Reklama

Głos z Torunia

Twarzą w twarz z potworem

Od najmłodszych lat wiedziała, że życie człowieka zaczyna się jeszcze przed jego narodzeniem, a decyzja o śmierci nie należy do nas, tylko do Boga. Okazało się jednak, że ta wiedza to za mało w obliczu walki z potworem, jakim jest strach.

Niedziela toruńska 50/2020, str. IV

[ TEMATY ]

rodzina

Archiwum rodzinne

Rodzina Anny dziś promienieje szczęściem

Rodzina Anny dziś promienieje szczęściem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatnich tygodniach na łamach naszego pisma prezentujemy historie kobiet i rodzin, które stały w obliczu tzw. wyboru. Z każdej z nich płynęło przesłanie o zaufaniu, miłości, wsparciu w trudnych chwilach. Bez mądrej, pełnej miłości obecności drugiej osoby trudno przezwyciężyć lęk wywołany bombardowaniem wizjami nieszczęśliwego życia, pełnego cierpienia i samotności. Niestety (o zgrozo!) bardzo często tymi, którzy kreślą te czarne wizje, są mężowie (ojcowie dzieci), rodzice (przyszli dziadkowie), a nawet lekarze, którzy powinni stać na straży budzącego się życia. Czy może wówczas dziwić niewłaściwy „wybór”? Kto stoi za dramatem zgładzenia nowego życia? Kto przed Bogiem rozliczy się z tego, że chciał być panem życia i śmierci? Nie zamierzam nikogo usprawiedliwiać, ale może zanim wydamy wyrok, warto się zastanowić nad dramatem, jaki rozgrywa się w życiu ofiar, bo jest ich wiele – nie tylko nienarodzone dziecko.

Dziś poznamy historię Anny, która na swojej drodze spotkała nie tylko mądrego lekarza, lecz także kogoś, o kim dziś mówimy „święty”. Jej droga pokazuje, że nasze życie nie jest linią prostą, lecz niczym sinusoida czasem prowadzi nas na wyżyny, a czasem ku przepaści.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak Anna wyszła ze swojej doliny śmierci? Poznajmy jej historię.

W szystko wydaje się proste i takie oczywiste, ale gdy zetkniemy się z potworem, którym jest strach, to w panice możemy popełnić wiele zła. Jest ktoś bardzo zły, komu najbardziej zależy na tym, żebyśmy się bali, zaciera ręce i nie odpuszcza. I mnie tak związał, że chciałam po prostu zniknąć.

Dziecko jest darem od Boga, czego się lękasz? Jeśli Bóg z tobą, to któż przeciwko tobie?

Podziel się cytatem

Wybory

Kiedy miałam 21 lat, wyszłam za mąż. Moje małżeństwo trwało trzy lata i dwa miesiące. W tym czasie urodziłam dwie córki. Mój mąż zginął, a ja zostałam wdową z dwójką dzieci (1,5 r. i 2,5 r.). Miałam wtedy 24 lata. Był to dla mnie niesamowicie trudny czas, ale otrzymałam wiele wsparcia od bliskich. Bardzo dużo się wtedy modliłam, to dawało mi pokój w sercu. Z czasem chciałam ułożyć sobie życie na nowo. Spotkałam chłopaka, zauroczona zapomniałam o Bożym świecie, i stało się. Moja gorliwość w modlitwie nieco osłabła. Zrobiłam coś, czego nie powinno się robić – zrezygnowałam ze zbroi, jaką jest modlitwa, i wtedy wkradł się on – diabeł wraz ze strachem, który się potęgował.

Reklama

Zaczął mi się opóźniać okres, co wskazywało na jedno – najprawdopodobniej jestem w ciąży. Diabeł obłożył mnie takimi kamieniami strachu i winy, że nie mogłam się pozbierać. Wszystko, o czym pomyślałam, było tak wyolbrzymione, że chciałam tylko zniknąć, żeby nic nie czuć. Mój chłopak sam jeszcze nie wiedział, czego chce, był ode mnie młodszy i miał inne plany. Były dzieci, panowało straszne bezrobocie, wszędzie raczej zwolnienia, ten koszmarny strach, poczucie winy, bezradność. Chciałam tylko nie być w ciąży, mówiłam sobie: Może to stres.

Nie zrobiłam testu. Poszłam do lekarza z nadzieją, że stwierdzi, że nie jestem w ciąży. Było zbyt wcześnie, żeby ocenić to tak na oko, jednak lekarz zalecił test i dał mi jeszcze zastrzyki, które miały wywołać okres (oczywiście jeśli jego braku nie spowodowała ciąża tylko inne zaburzenia). Zapytał mnie jeszcze, co zrobię, kiedy się jednak okaże, że to ciąża? Odpowiedziałam, wbrew temu, co czułam, że urodzę i będę kochać. Wtedy pani doktor powiedziała jakby z ulgą: – To dobrze.

W głębi serca wiedziałam, że tak będę musiała postąpić, ale zupełnie na to nie byłam gotowa, niczego takiego nie czułam. Chciałam tylko nie musieć przez to przechodzić, to były konsekwencje moich wcześniejszych niekontrolowanych złych wyborów. Ze strachu nie zrobiłam testu, przedłużyłam moją niepewność, biorąc zastrzyki na wywołanie okresu, łudząc się, że w końcu się pojawi.

Reklama

Nadzieja

Był czerwiec 1999 r. W tym czasie dobiegła końca pielgrzymka Jana Pawła II w Polsce. Zawsze ochoczo w nich uczestniczyłam, a teraz nic do mnie nie docierało. Po ostatnim zastrzyku już cała nadzieja przepadła. Po południu podałam dzieciom obiad. Pytały, co mi jest, dlaczego jestem taka milcząca – powiedziałam im, że boli mnie głowa. Poszły się bawić, nie chciały mi przeszkadzać, a ja usiadłam na wersalce i włączyłam telewizor. Chciałam zagłuszyć swoje myśli.

Akurat była transmisja z pożegnania Ojca Świętego. Nie mogłam się skupić, płakałam, a gdy papież szedł do samolotu, zsunęłam się na podłogę, klęczałam i zaczęłam go prosić, żeby mnie nie zostawiał, żeby mi pomógł, bo zawsze znajdował odpowiednie słowa pociechy dla każdego. Doszedł do schodów samolotu. Podano mu małe dziecko, żeby je pobłogosławił. Było ubrane na niebiesko. Pobłogosławił je i ucałował, a potem wszedł na schody. Wtedy usłyszałam w mojej głowie słowa: „Dziecko jest darem od Boga, czego się lękasz? Jeśli Bóg z tobą, to któż przeciwko tobie?”. Powtórzyłam te słowa na głos. Papież się odwrócił, aby jeszcze raz pobłogosławić Polsce, a ja poczułam to błogosławieństwo na sobie i te słowa wciąż powtarzałam: „Jeśli Bóg ze mną, to któż przeciwko mnie” – i czułam, jak cały ten strach opada ze mnie. Poczułam się niesamowicie szczęśliwa, jakbym wygrała na loterii albo dostała drugie życie. Nie wiem, jak to opisać – jedno było pewne, niczego się już nie bałam, bez względu na to, co ma przynieść przyszłość, byłam szczęśliwa, śmiałam się. Dzieci przybiegły do mnie i pytały, czy nie boli mnie już głowa. Odpowiedziałam, że nie, że już jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Tańczyłam z nimi, jakbym się upiła młodym winem.

Łaska

Wszystko jest łaską, zaufanie Bogu to brama, przez którą On przechodzi i może działać w naszym życiu. Trzeba Mu na to pozwolić, nie ograniczać Go. I tak się stało, wszystko układało się według Jego woli. Wyszłam za mąż za ojca dziecka (nie uciekł do Ameryki, jak zamierzał wcześniej). On też zaraził się moim szczęściem i odwagą, którą czerpałam z łaski Pana. W roku milenijnym 2000 urodziłam pięknego syna Karola Jana (obecnie jest na trzecim roku studiów), córki powychodziły za mąż, mamy wnuki.

18 sierpnia 2002 r., w trakcie pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, pojechałam na Mszę św. do Krakowa, bo chciałam podziękować za wszystko Bogu i papieżowi, bo wiem, że to było jego wstawiennictwo o dar odwagi i męstwa. On był dla mnie już wtedy święty i nic, i nikt tego nie zmieni. Diabeł chce zniszczyć jego dobre imię, bo on przyciągnął dla Boga rzeszę ludzi i nadal przyciąga. Przekazał nam słowa: „Nie lękajcie się! Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!”. Któż jak Bóg.

Anna

2020-12-09 10:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przed obliczem Królowej Rodzin

Niedziela przemyska 43/2019, str. 1, 6

[ TEMATY ]

rodzina

pielgrzymka

małżeństwo

Archiwum Duszpasterstwa Rodzin

Jarosławska kolegiata już po raz piąty gościła rodziny i małżeństwa przybyłe 12 października do Matki Bożej Śnieżnej w Archidiecezjalnej Pielgrzymce Małżeństw i Rodzin.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: Prymas Polski przewodniczył Mszy św. w uroczystość św. Wojciecha

2024-04-23 18:08

[ TEMATY ]

św. Wojciech

abp Wojciech Polak

Episkopat Flickr

Abp Wojciech Polak

Abp Wojciech Polak

„Ponad doczesne życie postawił miłość do Chrystusa” - mówił o wspominanym 23 kwietnia w liturgii św. Wojciechu Prymas Polski abp Wojciech Polak, przewodnicząc w katedrze gnieźnieńskiej Mszy św. ku czci głównego i najdawniejszego patrona Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna.

„Wojciechowy zasiew krwi przynosi wciąż nowe duchowe owoce” - rozpoczął liturgię metropolita gnieźnieński, powtarzając za św. Janem Pawłem II, że św. Wojciech jest ciągle obecny w piastowskim Gnieźnie i w Kościele powszechnym. Za jego wstawiennictwem Prymas prosił za Ojczyznę i miasto, w którym od przeszło tysiąca lat biskup męczennik jest czczony i pamiętany.

CZYTAJ DALEJ

Licheń: 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich

2024-04-23 19:45

[ TEMATY ]

Licheń

zakonnice

Karol Porwich/Niedziela

Mszą Świętą w bazylice licheńskiej pod przewodnictwem abp. Antonio Guido Filipazzi, nuncujsza apostolskiego w Polsce, 23 kwietnia rozpoczęło się 148. Zebranie Plenarne Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich. W obradach bierze udział ponad 160 sióstr: przełożonych prowincjalnych i generalnych z około stu żeńskich zgromadzeń zakonnych posługujących w Polsce.

Podczas Eucharystii modlono się w intencjach Ojca Świętego i Kościoła w Polsce. 23 kwietnia to uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję