Reklama

Niedziela Przemyska

Blisko świętości

Sto lat temu w Kalwarii Pacławskiej umierał o. Wenanty Katarzyniec. Dziś w sanktuarium trwają modlitwy o jego beatyfikację. O ostatnich spotkaniach z młodym franciszkaninem opowiada jego zakonny brat Jakub.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ojca Wenantego Katarzyńca spotkałem w życiu kilka razy. Jednak bliżej poznałem go dopiero w Kalwarii Pacławskiej. Był to rok 1920. Spełniałem obowiązki kucharza. Ojciec Wenanty był już wtedy ciężko chory i bardzo słaby. Podziwiałem jego cichość, skromność i gorliwość na modlitwie. Pomimo silnego osłabienia, niestrudzenie siadał do konfesjonału. Aż nadszedł dzień, że nie miał już siły podnieść się z łóżka. W końcowych dniach przed śmiercią jadł niewiele. Gasł w oczach.

Gasnące życie

Reklama

Pewnego popołudnia, jak co dzień, przyniosłem mu podwieczorek. Nie chciał jeść, poprosił tylko, bym pobył trochę przy jego łóżku i chwilę z nim porozmawiał. Nie bardzo mogłem, czekały mnie bowiem jeszcze inne obowiązki. Dziwne jednak pragnienie kazało mi zostać. Przysunąłem drewniane, proste krzesło i zbliżyłem się do jego łóżka. Spojrzałem na młode, bardzo wychudzone blade oblicze. Po raz pierwszy byłem tak blisko jego twarzy. Powolny, ledwie wyczuwalny oddech, gasnący wzrok, wyraźnie zarysowujące się oczodoły, szeroko otwarte cierpiące oczy ujawniały nieunikniony koniec młodego, zakonnego i kapłańskiego życia. Wpatrzone w jakąś bliżej nieokreśloną dal, jakby kogoś wypatrywały, oczekiwały, jak oczekuje się kogoś upragnionego, umiłowanego, kto za chwilę ma przyjść i na kogo czeka się całe życie. Ten dziwny spokój, jasność, a nawet osobliwa radość, rysowały delikatny uśmiech w kącikach ust.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Minęło kilka chwil, a wydawało się, że spotkanie trwa wieczność. A może Ojciec Magister już widział wieczność? Może słyszał śpiew aniołów? Może już pragnął spotkać się ze swoim Umiłowanym Mistrzem? W głowie kłębiły się nieporządkowane myśli. O czym rozmawiać? Od czego zacząć? Czy wystarczy tylko być przez tę chwilę?

Bóg pochyla się nad naszą nędzą, czasem aż do naszych nóg

Podziel się cytatem

Rozmowa

Nagle tok moich myśli przerwał delikatny, ledwo słyszalny szept, jakby rzeczywiście nie z tego świata. Ojciec Wedanty zapytał: – Czy bałeś się kiedyś śmierci? Zaskoczony wyszeptałem: – Nigdy o tym nie myślałem…

Ojciec Wenanty nie zwracając uwagi na moje słowa, zaczął mówić: – Kilka dni temu odczułem lęk przed śmiercią. Nie dlatego, żebym się bał samej śmierci, ale dlatego, że poczułem niepokój, że za mało kochałem Boga i ludzi. Wróciłem do lat dzieciństwa. Pamiętam, że moim wielkim pragnieniem było przystąpić do Pierwszej Komunii św. Marzenie się spełniło, kiedy miałem 9 lat. Po Mszy św. długo klęczałem i modliłem się w naszym kościele w Kamionce Strumiłowej. Dziękowałem Jezusowi za dar Eucharystii. Miłość do Jezusa Eucharystycznego przewyższyła moją miłość do rodziców i krewnych. Nie mówiłem o tym, nie chciałem im robić przykrości. Od tamtej pory codziennie się za nich modlę, a jako kapłan, pamiętam o nich we Mszy św.

Reklama

W niedługim czasie od tamtego wydarzenia zostałem ministrantem. Codziennie, niezależnie od pogody, wychodziłem wcześnie z domu, pokonywałem cztery kilometry, aby zdążyć na poranną Mszę św. Moja kochana mama czasem mi nie pozwalała, ze względu na zimno, deszcz czy śnieg. Nie słuchałem jej. Wymykałem się po kryjomu. Opuściłem rodzinny dom i wyjechałem do Lwowa w wieku piętnastu lat.

Pragnienie kapłaństwa

Zamieszkałem w internacie i rozpocząłem naukę w męskim seminarium nauczycielskim – kontynuował cicho swoją wypowiedź Ojciec Wenanty.

– Rodzice bardzo pragnęli, abym został nauczycielem. Jednak w moim sercu było ciągłe pragnienie kapłaństwa. Nie mówiąc nic rodzicom, zapukałem do klasztoru Franciszkanów we Lwowie. Miałem 18 lat. Na początku poczułem lekkie rozczarowanie i pewien wewnętrzny ból, że nie przyjęto mnie od razu. Dzisiaj uważam to za cudowny znak Bożej Opatrzności. Nie byłoby mnie dzisiaj tutaj, gdybym nie posłuchał ojca prowincjała. Po roku zostałem przyjęty do zakonu. Z ogromną radością w sercu wracałem z tą wiadomością do domu. Szczęście było jednak krótkie. Moja decyzja nie spodobała się rodzicom. Szczególnie tato był na mnie zły. Pokłóciliśmy się. Oddałem wszystkie pieniądze, jakie wówczas miałem.

Kilka miesięcy później, kiedy już byłem w nowicjacie, podczas rekolekcji zapisałem w swoich notatkach: „Wyrzeknę się wszystkiego, choćby mi to nie wiem jak drogie było, jeśli mi przeszkadza w zbawieniu duszy. Tą zasadą żyję po dzień dzisiejszy”.

Kromka chleba

Reklama

Każde kolejne słowo wypowiadane przez Ojca Magistra było coraz cichsze, pojawiały się coraz dłuższe przerwy. Nie było jednak w nich słychać ani cierpienia, ani żalu. Dziwna refleksja i spokój promieniowały z całej jego osoby. Ojciec Wedanty cicho kontynuował wspomnienia, a ja starałem się nie uchronić ani jednego słowa.

– Nie, to nieprawda, że któryś z ojców podczas obiadu podsunął mi starą, spleśniałą kromkę chleba, abym zjadł. Kiedy przyszliśmy do refektarza na obiad, ona już tam leżała przy moim talerzu, więc ją po prostu zjadłem. Prawdą natomiast jest, że całowałem nogi moim nowicjuszom. Chciałem pokazać im, jak bardzo Bóg ich kocha. Bóg pochyla się nad naszą nędzą, czasem aż do naszych nóg. Tak bardzo nas kocha. Czy zatem my nie możemy zrobić tego samego dla innych ludzi. Na tym polega prawdziwa miłość.

Całowałem nogi moim nowicjuszom. Chciałem pokazać im, jak bardzo Bóg ich kocha..

Podziel się cytatem

Blask świętości

Słowa Ojca Wenantego cichły i zanikały. Z trudem wyłuskiwałem kolejne zdania. Za oknem zrobiło się ciemno. Jedynie blask księżyca wypuszczał co jakiś czas blade promienie zza przesuwających się chmur. Cisza jak makiem zasiał ogarnęła świat z tej i z drugiej strony klasztornego muru. Zmęczenie i senność rysowały się na twarzy Ojca Magistra. Wstałem, odsunąłem krzesło. Delikatne skrzypnięcie narobiło tak wielkiego hałasu, jak kalwaryjska orkiestra podczas rezurekcji. Pomyślałem, że przed snem przydałby się Ojcu Magistrowi kubek ciepłego mleka. Wyszedłem z celi. W kuchni, na piecu, podgrzałem świeżo wydojone mleko od naszej krasuli. Minęło kilka minut. Cicho otworzyłem drzwi. Delikatny blask świecy jeszcze mocniej obrysował rysy twarzy Ojca Wenantego. Nie było jednak na niej cierpienia i bólu, wręcz przeciwnie, spokój, jasność i ciepło biły z oblicza młodego kapłana.

Śmierć wydawała mi się niemożliwa. Jeszcze kilka minut temu rozmawialiśmy. Dzisiaj dziękuję, że na tę chwilę zatrzymałem się w jego celi, przy jego łóżku, bo ta chwila była dla mnie błogosławiona.

W sanktuarium pasyjno-maryjnym w Kalwarii Pacławskiej w dniach 28 i 29 marca odbywać się będą Dni Modlitw o beatyfikację o. Wenantego Katarzyńca. 31 marca przypadnie 99. rocznica śmierci franciszkanina, przyjaciela o. Maksymiliana Marii Kolbego.

2020-03-10 10:35

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszkanin o świeckich: wierni przy organizacji akcji troszczą się właściwie o wszystko

[ TEMATY ]

ewangelizacja

duszpasterstwo

franciszkanie

Biblia 24/7

wierni świeccy

Łukasz Brodzik

Ojciec Piotr Reizner, Francikanin

Ojciec Piotr Reizner, Francikanin

Czy świeccy mogą być dużym wsparciem dla duszpasterzy? A może w niektórych przestrzeniach całkowicie ich wyręczać? Franciszkanin, ojciec Piotr Reizner opowiada, jak wierni wspierają zakonników w ewangelizacji nawet 24 godziny na dobę.

Nie od dziś wiadomo, że zachód Polski jest terenem wręcz misyjnym. To tam proporcjonalnie najmniej ochrzczonych praktykuje, mało jest także powołań. Z drugiej strony wielu świeckich angażuje się we wspieranie swoich kapłanów w działalności duszpasterskiej i ewangelizacyjnej.
CZYTAJ DALEJ

Dwoje Ukraińców działało w Polsce na rzecz obcego wywiadu. Trafili do aresztu

2025-10-27 09:47

[ TEMATY ]

Katowice

Areszt

dwoje Ukraińców

obcy wywiad

Adobe Stock

Dwoje Ukraińców trafiło do aresztu za działania wywiadowcze na terenie Polski

Dwoje Ukraińców trafiło do aresztu za działania wywiadowcze na terenie Polski

Sąd zdecydował o trzech miesiącach aresztu dla dwojga Ukraińców zatrzymanych w Katowicach, którzy prowadzili działania na rzecz obcego wywiadu – poinformował w poniedziałek rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.

Jacek Dobrzyński przekazał w komunikacie opublikowanym w serwisie X informacje o zatrzymaniu 32-letniego mężczyzny i 34-letniej kobiety.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa na grobach w Trzebusce

2025-10-27 23:33

Piotr Ożóg

Modlitwa w Trzebusce

Modlitwa w Trzebusce

Trasa nabożeństwa pasyjnego przebiegała wzdłuż drogi łączącej obelisk na miejscu byłego obozu NKWD z leśnym grobowcem w Turzy. Koordynatorem wydarzenia był społecznik z Trzebuski Piotr Ożóg. W modlitwie wzięli udział nauczyciele i młodzież z jedenastu szkół z terenu gmin Sokołów Małopolski i Kamień. Byli to reprezentanci: Górna, Górna-Zaborza, Kamienia Prusiny, Krzywej Wsi, Nienadówki Dolnej i Górnej, Sokołowa, Trzebosi, Trzebuski i Wólki Niedźwiedzkiej. Zjawiła się też delegacja szkoły w Kamieniu Podlesiu. Wśród 170 uczestników nie zabrakło kapłanów: ks. Władysława Szweda z Trzebuski, ks. Piotra Kuźniara z Krzywej Wsi, ks. Michała Polańskiego z Kamienia Podlesia i ks. Przemysława Hajduka z Nienadówki. Obecnych też było kilku dyrektorów szkół: Małgorzata Januszewska, Jan Madej, Józef Piróg i Agnieszka Pączek.

Modlitwą objęto więźniów przejściowego łagru z 1944 roku, głównie żołnierzy Armii Krajowej, z których część została skrytobójczo zamordowana i pogrzebana w okolicznych lasach. Słowo do obecnych skierował burmistrz Sokołowa Małopolskiego Andrzej Kraska. Wprowadzeniem do nabożeństwa była recytacja wierszy o tematyce turzańskiej wykonana przez autorkę Sabinę Woś. Następnie uczestnicy rozważali tajemnice Męki Pańskiej. Poszczególne etapy wyznaczały kamienne stacje ustawione w zeszłym roku. Towarzyszył temu śpiew prowadzony przez nauczycieli Beatę Głowalę z Sokołowa i Sebastiana Lesiczkę z Trzebuski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję