Reklama

Niedziela Wrocławska

Powiedzmy Chrystusowi TAK!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W roku 1050. rocznicę Chrztu Polski, 19 listopada, będziemy przeżywać jubileuszowy Akt przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Najpierw w Krakowie-Łagiewnikach, a później w każdej parafii w kraju. – W liturgii Kościoła i w świadomości teologicznej prawda o tym, że Jezus Chrystus jest Królem, jest znana i wyznawana od samego początku – mówi abp senior Marian Gołębiewski, który przez lata był przewodniczącym Zespołu ds. Społecznych Aspektów Intronizacji Chrystusa Króla w Episkopacie Polski. – Wobec tego, jeżeli 1050 lat temu chrześcijaństwo przyszło na naszą ziemię i pierwszy historyczny władca przyjął chrzest, wpisując Polskę w królestwo Chrystusa, chcemy przez ten akt podsumować to, co dokonało się w 1000-letniej historii chrześcijaństwa w Polsce. Czynimy to także w Nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia. Królowanie Chrystusa wśród narodów świata ma ogromny rys miłosierdzia – to nie dominacja z berłem w ręku, to nie dominacja na podobieństwo królowania politycznego, ale królowanie duchowe, pełne miłości – tłumaczy hierarcha.

Abp Gołębiewski podkreśla, że królowanie Chrystusa nie zależy od nas, płynie z atrybutu Jego boskości: – My nie mamy władzy, by Jezusa „ogłaszać” królem. Człowiek może Chrystusa wybrać, uznać nad sobą Jego królewską władzę i stąd ten jubileuszowy akt. Przyjęcie na aktualnym etapie historii, by Jego królestwo, które nie jest z tego świata, w miarę możliwości realizować na tej ziemi. Jest to akt naszej wiary. Trudno mówić o królowaniu Chrystusa na całym świecie, jeśli nie zaczniemy od siebie. Jeżeli osobiście i głęboko włączymy się w ten akt i wypowiemy Chrystusowi tak, to od poszczególnego człowieka ta idea będzie się rozrastać i żyć wśród narodów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zintensyfikowanie zainteresowań ideą intronizacji Chrystusa wiąże się z pismami sługi Bożej Rozalii Celakówny. – W jej pismach odnajdujemy ideę Chrystusa Króla, którego powinniśmy przyjąć aktem wiary, by odnowić nasze życie. Co ciekawe, początkowo zwolennicy intronizacji, z którymi często dyskutowałem i polemizowałem, mówili o intronizacji Jezusa Chrystusa Króla Polski. W pismach Rozalii Celakówny nie ma takiego tytułu – wyjaśnia abp Gołębiewski. – Zarówno ja, jaki i mój następca w komisji ds. intronizacji, bp Andrzej Czaja, mocno odcięliśmy się od tytułu Jezusa Chrystusa Króla Polski, bo to miałoby charakter polityczny. Trzeba unikać magicznego pojmowania królowania Chrystusa: jeśli parlament ogłosi Jezusa Królem Polski, to będziemy mieli zapewnioną pomyślność, spokój i bezpieczeństwo. Tak nie jest. Takie magiczne myślenie jest zgubne. Trzeba na to wyjątkowe wydarzenie spojrzeć od strony aktu naszej wiary i głębokiego, wewnętrznego przeżycia. Woli, aby królowanie Chrystusa utwierdzało się najpierw w naszym wnętrzu, a potem promieniowało na innych.

Arcybiskup senior podkreśla, że Akt przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana to dzieło odnowy wiary w narodzie: – To impuls do nowej ewangelizacji, do odnowienia wiary w narodzie. Byśmy zapatrzeni w Chrystusa, który jest naszym Królem, starali się rzeczywiście Jego królestwo miłości, wiary i pokoju wcielać w życie.

2016-11-17 10:13

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziękczynienie za Rok Miłosierdzia w stargardzkiej kolegiacie

Dobiegł końca czas szczególnej łaski – Rok Miłosierdzia. Przez ten rok byliśmy zaproszeni do pochylania się nad tajemnicą Bożego Miłosierdzia, do jego wychwalania i uwielbiania

W Godzinie Miłosierdzia prosiliśmy o Boże Miłosierdzie dla nas i świata całego. Pielgrzymowaliśmy do kościołów stacyjnych Roku Świętego, w których mogliśmy uzyskać odpust, przechodząc przez Bramę Miłosierdzia i polecając siebie i innych w modlitwie. Zakończony Rok Święty skłania nas do refleksji: ileż on przyniósł łask w życiu Kościoła, naszego narodu, archidiecezji, parafii, naszych rodzin. Ileż łask spłynęło do serca każdego wierzącego, który pragnął napełnić się Bożym Miłosierdziem. Podejmując tę refleksję i widząc oczyma duszy ogrom łask, które spłynęły na nas w tym świętym czasie, serce samo wyrywa się do dziękczynienia za te wielkie dary.

CZYTAJ DALEJ

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

- Idę służyć Bogu i ludziom - powiedział bp Artur Ważny. - Tak mówi dziś Ewangelia, żebyśmy szli służyć, tam gdzie jest Jezus i tam gdzie są ci, którzy szukają Boga cały czas. To dzisiejsze posłanie z Ewangelii bardzo mnie umacnia. Bez tego po ludzku nie byłoby prosto. Kiedy tak na to patrzę, że to jest zaproszenie przez Niego do tego, żeby za Nim kroczyć, wędrować tam gdzie On chce iść, to jest to wielka radość, nadzieja i takie umocnienie, że niczego nie trzeba się obawiać - wyznał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję