W naszych domach przygotowania do świąt zaczynają się w różnym czasie. Oprócz duchowej gotowości, którą zdobywamy przez czas Adwentu, zaczyna się sprzątanie domów, robienie zakupów i ubieranie choinki.
Podobnie jest przy ul. bp. Bernarda Bogedaina we Wrocławiu, gdzie funkcjonuje Schronisko św. Brata Alberta dla Bezdomnych Mężczyzn. To mit, że osoba żyjąca na ulicy, która korzysta z tego typu placówki, przeżywa Boże Narodzenie w samotności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Obecnie przebywa u nas 70 mężczyzn. Tylko kilkoro z nich wyjeżdża do swoich rodzin, pozostali angażują się w świąteczne przygotowania. Ubieramy choinkę, szykujemy stół wigilijny. Niektórzy podopieczni chwalą się, że rozścielają obrus już dwudziesty rok z kolei – opowiada jeden z pracowników schroniska, proszący o anonimowość.
Z zachowania „chłopaków”, bo tak mówią o nich wychowawcy, wynika, że emocji jest sporo. Często dopytują, czy będą w tym roku prezenty. – To już tradycja, że my, pracownicy, przygotowujemy paczki. Co się w nich znajduje? Kawa, herbata, słodycze, przybory do golenia i najczęściej bielizna. Czasem się rozminiemy z rozmiarem, to wymieniają się szybko między sobą. Prezenty roznosimy po wieczerzy wigilijnej, jak wszyscy pójdą spać – mówi nasz rozmówca. I szybko dodaje, że celowo przyjmuje w Boże Narodzenie dyżury, bo lubi ten czas, kiedy dużo jest rozmów i śmiechu. Przed stołówką leży dzwonek i opiekun przechodzi przez wszystkie pokoje, dzwoniąc nim i zapraszając na Wigilię.
Czy są smutne chwile? Szczególnie dotkliwy jest fakt, kiedy nie wszyscy chcą zasiąść do świątecznego stołu. Boli, kiedy kilku mężczyzn nie chce spożywać wieczerzy wigilijnej i zamyka się w swoich pokojach. – Dzieje się tak, ponieważ oni chcą ten wyjątkowy moment przeżyć w swoim sercu. Są rożne historie życiowe i szanujemy ich wybór. Nie zmusimy człowieka do podzielenia się opłatkiem – dodaje na koniec pracownik schroniska.