Reklama

Ambasadorowie polskiej kultury

Niedziela Ogólnopolska 9/2018, str. 34

Materiały promocyjne Warszawskiej Opery Kameralnej

Artur Ruciński zaśpiewa 5 i 10 kwietnia br. w „Traviacie” Giuseppe Verdiego

Artur Ruciński zaśpiewa 5 i 10 kwietnia br. w „Traviacie”
Giuseppe Verdiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdyby chcieć posługiwać się pojęciami z zakresu gospodarki zamiast terminologią sztuki, to śmiało można by napisać, że polskie gwiazdy sztuki wokalnej to nasz znakomity towar eksportowy. Co tu ukrywać, o ile Marcina Gortata jako gwiazdę koszykówki światowego formatu i Roberta Lewandowskiego też w piłce, tyle że kopanej, podobnie jak Roberta Kubicę w automobilizmie mamy po jednym w swojej specjalności, o tyle na operowej scenie Polacy błyszczą. Co tu ukrywać, możemy mówić, że od mniej więcej dekady superliga wokalna to nasza specjalność. Jest takie powiedzenie na szczytach show-biznesu, że jeśli nie grałeś w nowojorskiej Madison Square Garden, to nie istniejesz. I nie ma znaczenia, czy słowo „grałeś” odnosi się do gry na instrumencie, czy gry krążkiem bądź piłką do koszykówki.

Odpowiednikiem operowym słynnej hali jest The Metropolitan Opera. Kiedy ogłaszany jest repertuar na nadchodzący sezon, specjalistom i melomanom zapiera dech w piersiach. Nic dziwnego, obecność na tamtejszym afiszu to potwierdzenie światowego formatu. Z tym większą radością spieszę donieść, że w sezonie 2018/2019 wspomniany afisz aż kipi polskimi nazwiskami. Słynna MET pokaże łącznie 29 różnych oper i choć na otwarcie sezonu na afiszu polskie nazwisko się nie pojawi, to jednak sam spektakl „Samson i Dalila” Camille’a Saint-Saënsa ma polskie wątki. W premierze weźmie udział gigant operowej sceny, uznawany przez wielu za najlepszego tenora naszych czasów – Roberto Alagna. Prywatnie jest on mężem naszej znakomitej śpiewaczki Aleksandry Kurzak, ale do niej samej niebawem wrócimy. Warto dodać, że kolejnym polskim wątkiem w nowojorskiej inscenizacji dzieła Saint-Saënsa jest osoba Tomasza Koniecznego, który w marcu zaśpiewa partię Abimélecha. Sam Konieczny śmiało może wynajmować apartament na Manhattanie, słynny polski bas-baryton, uwielbiany przez europejską publiczność, zadebiutuje bowiem na nowojorskiej scenie, śpiewając w trzech z czterech części cyklu „Pierścień Nibelunga” Ryszarda Wagnera. Wcieli się w Albericha w „Złocie Renu”, „Zygfrydzie” i „Zmierzchu bogów”. Obawiam się, że po tym teatralogicznym wątku wiele europejskich scen może nie być stać na naszego gwiazdora. A wręcz trzymam kciuki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

A teraz obiecana Aleksandra Kurzak, uwielbiana w Nowym Jorku, artystka z nieprzesadzonym statusem gwiazdy (stało się tak za sprawą owacyjnego przyjęcia jej Neddy w „Pajacach” Ruggiera Leoncavalla). Pierwszy raz na afiszu MET pojawi się w spektaklu, który będzie transmitowany do kin na całym świecie (w tym również w Polsce), a zaśpiewa partię Micaëli w „Carmen” Georges’a Bizeta. Już sam fakt, że stanie u boku swojego męża Roberto, traktuję jako zwiastun nadchodzącej euforii melomanów.

Wraz z megagwiazdą opery – Anną Netrebko na scenie pojawi się Piotr Beczała. Ich dotychczasowa współpraca została określona mianem jednego z najlepszych duetów na świecie, obdarzonego sceniczną empatią i tak ważnym w operze wdziękiem. W sezonie 2018/2019 wystąpią razem w nowej produkcji „Adriany Lecouvreur” Francesca Cilei (występowali razem w tej operze minionej jesieni w Wiedniu). Nowojorska premiera zaplanowana jest na Sylwestra 2018, ma też trafić do cyklu transmisji na cały świat. No i wreszcie dwóch ulubieńców amerykańskich melomanów rodem z Polski. Baryton Mariusz Kwiecień pojawi się w roli Zurgi w „Poławiaczach pereł” Bizeta. Pikanterii temu dodaje fakt, że właśnie ten spektakl był nominowany w czasie ostatniej edycji American Music Awards – popularnych nagród Grammy w kategorii najlepszej opery. Natomiast drugi z ulubieńców MET – Artur Ruciński zaśpiewa 5 i 10 kwietnia br. partię Giorgia Germonta w „Traviacie” Giuseppe Verdiego. Znany z niedawnych występów w Polsce (otwarcie ubiegłorocznego Festiwalu Mozartowskiego, styczniowy koncert-recital w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej i niedawna gala w tym samym miejscu z okazji 25-lecia „Gazety Polskiej”) podbił nowojorską publiczność na początku 2016 r., wcielając się w Sharplessa w operze „Madame Butterfly” Giacoma Pucciniego. Jak sam zdradza, są kolejne MET-owskie plany na następne sezony. A wiemy, że kroi się również polska płyta z jego udziałem, za co trzymamy kciuki. Ale to nie wszystkie polonica w MET. Trudno przecenić ponowne wystawienie dwóch dzieł: „Jolanty” Piotra Czajkowskiego i „Zamku Sinobrodego” Béli Bartóka w reżyserii Mariusza Trelińskiego (oba jednego wieczoru – operowy dyptyk). To efekt sukcesu, który opery odniosły w MET w styczniu 2015 r. Warto dodać, że owacja publiczności sprawiła, iż szefostwo MET zaproponowało Trelińskiemu wyreżyserowanie premiery otwierającej sezon 2016/2017 – Wagnerowskiego „Tristana i Izoldy”. Brawo!

2018-02-28 10:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec

2024-04-24 17:59

[ TEMATY ]

Konferencja Episkopatu Polski

Konferencja Episkopatu Polski/Facebook

W dniach 23-25 kwietnia br. odbywa się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania jest w tym roku abp Stanisław Budzik, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

Głównym tematem spotkania są kwestie dotyczące trwającej wojny w Ukrainie. Drugiego dnia członkowie grupy wysłuchali sprawozdania z wizyty bp. Bertrama Meiera, ordynariusza Augsburga, w Ukrainie, w czasie której odwiedził Kijów i Lwów. Spotkał się również z abp. Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

CZYTAJ DALEJ

W Lublinie rozpoczęło się spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec

2024-04-24 17:59

[ TEMATY ]

Konferencja Episkopatu Polski

Konferencja Episkopatu Polski/Facebook

W dniach 23-25 kwietnia br. odbywa się coroczne spotkanie grupy kontaktowej Episkopatów Polski i Niemiec. Gospodarzem spotkania jest w tym roku abp Stanisław Budzik, przewodniczący Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.

Głównym tematem spotkania są kwestie dotyczące trwającej wojny w Ukrainie. Drugiego dnia członkowie grupy wysłuchali sprawozdania z wizyty bp. Bertrama Meiera, ordynariusza Augsburga, w Ukrainie, w czasie której odwiedził Kijów i Lwów. Spotkał się również z abp. Światosławem Szewczukiem, zwierzchnikiem Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję