Reklama

Niedziela w Warszawie

Święty od trudnych spraw

Nie ma tygodnia, żeby na Marianki, do Wieczernika, nie trafiło świadectwo cudu lub łaski za sprawą św. Stanisława Papczyńskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ten list do sanktuarium św. Stanisława Papczyńskiego na Marianki w Górze Kalwarii nadszedł z jednej z okolicznych miejscowości. Autorem był kompozytor i zarazem organista w jednej z parafii. Załączył dwie pieśni ku czci św. Stanisława, jako wotum dziękczynne za uzdrowienie żony. Oto, gdy dowiedzieli się, że jeden z guzów wykrytych u żony jest złośliwy, od razu została skierowana na operację. „Rozpoczęły się modlitwy. Nasze rodziny, zaprzyjaźnieni ludzie i ja osobiście polecałem zdrowie żony nowemu świętemu, o. Papczyńskiemu. Nowemu, a przecież staremu, bo znam go od dzieciństwa, pochodzę z parafii mariańskiej” – napisał w świadectwie.

Operacja się udała, badania pooperacyjne nie wykazały złośliwości. „Tak więc, albo przypadek, pomyłka lekarza, albo cud – ocenia autor w liście. – Przypadków przecież nie ma, są znaki. Wierzę, że to był cud wyproszony za wstawiennictwem o. Stanisława. Proszę przyjąć to krótkie świadectwo i dwie kompozycje, aby kult św. Stanisława rozszerzał się ku Chwale Bożej”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie ma tygodnia

Reklama

Ks. Paweł Naumowicz MIC, do niedawna przełożony polskiej prowincji marianów, nie ma wątpliwości, że kult o. Papczyńskiego, założyciela jego Zgromadzenia, jest w fazie „wschodzącej”. Jeszcze do niedawna nie był „znanym” świętym. Przełomem była beatyfikacja o. Papczyńskiego w 2007 r. w Licheniu, a jeszcze bardziej kanonizacja w Rzymie w czerwcu ubiegłego roku. – O. Papczyński dopiero od tego momentu tak na poważnie zaczął być znany – mówi ks. Naumowicz.

Wcześniej założyciel Zgromadzenia, które po powstaniu styczniowym zostało zamkniętego w Polsce, mógł zostać zapomniany. Są dowody na rozwój kultu: znacznie więcej pielgrzymów przy grobie Świętego na Mariankach, wzrost liczby próśb o relikwie i intencji na Msze św. wotywne za przyczyną o. Papczyńskiego, ale przede wszystkim podziękowań za otrzymane łaski i cuda.

Najbardziej znane są te, które doprowadziły do beatyfikacji i kanonizacji zakonnika. Pierwszy polegał na wskrzeszeniu dziecka, które zmarło w łonie matki; drugi na uzdrowieniu kobiety będącej w stanie agonalnym, o której lekarze twierdzili, że jej stan jest beznadziejny. Oba cuda zdarzyły się w tej samej parafii w Ełku. Najbardziej znanym cudem, dokonanym za życia o. Papczyńskiego, było wskrzeszenie kilkunastoletniej córki właścicielki majątku z okolic Góry Kalwarii. Dziewczynka ożyła w trakcie odprawiania Mszy św. Obecnie nie ma tygodnia, żeby na Marianki, do Wieczernika, nie trafiło świadectwo cudu lub łaski za sprawą św. Stanisława Papczyńskiego.

Trudne sytuacje

Reklama

– Msza św. wotywna odprawiana w Wieczerniku na Mariankach w soboty, w samo południe, ma trzy intencje – tłumaczy ks. Wojciech Skóra, kustosz sanktuarium. – Pierwsza to modlitwa o łaskę poczęcia, rodzicielstwa dla tych rodziców, którzy pragną potomstwa, a z różnych względów nie mogą go mieć – mówi. – Druga intencja zawiera dwie kluczowe sprawy: modlimy się za wszystkie dzieci poczęte o łaskę narodzenia, za te, które mogą być chore i te niechciane. Trzecia intencja jest o pojednanie w rodzinach dotkniętych kryzysem, nałogiem, jakimś rodzajem konfliktu itp. W tych dziedzinach najbardziej jesteśmy proszeni o modlitwę.

W czasie Nowenny odprawianej w Wieczerniku intencje są rozmaite. – Intencje dotyczą uzdrowienia, są prośby o uwolnienie duchowe, czyli o zerwanie ze złem, często prośby o pracę, rozeznanie powołania za przyczyną św. Stanisława. Także związane z napięciami w rodzinie, o pojednanie w rodzinie – mówi ks. Wojciech Skóra. – O. Papczyński stał się świętym bliskim ludziom. Są świeci bardzo podziwiani, ale odlegli. On jest świętym-przyjacielem, świętym w trudnych sytuacjach, od trudnych spraw.

Rodzinne olśnienia

O trudnej sprawie opowiada świadectwo przysłane spoza Mazowsza, którego autorką była matka syna z kilkunastoletnim stażem małżeńskim. „Syn miał pretensje do swojej żony, że musiał się żenić ze względu na ciążę. Co gorsze, okazywał to starszemu synowi, wręcz odpychał go, widać było niechęć do dziecka” – napisała matka. „Ostatnie trzy miesiące były najgorsze. Do syna nie docierały żadne prośby z mojej i męża strony. Nic nie pomagało. Stał się zamknięty, nie odzywał się do rodziny, nie dawał pieniędzy na dom i dzieci, każde słowo przecinał wyzwiskami, przekleństwami (...). Byłam zrozpaczona, ciągle płakałam, denerwowałam się, ciągle bolała mnie głowa”.

Reklama

Cała rodzina zaczęła modlić się za jej syna, który zdarzył już zażądać od żony rozwodu. Matka zaczęła odmawiać Nowennę do wówczas błogosławionego o. Papczyńskiego. Uspokoiła się, wyciszyła, stwierdziła, że będzie, co ma być. Ostatniego dnia Nowenny zadzwonił syn. „Powiedział, że pięć godzin siedział nad zalewem, nie mógł jeść, pić, palić, choć jest nałogowcem. Powiedział mi, że dostał olśnienia, zrozumiał, co to jest miłość, przyjaźń, wrócił jeszcze tego samego dnia do żony i dzieci, prosił o przebaczenie. Synowa przebaczyła mu, wspólnie się modlili, dziękowali Bogu. Nie można (inaczej) tego tłumaczyć, jak tylko cudem za wstawiennictwem św. Stanisława Papczyńskiego”.

Jeżeli się uda...

– Ten list obrazuje dość charakterystyczną sytuację związaną z modlitwą za wstawiennictwem św. Stanisława – ocenia ks. Wojciech Skóra. Często ta modlitwa dla ludzi, którzy ją zanoszą w intencji innych, też jest uzdrowieniem i przynosi pokój. – To są takie ciche, często niezauważane owoce modlitwy za kogoś, za wstawiennictwem naszego założyciela – zwraca uwagę Ksiądz Kustosz. Gdy ktoś razem ze świętym stanie przed Bogiem, sam otrzymuje szczególna łaskę.

Inny list, inne świadectwo. Młoda kobieta miała kłopoty ze skończeniem studiów. Egzaminy okazywały się bardzo męczące, miała kłopoty z pamięcią, z napisaniem pracy magisterskiej. Zbliżał się czas egzaminów końcowych, zrozumiała, że musi prosić kogoś o pomoc, postanowiła zacząć Nowennę dziewięciodniową. Modliła się wierząc, że błogosławiony – jeszcze wówczas – jej pomoże. I rzeczywiście udało się. „Postanowiłam, że jeżeli się uda, napiszę o moich łaskach, żeby inne osoby mogły uwierzyć, że wiara i modlitwa naprawdę dużo dają” – napisała w świadectwie.

Reklama

– To nowa tendencja: osoby, które modlą się w różnych sytuacjach związanych z edukacją – zwraca uwagę ks. Wojciech. – O. Papczyński, jak znamy jego biografie, po pierwszym dniu bycia w szkole, został odesłany przez nauczyciela jako dziecko niezdolne nauczyć się czegokolwiek. A potem się okazało, że stał się wybitnym naukowcem, mówcą, erudytą. Ludzie wierzą, że o. Papczyński za sprawa doświadczeń, które miał zrozumie ich i wysłucha. I tak się dzieje.

Ksiądz musi chodzić

W wypadku tej młodej kobiety, praca sama się nie napisała. – Ale otrzymała jakiś rodzaj wewnętrznego światła i było jej dużo łatwiej – zaznacza Ksiądz. – Często modlitwy za sprawą o. Papczyńskiego pomagają uczniom, którzy mają problemy emocjonalne, hamujące możliwość zdobycia wiedzy. O tego typu zdarzeniach często opowiadają rodzice: następuje rodzaj wewnętrznego uzdrowienia, dziecko staje się spokojniejsze i może się uczyć, skoncentrować.

Niektórzy chcieliby traktować modlitwę, jak wrzucenie monety do automatu. A tak nie jest. – Sytuacje tzw. modlitw niewysłuchanych pokazują, że to zawsze jest suwerenna wola Boga. Albo udziela łaski, o którą się prosi, albo nie – mówi ks. Wojciech Skóra. – Cud, zdarzenie przekraczające porządek naturalny, z punktu widzenia nauki niewytłumaczalne, dzieje się tam, gdzie jest wiara, bo Pan Bóg udziela konkretnej zmiany sytuacji. Wielokrotnie natomiast możemy mówić o łaskach. Dla matki, która modli się o syna i widzi jego nagłą przemianę, nagłą refleksje, to jest cud.

Również ks. Wojciech odczuł na sobie czym jest modlitwa, Nowenna za sprawą o. Papczyńskiego. Ma silne zwyrodnienie kolana, każdy krok – do niedawna – powodował ból. Trzeba było – przynajmniej – dokonać artroskopii. Osoby związane z Mariankami, wiedząc, co przeżywa, zaczęły się za niego modlić Nowenną. – Nie wiedziałem o tym, potem okazało się, że od dnia, gdy zaczęli Nowennę, ból ustąpił, nie odczuwam go! Tymczasem lekarze mówią, że każdy krok powinien być bolesny. Jeden z nich zażartował: Widocznie o. Stanisław uznał, że ksiądz powinien chodzić, a nie siedzieć!

2017-04-11 10:22

Oceń: +122 -7

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O. Papczyński: życie w każdej chwili jest bezcenne

[ TEMATY ]

O. Stanisław Papczyński

Dlaczego zakonnik, który żył trzysta lat temu staje się bliski współczesnym ludziom? Nie tylko w parafiach, prowadzonych przez zakonników ze Zgromadzenia Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, ale też w dalekiej Ameryce czy Brazylii bł. Stanisław od Jezusa i Maryi Papczyński, który zostanie kanonizowany 5 czerwca w Rzymie, jest coraz bardziej znany jako orędownik życia od poczęcia aż do śmierci. - Ojciec Papczyński ma niezwykły układ z Panem Jezusem przy wspieraniu małżonków pragnących poczęcia dziecka, gdy wszystkie próby zawiodły - tłumaczy coraz większą popularność świętego ks. Piotr Kieniewicz z sanktuarium w Licheniu.

- Marysia to bez wątpienia "córeczka" o. Papczyńskiego - mówi pan Leszek. Co drugi wtorek wraz z żoną Anetą idzie do swojego parafialnego kościoła "na Górce" na warszawskim Marymoncie żeby odmówić nowennę za jego wstawiennictwem. Zaraz po beatyfikacji, która odbyła się 16 września 2007 r. pracujący "na Górce" księża marianie zainicjowali tę modlitwę, w którą włącza się wiele małżeństw. Założyciel pierwszego męskiego zgromadzenia w Polsce pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny jest coraz bardziej popularny jako promotor życia. Rodzice Marysi, którzy mieli problemy z narodzinami dziecka, nie mają wątpliwości, że to bł. Stanisław, który zostanie ogłoszony świętym 6 czerwca w Rzymie, wyprosił narodziny ich córeczki.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Polonia 148. raz pielgrzymowała do Lourdes

2025-05-31 16:25

[ TEMATY ]

Polonia

Polskifr.fr

Lourdes nie jest tylko miejscem „cudownych objawień i cudownych uzdrowień fizycznych, ale przede wszystkim jest to miejsce, gdzie rodzą się nowi ludzie dla Królestwa Bożego” – powiedział Rektor Polskiej Misji Katolickiej we Francji ks. Bogusław Brzyś, który w piątek 30 maja rano przewodniczył Mszy św. w języku polskim w Grocie Massabielskiej. W dniach 28-31 maja odbyła się 148. Europejska Pielgrzymka Polonijna do Lourdes, organizowana przez Polską Misję Katolicką we Francji.

W pielgrzymce wzięło udział 200 osób. Było 9 kapłanów. 50 uczestników to młodzież po bierzmowaniu i dzieci po Pierwszej Komunii Świętej. Reprezentowane były takie ośrodki Polskiej Misji Katolickiej we Francji jak: Wniebowzięcia NMP na „Concorde” w Paryżu, św. Genowefy w Paryżu, Belleville w Paryżu, Aulnay-sous-Bois, Lyon. Uczestniczyli też przedstawiciele Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję