Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Żeby Polska była Polską

Rok 2020 jest dla Polski szczególny. Stanowią o tym dwa wydarzenia sprzed lat, których wspólnym historycznym mianownikiem jest sierpień.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsze to Cud nad Wisłą, przez historyków zwany Bitwą Warszawską – wydarzenie sprzed stu lat, które pozwoliło uchronić Europę przed bolszewicką nawałą. Drugie, to powstanie wolnych, niezależnych związków zawodowych „Solidarność”, wlewające 40 lat temu w serca Polaków nową nadzieję wejścia na drogę prowadzącą ku prawdziwej wolności kraju. O krótką rozmowę na ten temat poprosiłem Jana Pietrzaka – legendę polskiej sceny kabaretowej, autora tysięcy piosenek, monologów, felietonów oddających polskie nastroje i realia ostatniego półwiecza, którego tak znana pieśń patriotyczna „Żeby Polska była Polską”, stała się w 1980 r. spontanicznym hymnem „Solidarności”.

Adam Szewczyk: Panie Janie, Bitwa Warszawska należy do wydarzeń wiekopomnych, choć bywało, że we współczesnej historii naszego kraju jej znaczenie marginalizowano, wręcz pomijano. Dziś możemy o niej mówić, rozważać wszelkie związane z nią aspekty bez ryzyka konsekwencji, na jakie narażeni bylibyśmy jeszcze nie tak dawno. Jest Pan gorącym orędownikiem upamiętnienia w Warszawie tego wydarzenia czymś szczególnym – łukiem triumfalnym, odpowiednim pomnikiem czy inną dedykowaną zabudową architektoniczną. Czy w dzisiejszych czasach jest jeszcze na to szansa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jan Pietrzak: Oczywiście. Jest nie tylko szansa, ale konieczność. Jeżeli po 30 latach formalnej suwerenności Polacy nie są w stanie postawić łuku tryumfalnego wielkiego zwycięstwa, to znaczy, że ta suwerenność jest niepełna, a Polacy są w jakimś stopniu zniewoleni… Co jest konstatacją przykrą i wstydliwą.

Pewnie wielu podobnie, jak i ja zadaje sobie pytanie: czy dziś Polacy gotowi byliby stanąć w obronie Ojczyzny jak wówczas, w 1920 r.? Czy Pana zdaniem patriotyzm jest wciąż naszą narodową siłą?

Bez patriotyzmu Polska przestanie istnieć. Ponieważ żyją obok nas agresywne narody, które od stuleci lubią nas okradać, atakować, mordować, wyzyskiwać… Przed 1939 r. było nas 36 mln obywateli. W 1945 r. – zostało 24 mln Polaków. Jedna trzecia narodu przepadła. To trwa od stuleci – eksterminacja, germanizacja, rusyfikacja… Jeżeli chcemy zachować Polskę dla przyszłości, musimy o nią dbać, a nawet walczyć kiedy trzeba. Bez patriotyzmu to się nie uda.

W zupełnie innych, wolnych od wojny okolicznościach doszło do powstania NSZZ „Solidarność”. Polacy, ciemiężeni przez niby własną, a tak naprawdę nominowaną przez Moskwę władzę, po raz kolejny powiedzieli: „dość!”. Radość nie trwała jednak zbyt długo, a na naprawdę istotne zmiany trzeba było poczekać jeszcze blisko 10 lat… Był Pan blisko tych wydarzeń, dotykał ich Pan swoim piórem, dowcipem. Była nadzieja, że to właśnie wtedy wreszcie Polska stanie się Polską. Jak wspomina Pan te dni?

Reklama

Wyjaśniam, że nic samo się nie stało. „Solidarność” powstała rok po pamiętnych słowach św. Jana Pawła II, wzywającego Ducha Świętego, by odmienił oblicze „tej ziemi”. W sierpniu 80. roku ten duch zagościł w Polsce, przyjął imię „Solidarność”, przywołał pamięć bohaterów, odnowił dumę i godność walecznego narodu, pokazał drogę do wolności. Nie dał się już usunąć z polskich serc i polskiej ziemi. Po wielu latach zwyciężył. Fakt, że obecnie możemy świętować odzyskanie niepodległości sprzed 100 lat jest możliwy, ponieważ pokolenie „Solidarności” ponownie odzyskało niepodległość 40 lat temu.

Dla „Solidarności” w dobie PRL-u był Pan nieocenionym sojusznikiem w walce z komunistycznym reżimem. Przez związek został Pan uhonorowany tytułem zasłużony dla „Solidarności”, a Pana twórczość cechuje społeczna wrażliwość, głęboki patriotyzm, wiara oraz doza krytycyzmu. Obrona godności i praw pracowniczych w realiach kapitalizmu wygląda inaczej. Choć brak politycznej cenzury, to wszędzie panoszy się „hejt”. Czy według Pana obecnie łatwiej o realizację związkowych celów?

To oczywiste, że świat się zmienia i tworzy nowe wyzwania. Nam, Polakom, nikt łatwego życia nie obiecywał… Życie dla prawdy, dla wolności, dla Boga i Ojczyzny nigdy nie było łatwe, ale jest chwalebne i radosne.

Powszechnie wiadomo, iż nazwisko Jana Pietrzaka znajdowało się na specjalnej liście autorów będących pod szczególnym nadzorem peerelowskiej cenzury. Między innymi o wolność słowa walczyli polscy związkowcy. Dziś ta swoboda to oczywistość. Jednak piętrzone są trudności, gdy na przykład chce Pan koncertować w Warszawie. Domyśla się Pan dlaczego?

Reklama

W moim wypadku cenzura, choć inaczej się odbywa, w dalszym ciągu funkcjonuje w najlepsze. Moich piosenek nie usłyszycie w żadnym radiu. Mojego programu kabaretowego nie ma w żadnej telewizji. Jestem w dalszym ciągu na czarnych listach. Do wielu miast nie mam wstępu. Trwa pościg za moimi plakatami, by przeszkodzić w spotkaniach z publicznością…

Żyjemy w wolnym kraju, w zasadzie w dobrobycie. Dawno wybrzmiały echa wojen pustoszących Ojczyznę. Nawet stan wojenny 1981 r. zdaje się dziś tak odległy. Panie Janie, czego zatem życzyć dziś Polsce?

Z tym dobrobytem bym nie przesadzał. Trochę Pan redaktor fantazjuje. Życzyć należy umiejętności odróżniania „hejtu”, o którym Pan wspominał, od prawdy. To bardzo ważne, ponieważ cywilizacja przerzuciła nas w czasy informatyczne. Jesteśmy codziennie atakowani fałszywymi wieściami, z premedytacją oszukiwani przez wrogów Polski. Trwa wojna, w której bronią jest dezinformacja, czyli ogłupianie ludzi… Nie możemy się poddawać ideom, teoriom, światopoglądom szkodliwym dla Polaków. To jest ważna batalia, decydująca o wartościach, dla których warto żyć.

2020-09-09 11:45

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ratzinger to współczesny Augustyn - rozmowa z Peterem Seewaldem

[ TEMATY ]

wywiad

Benedykt XVI

Grzegorz Gałązka

"Nie boję się twierdzenia, że w przypadku Ratzingera możemy mówić o drugim Augustynie. Tak jak myśl św. Augustyna naznaczyła dzieje teologii i filozofii, począwszy od średniowiecza do dzisiaj, tak dziełem Ratzingera będziemy żyli przez następne wieki" - uważa Peter Seewald. Jeden z najlepszych znawców życia i dzieła Benedykta XVI przed 90 rocznicą urodzin opowiada KAI m.in. o najważniejszych momentach jego życia, mistrzach, którzy wywarli największy wpływ, miłości do muzyki, a także jak Jan Paweł II "złapał go na lasso" a obejmowanie urzędów było dla niego zawsze czymś okropnym, gdyż najważniejszym było rozwijanie teologicznego dzieła i nauczanie.

Peter Seewald: – Bez wątpienia, ale już wcześniej, dzięki moim dzieciom, znajdowałem się na drodze powrotu do Boga. Zrozumiałem też wówczas, jako polityczno-społeczny publicysta, jak wiele traci społeczeństwo, odchodząc od religijnych korzeni. Oczywiście spotkanie z ówczesnym kard. Josephem Ratzingerem wywarło na mnie wielkie wrażenie, tym bardziej że panowały o nim zupełnie fałszywe opinie – większość mediów używała militarnego języka, opisując go jako „pancernego kardynała”. Ale spotykając go i czytając jego teksty, można było stwierdzić, że całkowicie nie odpowiada to prawdzie. Poznałem rozważnego, bardzo mądrego i potrafiącego głęboko analizować rzeczywistość teologa i intelektualistę. Pierwszy z nim wywiad rzekę pt. „Sól ziemi” uważam za dar. Odpowiedział na wszystkie moje pytania, które bardzo osobiście mnie obchodziły. Ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że rozmawiam z autorytetem, „strażnikiem katolickich skarbów”, lecz przeciwnie, z kimś, kogo autorytet wypływa z Ewangelii, nauki Ojców Kościoła i jego teologii. Przez kilka dni odpowiadał słowami Ewangelii i nauki Kościoła na problemy naszych czasów. Dni spędzone z kard. Ratzingerem zmieniły moje życie.
CZYTAJ DALEJ

Św. Stanisław Kostka

Niedziela świdnicka 38/2016, str. 5

[ TEMATY ]

św. Stanisław

pl.wikipedia.org/ muzeum.diecezja.wloclawek.pl

Komunia św. Stanisława Kostki (mal. Józef Buchbinder)

Komunia św. Stanisława Kostki (mal. Józef Buchbinder)
W miesiącu wrześniu, gdy rozpoczyna się nowy rok szkolny i katechetyczny, gdy podejmujemy nowy trud wychowawczy z naszą dziatwą i młodzieżą, Kościół kieruje nasze oczy ku św. Stanisławowi Kostce.
CZYTAJ DALEJ

Austria: rośnie liczba uczestników Mszy św.

2025-09-19 11:14

[ TEMATY ]

Austria

Karol Porwich/Niedziela

Według najnowszych statystyk Konferencji Episkopatu Austrii, w kraju rośnie liczba wiernych, uczestniczących we Mszy św. W porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosła też liczba dorosłych, proszących o chrzest.

W 2024 r. w Austrii mieszkało 4,56 mln katolików – wynika ze statystyk, opublikowanych przez austriacki episkopat. To niewielki spadek, w porównaniu z rokiem 2023, kiedy to liczba ta była bliska 4,64 mln. O blisko 20 tys. spadła natomiast liczba apostazji: w ubiegłym roku dokonało jej 71,5 tys. osób, zaś jeszcze dwa lata było to prawie 91 tys. osób. Jak wynika z danych, na lekko malejącą liczbę członków Kościoła wpływ ma jednak nie tylko stosunek liczby nowo ochrzczonych do apostatów, ile stosunek chrztów do zgonów oraz liczby imigrantów do opuszczających kraj.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję