Reklama

Oni odcisnęli ślad

Niedziela Ogólnopolska 48/2019, str. 53

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nic nie muszą udowadniać, a w życiu się spełnili, choć każdy w innej dziedzinie. Łączy ich miłość do muzyki. Dla Jana Pietrzaka jest ona nośnikiem ważnych, mądrych przekazów, a dla Mirosława Kalisiewicza – odskocznią od wypełnionej menadżerską pracą codzienności.

Reklama

Kalisiewicz sponsorował liczne konkursy i stał się donatorem młodych talentów, ale jego droga przedsiębiorcy, współwłaściciela Zdrovitu, w pewien sposób naturalnie zazębiła się z miłością do muzykowania. W wywiadzie dla branżowego portalu Kariera Managera.pl powiedział wprost: „Dzięki temu, że z zapałem muzykuję, piszę piosenki, angażuję się w rozmaite związane z muzyką przedsięwzięcia, nabieram potrzebnego dystansu do spraw zawodowych, redukuję stres i odzyskuję energię. Innym hobby, które działa na zasadzie «turbodoładowania», jest regularna gra w siatkówkę. Ponieważ i tu, i tu «gram w zespole», zyskuję dodatkowo, niejako mimo woli, dużą wiedzę na temat ludzi, ich zachowań, i szlifuję interpersonalne umiejętności”. Rzecz w tym, że nie jest to granie amatorskie, czego dowodem jest album „Urodziny”, wypełniony refleksyjnymi utworami o przemijaniu, spełnieniu, miłości, przyjaźni, ot – piosenkami pełnymi dobrego ducha. Za czymś takim musi stać ktoś spełniony. Dla Kalisiewicza muzyka nie jest przepustką na salony (to raczej one o niego zabiegają) czy kluczem do trafienia na okładki kolorowych pism. Nic z tych rzeczy. Wiemy, że to dźwięki prosto z serca, słowa prosto z serca, muzykowanie prosto z serca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dla kogoś, kto żyje w świecie materialnego kreowania rzeczywistości, wytwarzania dóbr materialnych, człowieka, który każdego dnia się potyka i mierzy z realiami wolnego rynku, muzyka jest jak zawór bezpieczeństwa. Kiedyś miałem okazję przez kilka chwil muzykować z autorem tego krążka i to, co mnie zdumiewa, to kompletny brak u tego śpiewającego basisty, kompozytora i autora tekstów czegoś, co nazywamy parciem na szkło. Jego muzyka leje się jak miód na skołatane serca i przywraca wiarę w to, że istnieje jeszcze w Polsce nurt muzyki środka. Ot, takiego lekkiego popu z elementami muzyki folk i country (pięknie wykonana przez Leszka Laskowskiego partia steel guitar), grania, o którym mawiam, że zawiera dużą dawkę muzyki w muzyce. Są tu piękne melodie, które mogą aspirować do rangi przebojów – tylko czy są jeszcze radiowe rozgłośnie skupione na takiej muzyce? Na piosence, która niesie pewien pozytywny przekaz, tak potrzebny w epoce zalewających nas tragicznych informacji z całego świata? Ot, łyk tlenu w bardzo dusznych czasach.

Album Jana Pietrzaka, nagrany wraz z młodszymi od szefa o dwa pokolenia artystami, to w pewien sposób znak czasu. Oto człowiek, który przez lata komuny dodawał nam swoimi tekstami otuchy, a prowadząc kultowy kabaret Pod Egidą, zapalał światło nadziei w mrocznej nocy postkomuny, powraca z niemal całkowitego artystycznego niebytu. Bo paradoksem ostatnich lat jest to, że zamiast zaistnieć został przez media zmarginalizowany. W rozmowie przed koncertem w 2017 r., który na krążku „Toast” dostajemy w postaci rejestracji, powiedział mi wprost, że odnosi wrażenie, iż jest jakaś nowa czarna lista, na którą trafił jak w PZPR-owskich czasach, tyle że dziwnym trafem wszystko wokół się zmieniło. I tak istotnie było. Niemal wywalczona obecność na festiwalu opolskim, incydentalne występy na telewizyjnym ekranie i wreszcie ta płyta. Czy to wszystko, co Janowi Pietrzakowi, twórcy niemal hymnu: „Żeby Polska”, ma do zaproponowania nasza medialna rzeczywistość? W pewien sposób „Toast” to taki „the best” tekściarza, kompozytora i kabareciarza, tyle że w wykonaniu gości. Sam Pietrzak staje się tutaj dobrym duchem i dyrygentem, tu i tam włącza się w to muzykowanie, dając pole do popisu tak znakomitym głosom, jak Wiola Markowska (brawo za „Liście z topól opadają”), Monika Węgiel, Anna Federowicz czy Anastazja Simińska oraz Grupa Świt. Dla mnie to symboliczne przekazanie pałeczki, takiego kaganka, który lider każe młodym nieść dalej. Pieśni, w których słowo nie jest mniej ważne od muzyki. A co tam – piosenki, w których to właśnie słowo jest najważniejsze.

2019-11-26 12:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy w Poniedziałek Wielkanocny udział we Mszy św. jest obowiązkowy?

[ TEMATY ]

Wielkanoc

Poniedziałek Wielkanocny

Karol Porwich/Niedziela

Wśród licznych świąt kościelnych można wyróżnić święta nakazane, czyli dni w które wierni zobowiązani są od uczestnictwa we Mszy świętej oraz do powstrzymywania się od prac niekoniecznych. Lista świąt nakazanych regulowana jest przez Kodeks Prawa Kanonicznego. Oprócz nich wierni zobowiązani są do uczestnictwa we Mszy w każdą niedzielę. Czy Poniedziałek Wielkanocny jest świętem nakazanym?

Poniedziałek Wielkanocny nie jest świętem nakazanym. Wierni nie są więc zobowiązani do uczestnictwa we Mszy świętej oraz powstrzymywania się od prac niekoniecznych, jednak polscy biskupi zachęcają do udziału w liturgii również w te dni. Wielkanoc to najważniejszy czas w całym roku dla nas, katolików! Dlatego też zachęcamy, aby uczestniczyć we Mszy św. nie tylko w Niedzielę Wielkanocną, ale również w Poniedziałek Wielkanocny.
CZYTAJ DALEJ

Oleśnica: Dziecko zabite w 9. miesiącu ciąży

2025-04-07 13:15

[ TEMATY ]

aborcja

Adobe Stock

Pro-liferka, dziennikarka, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, doradca życia rodzinnego, współautorka serii podręczników do wychowania do życia w rodzinie Magdalena Guziak-Nowak opisuje wstrząsającą relację ze szpitala w Oleśnicy.

ZABILI DZIECKO W 9 MIES. CIĄŻY. Gotowe do samodzielnego życia, prawie noworodka. Tak, w Polsce.
CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Bp Ignacy Dec: Chrystus zmartwychwstał i zapowiedział nasze zmartwychwstanie

2025-04-20 21:16

[ TEMATY ]

Wałbrzych

bp Ignacy Dec

ks. Czesław Studenny

Zmartwychwstanie Pańskie

Kazimierz Wrzosek

Bp Ignacy Dec przewodniczy Mszy świętej odpustowej w parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Wałbrzychu. Wokół ołtarza zgromadzili się kapłani z dekanatu i zaproszeni goście.

Bp Ignacy Dec przewodniczy Mszy świętej odpustowej w parafii Zmartwychwstania Pańskiego w Wałbrzychu. Wokół ołtarza zgromadzili się kapłani z dekanatu i zaproszeni goście.

W pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych wałbrzyska parafia Zmartwychwstania Pańskiego obchodziła swoje doroczne święto patronalne. Uroczysta rezurekcja z procesją i poranną Mszą świętą była szczególnym czasem radości i modlitwy dla całej wspólnoty, której proboszczem jest ks. kan. Czesław Studenny. Eucharystii przewodniczył biskup senior diecezji świdnickiej, bp Ignacy Dec.

– Chrystus zmartwychwstał – prawdziwie zmartwychwstał – Alleluja! – rozpoczął homilię bp Dec, zwracając uwagę, że choć cierpienie i krzyż są bliższe ludzkiemu doświadczeniu, to właśnie zmartwychwstanie stanowi centrum naszej wiary i nadziei. – Zmartwychwstanie Chrystusa jest zapowiedzią naszego zmartwychwstania – podkreślił, wskazując, że wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat zapoczątkowało nowy etap historii człowieka, który ma swój kres w życiu wiecznym.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję