Takie pytanie postawił kiedyś w kazaniu bp Józef Zawitkowski. Natychmiast wytłumaczył, że nie pyta o to, czy będzie u nas w tym roku pięknie ustrojona choinka, czy wysprzątamy dom na święta i zapalimy dużo świecidełek, czy ugotujemy tradycyjne potrawy na wigilię, podzielimy się opłatkiem i zaśpiewamy kolędy. Biskup pytał konkretnie: czy w tym roku pozwolimy się Bogu narodzić na nowo w naszych sercach i w życiu naszych rodzin i wspólnot? Bo można to wszystko przygotować, a Bóg może się nie narodzić, bo mogą być święta, ale Boga może w nich nie być.
Na każde narodzenie trzeba czekać i umieć się na nie przygotować. I dlatego jest Adwent, czyli czas oczekiwania i przygotowywania się na przyjście Mesjasza. Świat robi wszystko, żeby wyrzucić nam z pamięci, zwyczajów i naszej wrażliwości czas adwentowy. Wszyscy chcieliby mieć święta, ale bez dłuższego i wewnętrznego oczekiwania. Nie przegapmy więc Adwentu w naszym duchowym życiu, bo możemy przegapić narodziny Boga. Adwentowe duszpasterstwo obecne jest przede wszystkim w liturgii. W każdym kościele ustawia się adwentowy wieniec z czterema świecami na cztery tygodnie oczekiwania. Przygotowuje się świecę roratnią, symbolizującą Maryję, z której narodzi się Jezus. Rankiem odprawia się specjalne Msze św. roratnie, na które wierni przychodzą ze świecami i lampionami. Dziś, ze względów praktycznych i z uwagi na dzieci, odprawia się te Msze wieczorami. Może jednak warto, tam gdzie to tylko możliwe, zostać przy porannych roratach. Z podziwem słucham niektórych dorosłych, jak wspominają swoje dzieciństwo i wędrówki o świcie do kościoła z lampionami w ręku. Jakoś dawniej udawało się rodzicom zmotywować swoje dzieci do rannego wstawania. Może dziś też byłoby to możliwe, tylko czy próbujemy?
Duże znaczenie w przygotowaniu na święta mają rekolekcje adwentowe. Organizuje je chyba każda parafia. Zaplanujmy sobie więc te trzy dni na rekolekcje i weźmy w nich udział! Na wszelki wypadek przypomnę też o porządnej spowiedzi adwentowej. Byłoby poważnym nieporozumieniem, gdybyśmy posprzątali dom, a nie zdążyli posprzątać duszy! Przydałoby się też na Adwent trochę postanowień w pracy nad sobą. Nie chodzi tu o tak poważne praktyki ascetyczne jak w Wielkim Poście, ale czemu by nie pomyśleć o jakimś umartwieniu, dzięki któremu radość z Bożego Narodzenia może być jeszcze większa? Nie zapomnijmy też, że Adwent to czas radosnego oczekiwania, pracujmy więc nad unikaniem smutków i narzekań, żeby każdego dnia cieszyć się bliskim już nadejściem Pana! Marana tha! Przyjdź, Panie Jezu!
Pomóż w rozwoju naszego portalu