowisko Kościoła w tej sprawie?

– Kościół katolicki w swoim nauczaniu określa, że życie człowieka rozpoczyna się w momencie poczęcia, jest darem Boga i że człowiek już w tym momencie nabywa swoją godność. Ta godność jest mu dana nie przeze mnie, nie przez to, że jako społeczeństwo ją uznamy, ale jest przypisana do konkretnej istoty ludzkiej z natury rzeczy. Kościół stoi na straży życia, ponieważ nie jesteśmy jego panami i mamy świadomość, kto tak naprawdę daje życie. Bóg nie chce gwałtu, nie chce przemocy czy chorych dzieci. To trzeba sobie bardzo jasno powiedzieć. Szanuje jednak naszą wolność i daje pewien dopust zaistnienia tychże sytuacji. Natomiast za każdym razem Bóg mówi o odpowiedzialności, miłości i zdrowiu człowieka, tak jak Kościół, który – co jeszcze raz należy bardzo mocno podkreślić – zawsze niezachwianie będzie stał na straży życia.

2016-10-13 10:16

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzieci ukochane, choć utracone

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 42/2022, str. IV

[ TEMATY ]

Dzień Dziecka Utraconego

Ks. Rafał Witkowski/Niedziela

Grób dzieci utraconych na cmentarzu w Zielonej Górze

Grób dzieci utraconych na cmentarzu w Zielonej Górze

Od kilkunastu lat powstają w Polsce inicjatywy, które pozwalają rodzicom uczcić pamięć swoich utraconych dzieci. To właśnie 15 października, w Dzień Dziecka Utraconego, temat cierpienia i żałoby, ale również przywiązania i miłości jest szczególnie żywy. O charakterze tego wyjątkowego dnia i doświadczeniu utraty opowiadają małżonkowie: Aneta i Przemek Lura.

Ks. Rafał Witkowski: Czym jest Dzień Dziecka Utraconego?

Aneta Lura: Jest to dzień, w którym rodzic chce uczcić pamięć swojego dziecka i zamanifestować swoją miłość przez drobne, ale jakże ważne gesty: zapalenie świeczki, odmówienie modlitwy, przypięcie kokardki czy nawet wypuszczenie w niebo balonika z imieniem dziecka. W Dzień Dziecka Utraconego w wielu miejscowościach czyni się podobne znaki. Często jest Msza św. w intencji rodziców, którzy doświadczyli utraty dziecka, a także spotkanie we wspólnocie, podczas którego można podzielić się doświadczeniem bólu, cierpienia i porozmawiać z osobami, które przez to przeszły. Rodzice w tym dniu zapalają światełka pamięci, przypinają sobie błękitno-różowe kokardki, chcąc w ten sposób uczcić pamięć o ukochanym dziecku.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: niech Bóg błogosławi Węgrów!

2024-04-25 11:10

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

„Niech Bóg błogosławi Węgrów” - powiedział papież przyjmując dziś na audiencji pielgrzymów z tego kraju, przybyłych, aby podziękować mu za ubiegłoroczną wizytę apostolską w swej ojczyźnie. Obok prymasa Węgier, kardynała Pétera Erdő i przewodniczącego episkopatu Węgier, biskupa Andrása Veresa gronie pielgrzymów obecny był także nowy prezydent kraju Tamás Sulyok.

Ojciec Święty mówiąc o swej ubiegłorocznej pielgrzymce zaznaczył, że przybył jako pielgrzym, aby modlić się wspólnie z węgierskimi katolikami, także za Europę, w intencji „pragnienia budowania pokoju, aby dać młodym pokoleniom przyszłość nadziei, a nie wojny; przyszłość pełną kołysek, a nie grobów; świat braci, a nie murów. Modliłem się za wasz drogi naród, który przez tysiąclecie zamieszkiwał tę ziemię i użyźniał ją Ewangelią Chrystusa. Obyście w modlitwie zawsze znajdowali siłę i determinację do naśladowania, także w obecnym kontekście historycznym, przykładu świętych i błogosławionych, którzy wywodzą się z waszego narodu” - zachęcił papież. Przypomniał, że realizacja daru pokoju „zaczyna się w sercu każdego z nas ... Pokój przychodzi, gdy postanawiam przebaczyć, nawet jeśli jest to trudne, a to napełnia moje serce radością” - stwierdził Franciszek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję