Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Radosne spotkanie w sanktuarium Dzieci Fatimskich

Niedziela szczecińsko-kamieńska 38/2018, str. I

[ TEMATY ]

spotkanie

Adam Szewczyk

Wspólne zdjęcie z wiernymi

Wspólne zdjęcie z wiernymi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W rocznicę konsekracji sanktuarium Dzieci Fatimskich na os. Kasztanowym w Szczecinie miało miejsce wydarzenie szczególne – spotkanie młodziutkiego Lucasa Maedy de Oliveira z dziećmi oraz dorosłymi wiernymi z naszej archidiecezji. Przybył on wraz z rodziną z dalekiej Brazylii.

Tu kilka słów wyjaśnienia, z czego wynika wyjątkowość tego faktu. Otóż 10-letni Lucas został w cudowny sposób ocalony po tym, jak w marcu 2013 r. w trakcie zabawy ze swoją siostrą wypadł z okna. Upadek z 6-metrowej wysokości nie wróżył niczego dobrego, zwłaszcza, że chłopiec doznał poważnego urazu głowy – miał uszkodzoną czaszkę i mózg. Prognozy lekarzy nie były optymistyczne, wręcz przeciwnie, twierdzili, iż jeśli dziecko przeżyje, z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie niesprawne umysłowo. Jakież zatem było zdziwienie, gdy Lucas w kilka dni po wypadku obudził się i zaczął rozmawiać, a zaledwie po dwu tygodniach wyszedł ze szpitala w pełni sił. Cudownie wyzdrowiał. Warto wspomnieć, co ujawniła rodzina kilkulatka, że podczas medycznej akcji ratunkowej ojciec Lucasa przyzywał pomocy Matki Bożej Fatimskiej oraz błogosławionych pastuszków: Hiacynty i Franciszka. W nocy po wypadku modliła się o zdrowie malca jego rodzina. O modlitwę poproszono również siostry karmelitanki z tamtejszego zgromadzenia. Cud, który wydarzył się w życiu Lucasa, potwierdziła Stolica Apostolska, a dzięki temu w 2017 r. odbyła się kanonizacja dwojga fatimskich pastuszków – Hiacynty i Franciszka Marto.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dziesięcioletni dziś Lucas Maeda de Oliveira przyjechał wraz z rodzicami do Szczecina na zaproszenie ks. kan. Marka Maciążka, kustosza szczecińskiego sanktuarium Dzieci Fatimskich. – Wizyta Lucasa to dla nas niezwykłe wydarzenie. Jest on w Europie po raz drugi, w ubiegłym roku był w Fatimie podczas kanonizacji świętych Hiacynty i Franciszka. To niezwykła radość w już konsekrowanym, ale wciąż powstającym sanktuarium Dzieci Fatimskich w Szczecinie – mówił ks. Maciążek.

Reklama

Dla wiernych przybyłych do fatimskiego sanktuarium na os. Kasztanowym w sobotę 8 września, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, było to również wydarzenie szczególne. Mogli z ust świadków usłyszeć historię cudu, który miał miejsce współcześnie. Mogli zaznać żaru modlitwy i zawierzenia towarzyszącego rodzinie jedynie w Bogu widzącej ratunek, przyzywającej wstawiennictwa Świętych w niebie. Więcej – mogli zaobserwować żywą i gorącą wdzięczność, wypływającą z miłości do Boga. Nie dziwi zatem obraz wzruszenia, malującego się na twarzach wielu przybyłych, zarówno dzieci, jak i dorosłych. I choć wielu zadawało sobie sprawę, że dla Lucasa i jego rodziny, przybyłych przecież z tak odległej Brazylii, mnogość spotkań może, i z pewnością jest w pewnym stopniu męcząca, tym większą wdzięczność pragnęli wyrazić za tę gotowość spotkania właśnie w naszej, szczecińsko-kamieńskiej archidiecezji. Spotkanie, które przebiegło w godnej oprawie, zarówno duchowej, jak i wspólnotowej, rozpoczętego Mszą św. sprawowaną przez bp. Henryka Wejmana wraz z przybyłymi kapłanami.

W uroczystej Eucharystii wzięły udział grupy wiernych z różnych stron archidiecezji, oczywiście najliczniej reprezentowane przez dzieci, także siostry zakonne oraz przedstawicieli uczniów, nauczycieli i rodziców, m.in. z Katolickiej Szkoły Podstawowej im. Świętej Rodziny ze Szczecina. W końcowej części Mszy św., tuż przed błogosławieństwem, ojciec młodego Lucasa dał świadectwo, opowiadając historię pamiętnego wydarzenia, tak namacalnie odciskającego duchowe piętno Bożej miłości na jego rodzinie. Wydawać by się mogło, iż Lucas był tylko tłem tego wzruszającego wystąpienia. Siedząc obok wraz z mamą i siostrą wydawał się tak bliski i taki… zwyczajny. Ot, chłopiec w wieku wczesnoszkolnym, wysłuchujący po raz kolejny opowiadania ze szczęśliwym zakończeniem. Sądzę jednak, że nie tylko w moim sercu tli się przekonanie, że on wie, jaką rangę miało owo zdarzenie; że jest świadomy, iż tylko w mocy Boga było jego uzdrowienie – Boga, który może wszystko, co wobec ludzkiej bezradności staje się po prostu cudem.

Reklama

Zwieńczeniem rodzinnego świadectwa było błogosławieństwo relikwiami świętych Hiacynty i Franciszka, udzielone przez bp. Henryka Wejmana, a także ucałowanie tychże relikwii przez wiernych biorących udział w uroczystej Eucharystii.

Tak upłynął ten czas poruszającego i radosnego zarazem spotkania, w piękniejącym z dnia na dzień sanktuarium Fatimskich Dzieci. Dzień ten wypełnił jeszcze gwar zabaw przy muzyce na przykościelnej łączce, do których z ochotą przyłączył się i Lucas.

Ks. Maciążek tradycyjnie zadbał o to, by każdy mógł posilić się słodką przekąską, przez dzieci szczególnie lubianą.

Setna rocznica objawień fatimskich już za nami. Przebrzmiały już echa jubileuszowych celebracji. Nie odczuwa się tego jednak w sanktuarium na os. Kasztanowym, gdzie radość z orędownictwa świętych pastuszków z Fatimy jest ciągle żywa, a opieka Pięknej Pani tak odczuwalna i choćby za sprawą Lucasa z dalekiej Brazylii, tak namacalna.

2018-09-19 10:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bogactwo tkwi w różnorodności tradycji

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 7/2017, str. 6

[ TEMATY ]

spotkanie

Karolina Krasowska

Jan Prządka, prezes Stowarzyszenia Muzyków Ludowych w Zbąszyniu, ze swoim uczniem Kamilem

Jan Prządka, prezes Stowarzyszenia Muzyków Ludowych w Zbąszyniu,
ze swoim uczniem Kamilem

Jak co roku, na przełomie stycznia i lutego w Janowcu w gminie Babimost odbyło się spotkanie z kozłem, instrumentem typowym dla Regionu Kozła. W tym roku gośćmi Karczmy Taberskiej w Janowcu byli górale czadeccy z Brzeźnicy k. Żagania. Spotkanie stanowiło okazję zarówno do wspólnego biesiadowania, jak i poznania wzajemnych tradycji i zwyczajów.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Redaktor naczelny „Niedzieli”: wiara wymaga od nas odwagi

2024-04-29 15:54

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Niedziela

apel

Ks. Jarosław Grabowski

B.M. Sztajner/Niedziela

– Wiara obejmuje zmianę zachowania, a nie tylko powielanie pobożnych praktyk – powiedział ks. Jarosław Grabowski. Redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego „Niedziela” poprowadził 28 kwietnia rozważanie podczas Apelu Jasnogórskiego.

– Maryja uczy nas, że wiara to nie tylko ufność, to nie tylko zaufanie Bogu, to nie tylko prosta prośba: Jezu, Ty się tym zajmij. Wiara ogarnia całe życie, by móc je przemienić. To postawa, sposób myślenia i oceniania. Wiara angażuje w sprawy Jezusa i Kościoła – podkreślił ks. Grabowski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję