Ważnym punktem uroczystości było odsłonięcie epitafium upamiętniającego ofiary Tragedii Smoleńskiej, którego dokonali: Jerzy Milewski, Kacper Płażyński i Ewa Solska. Jego poświęcenia dokonał abp Sławoj Leszek Głódź. Następnie metropolita umieścił akt erekcyjny tablicy w ścianie świątyni.
A oto pełen tekst homilii abp. Sławoja Leszka Głódzia:
Pomóż w rozwoju naszego portalu
I otrze z ich oczu wszelką łzę, A śmierci już nie będzie (Ap 21, 4)
Bracia Kapłani! Drogie Rodziny ofiar tragedii smoleńskiej! Bracia i Siostry, których przywiodła tu dziś pamięć i miłość.
„Alleluja, Jezus żyje, już Go dłużej grób nie kryje”. W oktawie Świąt Wielkanocnych Kościół żyje radością Zmartwychwstania Pańskiego. Czytania kolejnych dni ukazują nam fundament chrześcijaństwa – prawdę o Zmartwychwstaniu Pańskim, o początku nowej ery, która rozpoczęła się wielkanocny poranek. Pokazują sytuacje, kiedy pośród uczniów i Apostołów pojawia się Zmartwychwstały Chrystus. Tak jest i dziś. Ewangelista Jan utrwala jedną z takich scen. Rankiem, po nieudanym połowie spotkali Zmartwychwstałego rybacy znad Jeziora Tyberiadzkiego, jego uczniowie. Nakazał im powtórnie zarzucić sieć, która przyniosła obfity połów. „A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb”.
Reklama
Z Galilei, znad tamtego jeziora, biegną słowa Zmartwychwstałego Chrystusa: „Chodźcie, posilcie się”. Skierowane do Szymona Piotra, który „wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb ”. Do galilejskich rybaków. Także do nas, dziś tu zgromadzonych na modlitwie. Chrystus Zmartwychwstały zaprasza na ten niezwykły posiłek, jaki nam przygotował. Na Eucharystię. Chleb żywota. Pamiątkę swej Paschy, która stanowi podstawę życia w Chrystusie i zapoczątkowanie niebieskiej chwały. Bowiem to On, Nazarejczyk, „którego Bóg wskrzesił z martwych”, przez swoje chwalebne zmartwychwstanie ofiaruje nam dostęp do nowego życia. Przynosi rodzajowi ludzkiemu zbawienie.
Świadczyli o tym z odwagą przed jerozolimskim sanhedrynem Apostołowie Piotr i Jan. Świadkowie Zmartwychwstałego Chrystusa. Świadczyli z mocą i pewnością, bo wiedzieli, że ich Zmartwychwstały Mistrz, przynosi nadzieję, która przekracza granicę śmierci, sięga wieczności. „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł żyć będzie” ( J 11, 25-26).
I. Ponieśli śmierć w służbie Ojczyzny Umiłowani! Z tą nadzieją, która stanowi kamień węgielny naszej wiary, gromadzimy się na modlitwie w piątą rocznicę tragedii smoleńskiej.
Wracamy myślami do tamtego tragicznego poranka, 10 kwietnia 2010 roku, który wstrząsnął Polską. Pewnie wielu z was, dziś tu obecnych, wtedy, wieczorem 10 kwietnia, uczestniczyło we Mszy św. w Archikatedrze w Oliwie. To była pamiętna godzina naszej solidarności, empatii, jednoczącej wspólnoty. Także wielkiej katechezy, jaką dla nas stanowiła tamta śmierć.
Mówiliśmy tamtego wieczoru w pokorze: „Niezbadane są Panie, Twoje wyroki, Twoje rozrządzenia, Twoje drogi…” Szukaliśmy Bożej miary, dla tej tragedii, która dotknęła 96 istnień ludzkich. To, co się o poranku tego dnia wydarzyło w Smoleńsku, włączaliśmy w Misterium Paschalne, w odkupieńczą ofiarę Chrystusa, która tym, którzy idą Jego drogą, otwiera dostęp do nowego życia.
Reklama
Tamtego wieczora, zwracając się do naszej, gdańskiej wspólnoty, zgromadzonej w Archikatedrze, zjednoczonej bólem, przybitej grozą, mówiłem: „Niechaj ta śmierć, która przyszła nagle, wstrząśnie polskimi sumieniami. Niech w tej śmierci przejrzy się to co w nich małe i miałkie”. Na warszawskim Krakowskim Przedmieściu dziesiątki tysięcy rodaków stało w kornym milczeniu, które było modlitwą serc, aby oddać ostatni hołd Parze Prezydenckiej.
Rozległ się dzwon Zygmunta, odprowadzając do wawelskiej krypty Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Profesora Lecha Kaczyńskiego i Jego Małżonkę. Rozdzwoniły się dzwony naszych trójmiejskich świątyń, gdyśmy żegnali na drogę wieczności naszych pomorskich rodaków.
Wspólnota naszego narodu dawała w tamtych dniach wymowne, poruszające świadectwo jedności odczuć, także myśli, aby ta ofiara nie poszła na marne. Aby stała się początkiem głębokich przewartościowań naszego życia społecznego, politycznego, wspólnotowego.
Pięć lat minęło od tamtego pamiętnych dnia wielkiej narodowej tragedii. Pięć długich lat.
Sprawa tragedii smoleńskiej nie schodzi ze sceny polskiego życia. Wywołuje emocje. Generuje napięcia i konflikty. Rozrywa tkankę społeczną.
Nie będę przywoływał listy trudnych pytań, które budzi bieg spraw związanych z trwającym tak długo śledztwem. Listy ujawnionych w ciągu tych lat zaniedbań, zaniechań, pochopnych decyzji, o kluczowym znaczeniu dla przebiegu śledztwa, dla wyjaśnienia przyczyn tragedii. Nie mamy oryginałów czarnych skrzynek, nie mamy wraku samolotu. Jesteśmy świadkami różnego rodzaju manipulacji, przejawów politycznego oportunizmu, używania smoleńskiej karty do spraw, które nie mają związku z dochodzeniem do prawdy. Niektóre stanowią odrażający przykład moralnego, pozbawionego skrupułów piractwa. Mieliśmy tego przykład w ostatnich dniach.
Reklama
Medialna wrzawa, po tzw. przecieku, po ujawnieniu kolejnej, którejś z kolei, wersji odczytów nagrań z kokpitu. prezydenckiego samolotu. Zapewne po to, aby antagonizować, rozhuśtywać emocje, w ważnym dla przyszłości Polski okresie. Nikogo to nie obeszło, że te rzekome rewelacje – od wczoraj studzone – boleśnie dotknęły bliskich ofiar tamtej tragedii, znowu oskarżanych, znowu stawianych na szafocie.
Pragniemy, aby sprawa tragedii smoleńskiej została wyjaśniona w sposób rzetelny, bezstronny, przejrzysty, z wykorzystaniem wszystkich możliwości, z uwzględnieniem nowych okoliczności i dowodów. Nie należy ich odrzucać a priori, trwać przy aksjomatach sformułowanych już w pierwszych godzinach po tragedii, pozostawać głuchym, na głos tych ludzi nauki, którzy w różnych gremiach podejmują związane z tragedią problemy, szukają na nie odpowiedzi.
Módlmy się dziś, o odwagę w dochodzeniu do prawdy, o czystość intencji, bezstronność, rzetelność, przejrzystość, kompetencję, tych, których do tego powołano. Mówi Chrystus: poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8, 32). To wskazanie nakazuje właściwy kierunek drogi. Każda inna wiedzie donikąd.