Reklama

Niedziela Wrocławska

Idźcie i głoście

Tegoroczny Tydzień Misyjny będziemy przeżywać pod hasłem: ,,Idźcie i głoście”. Ten szczególny czas rozpoczyna się Niedzielą Misyjną, 22 października 2017 r. To wspaniała sposobność, aby odkrywać lub też umocnić nasz ewangelizacyjny zapał. O swoim misyjnym powołaniu i głoszeniu Bożej miłości w prawosławnej Gruzji Annie Buchar opowiada ks. Adam Ochał, misjonarz archidiecezji wrocławskiej, od 26 lat posługujący w Tbilisi

Niedziela wrocławska 43/2017, str. 6

[ TEMATY ]

misje

Archiwum misjonarza

Ks. Adam Ochał z wiernymi z Tbilisi

Ks. Adam Ochał z wiernymi z Tbilisi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Buchar: – Jak odkrył ksiądz powołanie misyjne?

Ks. Adam Ochał: – Przyznaję, że jeśli chodzi o powołanie misyjne, to nigdy takiego nie miałem. Zresztą i dziś niechętnie nazywam się misjonarzem. Może dlatego, że Gruzja to kraj w 90% prawosławny, więc dla tutejszych księży misjonarz to ktoś, kto nawraca na katolicyzm. Katolicki Kościół w Gruzji zawsze istniał mniej czy bardziej oficjalnie i my nie zasadzamy tu katolicyzmu, nie uprawiamy prozelityzmu, lecz podtrzymujemy dziedzictwo przodków. Dziś, po 70 latach komunizmu, w którym to czasie księży wymordowano lub wywieziono na Sybir, a kościoły wyburzono, zamieniono na składy lub pozamykano, ludzie szukają Boga w różnych wyznaniach, także w naszym katolickim, dlatego głosimy im Ewangelię.

– Dlaczego akurat praca w Gruzji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Tutaj będę musiał opowiedzieć dokładniej historię tego wyjazdu. Jest on związany z Drogą Neokatechumenalną, z którą zetknąłem się w czasie studiów na KUL. Św. Jan Paweł II nazwał ten charyzmat „itinerarium” – drogą, zdążaniem ku dojrzałej wierze poprzez katechumenat pochrzcielny, czyli formację do wiary, na wzór katechumenatu, jaki istniał w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Włączyłem się w ten charyzmat, wszedłem do wspólnoty w Lublinie. Gdy wróciłem do archidiecezji wrocławskiej, zastałem tam już dwie takie wspólnoty w jednej parafii i także do nich dołączyłem. Zacząłem też jeździć na spotkania krajowe zwane konwiwencjami. Na jednej takiej konwiwencji katechiści odpowiedzialni za Drogę w Polsce prosili prezbiterów, by zgłosili się przepowiadać katechezy tam, gdzie proboszczowie chcą otworzyć tę formę duszpasterstwa w swojej parafii, czyli zostać tzw. katechistą wędrownym. Wstałem. To, oczywiście, było związane ze zwolnieniem przez biskupa na jakiś czas – przynajmniej na rok czy dwa – z obowiązków w diecezji. Mój ordynariusz, kard. Henryk Gulbinowicz nie zgodził się. Powiedział: „Nie będziesz mi się włóczył po Polsce, przecież wiesz, że ksiądz albo należy do diecezji, albo do zakonu. Ale – dodał po chwili – tu w metropolii (do metropolii wrocławskiej należały jeszcze wtedy diecezje opolska i gorzowska) możesz głosić”. Tak wszedłem w nową rzeczywistość katechisty wędrownego. Pracowałem wtedy jako sekretarz Fakultetu Teologicznego, miałem wolne wieczory, soboty i – co rzadkie u księdza – niedziele. Głosiliśmy katechezy w Wałbrzychu, Legnicy, Nowej Soli, Opolu, Otmuchowie. W 1989 r. na Boże Narodzenie poproszono mnie, by zastąpić księdza proboszcza w Bobrujsku na Białorusi. Udawał się do Rzymu na konwiwencję z inicjatorami Drogi i spotkanie z Papieżem. Za pozwoleniem ks. Kardynała – pojechałem. Był to czas „pieriestrojki” wprowadzonej przez Gorbaczowa. Otwarły się drzwi dla Kościoła w Związku Sowieckim. Tamtejsi katolicy odzyskali świątynie. Po 70 latach wojującego ateizmu mogli się gromadzić jawnie, chrzcić i słuchać Ewangelii. Poczułem, że Pan mnie woła w tę stronę – na wschód. Po moim powrocie ks. Kardynał objawił wielkoduszność – nie tylko pozwolił, ale też pobłogosławił na drogę i podarował mi Biblię w jęz. rosyjskim. Tak znalazłem się w Gruzji. Pojechałem na trzy miesiące, które Pan Bóg przedłużył do dziś.

– Z jakimi problemami zetknął się ksiądz na początku swojej pracy misyjnej?

– Przyjechałem do Gruzji 18 lipca 1991 r. Już na początku przeżyłem chwile trwogi. Po kilku dniach ks. proboszcz wyjechał z grupą do Polski. Dłużył się ten czas ich nieobecności. Pojechali pociągiem przez Moskwę, ponieważ jeszcze funkcjonował radziecki system komunikacji i prawa wyjazdu za granicę. Podróż trwała prawie tydzień w jedną stronę. Czułem się samotnie i obco. W Tbilisi, gdzie już zastałem potężną demonstrację przeciw Gamsahurdii – którego rok wcześniej wybrano na pierwszego prezydenta niepodległej Gruzji – było niespokojnie. W armii powstała przeciw niemu opozycja. Przed gmachami rządowymi stały namioty, gdzie jedni protestowali głodówką, inni głośno wzywali go do zrzeczenia się władzy. Potem z tego wywiązała się niemal wojna domowa, bo wojsko szturmowało gmach, w którym ukrył się prezydent z wiernymi mu ludźmi. Pierwszy raz w życiu słyszałem huk szturmu artyleryjskiego w rzeczywistości, nie w filmie. Na domiar złego w Moskwie wybuchł pucz wojskowy pod wodzą gen. Janajewa przeciw Gorbaczowowi. To przeraziło mnie do reszty. Myślałem o najgorszym: że się powtórzy rewolucja bolszewicka, że zginę jako śmiałek, który od razu wparował „w strachu” głosić religię – opium dla ludu, albo że w najlepszym wypadku skończę na Sybirze. Trudno było mi nawet modlić się samemu. Codziennie z powodu nieobecności proboszcza odprawiałem dwie Msze św. Jedną u sióstr Matki Teresy, które nieco wcześniej przybyły do Gruzji, drugą w kościele. Siostry dawały mi wiele otuchy. „Nic to – mówiły – najwyżej umrzemy”. Na szczęście ten kryzys polityczny w Moskwie po kilku dniach został zażegnany. Pod koniec miesiąca wrócili pielgrzymi, nie byłem już sam. Nie brakowało też mniejszych problemów: a to brak sal do spotkań, a to brak prądu i w związku z tym ogrzewania, a to brak gazu, ponieważ Gruzja nie była w stanie zakupić go, a Rosja odcięła dotychczasowy dopływ. Trzeba było wydostać z piwnic butle gazowe i kupować gaz dowożony z Azerbejdżanu. Nawet podziwiałem, jak szybko potrafili Gruzini zorganizować te dostawy gazu, jak szybko znalazły się na rynku japońskie „kierasinki” – grzejniki na naftę, dzięki którym nie zamarzliśmy w zimie.

– A na czym aktualnie polega posługa misjonarza w stolicy kraju?

– Posługuję w parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła, jednej z dwóch rzymskokatolickich w Tbilisi. W posłudze pomaga mi ks. Maciej Mamaj, a mieszka z nami ks. Artur Garbecki (który na sobotę, niedziele i poniedziałek dojeżdża do Kachetii). Jeden z nas w niedzielę i raz w ciągu tygodnia dojeżdża do Gori, drugi pozostaje w Tbilisi. Niedziela jest dość pracowita, chociaż pomagają nam: sekretarz nuncjatury, który najczęściej odprawia Mszę św. w jęz.angielskim i kamilianie, którzy nie mają parafii, lecz służą wielką pomocą charytatywną, prowadząc przychodnię medyczną i ośrodek rehabilitacyjny dla niepełnosprawnych. Liturgia Eucharystii po gruzińsku, łacinie i w okresie wakacji po polsku – pozostaje nam. Przed celebracją zazwyczaj spowiadamy. Często po wieczornej Mszy św. udajemy się do którejś rodziny na błogosławienie domu lub do chorego. Nie mamy kolędy wg polskiego zwyczaju, lecz błogosławimy jedną rodzinę w taki wieczór, pozostając w niej na dłużej, nieraz katechizując i poznając jej problemy.
Powszednie dni nie są u nas tak napięte. Rano, godzinę przed Mszą św., wspólnie się modlimy. Podczas Eucharystii głosimy krótkie homilie, za to wiele śpiewamy. Raz w tygodniu robimy razem skrutację Słowa naznaczonego na najbliższą niedzielę (jest to czytanie tekstu, zwłaszcza Ewangelii, z odnośnikami do pokrewnych miejsc w Biblii Jerozolimskiej z zapisywaniem tego, co nas najbardziej dotknęło, co to słowo mówi do mnie konkretnie, w czym osądza, do czego wzywa, jakie światło rzuca na moje życie). Potem dzielimy się tym doświadczeniem. To pomaga nam w życiu duchowym, we wzajemnych relacjach, jak również w przygotowaniu niedzielnej homilii. Wciąż jeszcze uczę się gruzińskiego, by móc lepiej służyć ludziom w ich języku. Każdy z nas raz w tygodniu odprawia Mszę św. w kaplicy Sióstr Matki Teresy. Dużą wagę w naszym duszpasterstwie przykładamy do wspomnianej wcześniej Drogi Neokatechumenalnej. Co roku głosimy dwumiesięczny cykl katechez wprowadzających w podstawy wiary. Osoby gotowe pójść po tej drodze w oparciu o trójnóg: Słowo Boże, Eucharystię, Jedność – zapraszamy do spotykania się dwa razy w tygodniu we wspólnocie na Liturgii Słowa i na Eucharystii, a raz w miesiącu na całodniowej konwiwencji.
Tak w zarysach wygląda nasza praca w Tbilisi. W imieniu swoim i księży proszę o modlitewne wsparcie, by Pan Jezus przyjął te nasze gruzińskie trzy grosze i wrzucił w swój wielki skarbiec Kościoła.

2017-10-18 14:08

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tragiczne wieści z Boliwii

[ TEMATY ]

misje

śmierć

Helena Kmieć

facebook/Helena Kmieć

W wyniku ran zadanych przez napastnika nożem w Boliwii 24 stycznia 2017r. zginęła młoda Polka.

Wspólnota misjonarzy i misjonarek w Boliwii, szczególnie tutaj w Cochabamba, trwają w modlitwie i w żałobie. Wczorajszej nocy została zamordowana Helena Kmieć, wolontariuszka z Salwatoriańskiego Wolontariatu Misyjnego Salwator. Przyjechała do Boliwii zaledwie dwa tygodnie temu wraz z Anitą Szuwald i razem pracowały w ochronce dla dzieci prowadzonej przez Siostry Służebniczki Dębickie.

Pamiętajmy o niej w modlitwie. Ogarnijmy modlitwą najbliższych śp. Heleny. Otoczmy modlitwą Anitkę, która obecnie przeżywa wielkie cierpienie.

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski do młodych: nie zmarnujcie bierzmowania

2024-04-18 19:23

[ TEMATY ]

bierzmowanie

Płock

bp Mirosław Milewski

Karol Porwich/Niedziela

- Bardzo zależy mi na tym, żebyście nie zmarnowali bierzmowania. Zachowajcie w sobie prawdę i otwartość na dary Ducha Świętego, na Boga i drugiego człowieka - powiedział bp Mirosław Milewski w Nasielsku w diecezji płockiej. Dokonał wizytacji parafii pw. św. Katarzyny i udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Milewski na podstawie Ewangelii Janowej (J 6,44-51) podkreślił, że „Jezus jest chlebem żywym”: - Za każdym razem, kiedy spożywamy ten chleb, zagłębiamy się w istotę miłości Boga. Już nie żyjemy dla nas samych - zauważał biskup pomocniczy diecezji płockiej.

CZYTAJ DALEJ

„Od Mokrej do Monte Cassino” – jutro wernisaż nowej historycznej wystawy na Jasnej Górze

2024-04-18 20:51

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wernisaż

Monte Cassino

BPJG

„Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich” - to temat najnowszej wystawy przygotowanej na Jasnej Górze, której wernisaż odbędzie się już jutro, 19 kwietnia. Na wystawie znajdą się także szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 pochodzące ze zbiorów Jasnej Góry, które dotąd nie były prezentowane. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha.

Uroczystość otwarcia wystawy rozpocznie Msza św. sprawowana w Kaplicy Matki Bożej o godz. 11.00, po niej w południe odbędzie się wernisaż.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję