Reklama

Kościół

Chrześcijanin znaczy aktywny

Niedziela Ogólnopolska 13/2018, str. 28

[ TEMATY ]

felieton

Piotr Drzewiecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy chrześcijanin powinien się angażować w życie swojego kraju? Pytanie brzmi niedorzecznie, odpowiedź niesie bowiem przecież sama religia. Chrześcijaństwo – za wyjątkiem grup monastycznych i szlachetnych pustelników – jest spojrzeniem na świat, które wymaga aktywności, działania i zmieniania tego, co jest. Aktywność ludzi niewierzących może wypływać jedynie z ideologii albo z żądzy zysku i znaczenia, działalność chrześcijan dyktowana jest natomiast uniwersalnym, ogólnoświatowym kodem. Krótko mówiąc, działacz chrześcijański z Polski bez problemu ustali program działania z chrześcijańskim aktywistą z Chin. Rzecz polega jedynie na tym, żeby obaj autentycznie byli chrześcijanami.

Skoro zatem rozstrzygnęliśmy banalny dylemat, spróbujmy odpowiedzieć na następne pytanie:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kogo chrześcijanin powinien popierać? Tu odpowiedź nie jest już tak oczywista. Zdawałoby się, że należy popierać ugrupowania chrześcijańskie. Które to jednak są te chrześcijańskie ugrupowania? Czy niemiecka chrześcijańska demokracja ma w sobie jeszcze jakikolwiek chrześcijański pierwiastek? Jak widać, nie wszystko, co w nazwie nosi przymiotnik „chrześcijański”, ex definitione jest godne wsparcia ze strony wierzącego obywatela.

Żyjemy w epoce symulakrum – sprytnego zastępowania słów znaczących słowami, pod którymi albo nie kryje się nic, albo też kryje się treść tak zaskakująco różna od pierwotnego znaczenia słowa, że aż niebezpiecznie jest w to uwierzyć. Ktoś może, oczywiście, spytać: Czy w ogóle istnieje chrześcijański sposób uprawiania polityki? Wiadomo przecież, że za politykę nie biorą się świętoszki i z grubsza polega ona na budzeniu wielkich nadziei oraz na wielkim rozczarowaniu w praktyce.

Polityka stała się sztuką sprawnego oszustwa, które wiedzie jedynie do uzyskania władzy i jej utrzymania. Coraz rzadziej pojawia się pytanie o to, w jakim celu ta władza ma być sprawowana. Władza stała się celem samym w sobie, nie jest już traktowana jako narzędzie do realizowania wspólnotowych celów opartych na niezmiennych wartościach. Zapytać polityka, czy kłamie, to tak jak zapytać przechodzącego ulicą człowieka, czy oddycha.

Reklama

Na takich obserwacjach oparł swoje twierdzenia całkiem spory ruch chrześcijańskich separacjonistów. Wychodzą oni z założenia, że skoro polityka z definicji stała się nieczysta i jest oparta na większych lub mniejszych kłamstwach, to najrozsądniejszym – dla chrześcijanina – wyjściem jest trzymać się od niej z daleka i nie mieć z nią najmniejszej nawet styczności.

Czy można jednak utworzyć enklawę społeczną bez polityki? Czy nawet w tak pierwotnej i niewielkiej społeczności da się zaprowadzić ład i porządek bez uprawiania choćby najbardziej pierwotnych form polityki, bez zabiegania o wsparcie takiej społeczności, bez składania obietnic, które przecież nie zawsze uda się w stu procentach wypełnić?

Izolacja od polityki na kilometr zalatuje zatem niepraktycznością, ocierającą się niemal o sekciarstwo. To tak jakby naraz wyrzec się możliwości korzystania z Internetu, ze smartfona czy z karty kredytowej tylko dlatego, że statystyki pokazują, iż właśnie te przedmioty stają się przyczyną wielu przestępstw i szalbierstw. Ucieczka od narzędzi zawsze wiedzie do klęski. Trudno stawać naprzeciwko nadciągającej fali i próbować ją zatrzymać samą jedynie recytacją słusznych poglądów.

Chrześcijaństwo nie może być ani zacofane, ani wycofujące się z aktywnego życia, nie może też negować oblicza współczesnego świata „in statu nascendi”.

Istota chrześcijańskiej roztropności polega na takim dobraniu narzędzi, aby realnie móc zmienić świat, a jednocześnie nie popaść w niewolę doczesności i cynicznych środków, których celem jest jedynie utrzymanie władzy.

Wraca uparte pytanie: Kogo zatem popierać? Najlepiej samemu wykreować ruch polityczny, który zostanie tak skonstruowany, że będzie wyrzucał z siebie tych, którzy sprzeniewierzą się wartościom. Ruch musi mieć na tyle klarowny program i jasny kościec etyczny, że nie będzie pozostawiał wątpliwości co do tego, iż władza jest dla niego jedynie skutecznym narzędziem do realizowania jasno określonego modelu państwa i społeczeństwa. Ruch chrześcijański charakteryzuje się tym, że w kwestiach wartości nadrzędnych nie uznaje politycznych kompromisów. Przykładem niech tu będzie stosunek do życia. Chrześcijański polityk nie dopuszcza żadnej możliwości odstępstwa od zasady mówiącej o tym, że życie musi być chronione od naturalnego poczęcia do naturalnej śmierci.

Reklama

W tej kwestii łatwo możemy odróżnić polityków chrześcijańskich od tych, którzy chrześcijańskie deklaracje traktują wyłącznie jako puste deklamacje i instrumenty do zdobywania głosów chrześcijańskich obywateli.

Czy chrześcijańscy politycy mogą działać w różnych ugrupowaniach politycznych, po różnych stronach politycznej barykady? Teoretycznie jest to sytuacja możliwa. W ugrupowaniach lewicowych powinna bowiem być obecna wrażliwość społeczna, która bliska jest chrześcijańskiemu pojmowaniu świata. Jak jednak pogodzić taką wrażliwość z programową walką z religią, którą prezentuje zdecydowana większość lewicowych ugrupowań.

Na prawicy natomiast bardzo często głoszone są poglądy, które zbiorczo można nazwać „darwinizmem społecznym”. W myśl tych teorii człowiek musi radzić sobie sam i otrzymuje od świata tyle, ile potrafi zdobyć. Właściwie wart jest tyle, ile posiada.

Jak to się ma do wymogów chrześcijańskiej pomocniczości, solidarności i porządku kochania? No dobrze – powie ktoś – skoro i na prawicy, i na lewicy tyle jest antychrześcijańskich pierwiastków, to kogo może poprzeć chrześcijanin, który – jak wynika z powyższych wywodów – nie może się salwować ucieczką w prywatność i zaszyciem się w pustelni własnych spraw? W tym miejscu oczekujecie, że pojawią się rozważania na temat trzeciej drogi, nieco idealistycznej konstrukcji teorii mówiących o zasadach uprawiania chrześcijańskiej polityki i o tym, że taka polityka nie jest ani socjalistyczna, ani kapitalistyczna... Ktoś natychmiast – przytomnie – zauważy, że gdyby istniała taka idealna wykładnia uprawiania chrześcijańskiej polityki, to pewnie miliard katolików na całym świecie już byłoby bardzo poważnie zaawansowanych w konstruowaniu „państwa Bożego” na ziemi, a ugrupowania chrześcijańskie seryjnie wygrywałyby wybory w cywilizowanych krajach. Nic takiego jednak się nie dzieje. Chrześcijanie działają i na prawicy, i na lewicy. Specyficznie polskie pytania dotyczą ugrupowań, wśród których nawet SLD czasem mówi o chrześcijańskich korzeniach swoich propozycji.

Reklama

W czasie II wojny światowej chrześcijańscy Niemcy mordowali chrześcijańskich Polaków. Obie nacje sporo mówiły przy tym o tym samym, jedynym, Bogu. Na najtrudniejsze pytanie o to, kogo chrześcijanin może popierać, odpowiem w sposób ryzykowny, ale możliwie najbardziej konkretny z możliwych. Otóż chrześcijanin może poprzeć każdego polityka, który nie wykazuje symptomów nienawiści do swoich konkurentów oraz nie przejawia alergii na symbole i wartości, które dla chrześcijan są najważniejsze i święte.

Dlaczego tak definiuję możliwość poparcia konkretnego polityka przez człowieka uznającego się za chrześcijanina? Otóż pewien bardzo ceniony w Polsce egzorcysta objaśnił mi, że prawdziwymi symptomami opętania demonicznego są nienawiść wobec ludzi oraz wstręt wobec świętych praktyk i symboli. To tak jak – oczywiście, w sferze dużo bardziej profanum niż ta, o której pisałem – było i jest z ideą lustracji. Atakowali ją i emocjonalnie się jej sprzeciwiali ci, którzy w przeszłości byli komunistycznymi agentami, cała reszta albo była na tę sprawę obojętna, albo udzielała poparcia idei publicznego wyjawienia, kto jest kim w Polsce.

2018-03-28 10:29

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Urlop rodziców, czyli remont

Wanna wypełniona jest pianą, bynajmniej nie z płynu do kąpieli. Piętrzą się w niej talerze i garnki – świadkowie sąsiedzkiej dobroci. A ja siedzę na muszli klozetowej i myję naczynia. Z kuchni dobiega kakofonia szlifierki kątowej i disco polo. Z pyłem przesypywanych zapraw i klejów do domu wdziera się wielka radość: że nowe, że w naszym stylu (a ten niezmienny od kilkunastu lat – już w czwartym miejscu kładziemy te same kafle), oraz wdzięczność dla utalentowanego męża, doświadczonego pracownika, cierpliwych i cudownych sąsiadów, którzy użyczają kuchenki, znoszą wszelkie niedogodności i hałasy... I mimo rodzinnych trudów codzienności, spotęgowanych nadliczbowymi obowiązkami, czuję się jak... na najlepszych wakacjach! Nie wszystko jest takie oczywiste, jak nam się wydaje.

CZYTAJ DALEJ

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję

2024-04-19 12:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam wystawa sztuki Biennale. Ojciec Święty odwiedzi pawilon watykański, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet. Oczekuje się, że krótka wizyta papieża w Wenecji potrwa około pięciu godzin, obejmując między innymi Mszę św. na słynnym na całym świecie Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka.

Opublikowany w Watykanie program jest następujący:

CZYTAJ DALEJ

Na motocyklach do sanktuarium w Rokitnie

2024-04-19 19:00

[ TEMATY ]

Świebodzin

motocykliści

Zielona Góra

Rokitno

Pielgrzymka motocyklistów

Karolina Krasowska

Pielgrzymka Motocyklistów ze Świebodzina do Rokitna

Pielgrzymka Motocyklistów ze Świebodzina do Rokitna

Do udziału w XII Diecezjalnej Pielgrzymce Motocyklistów do Rokitna są zaproszeni nie tylko poruszający się na motocyklach, ale także wszyscy kierowcy, rowerzyści.

W tym roku już po raz dwunasty kapłański Klub Motocyklowy God’s Guards organizuje pielgrzymkę motocyklistów do sanktuarium w Rokitnie, która rozpoczyna się tradycyjnie pod figurą Chrystusa Króla w Świebodzinie. Pielgrzymka odbędzie się w niedzielę 28 kwietnia. W imieniu organizatorów ks. Jarosław Zagozda podaje plan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję