Reklama

Czy Hiszpanie przeproszą?

W przeciwieństwie do innych europejskich państw, które jedynie eksploatowały swoje kolonie, Hiszpanie dbali o rozwój podległych sobie terytoriów.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na fali protestów uruchomionych przez ruch Black Lives Matter pojawiają się dziś żądania pod adresem Hiszpanów, by przeprosili za swą czterowiekową, trwającą czternaście pokoleń (od 1492 do 1898 r.) obecność na kontynencie amerykańskim. Warto jednak w tym kontekście przypomnieć, że to Hiszpanie położyli kres krwawemu kultowi Azteków, którego wynikiem były liczne „wojny kwietne”, mające tylko jeden cel: chwytanie jeńców przeznaczonych na ofiary dla bogów. Podczas poświęcenia świątyni w Tenochtitlán potrafiono zamordować rytualnie kilkadziesiąt tysięcy ofiar, każdej wyrywając żywcem serce.

Hiszpanie nie tylko skończyli z morderczym kultem, lecz także sprawili, że przez cztery stulecia kontynent amerykański niemal nie zaznał wojen, podczas gdy w tym czasie Europa wielokrotnie spływała krwią w trakcie licznych konfliktów militarnych. Owszem, zdarzały się bitwy na wodach przybrzeżnych z Francuzami, Anglikami lub piratami czy starcia na lądzie z Apaczami lub Mapuczami, ale nie pociągały one nigdy za sobą tak wielkich ofiar jak na Starym Kontynencie. Do historii przeszła też słynna bitwa w 1641 r. pod Mbororé na terenie dzisiejszej Argentyny, w której wspólne wojska króla Hiszpanii i plemion indiańskich, wyszkolonych przez jezuitów, pokonały oddziały tzw. bandeiras, czyli samozwańczych handlarzy niewolników.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Królowa Hiszpanii Izabela Katolicka jako pierwsza zakazała zniewalania Indian, nawet jeśli byli oni wyznawcami religii pogańskich. W tym czasie wiele autorytetów naukowych z uniwersytetów w Salamance czy Oksfordzie dowodziło, że czerwonoskórzy są „niewolnikami z natury”. Królowa nie poprzestała na tym – w testamencie z 1504 r. zabroniła swoim następcom na tronie w Madrycie praktykowania niewolnictwa rdzennej ludności amerykańskiej. Do końca istnienia monarchii hiszpańskiej wszyscy kolejni władcy byli posłuszni jej woli. Swą decyzją wyprzedziła ona Kościół katolicki, który oficjalnie zakazał niewolnictwa Indian dopiero w 1537 r. bullą papieża Pawła III Sublimis Deus.

To znamienne, że największy ucisk Indian rozpoczął się w XIX wieku wraz z procesem dekolonizacji. Lokalne elity polityczne zrzucały po kolei zwierzchnictwo Korony Hiszpańskiej i tworzyły niepodległe republiki, w których czerwonoskórzy stawali się obywatelami trzeciej kategorii.

W przeciwieństwie do innych europejskich państw, które jedynie eksploatowały swoje kolonie, Hiszpanie dbali o rozwój podległych sobie terytoriów. Wznieśli tam wiele zabytków znajdujących się dziś na światowej liście UNESCO. Zbudowali system szpitali, w których leczono wszystkich: Indian, Murzynów, Metysów, Mulatów itd. Podobnie dla wszystkich dostępne były uniwersytety (w 1697 r. władze w Meksyku zarządziły, że jedna czwarta stypendiów ma być przeznaczona dla młodzieży indiańskiej). Zanim w Ameryce Północnej w 1636 r. powstała pierwsza wyższa uczelnia, czyli Harvard, Hiszpanie mogli pochwalić się aż 13 uniwersytetami założonymi w Ameryce Łacińskiej.

W wielu prowincjach czerwonoskórzy byli lokalnymi przywódcami i urzędnikami. Od XVI wieku Indianie zwolnieni byli też z płacenia dziesięciny, którą obowiązkowo musieli odprowadzać Hiszpanie. Przed konkwistą wodzowie mogli zabijać swoich poddanych bez konsekwencji prawnych, podobnie jak mężczyźni swoje żony lub dzieci. Kolonizatorzy wprowadzili prawną ochronę życia. Podobne zasługi można by wymieniać jeszcze długo. Czy za to też powinni przepraszać?

2020-11-25 11:05

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Futbol i religia

Swą postawą pociąga ludzi ku Bogu, ponieważ daje świadectwo wiary, która nie jest ostentacyjna, lecz prosta i głęboka.

Nowym bohaterem narodowym Włoch został 57-letni Roberto Mancini – trener, który doprowadził reprezentację futbolową Italii do mistrzostwa Europy. Stało się to niedługo po jednym z największych blamażów w historii tamtejszej piłki nożnej, którym było niezakwalifikowanie się na Mundial w Rosji w 2018 r. Włoskie calcio wydawało się leżeć na dnie, gdy „błękitną drużynę” (Squadra Azzurra) objął właśnie Mancini.
CZYTAJ DALEJ

Cieszę się, że ta książka ujrzała światło dzienne! Czy obecny redaktor naczelny „Niedzieli” też zdecyduje się na wywiad-rzekę?

Gdy zagłębiłam się w treść wydanego właśnie wywiadu-rzeki z księdzem Ireneuszem Skubisiem, miałam przed oczami wszystko, co działo się od początku mojej pracy w „Niedzieli”, czyli od roku 1998.

Zapamiętałam ks. infułata właśnie takiego, jaki wyłania się z najnowszej książki Czesława Ryszki: uśmiechniętego, zatroskanego o Kościół i Polskę, z pasją powtarzającego, że media katolickie mają do spełnienia ważną misję ewangelizacyjną. Kochającego „Niedzielę” najmocniej na świecie, doceniającego jej pracowników i dziennikarzy, a także najbardziej znamienitych autorów, którzy na przestrzeni lat gościli na łamach. Ta książka to wspaniała panorama nie tylko dziejów „Niedzieli”, ale także historii Kościoła i historii Polski. Opowieść o czasach, w jakich żyliśmy – m.in. w stanie wojennym, kiedy to ks. Skubiś nawet kilka razy w tygodniu musiał jeździć z Częstochowy do warszawskich urzędów, bo pismo podlegało ingerencjom cenzury, albo w czasach transformacji ustrojowej, gdy po roku 1989 w tygodniku podejmowano kwestie związane z życiem publicznym, m.in. z walką o życie dzieci poczętych. „Lata 90. to niekwestionowany sukces „Niedzieli”. Wybudowano nowy gmach redakcji, ruszyły edycje diecezjalne, powstały studia radiowe i telewizyjne „Niedzieli”, nakład sięgnął 300 tys. egzemplarzy, niektórzy nazywali nawet jej naczelnego „magnatem prasowym” – pisze Czesław Ryszka.
CZYTAJ DALEJ

Niespodziewane odejście. Śp. ks. Janusz Stefanek

2025-07-17 18:09

Paweł Wysoki

Ziemskie życie jest czasem próby przed nadejściem prawdziwego życia i szczęścia – powiedział abp Stanisław Budzik.

Po dwóch latach walki z chorobą nowotworową, Pan Bóg wezwał do wieczności ks. kan. Janusza Stefanka, proboszcza parafii św. Józefa Robotnika w Kraśniku Fabrycznym i dziekana kraśnickiego. Odszedł cicho, w przededniu swoich 61. urodzin, w 35 roku kapłaństwa. Osierocił parafię, którą przez 19 lat prowadził ziemskimi drogami ku niebieskiej ojczyźnie. Spoczął na ukochanej kraśnickiej ziemi, obok swojego poprzednika śp. ks. Jana Strepa. Nikt nie spodziewał się tak szybkiego odejścia. Uroczystości pogrzebowe w dn. 2 i 3 lipca zgromadziły pod przewodnictwem biskupów: Stanisława Budzika, Mieczysława Cisło, Józefa Wróbla i Artura Mizińskiego, setki kapłanów, w tym rodzonego brata ks. Andrzeja Stefanka, a także osoby życia konsekrowanego i rzeszę wiernych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję