Reklama

Demokracja po berlińsku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W mediach, nie tylko polskich, nie stygną emocje po wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, a komentatorzy różnej maści, najczęściej w zależności od tego, którą opcję reprezentują, albo mówią o porażce polskiego rządu, albo też o jego klęsce. Problem natomiast polega na tym, że tę porażkę, klęskę czy zwycięstwo polski rząd miał osiągnąć w sprawie wyborów przewodniczącego Rady Europejskiej, których tak naprawdę nie było. Bo wybory przecież oznaczają alternatywę. A zatem jacy inni kandydaci pojawili się na ten, administracyjny zresztą, urząd oprócz byłego polskiego premiera? Donald Tusk, będąc jedynym kandydatem, nie został wybrany, lecz desygnowany na ten urząd przez Niemcy, a inne europejskie kraje, z wyjątkiem Polski, posłusznie tę decyzję zatwierdziły. Sprawą będącą poza zasięgiem polskiego rządu było zatem desygnowanie przez Niemcy „właściwego” dla nich człowieka na właściwe stanowisko. I tutaj polski rząd nie poniósł żadnej porażki czy klęski. Jako jedyny natomiast, przedstawiając konkurencyjną kandydaturę, usiłował wyborczą farsę przekształcić w demokratyczne wybory. A to, że na wstępie próbę tę storpedowano, świadczy o porażce nie jego, lecz instytucji europejskich.

Wyborcze czary-mary

Reklama

Praktyką zresztą Unii Europejskiej, którą rządzą Niemcy, a posłusznie sufluje im Francja, nie jest obsadzanie eksponowanych stanowisk swoimi obywatelami, co budzi od razu złe dla nich skojarzenia. Dlatego też stolicą Unii nie są Berlin czy Paryż, lecz prowincjonalna Bruksela, a na czele Komisji Europejskiej czy innych decydujących organów UE zazwyczaj stoją nie Niemcy czy Francuzi, lecz politycy najczęściej z państw mniejszych lub małych, jak np. Portugalia, Belgia czy Luksemburg, którzy jakkolwiek realizują politykę reżyserowaną w Berlinie, to niejednokrotnie, pewni swojego znaczenia, nadymają się przy tym, jak, nie przymierzając, ropucha australijska.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Paradoksem jest natomiast, że w tym wyborczym przedstawieniu, zafundowanym nam przez Unię Europejską, jakkolwiek uwaga mediów i polityków skupiła się na Donaldzie Tusku, o którym niedawno w „Die Welt”, strasząc pogłębieniem podziałów w Europie, napisano: „Czy warto było za taką cenę wybrać przeciętnego szefa RE?” – tak naprawdę istotne jest coś innego, o czym mówi się niewiele. A mianowicie: nastąpiło obnażenie całkowicie niedemokratycznych mechanizmów i procedur UE ukrytych za fasadą demokratycznych pozorów. I jest kwestią szczególną, że ten antydemokratyczny rys UE nie wypłynąłby z całą jaskrawością na powierzchnię, gdyby nie upór Niemiec i kanclerz Angeli Merkel, forsujących kandydaturę niemającego poparcia własnego kraju Donalda Tuska. Zatem ceną, którą Niemcy zapłaciły za wybór tego „przeciętnego szefa UE”, jest dotkliwa strata wizerunkowa, równa chyba tej wyborczej z 2008 r., kiedy to w Irlandii odbyło się referendum w sprawie akceptacji Traktatu Lizbońskiego.

Reklama

Irlandczycy zostali postawieni przed demokratycznym wyborem, mieli głosować „za” traktatem lub „przeciw” niemu. A gdy zagłosowali przeciw, dostali jeszcze raz „demokratyczną szansę”, aby tym razem „właściwie” zagłosować za. Podobnie było dziś w sprawie wyboru przewodniczącego RE. Każdy kraj miał demokratyczne prawo oddać swój głos na upatrzonego kandydata, pod warunkiem, że będzie to głos na jedynego kandydata wskazanego przez Niemcy – i to obojętnie, kto personalnie wysunął jego kandydaturę. Dlatego też Berlin, świadom wizerunkowych strat, włożył wiele wysiłku w to, aby jego działania wsparte zostały gremialnie przez inne europejskie państwa, co pewnie, zdaniem Berlina, świadczyć ma o osiągniętym demokratyczną drogą konsensusie, z którego wyłamał się jedynie polski rząd.

Czy „spokój zapanuje w Warszawie”?

Powstaje zatem pytanie o przyczyny tak energicznego zaangażowania Niemiec w wybór, jak sami piszą, nie tylko „przeciętnego”, ale też – jak to ujął niegdyś „Der Spiegel”: spolegliwego polityka. Berlin musiał zdobyć się jednak na znaczny wysiłek dyplomatyczny, aby izolować w tej sprawie Polskę. Do tego też musiał się pogodzić z nieuchronnymi stratami wizerunkowymi, które odsłaniają nie tylko kulisy niemieckiego dyktatu w Unii Europejskiej, lecz także nieprzystosowalność europejskich instytucji do demokratycznych zasad. Dlaczego zatem poparł kandydaturę byłego polskiego premiera mimo tak wysokich kosztów?

Wydaje się, że aby udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie, nie trzeba gdybać, tylko przeanalizować dotychczasowy stan rzeczy. O ile można sądzić, że Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego RE zastąpić można byłoby bez większych problemów, o tyle z jednego względu kandydatura ta jest nie do zastąpienia – a mianowicie pełniąc swój urząd, przewodniczący RE aktywny (choć nie zawsze) był nie tylko w sprawach europejskich, lecz także w sprawach polskich, w których przez lata grał jedną z głównych ról. Niejednokrotnie też z nowego stanowiska w Brukseli komentował bieg wydarzeń, zwłaszcza po wygranych przez PiS wyborach, i to nie tylko za granicą, lecz także w kraju, np. we Wrocławiu.

Bieg wydarzeń, który obserwujemy od roku, odkąd – jak to ujął Schulz, w wyniku „zamachu stanu” w Warszawie rządy objął PiS – Polska budzi coraz większy opór i w Berlinie, i w Brukseli. Jednocześnie widać coraz większą chęć realizacji scenariusza, w którym „zagranica i ulica” (dokładnie w tej kolejności) przywrócą „prawo i demokrację” w naszym „gnębionym” przez „pisowców” kraju i „spokój zapanuje w Warszawie”. Pytanie: jak w takiej sytuacji zachowa się przewodniczący Rady Europejskiej? Stąd też zasadne jest pytanie, czy szeroka dyplomatyczna akcja spychania Polski na margines (postawa naszych partnerów z Grupy Wyszehradzkiej to osobny problem) i izolowania jej na arenie międzynarodowej związana jest tylko z „wyborami” przewodniczącego Rady Europejskiej, czy może stanowi kolejny etap ofensywy skierowanej przeciwko Polsce. W imię zresztą szczytnych „ideałów” Unii Europejskiej i jej fundamentalnych „wartości”.

2017-03-22 09:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W piątek 2 maja w niektórych diecezjach dyspensa

[ TEMATY ]

post

Bożena Sztajner/Niedziela

Niektórzy polscy biskupi udzielili na terenie podległych im diecezji dyspensy od wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych w piątek 2 maja. Zdecydował tak m.in. Prymas Polski, kard. Kazimierz Nycz czy metropolici częstochowski i gdański uwzględniając racje duszpasterskie. Żołnierzom, funkcjonariuszom i pracownikom służb mundurowych dyspensy udzielił biskup polowy.

Prymas Polski abp Józef Kowalczyk udzielił wiernym archidiecezji gnieźnieńskiej oraz osobom przebywającym na jej terenie dyspensy od zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w piątek, dnia 2 maja br. Podobnie uczynił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który „mając na względzie, że piątek 2 maja przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, co – jak stwierdził - sprzyja organizowaniu w tym czasie rodzinnych i towarzyskich spotkań oraz radosnemu przeżywaniu tych dni, po rozważeniu słusznych racji duszpasterskich, udzielił zgodnie z kan. 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji warszawskiej, dyspensy od zachowania nakazanej w piątek wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych”. Osoby korzystające z dyspensy zobowiązał do modlitwy w intencjach Ojca Świętego. Racjami duszpasterskimi kierował się również metropolita częstochowski abp Wacław Depo, który udzielił dyspensy „wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji częstochowskiej” w piątek 2 maja. Zobowiązał te osoby do modlitwy w intencjach Ojca Świętego, jałmużny lub uczynków chrześcijańskiego miłosierdzia. „Biorąc pod uwagę typowo wypoczynkowy i turystyczny charakter drugiego dnia miesiąca maja (długi weekend), udzielam wszystkim wiernym na terenie archidiecezji gdańskiej dyspensy od obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w specjalnym dekrecie również metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Dyspensy udzielił również administrator diecezji siedleckiej bp Piotr Sawczuk, który uwzględnił fakt, że „piątek 2 maja br. przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, kiedy to w sposób szczególny dziękujemy Bogu za dar wolnej Ojczyzny, co sprzyja organizowaniu spotkań patriotycznych, rodzinnych i towarzyskich” Potrawy mięsne można będzie spożywać też na terenie diecezji bielsko-żywieckiej, gdzie dyspensy udzielił bp Roman Pindel. Ponadto z dyspensy od pokutnego charakteru piątku 2 maja będą mogli skorzystać wierni ordynariatu polowego. „Święto Flagi Narodowej obchodzone w naszej Ojczyźnie w dniu 2 maja, w przeddzień uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, przeżywane jest w sposób uroczysty, szczególnie w Wojsku Polskim. W związku z tym, że w bieżącym roku dzień ten przypada w piątek, zgodnie z kanonem 87 Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz art. II § 1 Konstytucji Apostolskiej Spirituali Militum Curae, niniejszym udzielam dyspensy wszystkim wiernym Ordynariatu Polowego od przestrzegania pokutnego charakteru tego dnia, zwalniając z obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w wydanym dziś dekrecie bp Józef Guzdek. W Kościele katolickim w Polsce, wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów należy zachowywać we wszystkie piątki w roku Dyspensa jest zawsze jednorazowym zwolnieniem z przestrzegania konkretnego przykazania kościelnego, natomiast od przykazań Bożych nikt nie może dyspensować. Dyspensa może być udzielona tylko w pewnych okolicznościach i dla konkretnej osoby lub konkretnej grupy osób. Najczęściej dotyczy ona zwolnienia z obowiązku powstrzymania się od spożywania potraw mięsnych i od zabawy w piątki. Biskup udziela też różnego rodzaju dyspens związanych z zawieraniem małżeństw. W większości wypadków biskupi udzielili swoim diecezjanom dyspens na podstawie kanonu 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego (KPK), który głosi: „Biskup diecezjalny może dyspensować wiernych - ilekroć uzna to za pożyteczne dla ich duchowego dobra - od ustaw dyscyplinarnych, tak powszechnych, jak i partykularnych, wydanych przez najwyższą władzę kościelną dla jego terytorium lub dla jego podwładnych, jednak nie od ustaw procesowych lub karnych ani od których dyspensa jest specjalnie zarezerwowana Stolicy Apostolskiej lub innej władzy”.
CZYTAJ DALEJ

Hiszpania/ MSW wprowadził stan nadzwyczajny w siedmiu regionach

2025-04-29 07:25

[ TEMATY ]

Hiszpania

Portugalia

Prąd

Brak prądu

Karol Porwich/Niedziela

Minister spraw wewnętrznych Hiszpanii Fernando Grande-Marlaska ogłosił w poniedziałek stan nadzwyczajny we wspólnotach autonomicznych Andaluzja, Estremadura, Murcja, La Rioja, Madryt, Galicja i Kastylia-La Mancha w związku z dużą awarią dostaw prądu.

Stan nadzwyczajny został wprowadzony na wniosek wspólnot. Pozwala on rządowi centralnemu na przejęcie kierownictwa i koordynacji działań w sytuacjach kryzysowych o dużej skali, które wymagają nadzwyczajnych środków.
CZYTAJ DALEJ

Św. Franciszek - "poślubił Panią Biedę"

2025-04-29 20:59

[ TEMATY ]

Św. Franciszek z Asyżu

Archiwum parafii

Jego młodzieńcze ambicje? Zostać poetą. Jeszcze lepiej – rycerzem, który jest poetą. Jego styl życia? Zabawy z przyjaciółmi i kosztowne ubiory. Światowiec i trzpiot? Niekoniecznie, skoro świetnie radzi sobie w interesach prowadzonych przez ojca. Zapewne nie tylko przejmie rodzinny biznes, ale i rozwinie go, zapewniając sobie status jednej z ważniejszych osób w mieście.

KSIĄŻKA DOSTĘPNA W NASZEJ KSIĘGARNI: ksiegarnia.niedziela.pl.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję