Reklama

Niedziela Lubelska

Nareszcie w domu

W wieku 84 lat zmarł ks. Henryk Misztal, profesor nauk prawnych, kapelan honorowy Ojca Świętego, kanonik gremialny senior Kapituły Lubelskiej, a przede wszystkim serdecznie dobry i niezwykle skromny kapłan.

Niedziela lubelska 46/2020, str. VI

[ TEMATY ]

kapłan

kapłan

pogrzeb kapłana

Archiwum KUL

Ks. Henryk Misztal (1936-2020)

Ks. Henryk Misztal (1936-2020)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ksiądz Misztal zmarł 28 października. Trzy dni później został pochowany na cmentarzu parafialnym w Motyczu. Spoczął na rodzinnej ziemi, wśród ludzi, których pokochał na zawsze.

Największa miłość

Ksiądz Henryk Misztal urodził się w kwietniu 1936 r. we wsi Skubicha na terenie parafii Matki Bożej Anielskiej w Motyczu. Swoją małą ojczyznę zawsze cenił, kochał i do niej wracał. Tu wzrastał, wśród malowniczych pól, a nade wszystko wśród prostych i prawych ludzi. U schyłku życia napisał w testamencie: „Szukałem Boga od lat młodości w pięknie przyrody. Kiedy patrzyłem w niebo pełne gwiazd, pytałem, kim jestem, dokąd zdążam i skąd wziął się świat. Moim rodzicom zawdzięczam prostą i bezgraniczną wiarę w Boga i Opatrzność, w opiekę Matki Bożej. Dziękuję im za bezinteresowną miłość, za przykład życia wiarą, za ofiarną pracę, bym mógł się kształcić jako chłopskie dziecko. Dziękuję mojemu rodzeństwu, które ciężej pracowało, by dać mi wolne chwile na naukę w liceum i na studia”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Powołanie jest jak magnes, który trzyma przy Chrystusie; jak światło, które wskazuje, gdzie jest największa miłość.

Podziel się cytatem

Jak sam wyznał, do końca życia nie pojął, dlaczego Chrystus go wybrał, obdarzył powołaniem do kapłaństwa, zaufaniem i przyjaźnią. „Jezus stał mi się bliski przed obrazem Najświętszego Serca. Kiedy poczułem, że powołuje mnie do kapłaństwa, zawiązałem z Nim tak mocną przyjaźń, że nie zdołały jej rozluźnić moje słabości. Po 50 latach kapłaństwa dziękuję Sercu Jezusa za dar powołania; ono było silniejsze nad ludzkie szlachetne miłości, jak magnes który trzyma mnie przy Chrystusie, jak światło, które wskazuje, gdzie jest największa miłość” – wyznał.

Jedyna uczelnia

W 1960 r. Henryk Misztal przyjął święcenia kapłańskie. Przez 4 lata był wikariuszem w Tomaszowie Lubelskim, a później związał się z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Podejmując studia z prawa kanonicznego zapewne nie sądził, że przejdzie wszystkie stopnie kariery naukowej i na zawsze pozostanie na KUL-u. Gdy przeszedł na emeryturę, nadal prowadził wykłady i rozsławiał uniwersytet znajomością prawa kanonizacyjnego i wyznaniowego. Dla studentów i młodszych pracowników zawsze był mistrzem. Jego dorobek naukowy obejmuje ponad 500 publikacji, wśród których znajdują się pionierskie monografie i cenione podręczniki z prawa. Wypromował ponad 170 magistrów i 30 doktorów. Na uczelni pełnił wiele ważnych funkcji, m.in. dziekana Wydziału Prawa Kanonicznego i Nauk Prawnych; był członkiem licznych organizacji i stowarzyszeń naukowych.

Reklama

Uczestniczył w przygotowaniu i przeprowadzeniu 7 procesów beatyfikacyjnych; prowadził nadzór nad wieloma procesami w kraju i za granicą. Konsultował scenariusze filmowe o świętych, ostatnio o bł. ks. Zygmuncie Pisarskim. Równocześnie podejmował pracę w diecezji lubelskiej, gdzie był m.in. notariuszem i sędzią sądu biskupiego oraz dyrektorem archiwum diecezjalnego. W testamencie napisał: „KUL, moja jedyna uczelnia, dała mi wszystko. Ukształtowała umysł, stworzyła warunki rozwoju naukowego; tu znalazłem odpowiedź na pytania i przyjaźnie, które sięgają wieczności”.

Mistrz i przyjaciel

Wychowankowie śp. ks. Misztala podkreślają, że chociaż był jednym z najwybitniejszych wykładowców prawa kanonicznego, rozpoznawanym w świecie, pozostał skromnym człowiekiem. „Związany z Motyczem, swoją małą ojczyzną, w której wzrastał i do której wracał sercem i piórem, cenił prostych ludzi, którzy kapłanów otaczali miłością i byli zaangażowani w sprawy Kościoła. Studentom i współpracownikom wskazywał świat wartości, którymi żył na co dzień. Powszechnie znana była jego dobroć. Gościom osobiście podawał kawę z miodem, serwowaną w jednej z przywiezionych z podróży filiżanek. Rozumiał biednych, którym okazywał serce i dzielił się z nimi żywnością. Sprawował Msze św. w niezliczonych intencjach. Był nadzwyczajny w codzienności. W spotkaniu z drugim człowiekiem zawsze czuł się obdarowany. Dla każdego miał serdeczne słowo, radosny gest. Źródłem jego duchowej siły była codzienna modlitwa, w tym Różaniec. Był zawsze szczęśliwy, pogodzony z wolą Bożą”.

Reklama

Świadczą o tym kolejne słowa z testamentu: – „W jesieni życia wspominam moją wieś i parafię, tylu dobrych ludzi, tylu przyjaciół. Dziękuję tobie, mała ojczyzno, za kulturę, dumę, umiłowanie ziemi, przywiązanie do wiary i Kościoła. Traktujecie mnie jak swojego, z wami pozostać pragnę po śmierci, by oczekiwać na zmartwychwstanie. Nie zapominajcie o mnie, a jeśli Bóg pozwoli, będę czuwał nad każdym z was. Dziękuję Bogu za długie życie, za duszę wrażliwą na piękno przyrody i dobro rozlane w sercach. Wszystkim ufam i uważam za braci. To, kim jestem, co uczyniłem i co mam, zawdzięczam kapłaństwu. Z radością słyszę głos w duszy i pójdę, kędy mnie woła mój Bóg i Pan”.

Wrócił do ojczyzny

Uroczystości pogrzebowe śp. ks. Misztala miały dwie stacje. Najpierw za zmarłego modlono się w kościele akademickim KUL, a następnie w kościele parafialnym. Żałobnej Liturgii przewodniczył abp Stanisław Budzik; wraz z pasterzem celebrował ją m.in. bp Artur Miziński. – Śp. ks. Henryk wrócił do swojej ojczyzny, którą bardzo ukochał, do której często wracał, i do świątyni, którą pomógł odbudować po pożarze; ale wrócił do ojczyzny niebieskiej, do której wędrujemy po drogach ziemi. Dziękujemy Bogu za jego życie i obecność, za dar spotkania tego niezwykłego kapłana i człowieka. Modlimy się, by nasza wędrówka do wiecznej ojczyzny była choć trochę podobna do jego drogi – powiedział abp Budzik. Przywołując testament zmarłego, pasterz podkreślił, że słowa śp. ks. Misztala odsłaniają głębię i bogactwo jego ludzkiej i kapłańskiej duszy. – Dziękuję za jego piękne życie i za kapłaństwo, w którym przeżył 60 lat; za wierne wypełnianie licznych zadań – podkreślił.

Reklama

Bóg obdarzył śp. ks. Henryka duszą wrażliwą na dobro rozlane w ludzkich sercach i na piękno świata.

Podziel się cytatem

Biskup Artur Miziński zwrócił uwagę, że śp. ks. Misztal był człowiekiem bezgranicznie kochającym Boga i bliźniego, o wrażliwym sercu i serdecznym uśmiechu. – Był gorliwym kapłanem i wielkim człowiekiem nauki, który wyprzedzał epokę przez przemyślane i przemodlone rozstrzygnięcia; mistrzem, który nie tylko edukował, ale kształcił umysły i serca, prowadził bliźniego do wzrostu we wszystkich wymiarach życia – powiedział sekretarz generalny KEP. Poseł Jan Łopata, rodak z motyckiej ziemi, przywołał dramatyczne wydarzenia z lipca 1994 r., gdy parafialna świątynia została w bestialski sposób spalona, i wskazał na śp. ks. Misztala, który przyczynił się do jej odbudowy. Wspominał również publikacje zmarłego, w których sławił piękno małej ojczyzny. – Z pokorą i wdzięcznością chylę nisko głowę i dziękuję za lata modlitwy i pracy, za każde dobre słowo, za niepowtarzalny ciepły uśmiech. Ufam, że Bóg przyjmie cię do siebie, a nasza ziemia otuli płaszczem miłości – powiedział w imieniu parafii.

Chrześnica śp. ks. Henryka Dorota Korbut podkreśliła, że był osobą niezwykle ważną w życiu całej rodziny. Towarzyszył wszystkim obecnością i zapalaną na znak czuwania świecą, przez modlitwę i Msze św. dawał bliskim poczucie bezpieczeństwa. – Mój chrzestny był skromnym człowiekiem, nie przywiązywał wagi do rzeczy materialnych, ale kochał podróże i zachwycał się pięknem świata. Zawsze radosny, starał się nie obarczać nikogo swoim cierpieniem. Dobry, ciepły, pełen żywej wiary i nieustającej troski. Ci, których kochamy, nie umierają nigdy – powiedziała.

Z powodu pandemii w pożegnaniu śp. ks. Henryka Misztala mogła uczestniczyć tylko ograniczona liczba osób. Jak zostało zapowiedziane, gdy tylko sytuacja się zmieni, w Motyczu zostanie zorganizowane spotkanie modlitewno-wspomnieniowe poświęcone pamięci tego niezwykłego człowieka i kapłana.

2020-11-10 10:08

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

"Szczęść Boże" czy... "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus"?

Niedziela łowicka 6/2003

[ TEMATY ]

ksiądz

kapłan

Piotr Drzewiecki

Ostatnio jedna z kobiet zapytała mnie jakby z pewnym wyrzutem: "Proszę księdza, zauważam z niepokojem, że ostatnimi laty coraz modniejsze w ustach duchownych, kleryków, sióstr duchownych jest pozdrowienie: «Szczęść Boże» zamiast «Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus». Nawet ksiądz, który przyszedł do mnie po kolędzie, pozdrowił nas słowami «Szczęść Boże». To nie jest przywitanie chwalące Boga. Kiedyś w taki sposób pozdrawiano osoby pracujące: «Szczęść Boże w pracy» i wówczas padała odpowiedź: «Bóg zapłać». Dzisiaj kiedy słyszę «Szczęść Boże», od razu ciśnie mi się na usta pytanie: do czego, skoro nikt nie pracuje w tej chwili? Nie wiem, co o tym myśleć. Według mnie to nie jest w pełni chrześcijańskie pozdrowienie".
No cóż, wydaje się, że powyższa interpretacja pozdrowień chrześcijańskich jest uzasadniona. Ale chyba może za bardzo widać tutaj przyzwyczajenie do tego, co jest tradycją wyniesioną z dziecinnych lat z domu rodzinnego. Pamiętajmy jednak o jednym: to, co jest krótsze, a mam tu na myśli zwrot "Szczęść Boże", niekoniecznie musi być gorsze.
Owszem, pozdrowienie "Szczęść Boże" jest krótsze i z tego powodu częściej stosowane. Ale ono ma swoją głęboką treść, która nie tylko odnosi się do ciężkiej, fizycznej pracy. To w naszej tradycji związano to pozdrowienie z pracą. A przecież życzenie szczęścia jest związane z tak wieloma okolicznościami. Bo jest to ludzkie życzenie skierowane do Boga, stanowiące odpowiedź na całe bogactwo życia człowieka. I jest tu wyznanie wiary w Boga i Jego Opatrzność; wyznanie wiary, że to, co jest ludzkim życzeniem, spełnić może tylko Bóg. To szczęście ma pochodzić od Niego. Mamy tu więc skierowanie uwagi na Boga i naszą od Niego zależność. Zależność, w którą wpisana jest Boża życzliwość dla człowieka. Tak oto odsłania się nam głębia tego skromnego pozdrowienia "Szczęść Boże". Czyż to mało?
Poza tym życzyć szczęścia od Boga, to znaczy życzyć Bożego błogosławieństwa. A jak jest ono cenne, świadczy opisana w Księdze Rodzaju nocna walka patriarchy Jakuba z aniołem, której celem jest m.in. uzyskanie błogosławieństwa w imię Boga: "Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz" (por. Rdz 32, 25-32). I tu znów odsłania się znaczenie naszego pozdrowienia "Szczęść Boże". Jest to prośba o udzielenie przez Boga błogosławieństwa, czyli prośba o uszczęśliwienie człowieka, a więc ogarnięcie go Bożą łaską. Z tym łączy się życzenie osiągnięcia szczęścia wiecznego, którego wszelkie szczęście doczesne jest zapowiedzią i obrazem.
Nie chciałbym jednak być źle zrozumiany. To, że piszę tak wiele o pozdrowieniu "Szczęść Boże", nie znaczy automatycznie, iż chcę przez to podważać pierwszeństwo pozdrowienia "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Moją intencją jest jedynie odkrycie głębokiej wartości wypowiedzenia słów "Szczęść Boże" przy spotkaniu dwóch osób.
A na koniec pragnę przytoczyć - niejako w formie argumentu na poparcie moich rozważań - słowa Ojca Świętego Jana Pawła II, które wypowiedział 10 czerwca 1997 r. w czasie wizyty w Krośnie: "Niech z ust polskiego rolnika nie znika to piękne pozdrowienie «Szczęść Boże» i «Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus». Pozdrawiajcie się tymi słowami, przekazując w ten sposób najlepsze życzenia (bliźnim). W nich zawarta jest wasza chrześcijańska godność. Nie dopuście, aby ją wam odebrano".

CZYTAJ DALEJ

Tak, proszę, Jezu Chryste, obmyj mnie

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pio Si/pl.fotolia.com

Rozważania do Ewangelii J 13, 1-15.

Wielki Czwartek, 28 marca

CZYTAJ DALEJ

Wspaniałe świadectwo wrażliwości liturgicznej

2024-03-28 12:37

[ TEMATY ]

Msza Wieczerzy Pańskiej

parafia św. Stanisława Kostki w Zielonej Górze

procesja z darami

Archiwum parafii

Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii - mówi Iwona Szablewska (pierwsza z prawej)

Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii - mówi Iwona Szablewska (pierwsza z prawej)

Parafia wprawdzie niewielka, ale zaangażowanie i hojność wiernych – bardzo duże. Parafia św. Stanisława Kostki to zielonogórski fenomen. W tym roku na procesję z darami na Mszę Wieczerzy Pańskiej uzbierano tam ogromną sumę, a w samą procesję zaangażowało się ponad 200 osób!

- Kolejny rok przygotowujemy bardzo uroczystą procesję z darami na Wielki Czwartek. To taka tradycja w naszej parafii, bardzo związana z tym jak mocno stawiamy na liturgię i na edukację liturgiczną wszystkich wiernych – mówi Iwona Szablewska, wiceprzewodnicząca duszpasterskiej rady parafialnej i precentorka. - Jesteśmy bardzo małą parafią jak na realia Zielonej Góry, bo liczymy 3,5 tys. mieszkańców, a do kościoła w niedzielę na Mszę św. regularnie przychodzi 400 osób. W procesję z darami w tym roku zaangażowało się 250 osób. To ponad 70 rodzin, co daje nam 150 osób, i kolejne 100 osób, niepowtarzalnych, to ci, którzy są we wspólnotach. Zwyczaj jest taki, że w ciągu roku przyglądamy się, co jest tak naprawdę potrzebne jeszcze do sprawowania liturgii, a że jesteśmy młodą parafią „na dorobku” to wiele rzeczy nam brakowało, więc zawsze staramy się ustalać priorytety z proboszczem i służbą liturgiczną – podkreśla pani Iwona. Dodaje, że we wszystkim ważna jest też transparentność, by ofiarodawcy mieli świadomość, na co i w jaki sposób zostały rozdysponowane pieniądze. - W procesję z darami czynnie zaangażowało się 62,5% parafian. To wspaniałe świadectwo wrażliwości liturgicznej, dbania o jej piękno – to wszystko dla naszego Pana Jezusa Chrystusa – mówi Iwona Szablewska.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję