Reklama

Chrześcijańskie skrzydła Rzeczypospolitej

Zdumiewa skuteczność chrystianizacji Polski. Dzieło to – mimo oporów, zwłaszcza w postaci tzw. reakcji pogańskiej z 1034 r. – zostało zasadniczo zakończone w XIII wieku, kiedy na terenie całego kraju wprowadzono rozwiniętą sieć parafii

Niedziela Ogólnopolska 47/2016, str. 18-21

Ks. Paweł Kłys

Krzyż towarzyszący obchodom 1050. rocznicy Chrztu Polski w ruinach palatium Mieszka I na Ostrowie Lednickim

Krzyż towarzyszący obchodom 1050. rocznicy Chrztu Polski w ruinach palatium Mieszka I na Ostrowie Lednickim

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zdaniem prof. Krzysztofa Ożoga, skuteczność chrystianizacji Polski 1050 lat temu wynikała głównie z tego, że pierwsi polscy władcy – Mieszko I, Bolesław Chrobry, Mieszko II – byli ludźmi głębokiej wiary, którzy zgodnie z ogólnie panującymi wtedy w Europie przekonaniami uważali, iż monarcha „jest odpowiedzialny za umacnianie wiary wśród swoich poddanych i za ich zbawienie”8. Stąd zarówno Bolesław Chrobry w Kronice i czynach książąt czyli władców polskich Galla Anonima, jak i Mieszko II w liście dedykacyjnym księżnej lotaryńskiej Matyldy zostali ukazani jako monarchowie spełniający wymagania idealnego władcy chrześcijańskiego. W swym podejściu do wiary i do Kościoła pierwsi władcy polscy, począwszy od Mieszka I, zdecydowanie odbiegali od cynicznie wyrachowanej postawy Henryka IV, który dla osiągnięcia korony królewskiej w 1593 r. wypowiedział słynne zdanie: „Paryż wart jest mszy” (Paris vaut bien une messe) i przeszedł niemal z dnia na dzień z kalwinizmu na katolicyzm.

Następstwa Chrztu Polski

Reklama

Historyk Jerzy Łojek stwierdził, że decyzja Mieszka I o przyjęciu chrztu „jest po dziś dzień najważniejszym i najbardziej decydującym posunięciem polityczno-kulturowym w całej historii Polski”. Trudno się dziwić temu stwierdzeniu. Przyjęcie chrztu przez Mieszka I stało się bowiem nie tylko początkiem dziejów chrześcijaństwa w Polsce, ale również początkiem dziejów naszego narodu i naszego państwa. Doniosłość decyzji Mieszka I jednoznacznie ocenił Ojciec Święty Jan Paweł II, gdy 20 czerwca 1983 r. po raz pierwszy jako papież nawiedził Poznań. Podczas sprawowanej wtedy wobec milionowej rzeszy pielgrzymów Mszy św. powiedział: „Zdaję sobie sprawę, że miejsce, na którym stoję, odegrało podstawową rolę nie tylko w historii chrześcijaństwa, ale także w historii państwa i kultury polskiej. Katedra pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła świadczy o tym, że od początku Kościół na tej ziemi piastowskiej i w całej Polsce związał się z Rzymem. Z Rzymem – nie tylko jako stolicą Piotra, ale także jako ośrodkiem kultury. Stąd też kultura polska posiada znamiona nade wszystko zachodnioeuropejskie”9.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tym stwierdzeniem Papież podkreślił fundamentalną orientację Polski, jej wiary i związanych z nią kultury i polityki na Rzym, bez czego po dzień dzisiejszy nie można zrozumieć polskiej tożsamości. Szczególnie ważnym wyrazem tej orientacji – i to już u samych początków istnienia państwa polskiego – było oddanie przez Mieszka I w 992 r. swego państwa pod opiekę papiestwa, na mocy dokumentu Dagome iudex. Dokument ten, jak pisze prof. Nowak, „okazał się niezwykle trwały jako drogowskaz polityki – a może nie tylko polityki władców Polski. Wobec potęgi i ambicji bezpośredniej dominacji ze strony zachodniego sąsiada – cesarstwa, Polska oddaje się w opiekę drugiego istotnego autorytetu w łacińskiej Europie – Stolicy św. Piotra. W ten sposób próbuje chronić niezależność, ale także wskazuje trwały wektor głębszej orientacji – duchowa stolica Polski, jej kulturowy biegun jest w Rzymie, nie w Akwizgranie, Kwedlinburgu czy (wieki później) Berlinie. (...) Praprawnuk Mieszka, Bolesław zwany Szczodrym (albo Śmiałym), będzie w obozie (...) papieża [Grzegorza VII] – przeciw cesarzowi. I ten wybór jeszcze tyle razy w naszej historii będzie się nie tylko powtarzał, ale i potwierdzał”10.

Północ – Południe

Reklama

Myśl prof. Nowaka w pewnej mierze rozwinął Dariusz Karłowicz, publikując w Teologii Politycznej esej noszący tytuł: Ta karczma Rzym się nazywa. Stwierdzał on tam m.in.: „Świadomi czy nie – religii uczyliśmy się od św. Augustyna, polityki od Marka Tuliusza [Cycerona], rolnictwa zaś od cystersów (a więc od Ksenofonta i Wergiliusza). Dlatego od mistrzów Uniwersytetu Jagiellońskiego, przez Kochanowskiego, po Iwaszkiewicza, Herlinga, Herberta i Kubiaka w tej sprawie panuje zgoda. Polak nie musi jechać do Rzymu, aby się w nim znaleźć. Kto o tym zapomni, ten – jak pan Twardowski – znajdzie się w diabelsko niezręcznej sytuacji. (...) To wartość duszy polskiego szlachcica – polskiej duszy. Kultura polityczna i duchowa zbudowana została na osi Północ – Południe. Optyka Wschód – Zachód może ją uzupełnić, ale nie może jej zastąpić”11.

Gdybyśmy umiejscawiali Polskę jedynie na linii Wschód – Zachód, to dla zachodniego sąsiada będziemy ciągle gadającymi po łacinie Irokezami, jak ze swoim charakterystycznym „wdziękiem”, czyli typowym cynicznym sarkazmem, powiedział o Polakach król pruski Fryderyk II Wielki. Zresztą to patrzenie na nas z góry przez Niemców miało swą niemal odwieczną tradycję – Fryderyk II był jej po prostu kolejnym znaczącym przedstawicielem. O „pysze Teutonów” wobec Polan pisał już na początku XI wieku biskup merseburski i zarazem kronikarz Thietmar, mimo że był on wyraźnie nieprzychylny zarówno samemu Bolesławowi Chrobremu, jak i jego polityce prowadzącej do pełnej suwerenności Polski wobec cesarstwa12. Z kolei dla naszego wielkiego wschodniego sąsiada, czyli dla Rosji, Polska jawiła się jako zaprzaniec wierzgający „przeciw naturalnej jedności słowiańskiej rodziny”13.

Reklama

Tymczasem zapatrzona w Rzym i rzymskość Polska od samego początku odróżniała się od swych sąsiadów trzema niezwykle ściśle powiązanymi ze sobą elementami: katolicyzmem, republikanizmem i łacińskością. Zarówno dla Niemiec, jak i dla Rosji te elementy były nie tylko obce i niezrozumiałe, ale wręcz wrogie, natomiast dla Polski i Polaków stanowiły i po dzień dzisiejszy stanowią ich kulturowe DNA. Bez osi Północ – Południe po prostu nie potrafilibyśmy siebie zrozumieć. Symbolicznym urzeczywistnieniem tych trzech elementów stał się w dziejach Polski Piotrków Trybunalski. To właśnie w tym mieście rodził się i kształtował polski republikanizm. Jak bowiem przekazał nam Jan Długosz, w 1468 r. w Piotrkowie odbył się pierwszy sejm walny Królestwa Polskiego, w którym wzięli udział posłowie wybrani na sejmikach ziemskich. Składał się on z dwóch izb: senatu i izby poselskiej oraz z trzech stanów sejmujących, tzn. króla, senatorów i posłów. Urzeczywistniał się w nim zatem model ustroju mieszanego, który opierał się – jak pisał Dariusz Karłowicz – „na koncepcji równowagi i względnego samoograniczenia wszystkich konstytutywnych dla państwa żywiołów politycznych. Jeśli więc mówimy, że polską wyobraźnię polityczną zarówno na poziomie teorii, jak i praktyki zdominował duch rzymski – to oznacza to przede wszystkim wizję Polski jako Rzeczypospolitej (res publica), a więc wspólnoty wolnych, podmiotowych obywateli żyjących pod rządami równego dla wszystkich prawa (a nie woli władcy)”14. Z kolei rzymski katolicyzm sprawiał, że ta wspólnota wolnych obywateli czuła się moralnie zobowiązana do urzeczywistniania Polski jako ich dobra wspólnego.

Pod okiem Maryi

Owa specyfika polskiego kulturowego DNA, polegająca na tym, że jej republikanizmu nie można oddzielić od rzymskiego katolicyzmu „z jego augustyńską wizją dwóch państw: ziemskiego i Bożego”, objawiła się również w instytucji Trybunału Głównego Koronnego (Iudicium Ordinarium Generale Tribunalis Regni), który dla Wielkopolski, na mocy decyzji króla Stefana Batorego, od 1578 r. zaistniał w Piotrkowie. Jest rzeczą niezmiernie charakterystyczną, że podczas obrad Trybunału był obecny obraz Matki Bożej Trybunalskiej. Wynoszony z kościoła farnego do kaplicy sądowej miał on swoją obecnością przyczyniać się do tego, aby wyroki, które wtedy zapadały, były sprawiedliwe i nikomu nie czyniły krzywdy. W każdym razie do Matki Bożej modlili się wtedy wszyscy: sędziowie, pokrzywdzeni, oskarżeni, skazańcy i zwykli mieszkańcy Piotrkowa. Była to swoista katolicka pieczęć dla dokonanego wówczas, właśnie w 1578 r., oddzielenia władzy sądowniczej od ustawodawczej i wykonawczej – oddzielenia, które pod opieką Matki Bożej Trybunalskiej urzeczywistniało się do czasów drugiego rozbioru Polski w 1793 r. Wtedy to zaborcy znieśli Trybunał w Piotrkowie, uderzając w jedną z głównych instytucji, które wyrosły z obcego im i niezrozumiałego dla nich rzymskiego ducha polskiego narodu. I ten ich gest jest także symboliczny.

Reklama

Zapatrzenie Polski w Rzym sprawiało, że bynajmniej nie zasklepiała się ona w sobie. Przeciwnie, jej tożsamość była równocześnie otwarta na chrześcijański uniwersalizm. Poprzez to służyła ona Europie – i to w najbardziej szlachetnym, a jednocześnie najbardziej ofiarnym wymiarze tej służby.

Reklama

Przyjąwszy chrzest, od samego początku Polska czuła się współodpowiedzialna wraz z innymi państwami Europy za dalszą jej chrystianizację. Ważna przy tym była nie tyle narodowość misjonarzy, ile bardziej głoszenie innym narodom zbawczej prawdy o Chrystusie. Zresztą Polska nie miała jeszcze własnych misjonarzy. Dlatego też syn Mieszka I, Bolesław Chrobry, wspierał w 997 r. biskupa wywodzącego się z Czech, św. Wojciecha, w jego misji skierowanej w stronę pogańskich Prusów. Podobnie polski książę okazał pomoc niemieckiemu biskupowi Brunonowi z Kwerfurtu, który jedenaście lat później udał się z ponowną misją do Prus, a rok później, w 1009 r., wraz z osiemnastoma towarzyszami poniósł męczeńską śmierć na ziemi Jadźwingów. W swym Liście do cesarza Henryka II Bruno podkreślał wagę otrzymanej od Bolesława Chrobrego pomocy. Równocześnie kierował pod adresem niemieckiego władcy naglące wezwanie, będące wyrzutem wobec jego opieszałości: „Ty zaś nie chciej zwlekać z udzieleniem wszelkiej rady i pomocy w nawracaniu Luciców i Prusów, jak przystoi pobożnemu królowi, ponieważ teraz za natchnieniem Ducha Świętego powinniśmy się zabrać do pracy nad nawracaniem twardych serc tych pogan, niezmordowanie poświęcać wszelki trud i wysiłek pod opieką walczącego Piotra”. Tego rodzaju zarzutu wobec księcia Bolesława Bruno z Kwerfurtu nie mógł w imię prawdy, ale także w imię osobistej do niego przyjaźni, postawić.

Swój najbardziej znaczący wkład w chrystianizację Europy wniosła Polska, kiedy w XIV wieku przyczyniła się do chrztu Litwy. Panowie małopolscy nakłonili ówczesnego króla Polski, którym była jeszcze niepełnoletnia Jadwiga Andegaweńska, do zerwania zaręczyn z również niepełnoletnim Wilhelmem z dynastii Habsburgów i do wyjścia za mąż za wielkiego księcia litewskiego Władysława Jagiełłę. Królowa Jadwiga, wbrew swej gorącej miłości do Wilhelma, przystała na to. Dobro chrześcijaństwa i dobro Polski były dla niej ważniejsze od osobistych pragnień i upodobań. W 1386 r. Jagiełło został ochrzczony w Kościele katolickim, a rok później chrzest przyjęło całe jego państwo.

Reklama

Unia Polski z Wielkim Księstwem Litewskim, zapoczątkowana w 1385 r. w Krewie, a potwierdzona unią lubelską w 1569 r., sprawiła, że powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów. Jej wschodnie granice stały się równocześnie wschodnimi granicami Europy. Broniąc ich przez wieki przed atakami Tatarów i Turków, Polska zasłużyła sobie na miano antemurale christianitatis – „przedmurza chrześcijaństwa”, którym to tytułem obdarzali ją tacy wybitni europejscy humaniści, jak Filippo Buonaccorsi, zwany Kallimachem, Sebastian Brant, Niccolò Machiavelli i Erazm z Rotterdamu. Według powszechnego przekonania europejskich elit, Polska stała na straży chrześcijańskiej Europy. Tę samą myśl wyraził papież Innocenty XI, który w obliczu tureckiego zagrożenia zabiegał o pomoc króla Jana III Sobieskiego. W 1678 r. w liście do polskiego Senatu nazwał Polskę prevalidum ac illustre christianitatis Reipublicae propugnaculum – „potężną i wspaniałą osłoną chrześcijańskiej Rzeczypospolitej”.

Te określenia znalazły całkowite potwierdzenie, gdy w 1683 r. Sobieski pokonał wojska tureckie pod Wiedniem, a następnie pod Parkanami. Nie ulega też żadnej wątpliwości, że podobną rolę odegrała Polska również w 1920 r., powstrzymując pod Warszawą i ostatecznie pokonując w bitwie nad Niemnem wojska bolszewickie.

Znaczenie jedności narodu, państwa i Kościoła

Reklama

Polska jest chyba jedynym krajem pośród narodów Europy, którego dzieje zaczęły się od przyjęcia chrześcijaństwa, które z kolei przyczyniło się do utworzenia polskiej państwowości. Wynika z tego trudna do przecenienia rola Kościoła w historii Polski. Nie znaczy to jednak, że była ona zamknięta na ludzi innych narodowości, religii i wyznań. W przeciwieństwie do innych krajów Europy Zachodniej, prowadzących niekiedy politykę skierowaną przeciwko Żydom, Polska otwarła się na ich obecność już w XIII wieku. W wieku następnym, w 1334 r., król Kazimierz Wielki wyciągnął Żydów spod jurysdykcji prawa niemieckiego, na skutek czego gminy żydowskie zaczęły bezpośrednio podlegać sądom królewskim. Sam Kazimierz Wielki był uznawany za protektora Żydów w Polsce. Stąd ci nazwali wtedy Polskę paradisus Judeorum – „rajem Żydów”, a Królestwo Polskie stało się prawdziwą ziemią obiecaną dla ludów semickich wygnanych z całej Europy. Zwłaszcza w okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów jej ogromny obszar był zamieszkiwany przez przedstawicieli wielu narodowości, a Polska cieszyła się opinią kraju prawdziwie tolerancyjnego. Ostatni król z dynastii Jagiellonów, Zygmunt August I, z jednej strony przyjął uchwały Soboru Trydenckiego podczas Sejmu w Parczewie w 1564 r., a z drugiej – podkreślał to, że nie jest panem sumień swoich obywateli. Taka postawa sprawiła, że Polska uniknęła tragicznych wojen religijnych, które były następstwem reformacji.

W czasach, gdy pod koniec XVIII wieku na skutek zaborów przestało istnieć państwo polskie, głównym czynnikiem, który przez 123 lata niewoli bronił tożsamości polskiego narodu, był Kościół katolicki. Można by nawet stwierdzić, że Polska jako naród ocalała właśnie dzięki niemu. W okresie zaborów naród polski był bowiem poddawany z jednej strony brutalnej akcji germanizacyjnej, zwłaszcza w okresie Kulturkampfu, natomiast z drugiej – nie mniej silnej rusyfikacji. W procesie wynaradawiania Polaków obydwaj zaborcy posługiwali się także czynnikiem religijnym: Prusy protestantyzmem, a Rosja prawosławiem, utrudniając przy tym, jak tylko było można, życie Kościoła katolickiego. Stąd w założeniach rosyjskich władz zaborczych symbolem rosyjskiego panowania na ziemiach polskich stał się wzniesiony w latach 1894 – 1912 na placu Saskim, w samym centrum Warszawy, ogromny sobór św. Aleksandra Newskiego, a w Poznaniu stanął monumentalny pomnik Otto von Bismarcka, inicjatora Kulturkampfu. Trudno się zatem dziwić, że obydwa te pomniki zostały rozebrane w latach 20. XX wieku, tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości.

Reklama

Podobnie znaczącą rolę w obronie narodu polskiego odegrał Kościół katolicki, gdy w latach II wojny światowej (1939-45) Polska ponownie utraciła swoją państwowość, a później, aż do 1989 r., kiedy znajdowała się pod dominacją radziecką, była pozbawiona pełni swej suwerenności. Obydwaj zaborcy, z jednej strony hitlerowskie Niemcy, a z drugiej – Związek Sowiecki, konsekwentnie dążyli do fizycznej likwidacji „polskich panów”. Tym razem czynili to nie tylko w imię walki z narodem polskim, ale także w imię walki z Bogiem i z chrześcijaństwem. Hitleryzm podjął tę walkę jako system neopogański, natomiast Sowieci – jako wyznawcy ideologii ateistycznej. Polscy księża ginęli lub byli wysyłani do obozów koncentracyjnych jako zarówno polscy inteligenci, jak i urzędowi przedstawiciele Kościoła katolickiego. Dlatego też liczbowe straty polskiego duchowieństwa były proporcjonalnie największe pośród całej polskiej inteligencji. A jednak księża pozostali nieugięci, a ich patriotyczna postawa stała się natchnieniem dla pozostałej części narodu. Tak było aż do 1989 r. Do chlubnej historii najnowszych dziejów Kościoła w Polsce przeszli nie tylko kard. Stefan Wyszyński i kard. Karol Wojtyła oraz abp Antoni Baraniak, ale także bł. ks. Jerzy Popiełuszko i ostatni zamordowani przez funkcjonariuszy SB w 1989 r. księża: Stefan Niedzielak, Stanisław Suchowolec i Sylwester Zych. O nich wszystkich trzeba pamiętać i ich wspominać.

Raz jeszcze wracamy do tej szczególnej jedności dziejów Kościoła, narodu i państwa w Polsce. Kiedy w tym roku uroczyście przeżywamy 1050. rocznicę Chrztu naszej Ojczyzny, pragniemy z dumą powiedzieć: taka właśnie jest Polska i jako taka w imię europejskiej tolerancji pragnie być rozumiana i uszanowana.

8 K. Ożóg, 966. Chrzest Polski, Kraków 2015, s. 209.
9 Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. w Poznaniu, 20 czerwca 1983 r., w: tenże, Pokój tobie, Polsko, Ojczyzno moja! Znów na polskiej ziemi, Libreria Editrice Vaticana 1983
10 A. Nowak, Dzieje Polski, t. 1. Do 1202. Skąd nasz ród, Kraków 2014, s. 98-99.
11 D. Karłowicz, Ta karczma Rzym się nazywa, w: Teologia Polityczna, nr 8/2015: My, Rzymianie
12 Por. A. Nowak, Dzieje Polski, dz. cyt., s. 91-92.
13 Por. D. Karłowicz, Ta karczma..., dz. cyt.
14 Tamże.

Pierwsza część paryskiego wykładu abp. Marka Jędraszewskiego została wydrukowana w „Niedzieli” nr 46 na 13 listopada 2016 r.

2016-11-16 10:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szokująca praktyka w Danii: urzędnicy odbierają dzieci rodzicom na podstawie testów psychologicznych

2024-11-29 21:51

[ TEMATY ]

Dania

Adobe Stock

Duński Instytut Praw Człowieka domaga się od tamtejszych gmin zaprzestania stosowania kontrowersyjnych testów psychologicznych, tzw. forældrekompetenceundersøgelse (FKU). Testy te, którym są poddawani rodzice przed narodzeniem ich dzieci, mają na celu diagnozowanie potencjalnych problemów w rodzinie i podjęcie możliwie szybkiej interwencji w przypadku nieprawidłowości.

W praktyce FKU są językowo i kulturowo niedopasowane do realiów, w jakich żyją grenlandzcy Inuici, co prowadzi – w przypadku niezdania testu – do odbierania im dzieci, w tym nawet kilkugodzinnych noworodków, jak świadczy o tym historia Keiry Alexandry Kronvold. W przypadku tej trzydziestoośmiolatki pochodzenia inuickiego urzędnicy 7 listopada wkroczyli na oddział położniczy szpitala w Thisted około dwóch godzin po porodzie, by zabrać jej córeczkę. Dziewczynka znalazła się w rodzinie zastępczej, a biologiczna matka może się z nią widywać jedynie dwie godziny w miesiącu. Innym przykładem jest kolejna Grenlandka, Qupalu Platou, dla której niezdany test oznaczał w 2017 r. rozłąkę z dwuletnimi bliźniakami, których następnie rozdzielono – jeden trafił do domu dziecka, a drugi do rodziny zastępczej; również i w tym przypadku przysługują jej dwie godziny na miesiąc z synkami. Według oficjalnego raportu taka sytuacja dotyczy 5,6% rodzin grenlandzkich w porównaniu z niecałym 1% Duńczyków pochodzenia nordyckiego.
CZYTAJ DALEJ

Andrzejki. Niewinna zabawa czy „duchowe cudzołóstwo”?

Lanie wosku na św. Andrzeja na dobre wpisało się w polską tradycję. We wróżenie bawią się uczniowie, przedszkolaki, a ostatnio nawet dzieci w żłobkach. Dorośli z kolei noc z 29 na 30 listopada coraz częściej spędzają na imprezach, gdzie profesjonalni wróżbici przepowiadają przyszłość już nie tylko z woskowych brył, ale również z kart, dłoni lub szklanej kuli. Niewinna zabawa czy „duchowe cudzołóstwo”?

Wielu osobom świętowanie andrzejek kojarzy się głównie z wróżbami. Lanie wosku przez dziurkę od klucza i przebijanie szpilką papierowego serca to już niemal tradycja. Skąd się wzięła – nie wiadomo. Św. Andrzej od zawsze patronował zakochanym oraz wspomagał w sprawach matrymonialnych, nie zmienia to jednak faktu, że był też Apostołem – jednym z dwunastu najbliższych uczniów Jezusa, a co za tym idzie – z magią i okultyzmem nie miał nic wspólnego. Ks. dr Aleksander Posacki SJ twierdzi, że listopadowe gusła mogą wywodzić się nie tyle od przyjaciela Chrystusa, ile od starogermańskiego boga Frejra – dawcy bogactw, miłości i płodności. Zdaniem kapłana, nawet jeśli przepowiadające przyszłość osoby zwracały się o pomoc do św. Andrzeja, robiły to w formie czarów – nie modlitwy.
CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: w imię zdrowia będzie się deprawowało umysły już nawet małych dzieci

2024-11-30 15:22

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Archidiecezja Krakowska

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

- Tegoroczny Adwent jest przygotowaniem nie tylko do Świąt Bożego Narodzenia, ale jednocześnie do Roku Jubileuszowego, który rozpocznie się w dniu upamiętniającym 2025 rocznicę przyjścia na świat Zbawiciela. (...) Nadchodzą dni, w których cały wierny lud Boży będzie mógł obficie korzystać z łaski zbawienia, zwłaszcza przez możliwość zyskania jubileuszowego odpustu zupełnego - pisze w liście pasterskim na rozpoczynający się Adwent abp Marek Jędraszewski.

Ukochani Archidiecezjanie!
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję