Miesiąc kwiecień jest poświęcony szczególnej czci Najświętszego Oblicza Jezusa. Sam Ojciec Święty zachęcał wiernych do wpatrywania się w Nie, by łatwej uwierzyć i odpowiedzieć na Bożą miłość. Tak się
składa, że w Lublinie, na terenie parafii pw. św. Stanisława, znajdują się dwie wspólnoty niehabitowego zgromadzenia Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza (Obliczanek). Siostry prowadzą tu przedszkole,
pracują w zakrystii i na plebanii. W tym Zgromadzeniu żyła i przez szereg lat działała w naszym mieście s. Bronisława Nowicka, zmarła w opinii świętości.
Wiktoria (imię chrzcielne) urodziła się we wsi Krężoły 16 października 1908 r. Od wczesnych lat zaznała trudu i wyrzeczeń związanych z sytuacją rodziny. Mimo, iż nie zawsze mogła uczestniczyć w niedzielnej
Mszy św., to sprawy Boga były jej bliskie, m.in. należała do KSM. Ukończyła tylko cztery klasy szkoły powszechnej, gdyż nie było innych możliwości i czasu. Jak sama wyznała, dziwnym trafem zrodziło się
w niej nagle pragnienie życia zakonnego. Tak znalazła się w częstochowskim domu Obliczanek; miała wtedy 23 lata. W początkowym okresie przeżywała wielkie trudności związane z niektórymi praktykami pokutnymi
i podejściem mistrzyni postulantek. Z tej próby wyszła zwycięsko i po ukończeniu nowicjatu złożyła pierwsze śluby (1935 r.). Po roku wysłano ją do Lublina, gdzie pracowała jako pokojowa w konwikcie księży
studentów. Sytuacja stała się bardzo ciężka po wybuchu wojny, gdy Niemcy zajęli budynki KUL. S. Bronisława z narażeniem życia uratowała wtedy wiele cennych przedmiotów. Odwiedzała więźniów na Zamku, wspomagała
żywnościowo potrzebujące rodziny, w plecaku nosiła węgiel dla księży jezuitów. W czasie okupacji ukończyła celująco kurs czapniczy i w tym zawodzie pracowała do 1947 r., utrzymując tym sposobem cały dom.
Od 1946 r. przez osiem lat pełniła urząd przełożonej. Z odwagą odmówiła ówczesnemu rektorowi uczelni donoszenia na księży i z tego powodu trzeba było zamknąć placówkę. Władze zakonne wielokrotnie powierzały
jej kierownictwo w różnych wspólnotach - jeszcze dwukrotnie przebywała w Lublinie. W Olsztynie z podziwu godnym taktem pracowała w seminarium duchownym, zyskując wdzięczność księży i kleryków. Dla sióstr
była troskliwa i wyrozumiała, darząc je prawdziwie matczynym uczuciem, czego dowodem jest fakt, iż nazywały ją "mamą" i układały dla niej wiersze. Chętnie i gorliwie zabierała się do każdej pracy, przemieniając
otoczenie swoją miłością i dobrocią. Czyniła to w duchu wynagrodzenia za grzechy własne i innych oraz za tych, którzy "unikają niskich zajęć i aby wyprosić łaski dla Zgromadzenia, Kościoła i świata".
Jednym z krzyży ostatnich lat jej życia była cukrzyca i związane z nią dolegliwości. Mimo to ciągle starała się pomagać innym, spędzając resztę czasu w kaplicy. Na krótko przed śmiercią przeniesiono ją
do Otwocka, gdzie musiała poddać się hospitalizacji, budując otoczenie swoją postawą. Zapewniła matkę generalną, że będzie pamiętać o siostrach, gdy stanie już przed Obliczem Jezusa. Rano 6 listopada
2000 r. s. Bronisława, przeczuwając śmierć, wstała, ale po paru krokach upadła i tak zakończyła życie. Dwa dni później odbył się pogrzeb, któremu przewodniczył bp Julian Wojtkowski z Olsztyna.
Już za życia była otaczana szacunkiem ze względu na swoją niewyczerpaną dobroć, nieustanną pogodę ducha. Nie inaczej należy też tłumaczyć fakt, że przez prawie 30 lat była przełożoną. Jej postać jest
pięknym przykładem wcielania w życie ducha wynagradzania i ukrycia, tak charakterystycznego dla obliczańskiego powołania. W Zgromadzeniu trwa przekonanie o jej wstawiennictwie u Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu