W każdym demokratycznym państwie funkcjonuje tzw. monteskiuszowski podział władzy na ustawodawczą – parlament, wykonawczą – rząd i sądowniczą, które są od siebie oddzielone, niezależne i zrównoważone, także dla zapewnienia wzajemnej kontroli.
Dysponujemy bezpośrednim mechanizmem ich wyboru, ponieważ to my: obywatele, suwerenowie, naród jesteśmy tu szefem. Od naszych decyzji zależy los kandydatów na senatorów, posłów, burmistrzów – zarówno ich wprowadzenie na urzędowe stołki, jak i ich wyprowadzenie przez czerwoną kartkę wyborczą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wybory, rozumiane jako społeczna, powszechna i niezależna forma kontroli władzy, powinny zapewnić jej uczciwe funkcjonowanie i zabezpieczyć przed jej wyrodzeniem dla podporządkowania sobie społeczeństwa. Sprzymierzeńcem w tej kontroli miały być wolne media i środki komunikacji społecznej, co zapewniała ich misja dociekania i informowania: szybko, jasno, bez stronniczości i cenzury. Media – zyskując nasze zaufanie – miały stać się naszymi oczami i ustami oraz czwartą władzą, kontrolującą trzy pierwsze.
Reklama
Kilkanaście lat temu obok mediów tradycyjnych powstały media społecznościowe, w założeniu jeszcze bardziej niezależne, dociekliwe i społeczne, bo przez nas współtworzone. Ich fenomen, gigantyczny zasięg, docierający dziś do wielu miliardów użytkowników, kultowość i bezkrytyczne zaufanie, jakie zyskały (zwłaszcza wśród ludzi młodych), doprowadziły w wielu przypadkach do uzależnienia od siebie. Wykorzystali to ich właściciele, tworząc nie tylko gospodarczego giganta i platformę społecznej wymiany myśli, ale również globalną płaszczyznę edukacji, a nawet multikulturowej indoktrynacji. Co do skali, szybkości działania i skuteczności – media społecznościowe stały się narzędziem nacisku i realną, choć nieformalną, działającą bez kontroli piątą władzą.
Słowo „media” staje pod dużym znakiem zapytania, ponieważ one same informacji nie tworzą, a jedynie umożliwiają ich przekaz, ale właśnie szeroka dostępność tego przekazu okazuje się najistotniejsza.
Do niedawna politycy, choć sami z nich korzystali, traktowali media społecznościowe jedynie jako siłę gospodarczą. Nie dostrzegali w nich odrębnej siły politycznej. Po wybuchu pandemii COVID-19 zaczęły docierać sygnały o sterowaniu przez portale informacjami, o cenzurze i arbitralnej selekcji na „dobre” i „złe” newsy, o wpływaniu na nastroje społeczne, podgrzewaniu jednych i wyciszaniu drugich. Kolejnym krokiem, lub raczej szokiem, było bezprecedensowe zablokowanie kont społecznościowych Donalda Trumpa, legalnie wybranego, sprawującego urząd prezydenta największego światowego mocarstwa, czy niedawna akcja zablokowania kont informacyjnych dla Australijczyków, gdy rząd Australii „ośmielił” się w parlamencie rozpocząć prace nad opodatkowaniem medialno-finansowych gigantów. Na kolejne kroki nie będziemy zapewne musieli długo czekać.
Media społecznościowe pełnią w tym momencie kluczową rolę. Wywierają wpływ na politykę, ekonomię, kulturę i relacje międzyludzkie. Nie ma dziedziny życia, która nie podlegałaby wpływom portali oraz przekazywanych za ich pośrednictwem emocji. Można zaryzykować twierdzenie, że to od nich będzie zależało, jak nam się powiedzie walka z pandemią, kiedy wygasną związane z nią obostrzenia, kiedy i jak dynamicznie wystartuje gospodarka, jak będą wyglądały relacje społeczne i czy relacje międzynarodowe nie przerodzą się w konflikty.
Przez dostęp do mediów społecznościowych mamy w rękach możliwość wpływania na coś więcej niż to, gdzie pojedziemy na wakacje i co uda nam się kupić w promocji. Przez te media w dużej mierze kształtują się zainteresowania dzieci i młodzieży, dokonuje się wpływ na ich wybory postaw i dróg życiowych. Uczestniczmy w nich z głową i rozwagą, ale jednocześnie starajmy się dbać o media narodowe, które odgrywają zasadniczą rolę w zapewnieniu stabilności państwa i pełnią funkcję kulturotwórczą. Czuwajmy nad tym, aby losy nasze i świata nie zostały określone i zdominowane przez ponadpaństwową strukturę gospodarczą, zwaną przeze mnie piątą władzą.