Trwa 3. sezon Katechez Czwartkowych. Za nami nauki topowych rekolekcjonistów podejmujących tematykę małżeńską i rodzinną – ks. Pawlukiewicza, dr. Pulikowskiego i naszego rodzimego kaznodziei ks. Radeckiego. Cieszy oko widok wypełnionego po brzegi w większości przez młodych ludzi kościoła garnizonowego. Jednak ze słów, które padają z ambony, trudno zbudować optymistyczny obraz współczesnego małżeństwa. Przeciwnie, obraz ten szokuje. Bo jeśli na Dolnym Śląsku więcej małżeństw rozpada się niż jest zawieranych, to jest to jasny sygnał, aby bić także w kościelne dzwony.
Reklama
Od kilku lat próbuję przekonać opinię publiczną o obyczajowej rewolucji, która po cichu dokonuje się w naszym regionie. Przesadzam? W 2014 r. w Wałbrzychu na 500 nowych małżeństw przypadło 300 rozwodów. Podobna sytuacja panuje w wielu miastach z Wrocławiem na czele. Co gorsza młodym nie potrzeba ślubu kościelnego. W 2015 r. na Dolnym Śląsku nowo zawartych małżeństw sakramentalnych było mniej niż cywilnych. Oznacza to, że ponad połowa nie widzi potrzeby, aby to Bóg pobłogosławił ich związek. Jeśli więc nie jest to rewolucja, to co nią jest? A jak to zwykle z przewrotami bywa, ofiar, zwłaszcza tych przypadkowych, jest dużo. Pamiętacie Państwo często powtarzane zdanie, że rozwód rodziców jest dla dziecka trudniejszy niż śmierć jednego z nich? Na Dolnym Śląsku już połowa potomstwa przychodzi na świat poza formalnymi związkami. Za kilkanaście lat to one będą próbowały budować własne związki. Trudno jednak nie odgadnąć, jak te związki będą wyglądać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jakie są przyczyny rozwodów? Oficjalnie to niezgodność charakterów, niewierność, alkohol. Dla części rozbitych związków to pewnie te właśnie powody. Ale doświadczenie wskazuje, że źródła są znacznie głębsze, i ostatecznie to brak Boga przynosi rozwodowe tsunami. Małżeństwa z wieloletnim stażem rozumieją to bez słów. I jeszcze jedna łyżka dziegciu. Okazuje się, że zwłaszcza dla młodych katolickich małżeństw niekoniecznie ochroną jest ich chrześcijaństwo. Współczesny świat, który sugeruje, że wszystko można mieć natychmiast i natychmiast oddać, powoduje, że niemało takich związków kończy się rozpadem. Zwłaszcza gdy próbują funkcjonować w tym świecie same, bez szerszego zaplecza. Nie bez powodu Jacek Pulikowski apelował: – Młodzi, wchodźcie w chrześcijańskie wspólnoty, otaczajcie się światem wartości, budujcie nietoksyczne relacje!
To dobrze, że na jednym z ostatnich spotkań polskich biskupów, podjęto decyzję, aby duszpasterstwo małżeństw powstało w każdej parafii. W każdej diecezji powołani mają zostać także diecezjalni duszpasterze tzw. związków niesakramentalnych.
Wrocławskie i dolnośląskie małżeństwo – na którym przeprowadzana jest cicha obyczajowa rewolucja – pilnie potrzebuje kroplówki. I wszyscy z tej pomocy, lub jej braku, będziemy kiedyś rozliczeni.