Reklama

Niedziela w Warszawie

Wiara w wielkim mieście

Dane na temat religijności mieszkańców warszawskich diecezji są podobne do tych z innych regionów Polski. I mogą być powodem i do radości, i do troski.

Niedziela warszawska 8/2020, str. VI

[ TEMATY ]

wiara

Warszawa

miasto

religijność

Łukasz Krzysztofka

Mimo panującej anonimowości, tysiące warszawiaków uczestniczy w procesjach Bożego Ciała czy Drogach Krzyżowych na ulicach miasta

Mimo panującej anonimowości, tysiące warszawiaków uczestniczy w procesjach Bożego Ciała czy Drogach Krzyżowych na ulicach miasta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Informacje przedstawione przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego w Polsce wskazują, że liczba chodzących do kościoła za bardzo nie zmienia się. Dane opracowano na początku tego roku, ale oparte są na badaniach przeprowadzonych w 2018 r. Możliwe, że nie oddają całej prawdy: wszak ostatni rok był szczególnie trudny dla Kościoła, ataki szczególnie silne. Z pewnością miały wpływ na wiernych i ich zachowania.

W 415 warszawskich i podwarszawskich parafiach pracuje prawie 1400 księży.

Podziel się cytatem

Sekretarz Konferencji Episkopatu Polski bp Artur Miziński, oceniając podczas prezentacji ustaleń ISKK, stwierdził, że są one powodem i do radości, i do troski. Biskup mówił o danych ogólnopolskich; te dotyczące dwóch warszawskich diecezji raczej powinny być powodem do troski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Słabo zaangażowani

Wskaźniki dominicantes (uczestniczących w niedzielnej Mszy św.) średnio dla Polski – 38,2% i communicantes (przystępujących do Komunii św.) – 17,3%, są niemal identyczne z danymi ISKK z poprzedniego badania. Dla diecezji warszawsko-praskiej wskaźnik dominicantes wyniósł w 2018 r. 31,7%, a communicantes 15,5%. W archidiecezji warszawskiej odnotowano jeszcze mniejsze odsetki: 27,6 i 14,3.

Ciekawe są, przedstawione po raz pierwszy przez ISKK, dane dotyczące tzw. participantes, czyli osób angażujących się w życie parafialne poprzez uczestnictwo we wspólnotach katolickich. Wskaźnik participantes w 2018 r. wyniósł 8,1% (i najwyższy był w diecezjach przemyskiej, tarnowskiej oraz rzeszowskiej). W obu naszych diecezjach był natomiast sporo niższy: 4,8% w diecezji warszawskiej i 5,8 w warszawsko-praskiej.

Podobnie jest z uczestnictwem w lekcjach religii. W roku szkolnym 2018/2019 w całym kraju uczęszczało 88% uczniów, podczas gdy w archidiecezji warszawskiej niecałe 75% dzieci.

Siły apostolskie

Przedstawione przez ISKK opracowanie, podaje informacje także o liczbie kapłanów, parafii, udzielanych sakramentów. Policzono zabytki nieruchome: kościoły, kaplice, cmentarze, a nawet przydrożne figury i krzyże. Dane pokazują, że siły apostolskie w naszych diecezjach mają się nieźle. W 415 warszawskich i podwarszawskich parafiach pracuje prawie 1400 księży.

Reklama

Archidiecezja warszawska ma również największą liczbę alumnów – 130, diecezja praska – 50 kleryków. W tej dziedzinie jest znacznie lepiej niż w wielu innych diecezjach. W niektórych liczba seminarzystów jest tak mała, że trzeba się liczyć z koniecznością łączenia w przyszłości parafii.

Według danych ISKK, w obu warszawskich diecezjach w 2018 r. udzielono nieco ponad 29 200 chrztów. Tymczasem w samej tylko Warszawie urodziło się wtedy ponad 36 900 dzieci. – Spora część niemowląt, które przyszły na świat w Warszawie, chrzczona jest poza stolicą, w parafiach pochodzenia ich rodziców – zaznaczają naukowcy. Część, rzecz jasna, nie została ochrzczona, ale te dane wymykają się statystyce.

Razem i osobno

Coraz gorzej wyglądają liczby zawieranych małżeństw. Przybywa par rezygnujących z sakramentalnego małżeństwa na rzecz związku cywilnego. W archidiecezji warszawskiej zawarto w 2018 r. 4083 małżeństwa sakramentalne, w diecezji warszawsko-praskiej – 3039.

Te dane też wymykają się statystyce, ale ogólnie wiadomo, że to jedynie dwie trzecie z wszystkich zawieranych małżeństw. Tym bardziej nie wiemy, ile par rozpoczyna wspólne życie bez ślubu. Najpewniej, dużo więcej. W 2019 r. w 3400 aktach małżeństwa w Warszawie pojawiły się adnotacje dotyczące rozwodów, separacji i stwierdzeń nieważności małżeństw.

Ciągnie w dół

Skoro w warszawskich diecezjach jest tak dobrze – spore siły apostolskie, specjalna rola Warszawy w polskiej religijności – to dlaczego inne dane zebrane przez ISKK niepokoją? Prof. Sławomir Zaręba, socjolog z warszawskiego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, zwraca uwagę, że w statystykach religijności stolica ciągnie w dół Mazowsze.

– Poziom religijności w ośrodkach wysoko zurbanizowanych zawsze był niższy niż na wsiach czy w małych miasteczkach. Z różnych przyczyn religijność to zjawisko złożone – zaznacza ks. prof. Zaręba. – To praktyki i wiedza religijna, parametr wspólnotowy.

Reklama

Stolica ma swoją specyfikę, ściąga ludzi nie tylko z Mazowsza – ocenia ks. dr Wojciech Sadłoń, dyrektor ISKK.

– Religijność jest większa tam, gdzie jest ludność zasiedziała, silne społeczności lokalne. Duża migracja to najważniejszy czynnik, który tłumaczy niższe wskaźniki religijności w Warszawie – mówi.

– Ale obie diecezje obejmują tereny wiejskie, gdzie religijność wcale nie jest niższa niż w innych regionach.

Nie wypada

Stolica ciągnie resztę Mazowsza w dół, m.in. dlatego, że w małej miejscowości, na wsi kościół wciąż jest miejscem manifestacji wiary, kontaktu z nią, ale także miejscem, gdzie w niedzielę nie można, nie wypada nie być. – Na prowincji tworzona jest więź społeczna, której w Warszawie nie ma – mówi ks. prof. Zaręba.

W stolicy jest anonimowość, brak kontroli społecznej. W kamienicy, gdzie przyjmowanie księdza po kolędzie było powszechne, dziś drzwi otwiera rodzina albo dwie. Reszta mieszkań jest wynajętych, także cudzoziemcom, w innych ksiądz nie jest mile widziany.

Duża migracja to najważniejszy czynnik, który tłumaczy niższe wskaźniki religijności w Warszawie.

Podziel się cytatem

Brak jest też budującej wspólnotę więzi parafialnej. Ludzie albo stwierdzają, że skoro idą na Msze św. w niedzielę to wystarczy za całą więź albo wolą jeździć do innego kościoła, lepszego ich zdaniem kaznodziei. Są też – wskazuje ks. prof. Zaręba – katolicy sezonowi, którzy pojawią się w kościele w związku z chrztem, komunią, ślubem (rzadziej) i pogrzebem.

Z różnych badań wynika radykalny spadek potrzeby modlitwy indywidualnej – zaznacza ks. prof. Zaręba.

Na kanapie

To, co inni wykazują liczbami, ks. dr Zbigniew Godlewski, teolog i socjolog, proboszcz na Kole, obserwuje w swojej parafii. Widzi co tydzień w kościele i chodząc po kolędzie. Parafia się rozrasta, ale liczba praktykujących spada.

Reklama

– Tłumaczymy sobie: wymiera stara gwardia, nowa nie jest z parafią związana. Zanim zapuszczą korzenie, poczują się mieszkańcami, trochę czasu minie. – Ale to kiepskie pocieszenie – mówi ks. Godlewski i dodaje, że słowa papieża Franciszka o tym, że trzeba wstać z wygodnej kanapy, pasują do sytuacji, jak jest w stolicy. – Dziś nie możemy czekać, aż ludzie przyjdą, musimy stale wychodzić do ludzi.

Czy dane ISKK są podstawą do namysłu, tworzenia programów? – Jest jeszcze dużo do zrobienia – mówi ks. dr Wojciech Sadłoń, ale jednocześnie zaznacza, że przejście między wiedzą a programowaniem duszpasterskim ma swoje granice. – Mówimy o skomplikowanej rzeczywistości, która musi się liczyć z nawróceniami, odejściami, zmianami obyczajowymi. Wiara nie jest jednowymiarowa.

2020-02-18 10:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: Policja interweniuje wobec pseudokibiców; zatrzymano kilkanaście osób

Stołeczni policjanci, podczas piątkowego protestu, zatrzymali kilkanaście osób spośród grup pseudokibiców - poinformowała Komenda Stołeczna Policji. Policja wobec agresorów użyła m.in. granatów hukowych.

W piątek w stolicy trwa kolejny protest przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. W ramach protestu tysięczne pochody jego uczestników ruszyły z placu Zamkowego, z placu Zawiszy i spod Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i spotkały się przy rondzie Dmowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję