Reklama

Aspekty

Przez wiarę i chrzest do świadectwa

Po ponad dwóch latach przygotowań 17 marca rozpocznie się sesja inauguracyjna I Synodu Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, czyli właściwe obrady synodalne. W obradach weźmie udział ok. 200 osób – reprezentantów duchowieństwa, wspólnot zakonnych i świeckich. Tę ostatnią grupę stanowi ok. 100 przedstawicieli miast, wsi oraz rozmaitych środowisk duszpasterskich wybranych przez Diecezjalną Radę Duszpasterską oraz Biskupa Diecezjalnego spośród kandydatów przedstawionych przez parafialne zespoły synodalne

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 11/2018, str. IV

[ TEMATY ]

synod

Ks. Adrian Put

Andrzej Szablewski z żoną Iwoną i córką Wiktorią

Andrzej Szablewski z żoną Iwoną i córką Wiktorią

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kilku spośród świeckich uczestników synodu zapytaliśmy o to, jak przyjęli informację o nominacji, jak wyobrażają sobie swoje uczestnictwo w obradach synodalnych i na co chcą zwrócić uwagę podczas Synodu Diecezjalnego.

Łukasz Brodzik z parafii pw. Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze (dek. Zielona Góra – św. Jadwigi)

– Moje zaangażowanie w duszpasterstwo młodzieży i doświadczenie w prowadzeniu organizacji kościelnej zarówno w diecezji, jak i w kraju chciałbym przenieść na grunt prac synodalnych. Obecnie pracuję w Młodzieżowej Agencji Informacyjnej i w radiu – tę praktykę i wiedzę chciałbym również wykorzystać podczas obrad synodu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Cieszę się, że synod będzie gromadził zarówno duchownych, jak i świeckich w celu refleksji nad stanem diecezji. Takie obrady i narady, nawet jeśli nie przyniosą spektakularnych wyników teraz, mogą okazać się zbawienne w przyszłości. Samo podjęcie rozmów na ten temat już wzbudza w uczestnikach synodu, ale również i w diecezjanach odpowiedzialność za swoją wspólnotę, ale także poczucie, że mam na coś wpływ – mogę coś zmienić.

W moim odczuciu teren naszej diecezji to teren misyjny – mimo że większość mieszkańców jest ochrzczona i deklaruje wiarę katolicką, to więcej ludzi nie uczestniczy w praktykach religijnych i przyjmowaniu sakramentów, niż z nich korzysta. Jest tu więc ogromne pole do ewangelizacji.

Reklama

Do analizy sytuacji w diecezji warto by podejść przez zastosowanie metody Widzieć–Ocenić–Działać. Zaobserwować problem, zastanowić się, dlaczego tak jest i jak to zmienić, oraz działać – często pytając tych, którzy daną trudność już rozwiązali.

Uważam, że synod powinien postawić akcent na misję świeckich w Kościele. Skoro jest wielka potrzeba niesienia Chrystusa do mieszkańców diecezji – to i potrzeba wielu ewangelizatorów. Słusznym rozwiązaniem wydaje się więc, aby pobudzać diecezjan i parafian do przejścia na kolejny poziom – od uświęcania siebie do uświęcania innych.

Ireneusz Gasza, przewodniczący gorzowskiego Bractwa św. Józefa, z parafii pw. Pierwszych Męczenników Polski w Gorzowie (dek. Gorzów – Katedra)

– Wiadomość o nominacji spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Uczestniczyłem wtedy w rekolekcjach dla mężczyzn w ośrodku w Długim k. Strzelec Krajeńskich. O powołaniu mnie do uczestnictwa w obradach synodalnych poinformowali mnie również proboszcz parafii ks. kan. Bogusław Kaczmarek oraz proboszcz z Wilkowa ks. Mariusz Iliaszewicz. To było dla mnie wielkie zaskoczenie. W ogóle się tego nie spodziewałem. Z jednej strony jest to dla mnie wielka radość, a z drugiej ogromne zobowiązanie, ponieważ zdaję sobie sprawę, że aby wyprowadzić dobre owoce dla naszego Kościoła lokalnego, trzeba aktywnie włączyć się w obrady Synodu Diecezjalnego.

Reklama

Mam świadomość, że w naszej diecezji czeka nas jeszcze wiele pracy w kwestiach chociażby sakramentu małżeństwa i związanej z nim przysięgi, która jest bardzo często łamana. Jeśli chodzi o rozwody, to wydaje mi się, że nasza diecezja znajduje się tu na dosyć wysokiej pozycji. Dlatego uważam, że na tej płaszczyźnie jest bardzo wiele do zrobienia. Druga kwestia, która bije na alarm, to spadek liczby młodzieży uczestniczącej w niedzielnej Eucharystii. Trzeba wielofalowo pochylić się nad tym problemem, by nie nastąpił u nas efekt Belgii, Holandii czy Francji. Dlatego w pierwszej kolejności musimy zadbać o nasze dzieci i młodzież, by jeszcze bardziej przyciągnąć ich do Kościoła i pokazać, że to także ich wspólnota. Mam jednak nadzieję, że po wysłuchaniu raportu o stanie naszej diecezji pochylimy się nad tymi tematami, zabierzemy się solidnie do pracy i wspólnie znajdziemy sensowne, najlepsze rozwiązanie.

Mariusz Graczyk z parafii pw. Macierzyństwa Najś-więtszej Maryi Panny w Zbąszynku (dek. Babimost)

– Jestem szczęśliwym mężem, ojcem 3 dorosłych córek i dziadkiem. Od 25 lat we wspólnocie Domowego Kościoła, od 13 lat posługuję jako nadzwyczajny szafarz Komunii św. Od tego roku, razem z żoną podjęliśmy współodpowiedzialność za Diakonię Wyzwolenia Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji.

Nominację na uczestnika synodu diecezjalnego przyjąłem z wielkim spokojem. Po wyborze mnie jako kandydata przez Parafialny Zespół Synodalny poprosiłem o modlitwę, abym potrafił jeszcze lepiej zagospodarować swój czas, by moja posługa nie była kosztem innych obowiązków. Zdaję sobie sprawę, że wszyscy uczestnicy synodu stają przed wielkim wyzwaniem, jakim jest doprowadzenie wielu naszych diecezjan do spotkania z żywym Jezusem w tych trudnych czasach.

Reklama

Z synodem wiążę wielkie nadzieje na znalezienie rozwiązań problemów, przed którymi stoi Kościół w naszej diecezji, ale też w Polsce. Jako nauczycielowi oczywiście na sercu leży mi młodzież. Z jednej strony cieszy, że coraz więcej jej w konkursach biblijnych, że wielu uczestniczy w rekolekcjach oazowych, ale z drugiej strony jest ogromna rzesza zagubionych młodych ludzi. Jakim językiem do nich mówić, z jakich metod korzystać, aby znaleźli w swoim życiu Boga? Myślę, że ważną kwestią w czasie synodu będzie również problem przygotowywania małżonków do katechumenatu rodzinnego. Uważam również, że uczestnictwo w pracach synodalnych przedstawicieli wielu wspólnot jeszcze bardziej ożywi nie tylko te wspólnoty, ale także wiarę naszych diecezjan.

Lech Kopyść – katecheta, doradca życia rodzinnego z parafii pw. Trójcy Świętej w Przytocznej (dek. Rokitno)

– Przed ponad dwoma laty spotkał mnie zaszczyt uczestniczenia w pracach Komisji Przygotowawczej Synodu. Tak więc dla mnie zaczął się on 13 listopada 2015 r. Obecna nominacja na uczestnika to jakby naturalna konsekwencja poprzedniego wyboru. Nawet gdybym jej nie otrzymał, to i tak bym towarzyszył pracom synodu. Jest to bowiem pole wymiany refleksji całej wspólnoty diecezjalnej, a nie tylko dwustu wybranych uczestników. Sprawy ewangelizacji, liturgii czy przepisów prawa kanonicznego są aktualne w życiu każdej parafii.

Z racji pełnionych funkcji najbliższe są mi plusy oraz minusy katechizacji i przygotowania do życia rodzinnego. Chciałbym uczulić nas wszystkich na sąsiadów czy uczniów w ciszy własnego domu przeżywających swoje „małe dramaty”, które można pokonać, gdy napotka się pomocną dłoń. Nikt nie może zostać sam.

Pierwsza Sesja Plenarna to przejście od świątyni św. Józefa, cichego wychowawcy Jezusa, świadka wiary. Dalsza część to wezwanie do dawania świadectwa przez wiarę i chrzest w parafii Świętego Ducha. Bez Niego niewiele sami uczynimy.

Jerzy Patelka z parafii pw. św. Antoniego w Nowej Soli (dek. Nowa Sól)

– Informację o powołaniu mnie do grona uczestników synodu przyjąłem z radością. Jestem przekonany, że dane mi będzie uczestniczyć w wydarzeniach, z których może wyniknąć wiele dobrego dla naszej diecezji.

Reklama

Specyfiką naszej diecezji – jak i innych położonych na tzw. ścianie zachodniej – jest niska liczba osób praktykujących, niewiele powołań kapłańskich, bardzo widoczny kryzys instytucji małżeństwa i rodziny. Ale to, co złe, może być dla synodu budującym wyzwaniem wypracowania lepszego modelu funkcjonowania Kościoła w naszej rzeczywistości. Mam nadzieję, że wśród tematów, nad którymi pochyli się synod, będzie problem całościowej wizji katechizacji – od chrztu po małżeństwo – z uwzględnieniem wniosków, jakie wypływają z funkcjonowania w naszej diecezji programu przygotowania młodzieży do bierzmowania. Mam nadzieję, że synod podejmie temat dowartościowania parafii jako lokalnego centrum życia duchowego.

Jestem żonaty, mamy 8 dzieci. Jestem magistrem polonistyki KUL i absolwentem Podyplomowego Studium Rodziny, współzałożycielem Katolickiej Szkoły Podstawowej w Nowej Soli oraz nauczycielem WDŻR. Wraz z żoną w Domowym Kościele od ponad 30 lat, w swojej wspólnocie pełniliśmy m.in. funkcję Pary Rejonowej, wielokrotnie posługiwaliśmy także jako para prowadząca na rekolekcjach Domowego Kościoła. Pełnię posługę szafarza oraz redaktora naczelnego gazety międzyparafialnej, ukazującej się w 6 parafiach dekanatu nowosolskiego.

Andrzej Szablewski z parafii pw. św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze (dek. Zielona Góra – Ducha Świętego)

– Jestem nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej, a od niedawna akolitą. Systematycznie biorę udział w spotkaniach kręgu biblijnego. W trakcie spotkania parafialnego zespołu synodalnego padła propozycja mojej osoby jako delegata na synod. W pierwszej chwili przyjąłem to bez większego entuzjazmu, mając świadomość płynących z tego obowiązków. Jednak w głowie pojawiła się myśl: „Skoro chcesz poprawiać rzeczywistość, to dlaczego tego unikasz?”. Moją rzeczywistość przenikał zawsze duch franciszkański (przyjąłem imię na bierzmowaniu na cześć św. Franciszka z Asyżu) oraz ignacjański. Jest we mnie bardzo duża ciekawość i jednocześnie nadzieja, że moje uczestnictwo w spotkaniach synodalnych będzie czymś więcej niż tylko biernym przesiadywaniem podczas obrad. Czuję, że jest to moment w moim życiu, który przez zgromadzone doświadczenie osoby świeckiej i jednocześnie zaangażowanej w życie Kościoła mogę dodać coś od siebie. Coś, co ukształtuje nadchodzącą rzeczywistość. Moim pragnieniem jest, by uczestniczyć w tworzeniu narzędzi, które będą łatwe w użyciu, a które dadzą tym, którzy w przyszłości będą z nich korzystać, odpowiednią skuteczność. W moim sercu od zawsze szczególne miejsce ma liturgia i Pismo Święte. Dwa obszary, które możemy porównać do powietrza i pokarmu. Musimy jeść i oddychać. Niestety, często jemy byle co i oddychamy zatrutym powietrzem. Powietrzem jest Słowo Boże. Ostatnio na kręgu biblijnym padło sformułowanie, że Kościół zachodni śpi. Jeśli ktoś śpi, to łatwo go okraść. Z wiary. Pamiętam w latach 90. ub. wieku dużą aktywność ewangelizacyjną poza murami Kościoła, która była akcyjna. W tamtym też czasie obejrzałem film „Jezus żyje”. Wspólnota tam występująca zaczęła od czytania Słowa Bożego. Trwało wiele lat, zanim dostali wskazówkę, by wyjść na zewnątrz. Byli dobrze przygotowani. Zaczęły się dziać rzeczy niesamowite. Wyszli podzielić się żywością, a dostali o wiele więcej – żywego Jezusa, który zdziałał najprawdziwsze cuda. Od tego trzeba zacząć – od kręgów biblijnych, od słowa, które ma moc zmienić najpierw nas, diecezję, Polskę, a na końcu świat.

2018-03-14 11:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Piesza pielgrzymka ojców synodalnych do grobu św. Piotra

Piesza pielgrzymka ojców synodalnych do grobu św. Piotra odbyła się dziś na ulicach Rzymu. Sześciokilometrową trasę zakończyła Msza św. w bazylice watykańskiej z udziałem papieża Franciszka.

Do uczestnictwa w pielgrzymce, organizowanej przez Papieską Radę ds. Nowej Ewangelizacji zaproszono około 300 osób: ojców i audytorów synodalnych oraz grupę młodzieży z różnych parafii Rzymu.
CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: pierwsza medytacja dla kardynałów przed konklawe

2025-04-29 16:25

[ TEMATY ]

Watykan

Vatican Media

W takim momencie, pełnym konsekwencji dla Kościoła, jak wybór Papieża Rzymu i Pasterza Kościoła trzeba wszystkie myśli skoncentrować wokół osoby Jezusa - mówił do kardynałów o. Donato Ogliari OSB podczas medytacji na Kongregacji Generalnej 29 kwietnia. „Niech zatem Chrystus będzie waszą gwiazdą przewodnią i zarazem kompasem waszych oczekiwań, spotkań, dialogów, wyborów, które będziecie musieli podjąć” - mówił kaznodzieja.

W poniedziałek do członków Kolegium Kardynalskiego została wygłoszona pierwsza z dwóch medytacji, które są przewidziane przed rozpoczęciem konklawe. Dzisiejszą wygłosił o. Donato Ogliari OSB.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję