W każdej księgarni katolickiej można kupić wiele interesujących książek poruszających temat modlitwy. Wszystkie one starają się dać czytelnikowi konkretne odpowiedzi na pytania: czym właściwie jest modlitwa?
Jak ona powinna wyglądać? Co jej sprzyja, a co ją utrudnia? A mimo to, ludzie wciąż pytają, jak mają się modlić i proszą swego duszpasterza, jak kiedyś jeden z uczniów prosił Jezusa: naucz nas się modlić
(zob. Łk 11, 1).
Dla nas chrześcijan, doskonałą okazją do ubogacenia i dowartościowania modlitwy jest czas Wielkiego Postu. Dlatego też, chcąc rzucić nieco promyków światła na to, jak pogłębiać swoje życie modlitewne,
poprosiłem kilku księży studentów Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, aby w paru zdaniach opisali swoje doświadczenie modlitwy.
Ks. Mirosław - student biblistyki: Jak wygląda moja modlitwa? Muszę powiedzieć, że nigdy nie zaniedbuję modlitwy do swojego Anioła Stróża. Ma w tym swój udział bp Józef Pazdur, który powiedział
mi kiedyś: "Nie módl się dziecko inaczej, tylko lepiej! Mów Aniele Boży, Stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój". Dobrze to sobie zapamiętałem. Gdy ogarnie mnie jakaś wewnętrzna oschłość, kiedy mam kłopoty
z modlitwą, skupieniem, albo przeżywam jakieś szczególne trudności, wówczas zaczynam od modlitwy do mojego Anioła Stróża. Ta modlitwa, którą dała mi przecież w prezencie moja kochana Mama, a nie Biskup,
pomaga mi przyjąć dziecięcą postawę względem Boga i Jego tajemnic. Czasem takie moje spotkanie z Bogiem kończy się spontaniczną medytacją. Wtedy mam prawdziwe święto; znów zaczynam mocno kochać Chrystusa,
bo czuję, że jestem przez Niego tak bardzo kochany.
Ks. Waldemar - student teologii moralnej: Wszystko zaczyna się od modlitwy, a Chrystus ucząc jej swoich uczniów wychodzi na pustynię. Odosobnienie i cisza, aby nic nie rozpraszało. Chodzi przecież
o najważniejsze spotkanie - z Ojcem twarzą w twarz. Każdy z nas chciałby podczas modlitwy doświadczyć wielkiej miłości - pokoju, pocieszenia, wewnętrznego umocnienia, rozpalenia serca i nagle okazuje
się coś zaskakującego. Zamiast tego narasta w nas hałas myśli, pamięć zaczyna odtwarzać dawne wydarzenia, uczucia mamią przyjemnościami zewnętrznymi, troska o jutro nie daje spokoju. Skąd ten kawałek
"piekła znalazł się w moim sercu"? Szatan przystąpił do Jezusa, aby go kusić - "inteligentnie", "logicznie", "miło", samym Słowem. Perfekcyjnie przygotował tę walkę i dla mnie - gra na tych strunach,
które wydają najgorsze dźwięki. Przez takie właśnie doświadczenie modlitwy mogę iść z Chrystusem. Wstępuję w ślady zwyciężającego Jezusa. I o jednym nie wolno mi zapomnieć nawet wtedy, gdy walka ta mnie
przeraża, wyczerpuje siły; wtedy, gdy nie umiemy się modlić tak jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami (Rz 8, 26). Jeśli wytrwamy, potem czeka na nas cud spotkania, o którym psalmista śpiewa: Złożyłem
w Panu całą nadzieję; On schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania (Ps 40,2) i włożył w moje usta pieśń nową, pieśń dla naszego Boga (Ps 40,4). Każdego dnia takiej modlitwy doświadczamy, zadziwiając
się tym, co Bóg dla nas przygotował.
Ks. Dariusz - student psychologii: Czym jest dla mnie modlitwa? Odpowiadając najprościej jak potrafię powiem, że jest "duchowym przystanięciem" z Bogiem. Modlitwa, to "przystanięcie" wśród
codziennych zajęć i gonitwy za wciąż uciekającym czasem, po to, aby szczerze i ufnie powiedzieć Bogu o wszystkim. Jako ksiądz bardzo potrzebuję tego czasu spędzonego sam na sam ze Stwórcą. Odkrywam wówczas
to, co każdego dnia Bóg czyni dla mnie. Odkrywam Jego Miłość!
Ks. Sebastian - student historii Kościoła: Pan Bóg jest tak bliski, a zarazem tak niedotykalny. Czy kiedykolwiek, wobec małości mojej i zbłądzeń będzie możliwa modlitwa-spotkanie z Obecnym,
a Ukrytym? Na szczęście On zechciał i wciąż pragnie modlić się za mnie i we mnie. Stał się człowiekiem i modlił się - od Nazaretu, przez palestyńskie pustkowia, aż po przepaść krzyża. I został wysłuchany,
podniesiony z Otchłani. Zabrał modlitwę przed Wieczne Oblicze i modli się - teraz, aktualnie, nieustannie. On modli się w niebie, modli się także na ziemi, a więc i we mnie - lichej cząstce swego jeszcze
wstępującego tam Ciała. Modlitwa wciąga moje sprawy, westchnienia, jęki i słowa w swój święty, kościelny rytm na ziemi: w piękne psalmy, w "Eucharystyczne Wydarzenie" powierzenia się Jezusa Ojcu, w Dobrą
Nowinę, która minutami medytacji przeważa każdą smutną wieść. Ja, człowiek, chrześcijanin, ksiądz, nie potrafię, ale ufam, że się modlę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu